| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2004-11-17 08:18:44
Temat: W obronie wlasnej tolerancji
W OBRONIE WLASNEJ TOLERANCJI
(homoseksualizm)
Ze tez ja musze zawsze sie wdac w jakas internetowa
awanture. Tym razem poszlo o moja tolerancje wobec
homoseksualizmu. Dotad myslalam, ze jestem tolerancyjna.
Normalnie. Byli nawet tacy, ktorzy mnie ostrzegali, ze za
bardzo, ze jakby troche przesadzam, co mnie uspokajalo - jest
jak trzeba. I co sie okazuje - ta cala moja tolerancja to jedna
wielka lipa. Tandeta. Fuszerka.
Nagle nalecieli na mnie, chyba sami zorientowani
seksualnie inaczej i dawaj mi dokladac. Co do ich orientacji
tylko sie domyslam, bo zadnych deklaracji nie bylo, a ja nie z
tych, zeby o takie rzeczy kogos obcesowo wypytywac. W kazdym
razie rozjuszylam towarzystwo, ktore rzucilo sie na mnie ze
wscieklymi zarzutami. Brzmialo to mniej wiecej w tym stylu:
swoimi "spiewajacymi postingami" zapewniam o tolerancji, a w
gruncie rzeczy mydle wszystkim oczy, bo w stosunku do
homoseksualistow jestem z gruntu zle nastawiona, przeciwna ich
nagabywaniom heteroseksualnych mlodzieniaszkow, moze i ich
toleruje, ale tylko jak sa z daleka od mojego prywatnego
podworka, na pewno nie zaprosilabym homoseksualisty do domu,
ekshibicjoniste wyslalabym jak nic do kamieniolomow, od razu
widac, ze podskornie homo nie lubie, chociaz twierdze zupelnie
co innego. Falszywa, obludna, zaklamana, niepoprawna
heteroseksualistka ze mnie. I tyle.
Prawde powiedziawszy, wkurzylo mnie troche takie
kontrowersyjne wobec mojego punktu widzenia gwaltowne "naloty"
od wielu dyskutantow jednoczesnie. Poczulam sie nagle nie
tylko, ze falszywie i jedynie powierzchownie tolerancyjna -
hipokrytka straszna! - ale tez razaco "inna", bo nieszczesliwie
akurat hetero. Dodatkowa okolicznosc, ze wracajac z pracy
dopiero o dziesiatej wieczorem, zabieralam sie do odpisywania
na posty adresowane do mnie bardzo pozna noca. Od kilku dni
przez ten cholerny Internet nie kladlam sie spac przed trzecia
nad ranem - moze i stad to moje poddenerwowanie? ;-)
Odpowiadalam wiec troche nerwowo. Bez zbednej skruchy
zreszta, jako ze czulam sie zaatakowana. By bylo jakies
uporzadkowanie tej dyskusji, formuluje zagadnienie-pytanie
rozmowcy, probujac oddac sens jego wypowiedzi wlasnymi slowami.
Pytania dla przejrzystosci tekstu wstawiam wprawdzie w
cudzyslow, chociaz celowo unikalam cytatow. Dalej przytaczam
moja odpowiedz, juz doslowna.
"Czy zaprosilabys homoseksualiste do domu, czy
zaprzyjaznilabys sie z nim?"
Ja:
Moze tu juz kiedys mowilam, jesli byla rozmowa o moralnym
aspekcie kary smierci, ktorej to jestem zdecydowana
przeciwniczka: nie zaprosilabym na przyklad do wlasnego domu
robotnego kata, chociaz dobrze wiem, ze tylko wykonuje swoj
zawod. Mysle, ze mimo wszystko mialabym silny moralny szkopul,
by zaprzyjaznic sie z tym czlowiekiem. Na pewno jednak nie
mialabym najmniejszych oporow, by wejsc w blizsze,
przyjacielskie uklady z homoseksualista. Mlodego,
przesympatycznego chlopaka, z ktorym pracuje, a ktory jest homo
wprost uwielbiam. Oboje sie cieszymy, gdy przychodzi pracowac
nam razem na tzw. jednej zmianie, dyskutujemy ze soba otwarcie
i o wszystkim bez najmniejszych oporow. Jest to przecudowny
facet, od kilku lat uprawiajacy psychoanalize, w ktorej to
doszukal sie "genezy" swojej homoseksualnej orientacji -
dominujaca w rodzinie, nadopiekuncza matka, ktora od zawsze
robila wszystko, co mozliwe, by zdyskredytowac ojca w oczach
syna. Skutecznie!
"Ale przyznasz, ze homoseksualista bardziej "odstepuje od
normy" w odroznieniu od tego przykladowego kata?"
Ja:
Kat od niczego nie odstepuje - wykonuje swoja robote i
tyle. Nigdy, ale to nigdy nie twierdzilam, ze homoseksualizm
jest jakims odstepstwem od "normy". Czym zreszta jest norma?
Umiesz ja zdefiniowac, bo ja nie. W mojej niecheci do kata
wchodza w gre jedynie moje wlasne normy moralne, z ktorych
priorytetowa dotyczy ochrony ludzkiego zycia. Zadnych kar
smierci, zadnych wojen, moj osobisty bunt wobec aborcji,
sprzeciwienie sie eutanazji, itd.
"A co ma ze soba zrobic nieszczesny ekshibicjonista? A jak
baba pokazuje sie z cycem na wierzchu, karmiac swego berbecia
na publicznym widoku - to nie przestepstwo, to nie
ekshibicjonizm?"
Ja:
Ekshibicjonizm jest powazna dewiacja wynikajaca z
glebokich zaburzen psychicznych i nie leczony moze doprowadzic
do jeszcze powazniejszych w konsekwencjach odchylen
postepowania - od pasywnego wymuszania do uzycia sily. Moge
uznac jego problem, co nie jest sprzeczne, ze bede takiego
jegomoscia unikac. Psychiatra, ktory bedzie go leczyl naswietli
mechanizm tej patologii i na pewno jest w stanie takiego
osobnika zrozumiec. Nikt jednak nie moze wymagac ani ode mnie,
ani od lekarza akceptacji, czyli przyzwolenia na tego typu
odchyly. Ja uciekne, a lekarz bedzie leczyl. Ekshibicjonista
powinien sie leczyc! Dla swojego wlasnego dobra i mojego dobra,
a to na wypadek gdybym miala spotkac sie z nim sam na sam
kiedys w windzie.
Piersi kobiece w "sytuacji intymnej" stanowia wazna sfere
erotyczna. Poza ta sytuacja sa "niewinna" czescia ciala,
podobnie jak obnazone piersi mezczyzny. Jesli kogos drazni
widok karmiacej matki, wystarczy odwrocic wzrok. Podobnie jak z
plaza dla nudystow - przeznaczona jest dla nagusow wzajemnie
akceptujacych swoja nagosc. Z tego, co wiem, plazowicze
przyodziani w kostiumy sa widziani na tych plazach niechetnie
jak intruzi.
Homoseksualizm nie jest choroba, a tylko okreslona
orientacja seksualna. Dopoki nie ma namawiania, wymuszania,
prostytucji, a jedynie wynikajacym z wolnego wyboru zyciem
seksualnym doroslych ludzi, jest to wylacznie, wedlug mnie, ich
prywatna sprawa. Nic mi do tego, co kto robi ze swoim wlasnym
tylkiem.
"Ale widzisz ich "innosc"? - to bije z twojego podejscia."
Ja:
Zazyje Cie inaczej. Oni nie sa zadni "inni", OK? To ja
jestem INNA! Bo ani nie jestem lesbijka, ani nie wykonuje
zawodu, przy ktorym w planie dnia mialabym podlaczenie woltow
pod krzeselko elektryczne albo zamontowanie kroploweczki ze
smiercionosna mieszanka.
Niedawno tu zalozyles, ze "podskornie" homo nie lubie -
pudlo! Ale jakbys sie zapytal o kata, pedofila czy tam jakiegos
terroryste, to z ta "podskornoscia" trafisz w dziesiatke. Nawet
nie przy szpiku, ale zaraz pod naskorkiem siedzi we mnie cos
takiego, co mnie od takich ludzi odrzuca. Nie chce miec z
takimi osobnikami do czynienia i juz.
To mozna nazwac superego, inny nazwie to sumieniem,
jeszcze inny wewnetrznym kodeksem, a zreszta jak sie zwal, tak
sie zwal. Chodzi o pewne normy postepowania, ktore wskutek
wychowania lub srodowiskowego nacisku przyjmujemy jako wlasne -
interioryzacja to sie nazywa - i potem takie cos podpowiada nam
co dobre, a co zle, co potepic, a co nasladowac, co nam sie
podoba, a co wcale. To taka "najwyzsza instancja" naszej
psychiki, kurcze, cenzor, kontroler. Chcialabym polubic tego na
przyklad kata, bo tak poza tym to podobno zupelnie w deche
czlowiek, ale jakos nie moge, jak tylko sie do mnie zblizy,
zaraz sie we mnie w srodku wszystko wywraca. A Ty, poszedlbys z
takim na przyklad pedofilem na browar i spokojnie patrzyl caly
wieczor na jego oblesna gebe zapalajaca sie co chwila jak
zarowa na widok co ladniejszego siusiumajtka?...
"Pisalas, ze sie absolutnie zgadzasz, ze wszystkimi
zaniepokojonymi i oburzonymi karygodnym, wedlug ciebie,
przekonywaniem mlodych heteroseksualnych do homoseksualnych
praktyk. Czyli homoseksualista moze tylko uwodzic w podeszlym
juz wieku hetero. Ile lat wynosi twoja granica tolerancji?"
Ja:
Nie ma granicy wiekowej. Niech jednak homoseksualista
uwodzi homoseksualiste w wieku, jakim mu tam on odpowiada.
Natomiast mlodzieniaszka hetero czy mezczyzne - meza i ojca
dzieciom - niech zostawi w spokoju. Chyba, ze to oni, ci -
hetero - przyjda go szukac, bo i tak pewnie bywa.
"Jezeli homoseksualizm nie jest dewiacja, to dlaczego
homoseksualisci nie mieliby miec prawa podrywania chlopcow?"
Ja:
Najpierw twierdzicie, ze homoseksualizm jest genetyczny.
Przelykam to, chociaz sie w sumie z ta opinia nie zgadzam.
Dlaczego wiec genetycznie uwarunkowany homo ma wplywac na
zmiane rowniez genetycznie zorientowanego seksualnie hetero?!
Cos mi sie tu bardzo, ale to bardzo nie zgadza. Jesli
homoseksualisci oczekuja tolerancji wobec siebie, niech
toleruja "innosc" tych nie homoseksualnych i niech ich zostawia
w spokoju. Niech sie podrywaja miedzy soba - wybor przeogromny!
- lub tych, ktorzy sami lgna do nich jak do miodu.
"To co tu "spiewasz" na temat homoseksualizmu jest
mieszanka uprzedzen, insynuacji, nieprecyzyjnosci, zbednej
emocjonalnosci. Co tu duzo mowic - zaklamanie i wrogosc. Trudno
sie z kims takim dyskutuje. Twoja tolerancja jest pozorna,
sprowadzajaca sie do stwierdzenia - twoj tylek, twoj klopot."
Ja:
Moze malo elegancko powiedziane, ze skrucha przyznaje, ale
przeciez do tego cala sprawa w gruncie rzeczy sie sprowadza.
Nic mi do tego, kto z kim spi i z jakich powodow. To sprawa
najbardziej prywatna i intymna kazdego z nas, to nasz wolny
wybor i kwita. Tego samego zreszta oczekuje od innych wobec
siebie, tez nie zgodzilabym sie, by moje lozkowe uklady (chocby
heteroseksualne - zadna roznica!) stanely nagle na
cenzurowanym. Bo niby z jakiej racji?
Uprzedzenia - z reka na sercu do takowych sie nie
przyznaje. Mozesz mi wierzyc lub nie, Twoj problem. Uprzedzenie
to nieuzasadniona niechec, to niczym nie poparte negatywne
nastawienie powstale jedynie na podstawie powzietych z gory
przekonan. Nie stwierdzam u siebie zadnych negatywnych
nastawien bez pokrycia. Do kogokolwiek! Bez najmniejszego oporu
nie tylko, ze konstatuje, ale i autentycznie respektuje czyjs
odmienny od mojego sposob na zycie. Chyba ze, na podstawie
konkretnych faktow albo obserwacji ocenie, ze taki to a taki
sposob bycia nie jest zgodny z moim wlasnym kodeksem moralnym,
by dac przyklad - czyjes falszerstwo, zlodziejstwo, itp. Wtedy
nie tylko, ze nie bede szanowac takiego czlowieka,
najprawdopodobniej nie bede chciala miec z nim w ogole do
czynienia, a gdyby okradl mnie osobiscie, nazwe rzecz po
imieniu i wskaze go palcem (zloze skarge). Czy mam do tego
prawo?
Jesli chodzi o dyskutowany tu homoseksualizm, wydaje mi
sie, ze jestem faktycznie tolerancyjna, natomiast obserwuje
pewne przejawy (jak na przyklad to nagabywanie, podrywanie
mlodych chlopcow - chciales, zebym byla bardziej precyzyjna),
ktore mi sie absolutnie nie podobaja i nie mysle
"tolerancyjnie" przymykac na nie oczu. Wprost przeciwnie -
demaskowac - i gdyby tylko pojawily sie na moim prywatnym
podworku, bezceremonialnie przeciwstawiac sie im i je zwalczac.
Czy mam do tego prawo?
Insynuacje - bo Ty je tak chcesz widziec, a ja Ci powiem -
obserwacje! Do najglupszych w koncu nie naleze, troche czytam,
troche podpatruje, tak sie tez akurat sklada, ze mieszkam pod
Paryzem, ktory jest nie takim znowu zasciankiem. Wprost
przeciwnie, Paryz jest miastem zlotowym dla wiekszosci
francuskich prowincjonalnych homoseksualistow, jako ze o
"wolnosc" tu latwiej - tak sami twierdza, slyszalam na wlasne
uszy.
Nieprecyzyjnosc - moglabym gladko zbic ten zarzut,
tlumaczac sie, ze nie znam blizej tego srodowiska. Nie byloby
to jednak stuprocentowa prawda, bo znow tak sie akurat sklada,
ze mialam nieprzyjemnosc poznania pewnych faktow i mechanizmow
z tak zwanego pozakulisowego albo, jak wolisz, "nocnego zycia"
tych ludzi i tylko dlatego o tym tu nie mowie, ze sa to sprawy
zenujaco szpetne.
Emocjonalnosc - tu juz nic nie poradze, jestem taka
emocjonalnie naladowana od urodzenia. A szczegolnie, gdy cos mi
lezy na sercu albo cos mnie wkurzy. Dla zalagodzenia moge tylko
wyznac, ze nie wkurzam sie znowu tak czesto.
A co do wrogosci, zycze wszystkim homoseksualistom, by
spotykali na swej drodze tylko az "takich wrogow" jak ja. A w
heterofobii widze wrogosc. Tyle tylko, ze homoseksualisci
wedlug mnie tez sa ksenofobami. Nie tolerowani -
nietolerancyjni! I tak sie kolo zamyka. Czy widzisz z niego
jakies wyjscie?
"Twoja tolerancja jest "wyintelektualizowana" w
"gazetowyborczym" stylu. Pani Autorka toleruje "odmiencow", ale
tylko wtedy, gdy "odmience" zachowuja sie tak, jak Pani Autorka
sobie zyczy."
Ja (tu juz naprawde wkurzona):
Wiesz, co Ci powiem? Chyba troche niepotrzebnie i malo
ostroznie wysililes sie na te zlosliwosc z przekasem pod moim
adresem - "autorka"! Z duzej litery w dodatku, zeby wyrazisciej
wylazla Twoja pogarda. Dziecinada!
Nie podobal Ci sie moj "spiewny" felietonik o tolerancji,
to rypne Ci po chlopsku (tak chyba lubisz?), co jeszcze
moglabym dorzucic na temat tolerancji.
W gruncie rzeczy homoseksualisci maja w pupie tolerancje -
to dla nich juz stanowczo za malo! To, co dzisiaj z ich strony
widzimy, to eskalacja coraz to nowych i coraz dalej idacych
zadan. Malo im kluby, dyskoteki, kawiarnie, marsze i
przemarsze, chca wiecej. A beda chcieli jeszcze wiecej!
W Paryzu w krotkim czasie powstala dzielnica, mozna juz
powiedziec: "tylko dla homo". Maja swoja organizacje, bogatych
sponsorow, duzo inwencji i nieograniczone ambicje. Ida na
calosc, ida na chama, chca walki i walcza. O ile wiem, wyparli
juz z tej dzielnicy prawie wszystko, co bylo hetero. Zostala
bodajze jedna szkola i jedno przedszkole, ktore beda musialy
sie wyniesc stamtad wczesniej czy pozniej. Poza spolkowaniem,
popieraja sie i wspieraja na wszystkie czysto praktyczne
sposoby. Opanowali cala dzielnicowa komercje i uslugi, maja
swoja prase. Panosza sie - sa u siebie!
Na ulice tez wychodza z wrzeszczacymi transparentami:
malzenstwa homo! - to jeszcze rozumiem, sprawy spadkowe,
podatkowe, itd., rodziny homo z adoptowanymi dziecmi! - tu sie
nie zgodze, moge Ci przeslac na zadanie wcale nie spiewne
uzasadnienie uzasadnionych w tym wzgledzie moich i innych ludzi
oporow. Czego jeszcze chca?! By im naganiac do ich uroczej
dzielnicy mlody narybek, ktory sie pokusi na forse albo
szykowny prezencik? A to juz smierdzi namawianiem do
prostytucji, poczytaj sobie kodeks karny.
Co im jeszcze potrzebne, gdy wypinaja sie z jawna pogarda
na zwykla ludzka tolerancje? Moze sluby koscielne bylyby na
miare ich nie poskromionych ambicji, bo celebrowane sluby
cywilne wraz z weselami sa juz w Ameryce prawie normalka. Moze
Ty, ten "broniacy", walniesz nam tu prosto z mostu jak ma
wygladac ta nie "gazetowyborcza tolerancja"? Chetnie
posluchamy.
Nie mam zbytniej ochoty, by sie na ten temat rozpisywac,
jedno Ci jednak jeszcze bardzo mocno powiem. To homoseksualisci
sa nietolerancyjni! Nienawidza wszystkich, ktorzy kochaja sie
inaczej niz oni. Wylazlo to w Twoich slowach pelnych
nieklamanego obrzydzenia, gdy opisywales obnazona piers
karmiacej matki. Mam to w tzw. powazaniu, nie chca mojej
tolerancji, nie bede plakac, gdy sie na nia wypinaja. Nie dam
sie jednak zwariowac i ani mysle spiewnie przyznawac, ze
wszyscy homo sa cacy. Nic mi do ich sposobu zycia - twoj tylek,
twoj klopot! - ale i im wara od zycia mojego, tego
"nienormalnego", bo hetero, czy zycia moich dzieci. Wolalabym,
bysmy sie co do tego dobrze zrozumieli.
A jak Ci malo, to jeszcze chetnie dorzuce. Uwazam, ze
pewne poczynania homoseksualistow sa obrzydliwe i absolutnie
powinny byc karalne. Nie dodam tu zadnego "amen" tylko ze
wzgledu na szacunek dla tego slowa. Mysle jednak, ze intencja
mojej wypowiedzi i bez tego jest jasna?
Mam nadzieje, ze teraz juz sie lepiej rozumiemy. Zdaje
sie, ze musze zdecydowanie zaprzestac "spiewania", z moim
brakiem sluchu moze dojsc do niepotrzebnych falszywie
brzmiacych nutek, a ja tam wole gadke prosta, ale dosadna i
szczera. Mozesz na mnie od tej pory jak najbardziej liczyc w
tym wzgledzie. Koniec z milutkimi nutkami.
"A propos tej paryskiej dzielnicy "tylko dla homo", czy w
jakikolwiek instytucjonalny sposob homoseksualisci ograniczyli
mozliwosc zamieszkiwania w niej osob heteroseksualnych?"
Ja:
Tak. Legalnie, prozaicznie i prosto. Bogaci
homoseksualisci wykupywali w dzielnicy co sie dalo, a
wlasciciel nieruchomosci ma prawo wymowienia nie pasujacym mu
lokatorom lub ajentom. Zebys znow mi nie zarzucil, ze bajdurze,
zapewnie Cie, ze we Francji na temat homoseksualizmu mowi sie
otwarcie i glosno. Wlasciwie coraz glosniej. Niedawno ogladalam
naprawde rzeczowy i chyba obiektywny, bo wypowiadaly sie "obie
strony", telewizyjny, prawie dwugodzinny reportaz na temat tej
dzielnicy. Homoseksualisci chelpili sie wrecz, ze byla to
latwizna. Mowili jasno i wyraznie, ale oczywiscie tylko o tym,
co bylo, jak mowisz, zgodne z prawem - kazdy majacy pieniadze
moze sobie kupic, co chce. Tak ze o pewnych swoich poczynaniach
czy inicjatywach nie obawiali sie wypowiadac glosno przed
kamerami. A ile transakcji bylo zalatwianych po cichu i z
pewnym naciskiem? Ale to juz oczywiscie tylko moja
"insynuacja".
"Czy byly przypadki wywierania presji na osoby
heteroseksualne majace na celu zmuszenie ich do wyprowadzenia
sie z tej dzielnicy? Czy osoby heteroseksualne sa tam w
jakikolwiek sposob dyskryminowane?"
Ja:
Na pewno bylo wielu, ktorzy odeszli z wlasnego wyboru - ci
brzydcy, malo tolerancyjni. Byli tez zapewne tacy, ktorzy nagle
poczuli sie jakby osaczeni - jestesmy "inni", nic tu po nas. A
dyskryminacja to delikatna i podszewkowa sprawa. Mozna sciskac
kogos za gardlo z milym usmiechem na ustach. We Francji nie
dyskryminuje sie nikogo jawnie (znow ni w jedna, ni w druga
strone!), bo jest to po prostu karalne. Dla chcacego nie ma
jednak nic trudnego, zawsze sie znajda jakies skuteczne
sposobiki.
"No wiec, o co ten krzyk - wszystko odbylo sie zgodnie z
prawem? Naprawde przesadzasz - histeryczka z ciebie."
Ja:
Znasz takie obiegowe powiedzenie - tam prawo, gdzie
pieniadz? A tak sie jakos akurat sklada, ze francuscy
homoseksualisci sa niebywale bogaci, jeszcze tylko
niewystarczajaco wplywowi. I pewnie o to tak walcza. Sama pytam
i sama juz sobie odpowiadam, bo jakos nikt tutaj nie bardzo
chce puscic pare. Co do tych niesprawiedliwosci i slusznych
zadan, oczywiscie. Ale poczekam, moze sie jeszcze rozgrzejecie
dyskusja i wylozycie kawe na lawe, co i jak?
Pracowalam kiedys w szesciogwiazdkowym paryskim hotelu,
Swiadomie nie powiem jak sie nazywa. Poczawszy od wlasciciela,
ktorego nazwisko dobrze jest tu wszystkim znane i ktory
publicznie deklaruje swoja orientacje seksualna, poprzez
dyrekcje, skonczywszy na kelnerach i bojach, nie mowiac juz o
klienteli, prawie wszyscy sa tam homo. Podobno tylko kilka
pokojowek jest babami w tradycyjnym tego slowa rozumieniu - po
prostu babami, a i jeden, jedyny mezczyzna hetero, z czego
zreszta byl niesamowicie, choc na wesolo dumny. Byl to hotelowy
ogrodnik, w tak luksusowym hotelu to cholernie wazna fucha.
Dlaczego go tam trzymali, nie udalo mi sie dociec. Moze dla
niepoznaki, moze naprawde profesjonalnie byl taki dobry,
cholera wie. Za to cala reszta homo. Pisze o tym bez wiekszych
ogrodek, chociaz wole nie wymieniac wlasciciela z nazwiska
(teraz to podobno na Internecie zabronione?). Faktem jest
jednak, ze ten mezczyzna jest osoba bardzo znana w tak zwanym
wielkim swiecie i deklaruje sie publicznie jako
homoseksualista. Nalezy tez zreszta do tych bardziej
walczacych, a juz na pewno finansujacych koszty tego, jak go
nazywasz, postepowego ruchu. Jest tu wielu jemu podobnych, na
przyklad kreatorzy mody, politycy... Francja to wolny kraj i
nikt tu nie musi sie specjalnie krygowac czy ukrywac. Aby tylko
zyl zgodnie z prawem, wszystko jest OK.
"Tak jakos brzydko sie wyrazilas o tym spolkowaniu? Czy
masz cos przeciwko fizycznej milosci, czyzbys nie wiedziala, ze
jest ona jak najbardziej uprawniona wsrod osob, ktore sie
kochaja?"
Ja:
Niczego nie trzeba zbytnio idealizowac, a juz chyba
najmniej homoseksualizmu. W reportazu, o ktorym wspomnialam,
byly wprawdzie parki homo dozywajace wspolnie starosci jak te
przyslowiowe golabki, nie powiem, sympatycznie wypadli. Ale
byli tez i mlodzi - napaleni, zabojczy, zaliczajacy od
niechcenia cowieczorna nowa zdobycz, zmieniajacy partnerow jak
rekawiczki - coraz to inny, aby przystojniak, aby "swiezy"! A
Ty mi tu wstawiasz dyrdymaly o prawdziwej i wszedobylskiej w
tym srodowisku milosci. A film pt. "Ksiadz" widziales?
Pamietasz te "milosne" sceny pod mostem?! Jesli, nie, goraco Ci
polecam, ten wyjatkowo realistycznie ujety swiat homo. Co tu
duzo gadac, tak brutalnego, zwierzecego, chcialoby sie
powiedziec, seksu, w zyciu nie widzialam! I nie chce ogladac!
cdn.
Magdalena Nawrocka
www.geocities.com/magdanawrocka
--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
| « poprzedni wątek | następny wątek » |