Data: 2014-01-13 01:35:23
Temat: Zniszczyć od wewnątrz
Od: anioł śmierci <7...@m...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Doznałem oświecenia. Sobie tak stałem na przystanku i obok staneła zakonnica, tak na
nią lukam i nagle jakaś ckliwość mnie zdjeła, bo mi się pomyślało, biedna kobieta,
tak jej sprali mózg że zamiast być wpełni kobietą i przeżywać rozkosz z mężczyzną
orgastyczną, to ją i jej życie zmarnowali. Altruizmu jakiegoś doznałem, że powinienem
zakonnice sprowadzić na dobrą drogę, czyli żeby była w pełni kobietą i przez seks z
mężczyzną szczęśliwą. Postanowiłem po prostu ją sprowadzić na dobrą drogę. Pomyślało
mi się jednocześnie że zdrowy związek to relacja wzajemna i właściwie ta jej sutanna
może być zupełnie podniecająca, jak z niej wyjżą spragnione uda. Tak sobie dywaguje
jak patrze, że będzie relacja między nami bo ja ją uratuje , a ja nigdy nie robiłem
seksu z zakonnicą, czyli coś innego, specyficznego. Już się zupełnie nakręciłem i po
chwili pognałem za nią do kościoła. Nie no muszę uratować tą kobiete , nie mogę jej
tak zostawić na zmarnowanie, już nawet kątem oka szukałem skrytego miejsca gdzie
byśmy mogli oddać się rozkoszy i tak pochodzę i zagaduje. A ona taka biedna i jakaś
niewinna i na początku próbuje teologicznie, później kłopoty, i się wlepiam podczas
tej teologii w biust wystający z czarnego sweterka i ona też zerka , coś już
chwyta...że to inna relacja a w gestach prawdziwa, że ja ją wzrokiem rozbieram z
zakonnicy i widzę kobietę....no i jak zrozumiała to się tak zaczeła drzeć od
lucyferów i hedonizmów, że oby jakim krucyfiksem nie dostać wycofałem się z zamiaru.
Ale nie przestane, coś źle zrobiłem lub źle trafiłem.
|