| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2009-06-13 23:17:07
Temat: Wolnym być"Tatuś Muminka nigdy nie czuł się tak spokojny i tak absolutnie zadowolony
ze wszystkiego. Właściwie było bardzo przyjemnie nic nie mówić i nic nie
tłumaczyć ani sobie, ani też innym. Wystarczyło siedzieć i patrzeć na
horyzont, i słuchać plusku fal przy burtach łodzi.
Kiedy brzeg znikł za nimi, na niebo wszedł księżyc w pełni, krągły jak kula
i żółty. Tatuś nigdy jeszcze nie widział tak dużego i tak samotnego
księżyca. Nigdy też nie zdawał sobie sprawy z bezkresu morza, jego ogromu,
który teraz oglądał.
Nagle wydało mu się, iż jedynymi prawdziwymi i przekonywającymi rzeczami
były księżyc, morze i łódź z trzema milczącymi Hatifnatami.
I horyzont, oczywiście - daleki horyzont, gdzie czekały wspaniałe przygody
i nieznane tajemnice, teraz, kiedy nareszcie był wolny.
Postanowił być równie milczący i tajemniczy jak Hatifnatowie. Milczenie,
prawdopodobnie, wzbudzało ogólny szacunek. Wszyscy myśleli wówczas, że się
wie bardzo dużo i żyje się ogromnie emocjonująco.
...)Spojrzał na Hatifnatów i nagle wszystko zrozumiał. Zrozumiał, iż jedyną
rzeczą, która ożywić może Hatifnata, jest wielka, ogromna burza. Byli
silnie naelektryzowani, ale bezradnie ograniczeni. Nic nie czuli, nic nie
myśleli - mogli tylko szukać. Dopiero kiedy zetknęli się z elektrycznością,
zaczynali żyć ze wszystkich sił, pełni wielkich, gwałtownych uczuć.
To właśnie do tego tęsknili. Być może przyciągali do siebie burzę, kiedy
było ich wielu...
"Tak to musi być - myślał Tatuś. - Biedni Hatifnatowie! A ja siedziałem w
swojej zatoce i myślałem, że są tacy nadzwyczajni i wolni, jedynie dlatego,
że nic nie mówili i tylko wciąż wędrowali dalej. A oni nie mieli nic do
powiedzenia i nie mieli dokąd wędrować..."
W tej samej chwili rozwarły się chmury i lunął deszcz, lśniący i biały w
świetle błyskawic.
Tatuś zerwał się. Oczy jego były równie niebieskie jak zwykle, gdy
krzyknął:
- Wracam do domu! Jadę natychmiast do domu!
Podniósł do góry pyszczek i wciągnął kapelusz na uszy. Potem ruszył w
kierunku wybrzeża, wskoczył do jednej z białych łodzi, podniósł żagiel i
ruszył prosto na wzburzone morze.
Był znów sobą, pełen własnych myśli o sprawach tego świata, i tęsknił do
domu.
- Żeby nigdy nie móc się cieszyć lub rozczarować! - myślał Tatuś, podczas
gdy łódź pędziła wśród nawałnicy. - Nigdy nikogo nie kochać, nie móc się
rozgniewać na tego kogoś, a potem mu przebaczyć. Nie móc spać ani marznąć,
nigdy się nie mylić, nie mieć bólów brzucha i potem wyzdrowieć, nie
obchodzić urodzin, nie pić piwa i nigdy nie mieć nieczystego sumienia... To
wszystko jest straszne!"
Był szczęśliwy i przemoczony do ostatniej nitki, i wcale nie bał się burzy.
- Nigdy nie założymy sobie w domu światła elektrycznego. Będziemy mieli
zawsze lampy naftowe". //lub kuchnię kaflową :-)//
Tatuś Muminka tęsknił za swoją rodziną i za swoją werandą. Wydało mu się
nagle, że dopiero tam będzie miał tyle przygód i będzie tak wolny, jak
powinien być prawdziwy tatuś."
:-)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
| « poprzedni wątek | następny wątek » |