| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2004-11-18 13:20:16
Temat: Re: Wewnetrzny krytyk - pomocyAndroid A:
> Co masz na mysli?
Wlaczysz z myslami.
Dlaczego?
--
Czarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2004-11-18 18:32:15
Temat: Odp: Wewnetrzny krytyk - pomocy> Hehe... a poczatkowa faza schizofrenii...? :)
- Bandler kiedyś spostrzegł ciekawy paradoks - psychiatra obserwował
pacjenta twierdzącego, że słyszy jakieś głosy - psychiatra wówczas pomyślał
sobie: "to są halucynacje dźwiękowe" :-))))))
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-11-18 18:38:00
Temat: Odp: Wewnetrzny krytyk - pomocy> () i nagle staje mi
> przed oczami sytuacja sprzed 10 lat (!), w ktorej cos spieprzylem!
- dobrze, że chociaż teraz nie spieprzyłeś.
> Moja reakcja na "krytyke" jest nie tylko "mentalna" - zaslaniam sie
> rekami (jakby chroniac glowe przed niewidzialnym ciosem) przeklinam na
> glos, mowie cos, co mnie ma usprawiedliwiac - jakby sie tlumaczac.
- to ostro...
> Taka "fizyczna" reakcja na krytyke trwa kilka sekund. W towarzystwie
> staram sie panowac nad soba, lub przynajmniej markowac moje
> niekontrolowane zachowanie - jeszcze traktuja mnie jako normalnego :)
- dlaczego nie stosujesz tej samej strategii kiedy jesteś sam? Z tego widać,
że potencjalnie możesz sobie z tym poradzić :-)
> Niestey gdy jestem w samotnosci, glownie gdy pozwalam sobie na chwile
> zadumy,
- i tutaj coś zmieniasz
problem urasta do na prawde duzych rozmiarow. Zeby nie robic z
> siebie dziwaka - zdaza sie to raz, dwa razy dzinnie, ale nachalny
> obraz przed oczami moze sie ciagnac przez godzine. Problem w tym, ze
> sytuacja sie pogarsza...
> Probowalem wielu rzeczy z NLP na czele. Technika przemieniania
> wspomnien w humorystyczne wyobrazenia dziala, ale tylko na to jedno
> wspomnienie! W ja mam zgromadzone "doswiadczenia" z ostatnich 10
> lat!!! Nie moge zamazywac wszystkiego, bo mi czasu nie starczy. Z
> reszta jako student, prowadzac normalne zycie spokojnego studenta,
> moja kolekcja sie rozrasta.
:-) raz na jakiś czas pieprzymy to i tamto... Może mógłbyś każdorazowo
zmniejszać obraz, zaciemniać go albo przesuwać w miejsce, gdzie trzymasz
obrazy rzeczy, które spieprzyłeś ale, z którymi już sobie poradziłeś i
więcej Cię nie wkurzają... To zajmuje minutę a nie godzinę. Zawsze cos na
początek.
> W ksiazkach o NLP, znalalem sposoby na radzenie sobie z krytyka, ale
> dotyczy ona jedynie werbalnych, negatywnych mysli. Moje przezycia sa
> czysto emocjonalno-wizualne. Nie slysze w glowie krzyku "ty baranie,
> cos ty rzobil?!?"
- no to skąd wiesz, że w tych obrazach chodzi o to, ze coś niby
spieprzyłeś?????
Możesz nie słyszeć głosów ale możesz mieć przekonania w formie
bezsłownej - szczególnie jeśli już od jakiegoś czasu ćwiczysz to 2 razy
dziennie po godzinie.
Nic dziwnego, że osiągnąłeś mistrzostwo. To może być początkowo lekko
niezrozumiałe ale
chodzi o to, że mógłbyś świadomie w takich wypadkach zacząć generować jakiś
dialog wewnętrzny, dzięki któremu Twoja reakcja mogłaby być znacznie
łagodniejsza lub wręcz pozytywna. Widziałbym tutaj pole do zmiany kilku
przekonań na temat tego co można spieprzyć a czego nie, kim jesteś w
kontekście pieprzenia itd. Jestem starszy od Ciebie ale jakoś nie mam tylu
spieprzonych spraw za sobą. (Hej, a może Ty je wszystkie trzymasz przed
sobą?????) Być może spieprzyliśmy tyle samo ale prawdopodobnie mam odnośnie
tego inne PRZEKONANIA niż Ty. Tutaj bym zaczął. Jeżeli każdorazowo przy tych
obrazach mówiłbyś sobie (nowe przekonania), że to przecież zwykła rzecz się
mylić i że to nawet dobrze, bo dzięki temu czegoś się mogłeś nauczyć - to
chociaż nie mógłbyś mieć negatywnych emocji przy tych obrazach, skoro nad
ich powstawaniem jeszcze słabo panujesz. Jeśli na przykład podjąłeś złą
decyzję i straciłeś coś to możesz spojrzeć na to z drugiej strony i
zrozumieć, że błędy są nieodłączną częścią procesu osiągania czegokolwiek.
Każdy błąd przybliża Cię do jakiegoś celu pod takim względem, że zbierasz
bezcenne doświadczenie i w przyszłości już prawdopodobnie nie popełnisz
podobnych błędów - co mogłoby być często nawet bardziej kosztowne. Z takim
przekonaniem nawet gdybyś widział te same obrazy to miałbyś przeświadczenie,
że to wszystko OK i nawet jakby to się działo w towarzystwie to zamiast
panikować paradoksalnie jeszcze nabierałbyś pewności siebie. Niektóre lekcje
są kosztowne ale tak długo jak wyciągasz wnioski - ostatecznie porażki
powinny działać pozytywnie.
W praktyce musiałbyś zamienić coś w co podświadomie wierzysz na coś nowego -
o działaniu pozytywnym - np niewysłowione przekonanie "nie mogę popełniać
błędów" mógłbyś zastąpić "mogę popełniać błędy, błędy są nieodłączną i
normalną częścią życia itd". Jeśli każdorazowo udałoby Ci się zastąpić stare
nowymi przekonaniami to po jakimś czasie (tygodnie) przeszły by w formę
bezsłowną i automatycznie czuł byś się OK. Zaznaczam, że nie chodzi o
udawanie, ze nie spieprzyłeś podczas gdy rzeczywiście spieprzyłeś tylko o
przeramowanie kontekstu, w którym to się stało. Podchodząc bardziej
systemowo zacznij od wyekstrahowania tego w co podświadomie wierzysz.
Odpowiedz sobie na pytanie " w co musiałbyś wierzyć żeby tak się czuć przy
tych wspomnieniach" . No wiec weź kartkę i zacznij wymyślać! -> Żeby tak się
czuć jak się czuję musiałbym wierzyć, że:
-nigdy nie mogę popełniać żadnych błędów,
-jestem do dupy,
-zawsze wszystko pieprzę,
-popełnianie błędów jest niedobre,
-jeśli będę popełniać błędy to ludzie pomyślą, ze jestem głupi,
-nikt nie popełnia błędów tylko ja
-jestem ostatnim debilem
i tym podobny śmietnik. Potem po prawej stronie przy każdym z nich napisz
nowe przekonanie które będzie działać pozytywnie w tej samej sytuacji.
Jeżeli odnajdziesz wszystkie, wszystkie będą miały swoje neutralizujące
odpowiedniki i każdorazowo przy wspomnieniach świadomie je sobie zastąpisz
nowymi pozytywnymi - to nie będziesz mógł nadal przeżywać negatywnych
emocji! Stary, teraz nie uwierzysz, ale jak wszystko dobrze zrobisz to
uzyskasz efekt natychmiastowy i silniejszy niż mógłby to spowodować
jakikolwiek lek, który mógłby Ci przepisać lekarz. To samo można zrobić z
dowolnym innym zachowaniem i emocjami z najcięższą depresją włącznie.
Wszystko dzięki chwili zastanowienia i dzięki przeczytaniu instrukcji
obsługi do własnego mózgu. Nie jestem tylko pewien, czy opis w tak
telegraficznym skrócie Ci wystarczy.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-11-18 18:39:52
Temat: Re: Wewnetrzny krytyk - pomocyNie traktuje tego jako walke, raczej jako przyjmowanie ciosow. To
mysli przychodza, atakuja mnie i drecza.
Oczywiscie staram sie ich pozbyc, dlatego pisze do was, jednak walka?
- nie bardziej ucieczaka.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-11-18 21:25:03
Temat: Re: Wewnetrzny krytyk - pomocy> Witam
>
> Zwracam sie do Was z prosba o pomoc. Cos co mnie meczy od wielu lat i
> nie moge sobie z tym poradzic. Chodzi o wewnetrza krytyke.
>
> Mam 20 lat i z testow IQ wychodzi ze jestem calkiem inteligentny...
> (nie bede sie chwalil :) Problem w tym, ze wiekszosc moich dzialan,
> jest krytykowana przez pewna czesc mnie samego. Nie zeby wszystko z
> gory na dol, jednak kazdego dnia, zdazy sie kilka sytuacji, ktore
> pojda nie po naszej mysli... i wedy sie zaczyna: przed moimi oczmi,
> jak powtarzajacy sie film, staje ci?gle ta sama sytuacja. Przezywam ja
> na okraglo, strasznie si? przy tym meczac. Czesto jest to wrecz
> "urojona" rzecz - cos na co inni zupelnie nie zwracaja uwagi (bo ich
> pytalem) a mnie to meczy, czesto tygodniami.
>
> Co gorsze, nie tylko bierzace wydarzenia kolacza mi sie po glowie. Nie
> raz bywa, ze robie sobie cos i mysle (Bog wie o czym) i nagle staje mi
> przed oczami sytuacja sprzed 10 lat (!), w ktorej cos spieprzylem!
>
> Moja reakcja na "krytyke" jest nie tylko "mentalna" - zaslaniam sie
> rekami (jakby chroniac glowe przed niewidzialnym ciosem) przeklinam na
> glos, mowie cos, co mnie ma usprawiedliwiac - jakby sie tlumaczac.
> Taka "fizyczna" reakcja na krytyke trwa kilka sekund. W towarzystwie
> staram sie panowac nad soba, lub przynajmniej markowac moje
> niekontrolowane zachowanie - jeszcze traktuja mnie jako normalnego :)
>
> Niestey gdy jestem w samotnosci, glownie gdy pozwalam sobie na chwile
> zadumy, problem urasta do na prawde duzych rozmiarow. Zeby nie robic z
> siebie dziwaka - zdaza sie to raz, dwa razy dzinnie, ale nachalny
> obraz przed oczami moze sie ciagnac przez godzine. Problem w tym, ze
> sytuacja sie pogarsza...
>
> Probowalem wielu rzeczy z NLP na czele. Technika przemieniania
> wspomnien w humorystyczne wyobrazenia dziala, ale tylko na to jedno
> wspomnienie! W ja mam zgromadzone "doswiadczenia" z ostatnich 10
> lat!!! Nie moge zamazywac wszystkiego, bo mi czasu nie starczy. Z
> reszta jako student, prowadzac normalne zycie spokojnego studenta,
> moja kolekcja sie rozrasta.
>
> W ksiazkach o NLP, znalalem sposoby na radzenie sobie z krytyka, ale
> dotyczy ona jedynie werbalnych, negatywnych mysli. Moje przezycia sa
> czysto emocjonalno-wizualne. Nie slysze w glowie krzyku "ty baranie,
> cos ty rzobil?!?"
>
> Bardzo prosze o pomoc!
> pozdrawiam
> Android
Android A w news:87679413.0411171322.6dd5d967@posting.google.com
Nie jestem pewien czy przeżywane
przez Ciebie w trakcie... nazwijmy to "napadów" uczucia ująć
w kategoriach "silnego trudnego do opanowania poczucia winy"
czy też "silnego trudnego do opanowania poczucia wstydu"
czy też "silnego trudnego do opanowania lęku przed karą".
Jak zwał tak zwał. O ile dobrze zrozumiałem Twój opis
jakaś część "ciebie" - ta związana z zawstydzeniem,
samokaraniem, zaczęła żyć swoim własnym życiem
i nie można się z nią dogadać. Gest "zasłaniania się
rękami" wyrażać może przecież zarówno chęć schowania się
przed kimś kto poniży i zawstydzi (kim?)
czy też lęk przed "uderzeniem", "karą fizyczną" (czyją?).
Kara za twoje błędy, poniżenie za zachowania za
które powinieneś się wstydzić, jakoś nie nadchodzi
a nie wszystkie sytuacje można cofnąć aby
odpokutować za grzech, zmazać 'hańbę', przeprosić za
głupotę, odpracować szkodę...
Gdy więc kara, poniżenie nie nadchodzi z zewnątrz
potrzebujesz go przynajmniej od wewnątrz (skoryguj
jeśli coś nie tak, bo sporo tu 'interpretuję').
Może nie jest ważne te 10 000 sytuacji, które obecnie
przyprawiają Cię o takie stany, ale te kilka najwcześniejszych
doznań które uformowały Cię w taki
sposób, może przeżyłeś jakiś 'ostateczny'
wstyd spowodowany poniżeniem, jakiś
krańcowy lęk przed nieuchronnością kary a potem
jej niemożliwą do odroczenia realizację.
Tak ostateczne uczucia przeżywają tylko bardzo małe
dzieci, które nie nauczyły się jeszcze bronić.
Doznania te więc stały się (hipoteza) częścią ciebie - łyknięte
w całości, bez filtra, jak pigułka. Jeśli tak,
mógłbyś próbować pracować z jakimś sensownym psychoterapeutą
nad dotarciem do tych momentów i próbą 'uwolnienia' się
od takiego 'widma z przeszłości'.
Nie wiem czy można to zrobić do końca więc równie ważna
byłaby umiejętność takiego 'opracowywania' poznawczego
i emocjonalnego nowych sytuacji - niejako 'na bieżąco' -
aby nie dołączały się już do owe wspomnianej przez Ciebie
'kolekcji'. Próba pracy idąca w kierunku zrozumienia tego 'krytyka'
dogadania się z nim (nie tylko walki i odrzucenia)
i w konsekwencji opanowania
sztuki wybaczania sobie, lub jakiegoś bardziej skutecznego
sposobu 'zadośćuczyniania' swojemu sumieniu/poczuciu wstydu.
To także wzmocnienie Ciebie - "Miałem prawo się pomylić"
tak abyś stał się dla siebie ważniejszy TY niż twoje poczucie winy.
Co więcej lepsze zrozumienie i wyczucie
owego 'krytyka' pozwalałoby ci łatwiej unikać różnych
błędów/'grzechów' (to pod warunkiem, że ów krytyk reprezentuje
sobą choć trochę 'rozumu', co nie jest pewne).
Jeśli ma choć trochę racji a ty widzisz u siebie pewne rzeczy dopiero
po fakcie a nie w trakcie, kiedy się dzieją - być może
krytyk ten bardziej by się przydał nieco wcześniej,
abyś mógł - zamiast impulsywnie - działać z pewnym rozmysłem.
Wtedy tym bardziej warto go bliżej poznać niż z nim walczyć.
Wydaje mi się, że wsparcie psychoterapeuty mogłoby być o tyle
potrzebne, że ów 'krytyk' przecież nie zasypia
i diabli wiedzą, jak 'twórczy' i 'podstępny' może się
okazać, zwłaszcza, ze 'on też jest tobą'
a najciemniej jest pod latarnią. ;-)
pozdrawiam
vonBraun
PS.Nie pracuję jako psychoterapeuta
więc proszę - traktuj to co napisałem z dystansem.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-11-18 21:42:16
Temat: Re: Wewnetrzny krytyk - pomocyAndroid A:
> Nie traktuje tego jako walke, raczej jako przyjmowanie ciosow.
> To mysli przychodza, atakuja mnie i drecza.
> Oczywiscie staram sie ich pozbyc, dlatego pisze do was,
> jednak walka? - nie bardziej ucieczaka.
Podobnie jak vB uwazam ze powinienes bardziej otworzyc sie
na sugestie tego swojego 'cenzora' i sprobowac dogadac sie
z nim, gdyz sa bardzo duze szanse wg mnie ze [przynajmniej
jeszcze obecnie] "jemu" nie chodzi o to aby Cie ~zniszczyc,
lecz o to abys stal sie bardziej doskonaly (mniej konfliktowy)
w relacjach z otoczeniem.
I pamietaj takze, ze ten 'cenzor' to pewna czesc Ciebie, z ktora
ani nie da sie ~wygrac, ani od niej uciec bez oglednie mowiac
niezbyt ciekawych skutkow ubocznych dla psychiki.
Ta czesc Ciebie jest bardzo wazna - bez niej bylbys kims zupelnie
innym niz obecnie. ;)
W miare mozliwosci chyba najlepiej byloby abys postaral sie
ja wykorzystac. :)
--
Czarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-11-20 11:50:57
Temat: Re: Wewnetrzny krytyk - pomocyAndroid A:
> To nie zaczelo sie na studiach, ale przyznaje ze sie nasililo.
Wiem, domyslilem sie.
--
Czarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-11-20 12:54:10
Temat: Re: Wewnetrzny krytyk - pomocyjesli bedziesz mial problemy z wybraniem sie do psychologa - bo czesto one
sie pojawiaja... mozesz sobie poczytac... np. 'Nerwica, a rozwój człowieka'
Karen Horney... jestem w podobnym wieku i mam od dawna podobne objawy, do
których dochodzą problemy w kontaktach ludzmi, generalne wyobcowanie,
traktowanie życia jak by bylo za szyba, brak autentycznosci...
specjalista nie czuje sie... ale o ile wiem, moze to wynikac z tego, ze w
dziecinstwie nie otrzymales wystarczajacej dozy akceptacji...
najprawdopodobniej rodzice nie pokochali Cie takiego jakim po prostu byles,
bezwarunkowo...
moi rodzice np. cenili mnie za moje osiagniecia w matematyce.. bylem przez
wszystkich podziwiany. ale malo przez kogo lubiany... wciaz czulem presje
oczekiwan ktorych nie moge zawiesc... wymagalem od siebie bardzo duzo.. i
niepotrzebnie tyle myslalem o tym, ile soba reprezentuje (egotyzm)... takie
problemy beda sie rozwijac o ile nie zaakceptujesz siebie z pewnymi
koniecznymi niedoskonalosciami, choc to moze byc trudne i wymagac
rozwiazania glebszych problemow
jak chcesz to pisz
tur(wywalic_to)c...@o...pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-11-20 18:55:34
Temat: Re: Wewnetrzny krytyk - pomocyja też mam podobny problem: nadmierne "przeżuwanie"
różnych
myśli; ciągle powracam do jakichś sytuacji z
przeszłości,
ciągle angażuję niepotrzebnie umysł analizowaniem
różnych sytuacji;
wymyślam jakieś teorie i scenariusze i gówno z tego jest,
żadnych wniosków
i "zamykania" tych spraw, ciągle do nich powracam;
czy przypadkiem takie nadmierne przemyślenia nie nazywają
sie ruminacjami??
macie jakieś doświadczenia z tym związane??
przejrzałem parę stron w internecie na temat tego
pojęcia
oto jedna z nich:
http://www.swps.edu.pl/jadwisin/3.htm
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-11-20 18:55:57
Temat: Re: Wewnetrzny krytyk - pomocyja też mam podobny problem: nadmierne "przeżuwanie" różnych
myśli; ciągle powracam do jakichś sytuacji z przeszłości,
ciągle angażuję niepotrzebnie umysł analizowaniem różnych sytuacji;
wymyślam jakieś teorie i scenariusze i gówno z tego jest, żadnych wniosków
i "zamykania" tych spraw, ciągle do nich powracam;
czy przypadkiem takie nadmierne przemyślenia nie nazywają sie ruminacjami??
macie jakieś doświadczenia z tym związane??
przejrzałem parę stron w internecie na temat tego pojęcia
oto jedna z nich:
http://www.swps.edu.pl/jadwisin/3.htm
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |