Witam,

Mój syn(2,5 roku) złapał jakąś wirusówkę - był katar i kichanie.. temp 37,5.
Byliśmy u lekarza, przepisal tylko lekarstwa homeopatyczne. Po tygodniu
praktycznie był zdrowszy ode mnie.. Ale, własnie jak sądziłam, że
wyzdrowiał, zaczęła sie sama gorączka 38,5 - przez 3 dni, potem znów
przeszło.. a 3 dni temu zaczął strasznie kaszleć, poszliśmy do lekarza -
twierdził, że płuca, oskrzela czyste..ale żeby się upewnić zlecil badanie
RTG płuc i badanie krwi.. w nocy znow 38,5 i silny kaszel. Poszliśmy do
innego lekarza, usłyszeliśmy - ze to oskrzela, doktor dala anytbiotyk i
syropy, czopki nawet na zapalenie oskrzeli. Badanie krwi wskazuje na
obecność wirusa, ale w bardzo niewielkiej ilości, prześwietlenie RTG - OK,
bez żadnych zmian... Czy w takim razie dobrym pomysłem jest podanie dziecku
antybiotyku?? Dodam, ze cały czas ma silny kaszel w dzien i w nocy, ale juz
nie ma gorączki. Nie jest alegrikiem.. Czy to możliwe, ze badania w sobote
nie wykazały zapalenia oskrzeli, a w niedziele i poniedziałek juz może być
chory? Któremu lekarzowi zaufac?

andy