Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Wszystkim "Matkom Polkom" na Walentynki

Grupy

Szukaj w grupach

 

Wszystkim "Matkom Polkom" na Walentynki

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 724


« poprzedni wątek następny wątek »

391. Data: 2011-02-15 14:13:42

Temat: Re: Ojcom marnotrawnym na Walentynki
Od: "Ghost" <g...@e...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Vilar" <v...@U...TO.op.pl> napisał w wiadomości
news:ijdvl8$qjb$1@news.onet.pl...
>
> Użytkownik "Ghost" <g...@e...pl> napisał w wiadomości
> news:ijdvij$v4t$1@mx1.internetia.pl...
>>>>
>>>
>>> No właśnie telewizyjne zajawki odbierałam jako solidne źródło totalnej
>>> tandety i dlatego jakoś mnie nie ciągnęło. Ale może lekko się przymuszę.
>>
>> Warto jako nauke, jak bardzo ludzie potrafia oklamywac sami siebie z
>> jednej strony (chocby po to by samemu tego nie robic), a z drugiej jak
>> bardzo "nalezy mi sie" rozmija sie z rzeczywistoscia (tu kolesie z
>> polski).
>
> Wiesz co?
> Poruszyłeś tu coś, co mnie ostatnio mocno zastanawia.
> Właśnie to bezgraniczne przekonanie "należy mi się" u wielu polskich
> mężczyzn.
> Skąd ono się bierze?

Nastepna - z tylka.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


392. Data: 2011-02-15 14:13:52

Temat: Re: Ojcom marnotrawnym na Walentynki
Od: medea <x...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2011-02-15 13:55, vonBraun pisze:
>
> Ponieważ kompletnie nie rozumiem o co ci chodzi, chyba powinnaś
> przeczytać to co napisałaś jeszcze raz i głęboko zastanowić się skąd
> Ci się to wzięło i czy nie "stąd"...

Hm... Kiedy w pierwszym poście opisałeś historię Twojego przyjaciela,
napisałeś (mam wrażenie, że bez wątpliwości), że są obecnie szczęśliwym
małżeństwem. W następnych postach zacząłeś ujmować szczęśliwe małżeństwo
w cudzysłowie - odebrałam to jako zmianę stanowiska. I tego nie
rozumiem. Czy fakt, że to mężczyzna zadziałał, coś zmienia? Nawet jeśli
założymy, że kobieta nie dążyła w sposób świadomy do korzystnych zmian,
tylko jej zachowanie zostało zmodyfikowane niejako poza jej
świadomością. O to chodzi?

>
> A odpowiedź na to co jest w wersji "tekstowej" brzmi: wynik zależałby
> od tego na ile psycholożka pokonała swoje ograniczenia w motywacji do
> przerabiania chłopaków na chipsy i czy będę dostatecznie sprytny jeśli
> nie.
>

Ha ha ha (tubalnym głosem). Napisałam "pomoc równorzędną", bo założyłam,
że Twoja pomoc nie była nastawiona na robienie z kogoś chipsów.
Wstawiłam "psycholożkę", żeby relacja była podobna.
Nie wiem, czy czasem nie jesteś bardziej uprzedzony do kobiet, niż ja do
mężczyzn. ;)

Pozdrawiam
Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


393. Data: 2011-02-15 14:14:13

Temat: Re: Ojcom marnotrawnym na Walentynki
Od: "Ghost" <g...@e...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Qrczak" <q...@o...pl> napisał w wiadomości
news:4d5a88e4$0$2461$65785112@news.neostrada.pl...
> Dnia dzisiejszego niebożę Vilar wylazło do ludzi i marudzi:
>>
>> Użytkownik "Ghost" <g...@e...pl> napisał w wiadomości
>> news:ijdvij$v4t$1@mx1.internetia.pl...
>>>>
>>>> No właśnie telewizyjne zajawki odbierałam jako solidne źródło totalnej
>>>> tandety i dlatego jakoś mnie nie ciągnęło. Ale może lekko się
>>>> przymuszę.
>>>
>>> Warto jako nauke, jak bardzo ludzie potrafia oklamywac sami siebie z
>>> jednej strony (chocby po to by samemu tego nie robic), a z drugiej jak
>>> bardzo "nalezy mi sie" rozmija sie z rzeczywistoscia (tu kolesie z
>>> polski).
>>
>> Wiesz co?
>> Poruszyłeś tu coś, co mnie ostatnio mocno zastanawia.
>> Właśnie to bezgraniczne przekonanie "należy mi się" u wielu polskich
>> mężczyzn.
>> Skąd ono się bierze?
>
> Z poczucia własnej wartości.

Masz na mysli poczucie wartosci tych blondi?

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


394. Data: 2011-02-15 14:17:21

Temat: Re: Ojcom marnotrawnym na Walentynki
Od: vonBraun <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

medea wrote:

> W dniu 2011-02-15 13:55, vonBraun pisze:
>
>>
>> Ponieważ kompletnie nie rozumiem o co ci chodzi, chyba powinnaś
>> przeczytać to co napisałaś jeszcze raz i głęboko zastanowić się skąd
>> Ci się to wzięło i czy nie "stąd"...
>
>
> Hm... Kiedy w pierwszym poście opisałeś historię Twojego przyjaciela,
> napisałeś (mam wrażenie, że bez wątpliwości), że są obecnie szczęśliwym
> małżeństwem. W następnych postach zacząłeś ujmować szczęśliwe małżeństwo
> w cudzysłowie - odebrałam to jako zmianę stanowiska. I tego nie
> rozumiem. Czy fakt, że to mężczyzna zadziałał, coś zmienia? Nawet jeśli
> założymy, że kobieta nie dążyła w sposób świadomy do korzystnych zmian,
> tylko jej zachowanie zostało zmodyfikowane niejako poza jej
> świadomością. O to chodzi?
>
>>
>> A odpowiedź na to co jest w wersji "tekstowej" brzmi: wynik zależałby
>> od tego na ile psycholożka pokonała swoje ograniczenia w motywacji do
>> przerabiania chłopaków na chipsy i czy będę dostatecznie sprytny jeśli
>> nie.
>>
>
> Ha ha ha (tubalnym głosem). Napisałam "pomoc równorzędną", bo założyłam,
> że Twoja pomoc nie była nastawiona na robienie z kogoś chipsów.
> Wstawiłam "psycholożkę", żeby relacja była podobna.
> Nie wiem, czy czasem nie jesteś bardziej uprzedzony do kobiet, niż ja do
> mężczyzn. ;)
>
> Pozdrawiam
> Ewa
>
Z mojej strony EOT
vB

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


395. Data: 2011-02-15 14:17:36

Temat: Re: Ojcom marnotrawnym na Walentynki
Od: "Ghost" <g...@e...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Vilar" <v...@U...TO.op.pl> napisał w wiadomości
news:ijdviq$qae$1@news.onet.pl...
>
> Użytkownik "Ghost" <g...@e...pl> napisał w wiadomości
> news:ijdvm6$von$1@mx1.internetia.pl...
>>
>> Użytkownik "Vilar" <v...@U...TO.op.pl> napisał w wiadomości
>> news:ijdu78$ji7$1@news.onet.pl...
>>>
>>> Użytkownik "Panslavista" <p...@i...pl> napisał w wiadomości
>>> news:4d5a7abb$0$2442$65785112@news.neostrada.pl...
>>>>
>>>>
>>>> Niektóre potrafią skutecznie skrywać modliszkę w sobie...
>>>> Zapewne na lepsze dla modliszki czasy.
>>>
>>> Panslo, bycie łagodną owieczką bez solidnych zębów i pazurów oznacza
>>> jedno: "golono, strzyżono".
>>
>> Etam, przeciwnikow mozna pokonywac ich wlasna sila, ale wtedy miast
>> pazurow oleum sie przydaje.
>>
>
> Ćwiczysz Pan może Aikido, Panie Ghost?

Tak, styl Thermonuclear Preemptive Strike.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


396. Data: 2011-02-15 14:18:28

Temat: Re: Ojcom marnotrawnym na Walentynki
Od: "Ghost" <g...@e...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "medea" <x...@p...fm> napisał w wiadomości
news:ije1n0$4dr$1@news.onet.pl...

> Nie wiem, czy czasem nie jesteś bardziej uprzedzony do kobiet, niż ja do
> mężczyzn. ;)

Raczej malo mozliwe.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


397. Data: 2011-02-15 14:21:11

Temat: Re: Ojcom marnotrawnym na Walentynki
Od: "Ghost" <g...@e...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "medea" <x...@p...fm> napisał w wiadomości
news:ijdntd$k0k$1@news.onet.pl...
>W dniu 2011-02-15 12:11, Ghost pisze:
>> To nie jest ta sytuacja.
>>
>> Mam wrazenie, ze jestes malo precyzyjna.
>
> Sytuacje są różne, trudno tu o precyzję.

Nie trudno. Wystarczy uczciwosc w dyskusji.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


398. Data: 2011-02-15 14:32:03

Temat: Re: Ojcom marnotrawnym na Walentynki
Od: "Chiron" <c...@o...eu> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Qrczak" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:4d593871$0$2457$6...@n...neostrada
.pl...

Dnia dzisiejszego niebożę Chiron wylazło do ludzi i marudzi:
>
> OK- chodziło mi o "iloczyn tych pojęć". To "asertywność". A
> raczej jej brak. Jej brak wspomaga uzależnienie. Jej brak stawia żonę i
> dzieci w pozycji ofiary do- jak napisałaś- neurotycznego trutnia. I
> zapewne zdziwisz się, jak Ci napiszę- że te zachowania są bardzo do
> siebie podobne. Mechanizmy- nieraz wręcz są "kalką". I często-
> niestety- połączone poprzez to, że dotyczy ona albo rodzin z
> uzależnieniem, albo dorosłych dzieci z takich rodzin. Generalizując-
> zawsze dotyczy rodzin patologicznych- albo dorosłych dzieci z takich
> rodzin.

Asertywność to także umiejętność stawiania granic w kontaktach. Chyba
rozróżniasz relację z żoną czy synem od relacji z koleżeństwem w pracy?

====================================================
=================
Oczywiście- tu też stawiamy granice- choć w innym miejscu.
--

Chiron

Prawda, Prostota, Miłość.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


399. Data: 2011-02-15 14:43:53

Temat: Re: Ojcom marnotrawnym na Walentynki
Od: "Panslavista" <p...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora


"Vilar" <v...@U...TO.op.pl> wrote in message
news:ijdu78$ji7$1@news.onet.pl...
>
> Użytkownik "Panslavista" <p...@i...pl> napisał w wiadomości
> news:4d5a7abb$0$2442$65785112@news.neostrada.pl...
>>
>>
>> Niektóre potrafią skutecznie skrywać modliszkę w sobie...
>> Zapewne na lepsze dla modliszki czasy.
>
> Panslo, bycie łagodną owieczką bez solidnych zębów i pazurów oznacza
> jedno: "golono, strzyżono".
> A ich posiadanie (i nie używanie z błahego powodu) zapewnia równowagę.
>
> Więc...
>
> wejście na wojenną ścieżkę oznacza uruchomienie tych narzędzi, prawda?
>
> Ale wydaje mi się, że, jak zawsze, ważne jest zachowanie zdrowego
> rozsądku.
>
> MK

Trudno o lepszą szczerość... :-)))))))


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


400. Data: 2011-02-15 15:02:16

Temat: Re: Ojcom marnotrawnym na Walentynki
Od: performerka <m...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

On 15 Lut, 13:59, "cbnet" <c...@n...pl> wrote:

> Tłumaczenie matce, że dokonuje w ten sposób samobójstwa
> na samej sobie w swoich relacjach z dziećmi w przyszłości
> nie robi wrażenia na kobietach - są przekonane, że postępują
> właściwie i nic "złego" nie ma podstaw ich spotkać od ich dzieci
> "w podzięce".
> Niestety, jest to błąd, znany mi również z autopsji, ponieważ
> nie każde dziecko wradza się wystarczająco mocno w mamę.

Ja, jestem bardzo podobna do matki pod wieloma wzgledami, ale
spuścizna genetyczna
nie musi miec az takiego przełożenia na sposobie postrzegania danej
sprawy\problemu jak
ona to widzialy(baby), lub jak by sobie tego zyczyła(y). Jesli
kobieta, nad dobro i racje swojego meza i dzieci
przedklada racje matki, babki, ciotki, sasiadki to po pierwsze ona ma
problem, ponieważ jej toksyczna
matka skaziła jej sposob traktowania partnera i ojca swoich dzieci
syndromem modliszki: zakopulowac a potem odgryzc lepek.
A po drugie, swiadczy to, ze nie zasluguje na faceta... i na dzieci,
poniewaz jest tendencyjnie urobiona i bedzie powielac tendencyjne
schematy wychowawcze z lepszym lub gorszym skutkiem(to zalezy od
podatnosci dziecka). Ale efekt ostateczny zawsze jest ten sam: dzicko
ma oczy, uczy i rozum i samo oceni kazdego z osobna. Przy tym nie ma
co sie zbytnio zamartwiac co bedzie "a jesli'' jedno z dzieci da sie
urobić i zerwie sie wiez miedzy nim a ojcem - taki przypadek moze sie
zdarzyc nawet w najlepszej rodzinie, nie przejawiajacej minimum
dysfunkcyjnosci.

> Inna sprawa: kontaktowanie się z dzieckiem.
> Takie kontaktowanie się w formule do jakiej zostaje sprowadzony
> tata i jego relacje z dziećmi wymaga od niego podjęcia sporego
> wysiłku, w wyniku którego otrzymuje zaledwie coś w rodzaju
> średnio satysfakcjonującego "ochłapu".

To nie ważne, o ile nie masz możliwości. Chodzi o możliwości i to,
jak je wykorzystasz.
Ja widzialam mojego ojca dwa razy w zyciu. Ale musisz wiedziec, ze
podczas tych
spotkań, było tak milo(rozmow nie pamietam bylam mała) ze czuje to do
dzis, choc mineło bez mała
30 lat. Nie bylo wielkich prezentow, rekompensujacych, bo i czasy byly
inne. Ale wtedy, ojciec
zrobil dwa gesty, ktore zapadły mi w serce do końca zycia i one
przeswiadczały o tym, ze z tym:
'zły' jest cos nie tak i ktoś tu kłamie. Jak juz ja jestem pogieta, to
malo kto tak jest, niemniej zlej opini o
ojcu nie adoptowałam bezkrytycznie, malo tego, zawsze dążyłam by sie o
tym przekonac. Swego czasu
to byl taki moj zyciowy cel.

> Sama napisałaś, że dopiero niedawno udało ci się jakoś
> "wyprostować" i uporządkować wizerunek ojca, a zatem we
> wcześniejszych kontaktach z nim uzmysławiałabyś mu tylko
> swój wcześniejszy jego swój wizerunek.

Nie nie nie, zle mnie pojąłeś. Ja przyjmowalam do uszu rozne gatki
typu: 'za male alimenty',' nie interesuje sie'.
Ale podowczas jako dziecko tlumaczylam sobie tak. Alimenty <-> jakies
pieniadze listonosz przynosi. Kidy juz doroslam na tyle, zeby
znalezc go i poznac prawde... bylo za puźno. Dlatego uważam, ze nalezy
robic wszystko zeby skontaktowac sie z dzieckiem
i w miare jego rozwoju tlumaczyc zaistniala sytuacje. Nie wyobrazam
sobie, powielic blad mojej matki. Nawet gdyby ten ojciec byl parszywym
gnojem, to nie ona powinna mi go tak przedstawiac a ja sama powinnam
dojsc do takiego wniosku - o ile. Negatywne wypowiadanie sie o drugim
rodzicu, robi w umysle dziecka nieodwracalna krzywde i jak na ironie,
nie koniecznie pod adresem tego który jest oczerniany - wierz mi. Ja
teraz jestm dorosła, mom swoje zycie i pewnych informacji nie
zweryfikuje. Wiem(bo sprawdziałam), ze ojciec mial swoje bardzo
powazane powody, dla ktorych mnie zaniedbał i ominął w swoim krotkim
zyciu. Mysle sobie, ze załował. Mysle, ze cierpial ztego... bo kazdy
by cierpial, chyba ze jakis psychopata, ale to juz nie warto
dyskutowac. Mam tylko, zal, ze nie probowal, ale byc moze po prostu
byl zbyt osaczony, zbyt niepewny juz potem jak ja zereaguje. BYc moze
wstydzil sie spojrzec mi w oczy... a nie potrzebnie bo ja do dzis bym
tego z serca pragneła. Jednak ostatecznie ja go nie osadzam, życie
jest trudne i nie zawsze umiemy dokonac wlasciwych woborów po prostu.
Widzę na codzien mase takiej bezradnosci.

> Niestety, jest to tak nieprzyjemne w odbiorze, że nawet tęsknota
> za dzieckiem bywa [chyba częściej] mniej "depresyjna", zwłaszcza
> w połączeniu z nadzieją, iż kiedyś-kiedyś i tak prawda wyjdzie
> na jaw, niż "chlastanie się" tymi kontaktami.
> Czyli _czasem_ łatwiej jest czekać cierpliwie licząc po cichu
> na cud, niż na bieżąco doświadczać porażek patrząc na
> okaleczony obraz samego siebie w swoim dziecku.

Wcale tak nie musi być. Jesteś po po prostu rozalony, i przez to
możesz miec przytłumiony obiektywny oglad sytucji.

> Niektórzy prawdopodobnie potrafią zacisnąć zęby i poświęcić
> się, aby utrzymywać chociaż takie ~jednostronne kontakty
> z dzieckiem - kwestia osobowości.

Jesli rodzina jest rozbita, to kady jej czlonek, jest sklonny skupiac
sie na wlasnym bolu, szkodach, racjach i racjonalizowac wlasny
subiektywny oglad sytuacji. Najczesciej w tych przepychankach
najbardziej ucierpia dziecko, choc moze nie dawac tego po sobie
poznac.
Spokoj, to jest to co cie ratuje. Spokoj i zrownowazone podejscie do
dzieciaka, ktoremu byc moze swiat sie zawalil bardzej niz rodzicom, bo
ma slabsza odpornosc emocjonalna. Sprobuj stac sie dla nich, jakas
namiastka rownowagi, spokoju, pewnosci, ze bez wzgledu na wszystko
zawsze bedziesz - zawsze.Absolutnie! nie wypowiadaj sie zle o jego
matce - bo bedzie proces zamknietego kola. Daj z siebie to co mozesz a
kiedys miejmy nadzieje ci sie to zwroci - bo w zyciu nie mozna byc
niczego pewnym.

> Nie chcę w ten sposób usprawiedliwiać twojego taty, ale obawiam
> się, że unikanie kontaktów z dzieckiem to dosyć typowe zachowanie
> mężczyzn, które wcale nie świadczy jednoznacznie IMHO negatywnie
> o ich faktycznej zdolności do "bycia tatą" powiedzmy w normalnej
> sytuacji.

Zgadzam sie.

> --
> CB

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 30 ... 39 . [ 40 ] . 41 ... 50 ... 73


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Jakie to smutne '' miłość''.
Nawiedzony internet, grożą nam egzorcyzmy.
Trójca Święta Psyche
Jak katolicy w imię Boże, dokonują miłowania bliźniego.
Anhedonia

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?

zobacz wszyskie »