| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2004-04-17 14:24:58
Temat: czy to jeszcze dylemat ?Witam! podziele sie moja historia,moze ktos mial podobna i mi powie DLACZEGO
?
z gory przepraszam za dlugosc......moze kogos to zainteresuje i podzieli sie
opinia
Poznałem kiedys super dziewczyne.Ja 22,Ona 18. (teraz ja 24 ona 20).I z
charakteru i z wygladu.Zaczelismy sie spotykac.
Byla w tym jakas magia.Oboje czulismy ze to wlasnie teraz nam sie
uda.Obiecywalismy
sobie ze dla siebie bedziemy sie starac.
Niestety po kilku tygodniach.Coś się zmieniło.Przestała przychodzic.Nie
wiedzialem co sie dzieje.
Zaczałem jej szukac.Okazalo się ze jest w ciąży z poprzednim.Uciekla z
domu.Nie wiedziala co poczac.
Postanowilem walczyc.Gdyż bardzo ja kochalem.Znalazlem ja i postanowilisym
wychowac wspolnie dziecko.
Dla mnie to nie bylo problemu.Kochalem.
Poczulem odpowiedzialnosc.Majac 22 lata.Studiujac poszedlem do pracy.Bylo
strasznie cieżko, wiadomo
jak oszukuja pracodawcy itp.
Caly czas cos mi nie pasowalo.Byla w ciazy,a ciagle latala.spotykala sie ze
znajomymi.Oczywiscie rodzice
nic jeszcze nie wiedzieli.Ale problem "rosł". Ja bardzo sie przejmowalem
wszystkim,tym ze nie szanuje sie w ciazy itp.
Potem pojechala gdzies do babci daleko.Wracajac z kims ze znajomych.Wydarzyl
sie wypadek.Poronila.
Bardzo to przezylem.Pytalem czy cos sie zmieni miedzy nami.Powiedziala ze
bedzie tak samo.Po tygodniu
jednak oswiadczyla ze nie chce sie wiazac,angazowac itp. Przestalismy sie
widywac.
Po 2 miesiacach nawiazalismy kontakt.Poczulem ze musze jej znow
pomagac.Dopiero teraz poznalem jej sytuacje
rodzinna.Nie bylo wesolo.Dlugi itp. Spotykalismy sie,ale nie bylo tak jakbym
chcial.Ja ciagle pracowalem.ciezko.
a ona nie miala czasu na spotkanie.Co najwyzej raz na tydzien.Na krotko.
Cos mi caly czas nie pasowalo. Potem dowiedzialem sie ze jest ktos trzeci.
Nie pozwalala sie dotknac.Mowila ze potrzebuje
czasu.Ze dla niej wszystko ma swoja kolej.
Byl to cios dla mnie.Bo tyle poswiecilem czasu i wysilku.
Caly czas mowila ze to tylko kolega, przyjaciel itp. Ja jednak mialem taki
stres.przeciez wiedzialem jak to sie konczy.
Pewnego razu.Zadzwonilem i odebral on jej telefon.Zrobilem awanture
itp.Powyzywalismy sie z nim.Powiedzial
ze jest z nia.i ze mam sie "odp....c"
Ona niewzruszenie nie zganila go nawet za to. Koles jej imponowal.Pochodzil
z bogatego domu.Wszystko mu przychodzilo
latwo.Auto od rodzicow.kieszonkowe duzo wieksze niz niektorzy
zarabiaja.wtedy kiedy ja pracowalem.odmawialem
sobie wszystkiego dla niej.Bo czulem sie zobowiazany.On podjezdzal
organizowal rozrywke aqua parki,imprezy itp
Zwolnilem sie pracy.Uznalem nie bede pracowal na kogos kto mnie nie
szanuje.U mnie w domu nie narzekano na brak
kasy.Moglem wiele.Ale sam chcialem wszystko osiagnac.dlatego nikogo o pomoc
nie prosilem.
Po 4 dniach wrocila.Powiedziala ze jedzie na wakacje.Ze musi odpoczac po tym
wszystkim.
Pomoglem jej znowu.Caly czas tlumaczylem sobie jej zachowanie szokiem jaki
przezyla.z tym poronieniem.
Okazalo sie ze pojechala na wakacje z paczka znajomych.Ale jechal ten 3 tez.
Po powrocie.Znowu nie bylo kontatku.Co najwyzej raz na miesiac.Smieszne nie
? Mowila mi ze potrzebuje czasu.
Gdy pytalem sie o tamtego reagowala zloscia.ze co ja sobie wyobrazam, ze to
tylko bliski przyjaciel.
A on spedzal cale dnie z nia. W pewnym momencie mieszkal u niej w
domu.Tlumaczyla to tym ze sie poklocil z rodzicami.
Doslownie na wszystko miala gladkie wytlumaczenie.Nigdy nie drgnela jej
powieka.Wiele razy mialem dosc.
Ale ciagle wracalem.Ciaglem i zalezalo.
W listopadzie mial byc definitywne koniec.Jednak ona przyszla.Powiedziala ze
teraz juz wie czego chce,Ze wtedy
zachowywala sie zle.Ale nigdy mnie nie zdradzila.Ze teraz juz bedzie sie
starac dla mnie.Zebym jej wybaczyl to wszystko.
Powiedziala ze chce ulozyc sobie zycie na nowo.Ze chce zaczac nowy etap ze
mna.Ze nigdy nie spotkala kogos takiego
jak ja.Ze wiele mi zawdziecza.
Blagala mnie 4 dni.Niestety uleglem.Sielanka nie trwala dlugo.Pare
spotkan.Nie miala jak zwykle czasu.
Po 3 tygodniach powiedzialem dosc czekania.To zaczela do mnie wydzwaniac.Nie
odebralem.Mialem juz tak dosc.
Wszystko sie urwalo.W wigilie wzielo mnie.Zadzwonilem do siostry.Powiedziala
ze okazalo sie ze nikt nie wiedzial,
ze ona pracuje wieczorami po szkole do b.pozna. itp. Pomyslalem sobie ze
glupio zrobilem.bo faktycznie mogla
nie miec czasu.a chciala
Niestety kontakt juz sie nie odnowil.potem dowiedzialem sie ze poszla na
studniowke z jakim kolega.(czyli z nim)
Okazalo sie ze mieszkaja razem."Kolega" - wynajal mieszkanie.Kupil nowy
samochod.Rodzice dzwigneli mu kieszonkowe.
jakies 2000 zl.to wystarczy chyba na zabawe i nie skrepowane zycie.
To tyle.Niedawno po 4 miesiacach spotkalem ja przypadkiem na ulicy.Udawala
ze mnie nie zna.Widzialem jak jej
glupio.Potem jednak gadalismy przez godzine.
Zobaczyla ze mi sie powodzi.Ze to wszystko co jej obiecalem ze zrobie -
osiagnale w bardzo krotkim czasie.
Ze teraz - tamten jest nikim.A mi z wlasnego wysilku - tyle sie udalo.
Zobaczyla ze jestem zaradny.A tamten jej
tylko czeka az mu rodzice dadza.
Pytalem sie czy go kocha - odpowiedziala ze mi nie odpowie.(nie wie)
Pytalem sie czy to jest facet na cale zycie dla niej,taki ktorego szukala -
powiedziala ze miala kilku, ze "zawsze
sie tak samo konczylo". Pytalem czy jest szczesliwa - powiedziala ze "pół na
pół".
Co to za odpowiedzi ? bo ja nie jarze jak z kims sie jest i nie potrafi sie
tego powiedziec.
Mi powiedziala ze nie zaluje ze mnie poznala.Tylko ze tak musialo sie
stac,ze to trafilo akurat na mnie.
Przyznala sie ze ten "kolega" jest jej bylym facetem.i ze wrocili do siebie
w polowie stycznia.tzn.uwaza
ze mnie nie zdradzila.a wczesniej spotykala sie z nim na stopie wylacznie
przyjacielskiej (co z tego ze codziennie)
Po oczach widzialem jak sie szklily - jak nigdy wczesniej.ale mowe miala
pewna.nie drgnela jej powieka.
Powiedziala ze szkoda ze mamy tylko tak malo czasu na rozmowe.
Nie wiem co sadzic.Ona dalej jest z nim.Nic sie nie zmienilo. Wygodnie im
sie chyba zyje.
Ale czy ona moze zalowac ? Czy zaluje ? Czy raczej nie ? Jak to sie rozwinie
? Czy dziewczyna zrozumie
kogo stracila ? Czy dla takiej wazny jest ktos kto jest zaradny,kto nigdy
nie zawiodl.Czy po prostu ktos,
komu z nieba leci,choc moze sie to kiedys skonczyc ?
Co sadzicie o tej calej sytuacji ?
Spotkalem sie z kilkoma dziewczynami do tej pory i zadna mnie nie zachwycila
w ten sposob jak tamta.
Nie bylo tej iskry co z nia.
Co tu robic ? Dlaczego tamta tak postepowala ? Czy prawie 20 lat to za molo
zeby byc w porzadku ? Po co ten szantaz emocjonalny ?
Adam
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2004-04-17 15:01:49
Temat: Re: czy to jeszcze dylemat ?
Użytkownik "Adam GG" <t...@t...pl> napisał w wiadomości
news:c5resi$kmp$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Nie wiem co sadzic.Ona dalej jest z nim.Nic sie nie zmienilo. Wygodnie im
> sie chyba zyje.
No to chyba można uznać, że masz problem z głowy ...
Tylko daj sobie szansę, stary ...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-04-17 16:01:13
Temat: Re: czy to jeszcze dylemat ?Czy to jeszcze dylemat ?
Dylemat może jeszcze być.
Wygląda na to, jakbyś z jakiś powodów
przez ten cały czas
nie chciał się nauczyć jak odróżniać dziewczynę
która kocha naprawdę od takiej, która robi sobie
z ciebie przystanek tymczasowy (bo może tamten
-lub jego mama - się namyśli).
Jeśli następna dziewczyna, która ci się rzeczywiście
spodoba będzie zachowywać się podobnie, może to
oznaczać np. że o atrakcyjności kobiety decyduje
u ciebie "coś dziwnego" - i z tym
trzeba się będzie chyba najpierw
uporać zanim wejdziesz w stały związek,
aby nie wdepnąć w coś w sposób względnie nieodwracalny.
Zauważ, że jeśli wciąż miłość cenisz wyżej niż własną godność
to pozostajesz wygodnym partnerem dla takiej osoby,
i może to nawet przyciągać dziewczyny określonego typu.
pozdrawiam
vonBraun
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-04-17 20:29:04
Temat: Re: czy to jeszcze dylemat ?
"Adam GG" <t...@t...pl> wrote in message
news:c5resi$kmp$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Niestety po kilku tygodniach.Coś się zmieniło.Przestała
przychodzic.Nie
> wiedzialem co sie dzieje.
> Zaczałem jej szukac.Okazalo się ze jest w ciąży z poprzednim.Uciekla z
> domu.Nie wiedziala co poczac.
Ciekawe i fajne laski spotykasz na swej drodze, nie ma co! hehe
> Postanowilem walczyc.Gdyż bardzo ja kochalem.Znalazlem ja i postanowilisym
> wychowac wspolnie dziecko.
> Dla mnie to nie bylo problemu.Kochalem.
Jak to? Po kilku tygodniach? Czys ty zdurnial? Ile to kilka, 3 czy 9?
Nawet 9 - to nie za dlugo zeby kogos moc pokochac, jak sie wczesniej tej
osoby nie znalo
Po prostu sie zauroczyles albo tak ci sie jej tylek lub cycki podobaly ze
widziales przez ich pryzmat cala paniene.
Kutasem myslisz nie glowa....
> Poczulem odpowiedzialnosc.Majac 22 lata.Studiujac poszedlem do pracy.Bylo
> strasznie cieżko, wiadomo
> jak oszukuja pracodawcy itp.
Oszukuja naiwniakow - tych co pozwalaja sie oszukiwac.
Jak cos jest zle to zawsze najlepiej na kogos innego zwalic - no ale taki
jest przawdziwy Polak.
A za swoje niepowodzenia i malego kutasa, to zaraz pewnie rzad i koscioly
oraz zwiazki wyznaniowe zwymyslasz?
> Po 2 miesiacach nawiazalismy kontakt.Poczulem ze musze jej znow
> pomagac.Dopiero teraz poznalem jej sytuacje
> rodzinna.Nie bylo wesolo.Dlugi itp. Spotykalismy sie,ale nie bylo tak
jakbym
> chcial.Ja ciagle pracowalem.ciezko.
> a ona nie miala czasu na spotkanie.Co najwyzej raz na tydzien.Na krotko.
Nie byla tego warta, beznadziejna laska, co sie nie szanuje i nie szanuje
innych w tym wlasnego nienarodzonego dziecka - glupia cipa i kazdy przyzna
mi racje.
>
> Cos mi caly czas nie pasowalo. Potem dowiedzialem sie ze jest ktos trzeci.
> Nie pozwalala sie dotknac.Mowila ze potrzebuje
> czasu.Ze dla niej wszystko ma swoja kolej.
Olalbym ja przynajmniej 5 linijek temu
> Byl to cios dla mnie.Bo tyle poswiecilem czasu i wysilku.
>
> Caly czas mowila ze to tylko kolega, przyjaciel itp. Ja jednak mialem taki
> stres.przeciez wiedzialem jak to sie konczy.
To po co sie ludziles? Gdybys powiedzial twardo - pierdole, rzucam ja - to
zaoszczedzilbys sobie problemow.
A tak, to jak baba sie zachowales...
> Pewnego razu.Zadzwonilem i odebral on jej telefon.Zrobilem awanture
> itp.Powyzywalismy sie z nim.Powiedzial
> ze jest z nia.i ze mam sie "odp....c"
Nie mow, ze to co bede czytal ponizej takze jej dotyczy, bo w tym momencie
sie okazala dla mnie zwykla szmata........
> Ona niewzruszenie nie zganila go nawet za to. Koles jej
imponowal.Pochodzil
> z bogatego domu.Wszystko mu przychodzilo
> latwo.Auto od rodzicow.kieszonkowe duzo wieksze niz niektorzy
> zarabiaja.wtedy kiedy ja pracowalem.odmawialem
> sobie wszystkiego dla niej.Bo czulem sie zobowiazany.On podjezdzal
> organizowal rozrywke aqua parki,imprezy itp
Teraz jest juz dla mnie dziwka, a ty coraz wiekszym naiwniakiem i niedorajda
> Zwolnilem sie pracy.Uznalem nie bede pracowal na kogos kto mnie nie
> szanuje.U mnie w domu nie narzekano na brak
> kasy.Moglem wiele.Ale sam chcialem wszystko osiagnac.dlatego nikogo o
pomoc
> nie prosilem.
Bardzo dobrze, od razu trzeba tak bylo, a ile stresu mniej....
> Po 4 dniach wrocila.Powiedziala ze jedzie na wakacje.Ze musi odpoczac po
tym
> wszystkim.
> Pomoglem jej znowu.Caly czas tlumaczylem sobie jej zachowanie szokiem jaki
> przezyla.z tym poronieniem.
Pierdolenie. Szok nie trwa 4 lata, przynajmniej ten poporonny...
Zwykla lafirynda i blacha - zes sie wkopal chlopie
> Okazalo sie ze pojechala na wakacje z paczka znajomych.Ale jechal ten 3
tez.
>
> Po powrocie.Znowu nie bylo kontatku.Co najwyzej raz na miesiac.Smieszne
nie
> ? Mowila mi ze potrzebuje czasu.
> Gdy pytalem sie o tamtego reagowala zloscia.ze co ja sobie wyobrazam, ze
to
> tylko bliski przyjaciel.
> A on spedzal cale dnie z nia. W pewnym momencie mieszkal u niej w
> domu.Tlumaczyla to tym ze sie poklocil z rodzicami.
>
> Doslownie na wszystko miala gladkie wytlumaczenie.Nigdy nie drgnela jej
> powieka.Wiele razy mialem dosc.
> Ale ciagle wracalem.Ciaglem i zalezalo.
>
> W listopadzie mial byc definitywne koniec.Jednak ona przyszla.Powiedziala
ze
> teraz juz wie czego chce,Ze wtedy
> zachowywala sie zle.Ale nigdy mnie nie zdradzila.Ze teraz juz bedzie sie
> starac dla mnie.Zebym jej wybaczyl to wszystko.
> Powiedziala ze chce ulozyc sobie zycie na nowo.Ze chce zaczac nowy etap ze
> mna.Ze nigdy nie spotkala kogos takiego
> jak ja.Ze wiele mi zawdziecza.
Tak, tak.....Stara sciema, sie wyszalala, zaczela zalowac to teraz przyszla
jak Henryk V pod Canosse
> Blagala mnie 4 dni.Niestety uleglem.Sielanka nie trwala dlugo.Pare
> spotkan.Nie miala jak zwykle czasu.
> Po 3 tygodniach powiedzialem dosc czekania.To zaczela do mnie
wydzwaniac.Nie
> odebralem.Mialem juz tak dosc.
Jeszcze bardziej przekonuje sie ze jestes dupkiem
> Wszystko sie urwalo.W wigilie wzielo mnie.Zadzwonilem do
siostry.Powiedziala
> ze okazalo sie ze nikt nie wiedzial,
> ze ona pracuje wieczorami po szkole do b.pozna. itp. Pomyslalem sobie ze
> glupio zrobilem.bo faktycznie mogla
> nie miec czasu.a chciala
Na imprezy miala czas, to na ciebie nie miala. Teraz znudzily sie imprezy to
pomyslala ze poc co sie nudzic samej wiec wydzwaniala do ciebie
> Niestety kontakt juz sie nie odnowil.potem dowiedzialem sie ze poszla na
> studniowke z jakim kolega.(czyli z nim)
Czyli miala cie totalnie w dupie po raz n-ty
Dales sie omamic przez zwykla lafirynde
>
> Pytalem sie czy go kocha - odpowiedziala ze mi nie odpowie.(nie wie)
> Pytalem sie czy to jest facet na cale zycie dla niej,taki ktorego
szukala -
> powiedziala ze miala kilku, ze "zawsze
> sie tak samo konczylo". Pytalem czy jest szczesliwa - powiedziala ze "pół
na
> pół".
To znaczy, ze gosciu sie jej nie podoba, ale ma kase i dlatego z nim jest.
No ale ktora to powie wprost
> Co to za odpowiedzi ? bo ja nie jarze jak z kims sie jest i nie potrafi
sie
> tego powiedziec.
Patrz wyzej
> Mi powiedziala ze nie zaluje ze mnie poznala.Tylko ze tak musialo sie
> stac,ze to trafilo akurat na mnie.
Bo to zla kobieta byla a ty leszczu zwykly i naiwny
> Przyznala sie ze ten "kolega" jest jej bylym facetem.i ze wrocili do
siebie
> w polowie stycznia.tzn.uwaza
> ze mnie nie zdradzila.a wczesniej spotykala sie z nim na stopie wylacznie
> przyjacielskiej (co z tego ze codziennie)
Dymal ja, rozumiesz? Jest to tak pewne jak to ze ziemia obraca sie wokol
slonca
> Co sadzicie o tej calej sytuacji ?
Sadze ze powinienes olac te dziwke, bo mlody gowniarz jestes zeby sie tak
dla byle jakiej lachy poswiecac, ktora jeszcze ma cie w dupie i gra tak jak
JEJ wygodnie i robiac wszystko pod swoje widzimisie. Olej ja i nigdy jej nie
pomagaj, nie gadaj, bo powiem szczerze ze jeszcze zadzwoni do ciebie (moze
nie raz), poniewaz cos sie stanie, nie bedzie miala na kogo liczyc i zwroci
sie do ciebie. Ona bedzie do ciebie tylko podchodzila w ten sposob - jak ja
koles rzuci, kasy zabraknie itp. To jest ten typ.
Nie ulegaj niczemu, choc bedzie to trudne, bo bedzie jechala po twoich
uczuciach (wie co czujesz i wie ze trudno bedzie ci odmowic), ale badz
wreszcie kurwa twardy i miej ja w dupie.... Nawet jak ja spotkasz na ulicy,
czolgajaca sie po chodniku w poszukiwaniu 10 groszy, pierdol to! Tak trzeba
w zyciu.
Ale jest jeden plus - jak uda ci sie to rozegrac tak jak napisalem, czyli
total olew na laske, to zobaczysz ze cie to czegos nauczy, sytuacje typu
rozstania z laskami (bez wzgledu na to kto kogo zostawial) hartuja naprawde
niezle. Jak rzucisz z 4-5 lasek to sie przekonasz o czym mowie....
A te porzuc totalnie, nawet jak przyjdzie w wigilie to powiedz ze nie ma juz
miejsca przy stole choc byly dwa, bo jedno zajmuje bezdomny alkoholik a
drugie jego pies...
--
Bluzgacz
GG: 5015
http://www.poznan4u.com.pl/pyrypy/images/pic69029.jp
eg
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-04-17 21:31:18
Temat: Re: czy to jeszcze dylemat ?"Adam GG" <t...@t...pl> wrote in
news:c5resi$kmp$1@nemesis.news.tpi.pl:
> z gory przepraszam za dlugosc......moze kogos to zainteresuje i
> podzieli sie opinia
Chetnie, kurwa, chetnie.
Dawno juz nie czytalem wypowiedzi kogos tak zapatrzonego w siebie i tak
popierdolonego na umysle.
Az nie wiem od czego zaczac.
Jestes wielki, kochany, zaradny, idealny, no kurwa - lepszego kwiata na tym
swiecie nie znajdziesz. Kazda laska powinna przed takim zadzierac kiece,
albo od razu pochylic sie i wypiac tylek.
Z twojego postu wynika, ze jestes tak zajebiscie dumny z siebie i masz tak
wygorowane mniemanie o sobie, ze kazdy przy tobie to pionek. A juz na pewno
pionkiem jest ten gosciu, ktory wlasnie puka twoja byla laske. No jak ona
mogla pojsc do goscia, ktory jest od ciebie bogatszy i jeszcze nic w zyciu
nie osiagnal? A ty, kurwa, co? Prezydentem jestes? Kierownikiem zmiany w
makdonaldzie?
Wez ty sie stuknij w leb, zanim znowu utwierdzisz sie w przekonaniu, ze
dobra praca, zapewnienie bezpieczenstwa i szczerosc uczuc to wszystko,
czego potrzeba kobiecie.
Do tego wszystkiego brakuje ci jeszcze zdrowo myslacego mozgu, ktory
pomyslalby, ze takie laski jak ona to trzeba splawiac, zanim zrobia ci
pierwszego loda.
Co z ciebie za facet, gdzie jest twoja godnosc, skoro ty nie potrafisz
zapomniec o panience, ktora regularnie robila cie w chuja? Jesli laska po
kilku dniach znajomosci nie wie, czy chce z toba byc, to znaczy, ze albo
robi cie w balona, albo jest glupia. Nie ma innej mozliwosci. Nie ma czegos
takiego jak "kolejnosc rzeczy" w znajomosci, ktora trwa iles tam miesiecy.
Jak mogles byc tak slepy? Czy ta kolejnosc rzeczy byla wobec partnera,
ktorego posiada teraz? No kurwa, on u niej mieszka do chuja pana! W
szczerych uczuciach, w tych prawdziwych - kolejnosc rzeczy wystepuje na
poczatku znajomosci, kiedy zwiazek sie tworzy. Ale to jest kwestia dni, no
niech bedzie ze i tygodni, a nie miesiecy!
Apogeum swojego egoizmu osiagnales zadajac pytanie: "Czy dziewczyna
zrozumie kogo stracila?".
Haha! Ona juz dawno zrozumiala, kogo olala! Ona cie nie stracila. To nie ta
kategoria. Wybrala lepsze, wygodniejsze zycie, z facetem, ktory ma wiecej
kasy od ciebie i byc moze troche bardziej podreperowany mozg. Poza tym,
kogo ona stracila? Ciecia, ktory udaje twardziela? Myslisz, ze nie byles
wobec niej potulnym misiem? Grasz faceta, ktory ma wszystko poukladane,
ktory zna odpowiedzi na pytania, a koniec koncow okazujesz sie byc miekka
szmatka, ktora ona sobie podcierala tylek. Regularnie.
I jesli sie nie myle, to jeszcze nie jest koniec waszej historii. Jesli ona
zechce wrocic, to ty ponownie zagrasz role pt. "Dosc tego, nie chce cie
znac", ale w epilogu i tak pozwolisz jej na powrot. Bo kochasz glupia
miloscia, glupia kobiete. I dla kogos, kto patrzy na to z boku wcale nie
wyglada to na jej powrot do ciebie, mimo ze ona pierwsza wyciaga reke. To
ty czekajac na moment powrotu blagalnie pragniesz tej kobiety.
Szczycisz sie, ze tyle jej pomagales, ze byles dla niej niczym aniol stroz
i jednoczesnie dajesz nam i sobie do zrozumienia, ze to mial byc klucz do
jej dupy.
A przeciez nie o to jej chodzilo. Pomagales jej i ona to swietnie
wykorzystala, ale jestem swiecie przekonany, ze biorac pomoc nie dawala ci
znakow, ze dostaniesz cos w zamian.
W swoim poscie nieudolnie probujesz wmowic sobie wyzszosc nad nia uzywajac
zwrotow
- "blagala mnie",
- "zobaczyla jak mi sie powodzi",
- "pomagalem jej",
- "bylo jej glupio",
- itd...
I co masz z tego wszystkiego? Gowno! To, o czym piszesz to tylko zludzenia,
bo ty - mimo wszystko - ciagle jej wierzysz, a slowa, ktore mowila tobie
traktujesz jako prawdziwe i trzymasz je w sobie niczym karty atutowe. A to
gowno prawda.
Pomagales jej i wykorzystala to. Jej slowa to klamstwa. Lancuch klamstw.
Nie bylo jej glupio, kiedy cie spotkala na ulicy. Ona nie zwracajac na
ciebie uwagi smiala ci sie w ryj. Taka jej wdziecznosc.
Blagala cie o powrot? Gowno prawda. To byla tylko metoda, ktora miala na
ciebie podzialac, a w jej blaganiu bylo tyle szczerosci ile piekna jest w
oczach Renaty Beger.
Powodzi sie tobie? No i co z tego, skoro jestes nieudacznikiem, ktory nie
potrafi splawic jednej, glupiej panienki? Przeloz dobra materialne na
uczucia i wyjdzie ci, ze i tak jestes przegrany, o czym doskonale wiesz.
Trudno jest sie pogodzic z tym, ze tyle cwiczen poszlo na marne, tyle
pieniedzy, staran, planow i strategii? I wszystko wpizdu. Plan sie nie
udal.
Nie zwalaj winy na nia. Ja wyznaje zasade, ze kazda kobiete mozna sciemnic
i wychowac sobie. To oczywiscie dziala w obie strony. Tobie wydawalo sie,
ze znalzles klucz do tego, ale jednak sie pomyliles.
Zatem wina lezy po twojej stronie. Skoro ktos potrafil dotrzec do tej
laski, to znaczy, ze mial do ciebie lepszy kluczyk. A przeciez miales te
kobiete podana na talerzu. Z takich jak ona mozna wydusic wszystko, kazda
tajemnice i nastepnie poddac takiemu praniu mozgu, ze bylaby ci wierna az
po grob. Nie ma latwiejszego celu, niz kobieta w nieszczesciu.
Z pewnoscia wiele ci powiedziala, ale i wiele ukryla, bo nie potrafiles z
niej tego wydobyc. Mysle, ze cholernie zaniedbales jej relacje rodzinne. Ja
w jej rodzinie szukalbym klucza. Tam cos sie nie ukladalo, wspomniales cos,
ze mieli dlugi, ale to nie to...Powinienes byl siegnac glebiej.
Druga sprawa. Nie ma nieudanego zwiazku bez klotni. Albo tego nie
doczytalem(nudziles momentami) albo celowo pominales ten szczegol, bo jest
to argument przeciwko tobie. Mysle, ze przy calej swojej pomocy dla niej -
rownie wiele wymagales i swiadomie lub nieswiadomie wynajdywales powody do
klotni. Nastepna sprawa - wez mi, kurwa, nie graj takiego ciecia, ktory nie
widzial, co galy braly. Golym okiem widac, ze laska nastawiona jest na zysk
i jestem swiecie przekonany, ze od samego poczatku poznales sie na jej
charakterze, tylko naiwnie wierzyles, ze to co masz - bedzie dla niej
wystarczajace.
Powyzszy akapit byl krotkim zbiorem kwestii, ktore spierdoliles, a mogles
rozegrac inaczej. Do tego dodalbym jeszcze trzymanie laski na dystans,
czego nie potrafiles zrobic, bo to ona trzymala cie na smyczy, a nie ty
j0m. Rozbierales sie przed nia z uczuc. A to podstawowy blad.
Ostatnie akapity twojego posta to nieustajaca wiara w swoja wyzszosc nad
tamtym gosciem i wiara w to, ze ona znowu przyjdzie do ciebie na kolanach.
Po czesci jest to uzasadniona wiara, ale wykazujesz sie duza naiwnoscia
wierzac, ze jej powrot rozwiaze problemy. Bo wierzysz w to, prawda? Mozesz
pierdolic, ze spotkales j0m przypadkowo na ulicy i odzyly w tobie
wspomnienia. Gowno prawda. Bedziesz szukal kazdej okazji, aby miec z nia
kontakt. Niedawno taka byla(nawet ktos pisal posta w tej sprawie, bo mial
dylemat) - Wielkanoc. Wyslales jej kartke? Najblizsza kolejna to Dzien
Matki, ale ona jest niedoszla matka, wiec nie polecam przypominac sie tego
dnia, hehe. Moze na Dzien Dziecka zlozysz jej zyczenia? Albo wyslesz kartke
z wakacji? To typowe zachowania dla takich cieci jak ty. Myle sie?
Nie potrzebujesz zadnej rady, bo jestes najmadrzejszy. Zadna rada nie
zmieni twoich uczuc i twojego postepowania. Dalej bedzies otwieral drzwi
zlymi kluczami. I taka juz twoja rola, nieudaczniku.
No dobra, troche cie zjebalem, ale myse, ze to ci sie przyda, bo obawiam
sie, ze wiara z grupy stanie po twojej stronie. W koncu strasznie
pokrzywdzony jestes. Odpowiem jeszcze pokrotce na twoje pytania i koncze,
bo frytki mi sie przypala.
> Ale czy ona moze zalowac ?
Moze.
Jest emocjonalnie niedojrzala, a takie maja m.in. to do siebie, ze nie
wiedza, co dla nich najlepsze i kieruja sie wylacznie glupimi emocjami.
> Czy zaluje ?
Troche.
> Jak to sie rozwinie ?
Bedzie chciala wrocic do ciebie, a ty sie zgodzisz.
Zwiazek nie przetrwa, bo nie jestes typem faceta, ktory ona moze traktowac
powaznie.
> Czy dziewczyna zrozumie kogo stracila ?
Niestety nie i dlatego do ciebie wroci, hehe.
> Czy dla takiej wazny jest ktos kto jest zaradny,kto
> nigdy nie zawiodl.Czy po prostu ktos,
> komu z nieba leci,choc moze sie to kiedys skonczyc ?
Rzuc moneta...
> Co sadzicie o tej calej sytuacji ?
Jestes glupi.
Ona jest glupia.
W waszym przypadku minus i minus nie da plusa.
> Spotkalem sie z kilkoma dziewczynami do tej pory i zadna mnie nie
> zachwycila w ten sposob jak tamta.
> Nie bylo tej iskry co z nia.
Mysle, ze kazda szanujaca sie laska olalaby cie strumieniem cieplego moczu.
> Co tu robic ?
Doskonale wiesz, co robic. Bedziesz zyc nadzieja i nie posluchasz zadnej
sensownej rady.
> Czy prawie 20 lat to za molo zeby byc w porzadku ?
Spojrz w lustro.
I wyjdz poszukac nastepej laski, ktorej wystawisz rachunek za swoja
"bezinteresowna" pomoc.
> Po co ten szantaz emocjonalny ?
To kara za grzechy, wyrachowany dupku.
--
Nudzisz sie? To napisz: k...@o...org.pl albo zaGGadaj - 1209534
Najdluzej kochamy tych, ktorzy nas porzucaja.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-04-18 07:56:43
Temat: Re: czy to jeszcze dylemat ?jestes dupkiem
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-04-18 08:06:48
Temat: Re: czy to jeszcze dylemat ?tez jestes dupkiem
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-04-18 08:20:37
Temat: Re: czy to jeszcze dylemat ?On 2004-04-18 10:06, Adam GG wrote :
> tez jestes dupkiem
A jakiego rodzaju odpowiedzi oczekiwałeś?
że robisz dobrze, że na nią czekać a ona zrozumie, zmieni się i wróci?
Ja Ci takiej odpowiedzi nie udzielę.
Hitomi
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-04-18 15:52:01
Temat: Re: czy to jeszcze dylemat ?
Poniekąd ma rację. Musisz spojrzeć prawdzie w oczy. Ona Cię nie kocha,
podejrzewam ze nigdy Cię nie kochała ! Z Twojego opisu wnioskuje że
traktowała Cię jako "drzwi awaryjne" - wyjście którego się używa kiedy pali
jej sie podłoga pod nogami.
Nie rozumiem Cię, olała Cię - przyjąłeś ją powrotem (to rozumiem, bo jak
kochałeś), ale później sytuacja sie powtórzyła. Ile jeszcze chciałeś tak żyć
?
do 30 jej tak będziesz wybaczał ? Tylko kiedy sie obudzisz to będziesz miął
30 lat, nie ciekawe wspomnienia po niej i będziesz samotny, a ona (w takim
tempie) z 6 dzieci, ogromny bagaż emocjonalny, sporo alimentów i także
będzie samotna lub będzie z kimś tylko dlatego że maja dziecko.
Czy warto sobie marnować życie z kimś takim ?
Wydaje mi sie że nie wytrzyma zbyt długo z tamtym kolesiem.
Ta kobieta nie jest stała w uczuciach. Radzę Ci zmienić numer telefonu i
przestać sie łudzić że coś z tego jeszcze wyjdzie, bo to nie ma sensu.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-04-18 22:06:31
Temat: Re: czy to jeszcze dylemat ?"Adam GG" <t...@t...pl> wrote in
news:c5td36$jef$1@nemesis.news.tpi.pl:
> tez jestes dupkiem
>
Hehe, przegrywasz z kazdym, nieudaczniku.
Nie potrafisz zatrzymac przy sobie idiotki, nie potrafisz odbic jej
idiocie, a sam patrzysz na lustro i nie dostrzegasz w nim najwiekszego
idioty.
--
Nudzisz sie? To napisz: k...@o...org.pl albo zaGGadaj - 1209534
Z prochu powstales? Wyslij starych na odwyk!
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |