Strona główna Grupy pl.sci.psychologia W obronie wolnosci Internetu

Grupy

Szukaj w grupach

 

W obronie wolnosci Internetu

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2004-12-03 08:59:49

Temat: W obronie wolnosci Internetu
Od: m...@w...fr (Magdalena Nawrocka) szukaj wiadomości tego autora


W OBRONIE WOLNOSCI INTERNETU


"Kultura nas pokrywa dobroczynna warstwa, lecz czy starczy na
wszystkie chamstwa za lekarstwo?"
- Jan Sztaudynger



Rany, co sie wyprawia na tych wszystkich listach, czyli w
polskich internetowych grupach dyskusyjnych. Zgroza! Potyczki,
utarczki, pyskowki, konflikty przeradzajace sie w szynkowe
burdy. Wolna amerykanka - wszystkie chwyty dozwolone. I z kopa,
i z piachy, i w rylo na odlew. Kto silniejszy, ten lepszy, kto
bezczelniejszy ten gora. Jak dotad chamstwo sie krzewi na
podobienstwo rozszalalych kakoli w dzikim polu, zeby sie
wyrazic bardziej malowniczo. A kultura przy chamstwie jest jak
bezradna leciwa nianka - zbyt dobrotliwa, zbyt naiwna,
zawstydzona, ale wlasnie bezsilna.

Grupy dyskusyjne sa jak gwaltowny wulkan w okresie
erupcji. Co i rusz cos wybucha. Byle pretekst wystarczy, niby
niewinny watek moze nagle nabrac zagrozenia odbezpieczonego
granatu. Beznadziejnie nieustanna, wielce metna i upokarzajaca
szarpanina drugiego za wszystko co sie da: za pochodzenie, za
przynaleznosc, religie, psychiczne zdrowie, wyciagniete na
swiatlo dzienne tajemnice alkowy i bielizniane gacie.

Okresy wzglednego spokoju zdarzaja sie wprawdzie, ale sa
zdecydowanie za krotkie. Sa zawsze jak odpoczynek po bitwie i
cisza przed nastepna burza. Troche gadki - szmatki, jakis
wierszyk o motylkach, spokojniutko, milutko i nagle nowe
zarzewie - pierdut! Sama juz sie brzydko wyrazam, tyle tego sie
napatrze, naslucham. Niewybredne epitety, wulgarne
przeklenstwa, wyszukane oszczerstwa, grozby i szantaze. Kultura
Internetu? Tak, rynsztok i kloaka.

Zarzewiem konfliktu moze byc najbardziej blahy pretekst:
receptura na ciasto, komentarz z obejrzanego filmu, migawka z
wakacji, itp. W jednej z grup dyskusyjnych na przyklad skoczono
sobie do oczu z powodu niewinnego matczynego klapsa. Co za
kipisz sie zrobil - i pomyslec - o taka blahostke. Chociaz
czesciej sa to juz niemal z definicji "tematy zapalne". Tematy
grzaskie i sliskie, wracajace na forum z uporem bumerangow.
Homoseksualizm, kwestia zydowska, religia, kontrowersyjna
postac polityczna - wciaz i wszedzie to samo: zasygnalizowanie
problemu, gwaltowny ogolny tumult, skakanie sobie do oczu
miedzy poszczegolnymi "dyskutantami". Krwawa jatka.

A co sie znajdzie jakis mediator lub tzw. moderator listy
pragnacy wprowadzic chocby elementarny limit, polozyc kres
karczemnym awanturom, wywalic na ten przyklad na zbity pysk
jakiegos wyjatkowego pieniacza, zaraz podnosi sie do zywego
rozpalony zbuntowany rwetes. Zewszad rozlega sie gromkie -
precz z czystkami! precz z cenzura! Internet walczy o swoja
wolnosc i demokracje.

Dazenie do demokracji to jedno, plewienie sie bezkarnego
chamstwa to drugie. Niekiedy wyglada na to, ze dyskutantom
zalezy na tym ciaglym napieciu, nastroju zagrozenia i
wybuchajacych jak na zawolanie rozrubach. Czym bardziej goraco,
tym weselej. Przybywa guzow, ran cietych, jak i szarpanych,
krew sie leje - spektakl ciekawszy. Moze jest to jakis sposob
dla niektorych na rozladowanie wlasnych wewnetrznych napiec,
tania i brudna ekscytacja, nie wiem. W kazdym razie w przypadku
awantur ozywia sie wyraznie cala grupa, nawet dotychczasowe
milczki dorzucaja prochu do pieca. Niejednemu oberwie sie
niewasko.

"Dobrego zabija slowo, zlego palka" - slusznie konstatuje
ludowe przyslowie. Na listach dyskusyjnych wszystko jest, caly
arsenal srodkow, by rozprawic sie skutecznie i z najwiekszym
chojrakiem - maciwoda, jak i potulnym delikatnisiem, ktoremu
sie zdarzy niefartownie podpasc. Do wyboru do koloru, jest z
czego wybierac - amunicja pokazna: mieszanie z najbardziej
smierdzacym, odrazajacym blotem, anonimy, przytaczanie
prywatnych poufnych listow, tzw. bombardowanie skrzynki, donosy
na delikwenta do zony lub nawet do szefa, telefony na domowy
numer z obelgami, grozbami. Internetowa psychoza! Horror!

Te niby nierealne, bo jedynie "wirtualne konflikty" ida
coraz dalej, przebijajac faktycznie umowna granice naszego
rzeczywistego, prywatnego zycia. I tu juz sie robi naprawde
nieladnie. Co innego wykrzywiac do siebie wirtualne pyski, inna
sprawa namierzyc kogos z numeru telefonu, adresu miejsca pracy,
bruzdzic mu w jego realnym zyciu. Tu juz konczy sie tzw.
netykieta, a zaczyna sie karygodne naruszanie prawa.
Cybernetyczny swiat a przestepstwo - calkiem ciekawe
zestawienie?

Tylko jak egzekwowac sprawiedliwosc? Czy istnieje w ogole
jakis pomost miedzy wirtualnym swiatem a kodeksem prawnym?
Wiem, ze dla policji szperajacej na Internecie w poszukiwaniu
przestepcow, internetowe dane maja range dowodu w procesie
sadowym. Z tego, co slyszalam w duzej mierze wlasnie dzieki
Internetowi udalo sie zdemaskowac potezna siatke belgijsko-
francuskiej pedofilii. Ale jak pojedynczy, maluczki internauta
moze dociekac swoich praw? Do kogo ma sie zwrocic, gdy mu
porzadnie, aczkolwiek wcale nie wirtualnie dokopia? Czy byly
juz jakies precedensy, nic mi o tym nie wiadomo. Jesli wiec nie
bardzo wiemy jak sie bronic, trzeba sie chociaz jakos
zabezpieczyc.

Tylko jak? Mnie sama ktos ostrozny ostrzegl na samym
poczatku mej zabawy z Internetem, by nigdy pod zadnym pozorem
nie puszczac swych personalnych danych nieznanemu ogolowi
uzytkownikow sieci. Choc takiej zgeneralizowanej nieufnosci na
ogol nie lubie, raczej trzymam sie tej wskazowki. Widze jednak
bardzo czesto nieostroznych, lekcewazacych jakiekolwiek ryzyko
osobnikow, ktorzy w ferworze burzliwej dyskusji sami sypia
swoimi namiarami. Masochisci.

Demokracja Internetu? Ano tak, zagrozenie wlasnej
prywatnosci. Dziekuje. Przychodzi nam sie bac. A jak to czego?
Wszystkiego!!! A to cie zbombarduja, a to sie okaze, ze niby
przez ciebie firmowane smiecie kogos zasypaly, twoj liscik
intymny pelen poufalych zwierzen stanie sie niespodzianie
widokowka do publicznego wgladu, najpierw cie "spreparuja",
potem zadenuncjuja, zona o wszystkim sie dowie, patron z
poborow potraci, zandarmeria pod drzwi... i jeszcze sie pytac,
czego tu sie bac?!...

Wolnosc Internetu a zagrozenie, kolejne wymowne
zestawienie? Mozna usiasc z radochy. Ludzie wrazliwi, mniej
odporni na osobiste ataki - ataki wulgarne, ordynarne,
bezlitosne - milcza lub po prostu odchodza. Zdaja sobie sprawe,
ze jesli tylko powiedza cos, co sie akurat nie spodoba jakiejs
osobie dysponujacej pokaznym arsenalem "demagogicznej broni",
natychmiast stana sie celem atakow. Nie kazdy dobrze je znosi,
te ataki, ma sie rozumiec, nie kazdy skonfrontowany z gwaltowna
bezczelnoscia i brutalnoscia drugiego potrafi skutecznie sie
bronic. Boi sie wiec, ze wyjdzie na "pokonanego",
"osmieszonego" lub "glupka" bez zdania racji. Narazic sie na
podpadniecie co niektorym internetowym zabijakom jest
podpisaniem na siebie skazujacego wyroku. Trzeba by na to
brawury szalenca albo desperacji samobojcy.

Wolnosc slowa idzie wiec w parze z internetowym
chuliganstwem, pociaga niejako za soba coraz bardziej krzewiace
sie chamstwo. Bezkarne chamstwo! Stad to poczucie zagrozenia.
Czuc sie zagrozonym lub zaszczutym, uczestniczac na polskiej,
wolnej, demokratycznej liscie dyskusyjnej, wybaczcie, ale jest
to niezaprzeczalny skandal. Wiec w koncu co z ta wolnoscia i
demokracja Internetu, do diabla ciezkiego?! Z tego wszystkiego
calkiem glupia juz jestem. Mowcie cos! Robcie cos! - reagujcie.
By ten siodmy cud techniki i miedzyludzkiej komunikacji nie
zszedl zupelnie na psy;-(...



Magdalena Nawrocka
www.geocities.com/magdanawrocka



--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2004-12-03 09:43:39

Temat: Re: W obronie wolnosci Internetu
Od: "Szczesiu" <s...@p...pl> szukaj wiadomości tego autora

> Grupy dyskusyjne sa jak gwaltowny wulkan w okresie
> erupcji. Co i rusz cos wybucha. Byle pretekst wystarczy, niby
> niewinny watek moze nagle nabrac zagrozenia odbezpieczonego
> granatu. Beznadziejnie nieustanna, wielce metna i upokarzajaca
> szarpanina drugiego za wszystko co sie da: za pochodzenie, za
> przynaleznosc, religie, psychiczne zdrowie, wyciagniete na
> swiatlo dzienne tajemnice alkowy i bielizniane gacie.

Inteligentni nie-frustraci nie siedzą non stop przy kompach. Mają życie - im
jest dobrze z resztą i reszcie z nimi. Za to my mamy usenet, a kibole
ustawki :-D

A tak bez żartów - akurat mnie najbardziej denerwuje odchodzenie od
zasadniczej treści wątku w stronę, powiedzmy - ogólną. Choć w danym
przypadku najczęściej bardzo konkretną. Kolega przestał korzystać z usenetu,
bo zamiast konkrentych informacji spotykał, jak to określił, "kółka
towarzyskie". Pewnie miał trochę racji - obsada danej grupy / forum jest
mniej więcej stała.

Co ciekawe, na forach i grupach technicznych zdarzające się kłótnie dotyczą
przede wszystkim tematu danego wątku. Zwłaszcza na forach - konieczność
rejestracji zawęża krąg użytkowników do osób naprawdę zainteresowanych
tematem. Z jednej strony humaniści powinni mieć w sobie mniej z chama, z
drugiej - może faktycznie "Errare humanum est".

> Ludzie wrazliwi, mniej
> odporni na osobiste ataki - ataki wulgarne, ordynarne,
> bezlitosne - milcza lub po prostu odchodza.

Albo sami zaczynają kopać. Ja wybrałem ordynarne bluzgi, ponieważ nie chcę
sublimować własnego chamstwa w intelektualne i niebezpośrednie docinki -
niech moje gówno zostanie, gdzie jego miejsce - na samym spodzie. Choć bywa,
chciało by się i zbić kogoś na kwaśne jabłko - niestety - aspekt prawny, a i
własne tchórzostwo często nie pozwala (to akurat nie na grupach).

Najlepszą nauczką jest okazja przeczytania własnych kłótni po raz drugi, po
jakimś czasie - naprawdę, ciężko to strawić. Chyba, że ktoś jest w trybie
kłótliwym przez cały czas, ale takiemu komuś nawet we własnym towarzystwie
musi być bardzo źle.

Pamiętam, kiedyś z kumplem jeżdżąc po Polsce byliśmy skazani na siebie 4 dni
w tygodniu, postanowiliśmy dla rozładowania bluzgać się na co dzień, co
dawało pozytywny efekt i poczucie abstrakcyjności inwektyw. Śmieszne i
skuteczne - jak rada psychologa, aby małżonkowie kłócili się klęcząc, w
kucki czy jak tam jeszcze. Nic tak skutecznie nie gasi zapału do utarczek,
jak poczucie własnej śmieszności.

"
Gdy emocje już opadną
Jak po wielkiej bitwie kurz
Gdy nie można mocą żadną
Wykrzyczanych cofnąć słów
Czy w milczeniu białych haniebnych flag
Zejść z barykady
Czy podobnym być do skały
Posypując solą ból
Jak posąg pychy samotnie stać
..."


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-12-03 09:45:29

Temat: Re: W obronie wolnosci Internetu
Od: "Lukrecja" <a...@e...net> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Magdalena Nawrocka" napisał w wiadomości >
> W OBRONIE WOLNOSCI INTERNETU
>
>
> "Kultura nas pokrywa dobroczynna warstwa, lecz czy starczy na
> wszystkie chamstwa za lekarstwo?"
> - Jan Sztaudynger
>
> <ciach>
>
Ja nigdy nie mogę do końca przeczytać. Najczęściej jednak do tego momentu.
:-*



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-12-03 18:48:38

Temat: Re: W obronie wolnosci Internetu
Od: "Pyzol" <n...@s...ca> szukaj wiadomości tego autora


"Magdalena Nawrocka" <m...@w...fr> wrote in message
news:20041203085910.MJEW13280.viefep17-int.chello.at
@jupiter...
>
> W OBRONIE WOLNOSCI INTERNETU
>
>
> "Kultura nas pokrywa dobroczynna warstwa, lecz czy starczy na
> wszystkie chamstwa za lekarstwo?"
> - Jan Sztaudynger
Kultura t a k z e wygenerowala owo tzw. chamstwo. Niech sie wiec kultura
zastanowi czym jest i czego chce.

Wbrew pozorom, Magda, wcale nie bronisz wolnosci internetu. Wg ciebie
wolnosc jest tym, co TY nazywasz wolnoscia. Oddanie tak istotnej kategorii w
pojedyncze rece jest, przyznasz, zabiegiem ryzykownym. Jest wolnosc DO i
wolnosc OD ( Fromm), ale obie sa TA SAMA wolnoscia. I, jezeli owa wolnosc
jest dla nas wartoscia pozytywna, pozyteczna i konieczna dla rozwoju -
odwracanie sie od jej szkaradnych cieni jest, w najlepszym wypadku,
chowaniem glowy w piasek. Co wowczas zostaje na widoku -wiadomo. Kto chce
kopnac, ma cel jasny. Pozniejsze wolanie wiec, ze nas odwlok boli jest
niczym innym, ale efektem chowania glowy w piasek "kultury" preferowania
taniego sentymentalizmu.

"Najlepiej wychowana", nadajaca ton cywilizacyjnej kultury i nigdy nie
uzywajaca "brzydkich slow" ani babrajaca swe delikatne rece wszelkiego
autoramentu "obrzydliwosciami" jest klasa brytyjskiej arystokracji -
najbardziej drapiezna i najbardziej, w historii, bezwzgledna, pasozytniczna,
egoistyczna i okrutna.

Owszem, wyprodukowala takze piekno i wzbogacila podstawy cywilizacji w wiele
koniecznych do jej rozwoju wartosci ( a chociazby umiejetnosc smiania sie z
samych siebie:), ale to co pozostawila po swoim okresie panowania nad
swiatem - dzis stanowi najwieksze zagrozenie dla ludzkosci. Najwieksze
nieszczescia spowodowane byly albo przez nich, albo przez probujacych ich
nasladowac. Z komunizmem wlacznie - choc, z pozoru wyglada to na absurd.

My, gatunek ludzki, jestesmy wspaniali, tworczy, milosierni i zdolni do
najwyzszego bohaterstwa, obrony najwyzszych wartosci.

Ale tez jestesmy brutalni, niszczycielscy, msciwi i zdolni do
najnikczemniejszych zbrodni. Granica, bynajmniej, nie lezy w slownictwie,
ani nawet w epizodycznym postepowaniu.

Wolnosc nie istnieje, jesli nie mamy cywilnej odwagi przyjrzec sie i przyjac
do wiadomosci, kim jestesmy. Wolnosc okazujaca komukolwiek pogarde - to
karykatura wolnosci. Odnosi sie to tak samo do tych, ktorzy owa pogarde
jednoznacznie formuluja, jak i do tych, ktorzy ubieraja ja w wyrafinowane,
tzw. cywilizowane, slowka i ceremonialy.

Dorosly, wolny czlowiek musi umiec poniesc odpowiedzialnosc. Obrazanie sie
na swiat, ze jest jaki jest i szukanie srodkow zaradczych na siebie samego
li tylko w prawie, jest, moim zdaniem, wyrazem niedojrzalosci.

Po pierwsze, dlatego,ze prawo tez tworzymy MY, ten bardzo zroznicowany i
niejednoznaczny gatunek ludzki. Placzemy sie w tym prawie niekiedy latami,
probujac "dociec sprawiedliwosci" w sprawach duzo bardziej oczywistych niz
poprzezywanie kogos. Nadal nie potrafimy sobie radzic z mordercami,
korupcja, namacalnym znecaniem sie jednych nad drugimi. I ty chcialabys
oddac zjawisko tak ulotne, tak latwe do manipulowania, jak wypowiedz, w
rece prawa?

Akurat obserwuje bardzo przygnebiajaca interpretacje tego prawa, w kraju
wydawaloby sie, w obronie wolnosci zaprawionym i doswiadczonym.

Dziennikarz ujawnil dranstwo. Policja zada, aby podal swoje zrodla
wiadomosci. Dziennikarz odmawia, bo m o z e - tak stanowi prawo. Policja
oddaje sprawe do sadu. Sad, na sali rozpraw pyta dziennikarza o nazwiska
informatorow, dziennikarz nadal odmawia.

I to sad dokonuje przedziwnej sztuczki: potwierdzajac,ze dziennikarz ma
prawo do odmowy, orzeka, ze w sali sadowej tego prawa nie ma i grozi
postepowaniem karnym za "utrudnianie sledztwa". Od kiedy to sledztwo
prowadzi sie w sali sadowej - to ja nie wiem, ale mam nadzieje,ze obroncy
wpadna na pomysl zadania takiego pytania.

Co bardziej paradne, sad powoluje sie na ...rownosc. A jakze! Ze wobec prawa
wszyscy sa rowni.

Ckem, az ktos zaprowadzi do sadu jakas sprawe, w ktorej zajdzie koniecznosc
odwolanai sie do materialow sklasyfikowanych jako tajne ze wzgledu na
bezpieczenstow narodowe. Jak wowczas wygladac bedzie "rownosc wobec prawa"?
Dziernnikarskie prawo do nieujawniania zrodel, osobiscie uwazam za duzo
istotniejsze dla mojego bezpieczenstwa niz wiele zamordystycznych zakazow w
stylu: "Nie, bo nie".

Wspominam o tym, aby pokazac jak niedoskonale moze byc prawo, jak
kontrowersyjne wyroki sadowe.

I ty chcialabys nader delikatna materie kontaktow miedzyludzkich oddac w moc
jego orzekania?

Wchodzac na net, czlowiek upublicznia sie - wraz z pelnymi konsekwencjami
tego procesu. Nie musza byc one przyjemne, dorosly czlowiek powinien o tym
wiedziec, zanim zawola "Zrobcie cos!". Dorosly czlowiek przynajmniej bedzie
umial zaproponowac CO i przynajmniej zawola "ZrobMY".

Net odzwierciedla zycie.Ci, ktorzy odchodza z netu, zniecheceni "chamstwem"
z zycia nie odejda - a to co tak ewidentne na necie, przyszlo z zycia
realnego. Net jest wspaniala okazja do nauki jacy b y w a m y i zwykle
obrazanie sie na to, jest obrazeniem sie na zycie. Bez sensu. Cwiczenia na
necie moga byc znakomita lekcja realnie pomagajaca poruszac sie po zyciu
takim jakie ono jest, a nie tym z naszych poboznych zyczen.

Czy piszac to "bronie chamstwa"? Nie!
Ale przyjmuje do wiadomosci jego istnienie. A to powoduje, ze nie jest ono w
stanie mnie urazic. Nie milcze jednak, kiedy widze, ze wali w tych, ktorych
ty oceniasz jako slabszych. Ale wcale nie jestem taka pewna, czy to taktyka
sluszna i poprzez lata na necie, caly czas wypracowuje nowe metody
stosowania jej. Po pierwsze, kazdy musi znalezc s a m droge do raju, po
drugie - zapedzanie do niego palkami ( "Zrobcie cos"!) wielokrotnie zostalo
sprawdzone jako bledne i powodujace w i e c e j problemow niz przynoszace
rozwiazan.

Nie jestem zwolennikiem teorii, ze czlowiek musi byc twardy. Czlowiek wcale
nie musi byc twardy ( co by ot nie mialo znaczyc) ale musi byc przytomny i
swiadomy rzeczywistosci - takze tej, do ktorej zaslaniajac oczy i uszy,
bezradnie na nia tupiac, probuje zaczarowac w niebyt.

Kaska


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-12-03 19:05:04

Temat: Re: W obronie wolnosci Internetu
Od: "ksRobak" <k...@f...polbox.pl> szukaj wiadomości tego autora


"Pyzol" <n...@s...ca>
news:31bqo5F38ajb5U1@individual.net...

> [...]
> Czy piszac to "bronie chamstwa"? Nie!
> Ale przyjmuje do wiadomosci jego istnienie. A to powoduje, ze nie
> jest ono w stanie mnie urazic. Nie milcze jednak, kiedy widze, ze
> wali w tych, ktorych ty oceniasz jako slabszych. Ale wcale nie jestem
> taka pewna, czy to taktyka sluszna i poprzez lata na necie, caly czas
> wypracowuje nowe metody stosowania jej. Po pierwsze, kazdy musi
> znalezc s a m droge do raju, po drugie - zapedzanie do niego
> palkami ( "Zrobcie cos"!) wielokrotnie zostalo sprawdzone jako
> bledne i powodujace w i e c e j problemow niz przynoszace
> rozwiazan.
>
> Nie jestem zwolennikiem teorii, ze czlowiek musi byc twardy.
> Czlowiek wcale nie musi byc twardy ( co by ot nie mialo znaczyc)
> ale musi byc przytomny i swiadomy rzeczywistosci - takze tej, do
> ktorej zaslaniajac oczy i uszy, bezradnie na nia tupiac, probuje
> zaczarowac w niebyt.
>
> Kaska

Chmm,,
Czyli Twoim zdaniem załóżmy teoretycznie, że Kaśka Pyzol
obraziła się na ksRobaka i w swej urażonej dumie zasłania
oczy i uszy bezradnie tupiąc próbuje zaczarować faceta w niebyt
czyli do KijFila bo przecież "czego oczęta nie widzą tego
w serduchu nie ma" - a przecież wydaje się, że jednak ma
serducho skoro broni uciśnionych choć kapelusz żebraczy pusty...
co? ;)
Edward Robak


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-12-03 20:08:06

Temat: Re: W obronie wolnosci Internetu
Od: "Szczesiu" <s...@p...pl> szukaj wiadomości tego autora

> "Najlepiej wychowana", nadajaca ton cywilizacyjnej kultury i nigdy nie
> uzywajaca "brzydkich slow" ani babrajaca swe delikatne rece wszelkiego
> autoramentu "obrzydliwosciami" jest klasa brytyjskiej arystokracji -
> najbardziej drapiezna i najbardziej, w historii, bezwzgledna,
> pasozytniczna, egoistyczna i okrutna.

Czytałaś może "Teorię klasy próżniaczej" Thorsteina Veblena?


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-12-03 20:17:55

Temat: Re: W obronie wolnosci Internetu
Od: "Pyzol" <n...@s...ca> szukaj wiadomości tego autora


"Szczesiu" <s...@p...pl> wrote in message
news:coqh33$226n$1@node1.news.atman.pl...
> Czytałaś może "Teorię klasy próżniaczej" Thorsteina Veblena?

To jest jedna z ksiazek, ktore mam przeczytac, ale to taka dluga lista - a
ciagle pojawia sie cos, co mnie szybciej wciaga. Teraz np. brne przez dwie
cegly: "Gulag " Applebaum i te o Powstaniu Warszawskim Daviesa.

Kaska


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-12-03 21:29:13

Temat: Re: W obronie wolnosci Internetu
Od: "Szczesiu" <s...@p...pl> szukaj wiadomości tego autora

> To jest jedna z ksiazek, ktore mam przeczytac, ale to taka dluga lista - a
> ciagle pojawia sie cos, co mnie szybciej wciaga. Teraz np. brne przez dwie
> cegly: "Gulag " Applebaum i te o Powstaniu Warszawskim Daviesa.

To przed czytaniem jej akurat zajrzyj raz jeszcze do swojego posta -
skojarzenia murowane. Notabene - Veblen (przynajmniej do połowy, dalej nie
"sięgłem") powtarza to samo, zresztą nie ważne, ale pamiętaj o swoim poście
(nie miałem na myśli głodówki).


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-12-04 09:57:37

Temat: Re: W obronie wolnosci Internetu
Od: m...@w...fr (Magdalena Nawrocka) szukaj wiadomości tego autora

On Fri, 3 Dec 2004 12:48:38 -0600, Pyzol wrote:

>Wbrew pozorom, Magda, wcale nie bronisz wolnosci internetu. Wg ciebie
>wolnosc jest tym, co TY nazywasz wolnoscia. Oddanie tak istotnej
>kategorii w pojedyncze rece jest, przyznasz, zabiegiem ryzykownym. Jest
>wolnosc DO i wolnosc OD ( Fromm), ale obie sa TA SAMA wolnoscia.


>Czy piszac to "bronie chamstwa"? Nie!
>Ale przyjmuje do wiadomosci jego istnienie. A to powoduje, ze nie jest
>ono w stanie mnie urazic.

>Nie jestem zwolennikiem teorii, ze czlowiek musi byc twardy. Czlowiek
>wcale nie musi byc twardy ( co by ot nie mialo znaczyc) ale musi byc
>przytomny i swiadomy rzeczywistosci - takze tej, do ktorej zaslaniajac
>oczy i uszy, bezradnie na nia tupiac, probuje zaczarowac w niebyt.


Kasiu, dalas mi duzo do myslenia. Widze, ze musze zrewidowac me wnioski.
Pozdrawiam serdecznie,



Magda N



--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Dezd
Jakies licho
Poszukuje ksiazki "Meskosc i kobiecosc" - Sandry Bem
Krwawiacy kominek i Bluzgacz-filizof
Witaj Magdo {Magdalena Nawrocka}

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »