Data: 2001-11-25 17:06:41
Temat: Zamek, bajka, nie bajka
Od: "Elżbieta Pietrzak" <b...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dziwne odczucia. Siedzę sama w pokoju. Wszędzie ciemne korytarze. Kiedyś
bałam się ciemności. Kiedyś ciemność to było coś wrogiego, niemiłego,
nieprzyjaznego. Teraz to cisza, otulenie całunem mgły.
Przymknę oczy i czuję wielkie zamczysko. Zimne. Idę korytarzem. Słychać moje
kroki. Samotność bo echo odbija tylko mój chód. Zamek jest ponury, wrogi,
zły. Tak go czuję. A ja jestem w nim, w samym środku. Kiedy idę korytarzem
to on jakby zakręcał i nie widzę co jest dalej, nie widzę jego końca. Nie
wiem co mnie czeka za następnym zaułkiem. Czy jest tam jakaś komnata,
wejście czy tylko ściana, zimna ściana. Widzę mój oddech, jest tak zimno, że
jest on parą, mgłą. Śmieszne... widzę się wyraźnie, nie z przodu tylko z
tyłu, a czasem jestem w tej istocie idącej i czuję to co Ona. Taka cisza.
Nie, to nie jest dobra cisza. Ona jest nabrzmiała. To tak jakby wszystko
stanęło w miejscu i czekało żarłocznie rozwierając swoją paszczękę pełną
kłów. A ja idę do przodu bo nie mogę się cofnąć. Wyjście jest tam. Tylko
jakie i dokąd? I w jaki sposób mam wyjść. Idę wciąż... Podłogę z kamieni
oświetla ogień z pochodni wiszących na ścianie. Ogień powinien być ciepły,
ale oświetla tylko kawałek drogi przede mną. I za każdym razem gdy się
przesuwam kolejnym krokiem, to ogień oświetla tylko kawałek.
Zaczynam słuchać, czuć zamek. Jest tylko on i ja. On - potężny, obejmujący
mnie swoimi murami, ja - kobieta błąkająca się, szukająca ucieczki... On
mówi, że mogę tak chodzić, znajdować komnaty, ale stąd nie wyjdę. Ja patrzę
w okna i wiem, że On się myli. Zawsze mogę wyskoczyć... Tylko co wtedy? Co
tam jest? Czy tam jest życie? On milczy... A ja krążę...
Może padnę zmęczona i wtedy poddam się jego woli, a On zacznie zacieśniać
mury, aż wydrze mi ostatni oddech z płuc. Może będę bronić się przed jego
uściskiem drapiąc palcami kamienie aż do krwi. A może zlituje się nade mną,
spowije snem mocnym jak trucizna, obejmie jak kochanek, podniesie do ust
kamiennych by spić pocałunek i zatrzyma w swych ramionach by już nic mnie do
sięgło. Jego mury będą moim pancerzem. A sen zapomnieniem. I stanę się
jednością z kamieniami. I mój oddech napełni Jego korytarze... I On poczuje
życie, które spił, ciepło.
- - - - - -
Takie to myśli i wizje mam teraz. Autopsychoanaliza?
Nie napisałam co mam na sobie. Długa, piękna suknia. Góra dopasowana.
Dekolt głęboki ukazujący lekko wzgórki piersi. Dół rozszerzany. Kolor
krwistoczerwony mieniący się czernią i zlotem. Gdy idę widać moje stopy w
czarnych trzewikach. Ciało jasne, jakby połyskiwało poświatą księżyca. Oczy
wielkie, błyszczące. Usta czerwone jak krew. Włosy iskrzą złotem. Dłonie
czasem podtrzymują suknię.
- - - - - -
Elżbieta Pietrzak
G-G # 1890265
b...@w...pl
|