« poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2014-06-15 09:42:33
Temat: WspółwinniDzieci poddawane torturom w katowni prowadzonej przez siostry pod przywództwem
Bernadetty przez lata nie uzyskały znikąd pomocy, ich widoczne ślady bicia, jak i
wyrażane wobec nauczycieli prośby o pomoc, ignorowane były z racji" moralnego
autorytetu "otaczającego ludzi w sutannach i habitach, nawet jeśli są to odziani w
sutanny i habity sadyści i gwałciciele.
Ten sam" moralny autorytet" jest przywoływany jako usprawiedliwienie przy pretensji
do kierowania losem państwa, nawet jeśli tak zwana społeczna nauka kościoła to w
większości stek nienawistnych lub zabobonnych bredni, których wcielanie w życie
niesie za sobą prześladowania i cierpienie ludzi.
Znowu, katolicy dają na to przyzwolenie milcząc, lub zgoła, w wielu przypadkach,
podążając za wskazaniami swoich kapłanów. Skąd się bierze zadziwiający wpływ kleru na
polityków? Proste, za wskazaniami kleru podąża wystarczająca liczba głosujących, by
politycy wciaż się obawiali wojny z Kościołem.
Ale ta wojna to wymóg przyzwoitości. Ci którzy przytakują klerowi, ale także ci
którzy milczą, nie ważne, czy wtedy gdy sadystyczna zakonnica tłucze jakieś dziecko
do krwi, czy wtedy gdy jakiś pomylony ksiądz bredzi w kościele o dzieciach lgnących
do księży lub o ataku gender, oni wszyscy dają siłę i władzę Kościołowi do bezkarnego
dręczenia niewinnych.
Każdy przejaw kościelnej patologii, czy mający postać przemocy fizycznej, czy
propagowania lżących obelg, albo wmawiania, że słusznym są działania nieetyczne i
niemoralne, takie jak promowanie dyskryminacji różnych mniejszości, ograniczanie praw
kobiet i niewierzących i temu podobne formy lobbingu katolickich ekstremistów, każdy
przejaw kościelnej codzienności powinien być okupiony ostracyzmem ze strony
przyzwoitych wiernych. Ci, którzy odmawiają udziału w tym osądzeniu czynów
kościelnych funkcjonariuszy są ich współsprawcami.
Nikt nie ma obowiązku przynależeć do Kościoła. Jeśli to robisz, musisz wziąć za to
odpowiedzialność. Jeśli Kościół jest źródłem niegodziwości a ty ograniczasz się do
milczenia, nie reagujesz, nie potępiasz, nie żądasz zmian, nie możesz potem
tłumaczyć, że sama wiara nie czyni cię współwinnym. Wiara może nie, katolicka wiara -
już tak.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
« poprzedni wątek | następny wątek » |