| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2002-10-09 07:48:56
Temat: Troche pocieszenia dla niewytrwalychWitajcie wszyscy
Chcialbym sie podzielic moimi doswiadczeniami ze zrzucaniem wagi. Moje
osiagniecie nie jest wybitne, ale to nie jest takie wazne.
Pierwszy raz zgubilem kilkanascie kilo kilka ok. 10 lat temu. Metoda:
malo jedzenia i duzo dyskotek. Malo jedzenia: na sniadanko jakis owoc,
na obiad normalny domowy obiad ale polowa tego co zazwyczaj. Kolacji
oczywiscie brak. Po zrzuceniu okolo 5-6 kg mialem problemy z dalszym
chudnieciem, ale "zbawienne" okazaly sie dyskoteki: co tydzien w
piatki i soboty na parkiecie od poczatku dyskoteki do konca. Po dwoch
miesiacach osiagnelem swoje minimum 72kg przy 175 cm, ale dosc szybko
skoczylem na 75-76 kg.
Oczywiscie bylo to dawno temo, a w "miedzyczasie" wywindowalem sie do
ponad 90 kg (tragedia). Przyjechal do mnie po kilku latach moj brat
zza wielkiej wody i sie zdziwil. Zona zaszantazowala mnie: "Jak mnie
kochasz to schudniesz".
No i zaczelo sie:
- na sniadanie dwie kromki chleba razowego i jakies chude wedliny,
pomidory/rzodkiewki itp
- w pracy owoce (porzucilem picie kawy i herbaty), duzo wody
- na obiad zupy (bez smietany) albo ziemniaki z mieskiem i surowka
albo jakie wyroby maczne typu: knedle i pierogi (tak tak)
Oczywiscie troche wiecej ruchu (czestsze spacery, ale bez przesady:
raz na 2-3 dni)
Zejscie do 75 kg trwalo dlugo, bo ponad dwa miesiace, ale odbylo sie
to "na luzie". I po miesiacu waga sie utrzymuje, chociaz co kilka dni
jemy pizze, lasanie albo cos podobnego - oczywiscie w rozsadnych
ilosciach. No i zaczelem kupowac slonecznik ....
Chcialem wiec pocieszyc, ze chudniecie, to nie az takie wielkie
poswiecenie i moze to zrobic praktycznie kazdy. Jezeli czytasz posty
na tej grupie dyskusyjnej to prawdopodobnie o tym myslisz.
Glowa do gory!
Mirro
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2002-10-13 16:32:37
Temat: Re: Troche pocieszenia dla niewytrwalych
Użytkownik Tajemniczy Don Pedro <b...@g...pl> w wiadomooci do grup
dyskusyjnych napisał:e...@4...com..
.
> Po dwoch
> miesiacach osiagnelem swoje minimum 72kg przy 175 cm, ale dosc szybko
> skoczylem na 75-76 kg.
> Oczywiscie bylo to dawno temo, a w "miedzyczasie" wywindowalem sie do
> ponad 90 kg (tragedia). Przyjechal do mnie po kilku latach moj brat
> zza wielkiej wody i sie zdziwil.
Akurat ci "za oceanem" naleza do najwiekszych grubasów...Moze brat zdziwil
sie, ze jestes calkiem niegruby?
> Zona zaszantazowala mnie: "Jak mnie
> kochasz to schudniesz".
Odpowiedziales zapewne "Jak mnie kochasz to nie szantazuj"!!!
Mialo byc pocieszenie, a tu horrory opowiadasz...
> - na sniadanie dwie kromki chleba razowego i jakies chude wedliny,
> pomidory/rzodkiewki itp
> - w pracy owoce (porzucilem picie kawy i herbaty), duzo wody
> - na obiad zupy (bez smietany) albo ziemniaki z mieskiem i surowka
> albo jakie wyroby maczne typu: knedle i pierogi (tak tak)
Taki dietetyczny kontredans: dwa kroki do przodu i skok w tyl.
W sumie glodówka przeplatana maczno-ziemiaczanymi orgiami.
Przy takim trybie odzywiania za kilka lat mozesz miec prawdziwe problemy z
waga. Zanim to nastapi radze troche teori. Slowa kluczowe to:
niedocukrzenie, jojo, insulina, trzustka, wreszcie cukrzyca II.
Pozdrawiam, em.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |