| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2002-05-02 10:58:26
Temat: Re: bezsilnosc? zlosc? - czemu chce mu dac w morde ?> jak ma byc od serca to go szturchnij albo mu cos powiedz tak ludzkiego
zeby
> zrozumial.
nie uwazam, zeby bylo warto z nim rozmawiac.
a od serca mialem na mysli.... a z reszta wiadomo...
> albo wez go przyatakuj ale nie pobij znowu...
nie chodzi o to zeby pobic... nie w tym rzecz...
pozdrawiam:
nemo
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2002-05-02 11:02:13
Temat: Re: bezsilnosc? zlosc? - czemu chce mu dac w morde ?"nemo"
> strasznie splyciliscie temat. to nie o to chodzi!
> a zmeczenie fizyczne nie pomaga. bo to kwestia czegos innego.
Zmęczenie fizyczne i to jak obiją ci na treningu buźkę, ozdobią kilkunastoma
siniakami uczy pokory.
Tak jest przynajmnie w karate kyokushin.
Z reguły póki się nie dostanie batów to się jest bohaterem, od momentu jak
trochę zgnoją cię na macie to nabierasz szacunku do drugiej osoby i uważasz
za niepoważne lanie każdego kto się nawinie pod rękę (oczywiście od tej
reguły są wyjątki - wyjątki mają z reguły małe mózgi).
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-05-02 11:36:45
Temat: Re: bezsilnosc? zlosc? - czemu chce mu dac w morde ?
Użytkownik "nemo" <n...@k...onet.pl> napisał w wiadomości
news:aar5t7$sc1$1@news.onet.pl...
> > Nie rób drugiemu co Tobie... ; >
> A mi sie wydaje, ze mu sie nalezy :)
Masz dwie mozliwosci, wlać jemu....jak sie nalezy to lej.
Albo zboxowac jakiś worek treningowy.
Booosze co ja piszę..? ; )
promyczka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-05-02 12:52:34
Temat: Re: bezsilnosc? zlosc? - czemu chce mu dac w morde ?> Tak jest przynajmnie w karate kyokushin.
Owszem. Lubie kyokushin.
To dobra szkola samodyscypliny jak sie dobrze do tego podchodzi.
> Z reguły póki się nie dostanie batów to się jest bohaterem, od momentu jak
> trochę zgnoją cię na macie to nabierasz szacunku do drugiej osoby i
uważasz
> za niepoważne lanie każdego kto się nawinie pod rękę
eee to nie tak :-)
> (oczywiście od tej
> reguły są wyjątki - wyjątki mają z reguły małe mózgi).
Jest jeszcze kilka cech ale to wszyscy wiedza ;)
pozdrawiam:
nemo
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-05-02 13:53:35
Temat: Re: bezsilnosc? zlosc? - czemu chce mu dac w morde ?
Użytkownik "ajtne" <a...@b...pl> napisał w wiadomości
news:aaqln6$mcu$1@news.tpi.pl...
> Użytkownik "nemo" <n...@k...onet.pl> napisał w wiadomości
> news:aapsc7$hq7$1@news.onet.pl...
> > gnebi mnie jeden temat,
> >
> > mam straszna ochote dac komus w morde...
> > i jakkolwiek bym to sobie tlumaczyl to pragnienie mnie nie opuszcza...
>
> Ech, te czechowowsko-dostojewskie dylemety: I skuczno i grustno i nikomu w
> mordu dać ;)))
Też mi się to powiedzonko zawsze podobało.
> PS. Też takie stany mam. Tyle, że po paru latach doświadczeń już wiem, jak
> nieszkodliwie wyrażać złość ;)))
Tak, a jak? Poproszę o garść porad - tylko nie robienie na drutach, bo
próbowałem w latach wczesnej młodości i tylko mnie wkurzyło zamiast uspokoić
...
Pozdrawiam
Astario
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-05-02 17:55:23
Temat: Re: bezsilnosc? zlosc? - czemu chce mu dac w morde ?
"nemo" <n...@k...onet.pl> wrote in message
news:aar5t7$sc1$1@news.onet.pl...
> > Nie rób drugiemu co Tobie... ; >
> A mi sie wydaje, ze mu sie nalezy :)
>
> > A poza tym zawsze mozesz dąc sam sobie ; >
> tego juz probowalem. nie pomaga.
Oj, a mnie sie wydaje,ze od tego wlasnie z a c z e l y sie twoje
problemy..:)
Wszak przygadac sobie kaprawego przyjaciela, to jakby samemu sobie w mozg
przylozyc, nie?
Kaska
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-05-02 21:48:17
Temat: Re: bezsilnosc? zlosc? - czemu chce mu dac w morde ?
Użytkownik "nemo" <n...@k...onet.pl> napisał w wiadomości
news:aapsc7$hq7$1@news.onet.pl...
> gnebi mnie jeden temat,
>
> mam straszna ochote dac komus w morde...
Pewnie już ci przeszło, ... co ? nie przeszło ?
Młynarski śpiewał kiedyś, że można drugiemu w mordę dać, byleby mieć styl.
Ot, taka stylistyka.
Ja do dziś żałuję (chociaż ten_drugi we mnie powtarza "daj mu amnestię"), że
nie dałem w mordę dyrektorowi liceum, do którego chodziłem. Wialiśmy we
trzech z lekcji, dopadł nas w szatni i mówi: - Jutro macie przyjść z ojcami.
Mówię: - Nie mam ojca. On na to: - Od razu widać.
Może gdybym wtedy wykonał np. prawy prosty, to mój świat dzisiaj byłby też
taki... no, prawy i prosty. A i ja prostoduszny, prostolinijny i prosto
przed siebie.
A tak , to co ?
"Idę bezdrożem, najszerszą drogą..."
Ot, taka stylistyka.
- Piotrek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-05-02 22:45:47
Temat: Re: bezsilnosc? zlosc? - czemu chce mu dac w morde ?> Pewnie już ci przeszło, ... co ? nie przeszło ?
nie, nie przeszlo. powoli dojrzewam do decyzji :-)
> Może gdybym wtedy wykonał np. prawy prosty, to mój świat dzisiaj byłby też
> taki... no, prawy i prosty. A i ja prostoduszny, prostolinijny i prosto
> przed siebie.
> A tak , to co ?
Masz racje. Ja nie zamierzam zalowac...
dziekuje :-)
pozdrawiam:
nemo
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-05-02 22:47:56
Temat: Re: bezsilnosc? zlosc? - czemu chce mu dac w morde ?> > tego juz probowalem. nie pomaga.
> Oj, a mnie sie wydaje,ze od tego wlasnie z a c z e l y sie twoje
> problemy..:)
Nie, nie od tego :)
> Wszak przygadac sobie kaprawego przyjaciela, to jakby samemu sobie w mozg
> przylozyc, nie?
raczej jak napluc sobie samemu w twarz...
jak to wlasciwie jest z ta przyjaznia ? jest tylko do momentu kiedy interesy
beda sprzeczne czy jak ?
bo ja juz szczerze powiedziawszy nie rozumiem... zawsze mi sie wydawalo ze
to na czym innym polega.
kolejny raz w zyciu sie pomylilem, tylko ze jak nawet tego nie ma to co jest
?
pozdrawiam:
nemo
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-05-02 23:14:36
Temat: Re: bezsilnosc? zlosc? - czemu chce mu dac w morde ?
"nemo" news:aapsc7$hq7$1@news.onet.pl
> gnebi mnie jeden temat,
> mam straszna ochote dac komus w morde...
> i jakkolwiek bym to sobie tlumaczyl to pragnienie mnie nie opuszcza...
>
> do tego to byl kiedys moj przyjaciel (czyt. tak mi sie wydawalo)
>
> i coz ja mam zrobic.... czekac az sie sam napatoczy czy wyjasnic z nim ta
> kwestie.... ?
NIE ! NIE !! NIE !!!
Ty mu podeślij tę piękną poezję.
Witkacy (szukać w bibliotekach pod: Witkiewicz Stanisław Ignacy)
"Do przyjaciół gówniarzy"
Motto: Kto się za ten wiersz obraża,
ten się sam za gówniarza uwarza.
Przeglądam w myśli wszystkich mych przyjaciół twarze
I myślę sobie, och, psiakrew! czy wszyscy są gówniarze?
Ach, nie! Jest kilku wiernych, z tymi pojechałbym nawet do Kielc.
A reszta? Ach, reszta, to jest gówno, proszę pani, wprost na szmelc.
Pytacie mnie, czemu do Kielc, a nie do Afryki lub na Borneo?
O, tam łatwiej przyjacielem być wśród tropikalnych puszcz,
Niż gdy za ścianą woła ktoś: puszcz mnie pan, ach, puszcz.
A pluskwy, ach, nietropikalne, mnożą się jak w aparacie tym "Roneo".
O, tak w ohydnej wszawości małego miastka,
Gdy metafizyk głąb wypiera dowolna wprost namiastka,
Gdzie zamiast uczuć wszelkich są tylko jakieś marne substytuty,
A miłość dają tylko, ach, nieszczęsne prostetuty
(Bo krzywych zabrakło już),
A syf i tryper biegną w krok tuż, tuż,
Gdzie zwykła dorożkarska buda zastąpi wszelkie narkotyki świata,
I gdzie jedyne piękno jest: na zgniłych domkach jakaś, proszę pani,
wieczorna, ta tak zwana, ach, poświata,
I to wszystko na tle zupełnej nędzy
W smrodzie u jakiejś gospodyni potwornej wprost jędzy,
W ciągłej niepogodzie, co lepsza jest od słońca,
Bo wtedy wszystko zda się bliskim już, ach, końca -
Tak sobie wyobrażam Kielce, symbol, jako szczyt ohydy,
Jako jakiś Paramount najgorszej małomiasteczkowej brzydy.
A może piękne to jest, ach, miasteczko, ach, i nawet miłe
I niełatwo jest w nim złapać nawet kiłę...
W każdym razie tam przyjacielem być i w tych warunkach
Trudniej jest niż w afrykańskich najpiekielniejszych choćby wprost
stosunkach.
Gdy człowiek gębą sra,
A tyłkiem podpatruje obroty gwiazd mgławic dalekich spirale,
Gdy mu muzyczka skądsiś gra,
A on gdzieś przy powale wydusza miliony pluskwich gniazd,
Gdy beznadziejność dni dusi jak ohyda i śmierdząca zmora,
Gdy człowiek sobie siebie widzi jako cuchnącego własnym sosem, potwora -
Może to wszystko przejdzie, ach, a może nie,
W każdym razie to jest wszystko bardzo fe.
A do tego napisane nie krwią, a gównem, bardzo źle.
Ja nie chcę tego, nie, nie, nie!
I nie chcę, potąd mam już ich,
Przyjaciół mych, gówniarzy tych.
Wolę bydło wprost, koty, nie mówiąc o psach,
Robaki, pluskwy, jakieś automaty,
Nawet takie, jak na stacjach, choć bez twarzy,
Co nie mają ni mamy ni taty,
Bo wiem, że kot nie skłamie miaucząc,
A pies swym szczekaniem,
Że krowa mi nie siknie witriolejem w pysk, tylko mlekiem,
Że pluskwa... ale szkoda gadać, proszę pani,
Że świat się roi od drani.
Że gdy, na przykład, w automat włożę groszy pięć,
To wyjdzie mi na pewno czekoladka,
A nie kłamliwa mowa, brednia obłudna i już zbyt wprost nader hadka
W swym śliskim kłamstwie,
W zaczajonej za nim złośliwości, chęci krzywdy
I zlekceważenia, ach, i zwykłym chamstwie.
Automat nie będzie obśliniać mnie i dusić aż do bólu rąk mych z czułości,
A potem za plecami, albo i przed, to wolę nawet już, robić małych
obrzydliwości,
W imię jakichś urojonych zalet i cnót
Czekając na swego wniebowzięcia już za życia cud -
Bo on jest taki dobry, ach, i doskonały,
Że nie wiadomo już, czy nawet on oddaje kały...
Może on nie sra i nie robi pipi,
Taki, ścierwo, doskonały jest,
Że w samo piękno zamienia się jego najpospolitszy gest:
Jakieś dłubnięcie w nosie,
Czy umazanie ręki w jakimś własnym sosie,
Co lepszy jest od majonezu,
Gdy organ, co go wydaje, piękniejszy od świątyni Diany jest z Efezu...
I tak nie znoszę w ogóle obłudnych gówniarzy,
A gdy mymi przyjaciółmi jeszcze śmieli być
I potem się zdemaskowali
- Tym gorzej, jeśli się w gówniarstwie swym tak długo dekowali -
To taki mnie porywa wstyd, że mi jest z tym wprost nie do twarzy!
Precz ode mnie, gatunku wraży!
Niech mi się nie śmie żaden z was nawet śnić,
Bo będę pluć jak Arab i bić!
Niech mi się o nim nigdy więcej najlżej nawet nie zamarzy,
Bo wszystkich razem w kupie
Zwalę czym popadło - dla ekonomii - po olbrzymiej wspólnej dupie.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |