| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2001-09-20 16:40:49
Temat: Re: depresja> Ludzie, którzy mają pieniądze, często biegają do psychoanalityków z
> takimi problemami, które u innych wywołują pobłażliwy uśmiech. Dobrze,
> że mogą sobie na to pozwolić, że im to pomaga.
Nie zgodzesie z Tobą. Nie mam pojecia jak to wyglada np w Warszawie, ani czy
prawdą jest, to co sie podaje w mediach, ze niby dla ludzi show businessu
chodzenie do psychoanalityka to coś w stylu chodzenia do fryzjera :)) Jeżeli
tak jest, to to juz jest forma "gry" a nie leczenia. Norlmalnie prowadzona
terapia ma na celu "wyleczenie" pacjenta i czeste spotkania kiedys sie konczą.
> Z drugiej strony wyobraź sobie człowieka, który popada w depresję czy
> bo nie może znaleźć pracy, a co za tym idzie - źródła
Zgadzam sie... Jednakże z wlasnego doswiadczenia wiem, ze udawanie sie po pomoc
do psychologa jest charakterystyczne raczej dla ludzi z wyzszym wyksztalceniem,
ktorzy (póki co) nie maja większych problemow ze znalezieniem pracy. Ludzie o
mniejszej swiadomosci (jakbym to nazwał) jak już, to udadzą sie po pomoc w
sprawie dziecka np przyjmującego narkotyki a nie we wlasnej. A i to w
ostatecznosci. Znam np. przypadek rodziców, których dziecko przez 6 lat
siedziało w domu z objawami silnej schizofrenii, a rodzice nie robili nic...
(tymczasem 3 miesieczna hospitalizacja pomogła).
> Zastanowiłam się nad tym i skojarzyłam sobie, że ja też znam takie
> osoby. Które na przykład nie słuchają żadnych rad odnośnie
> postępowania z dziećmi albo współmałżonkiem, bo przecież oni wiedzą,
[ciachnijmy kawałek]
> Otóż to - bo to oni oczekują, że Ty im przyznasz rację, że staniesz po
> ich stronie, poprzesz, dodasz im pewności, że mają prawo się tak
> zachowywać.
No bo i to jest celem tych ludzi... prowadzenie "gry". Dobierają sie więc "w
grupki graczy" i grają swoją grę w rodzinach, w pracy, wsród przyjaciól...
Słyszałaś o mechanizmach transgeneracyjnych - to dopiero ciekawy kawałek wiedzy
o tym jak to ludzie specyficznie dobierają sie w związki i powtarzają odwieczne
schematy.... Ciągle jestem w podziwie dla tej prawdy...
> Niedawno rozmawiałam z koleżanką, która ma drobne kłopoty w
[...]
>od razu mówiła "Nie". Nie chciała się nad tym nawet
> zastanawiać, po prostu wymagała, żeby mąż zachowywał się tak, jak ona
> sobie życzy, bez żadnych kompromisów, bez szukania przyczyn.
Jednym z celów terapii jest nauczenie pacjenta rozpoznawania wszystkich (sic)
wlasnych emocji i akceptowania ich, rozpoznawania schematów rodzinnych i miedzy
ludzkich. Z czasem czlowiek taki sie zmienia, jest wewnętrznie harmonijny,
swiadomy wlasnych uczuc, mechanizmów z ktorymi sie styka w rodzinie i wsrod
ludzi. Potrafi swiadomie dokonywac wyborów i podejmowac decyzji dot. wlasnego
zycia jak i innych ludzi. Przykladem jest np. zerwanie toksycznej znajomosci,
co nie kazdemu przyjdzie latwo... Co jeszcze... duzo by pisac... po prostu
najlepiej samemu przejsc przez terapie :))))
> To musisz mieć naprawdę duży talent. Tacy ludzie bardzo często nie
> chcą słuchać albo sami nie wiedzą, czego chcą. Dotrzeć do nich to duża
> sztuka, przekonać - jeszcze większa.
Widzisz... w zyciu prywatnym robie to tylko w stosunku do osob, ktore cos dla
mnie znaczą i uwazam, ze mógłbym pomóc im wyplątać sie z mechanizmów i uwikłań.
Mozna by zaryzykować twierdzenie, zo robi sie cos takiego z "milosci" do tychze
ludzi.... Co daje takie "uswiadamianie" to praktycznie temat na kilka
jesiennych wieczorów...
Jest jeszcze inna para jaloszy... na ile te osoby same chca sobie pomóc...
Zobacz.. nasi rodzice, dziadowie... większość ludzi na świecie żyje sobie w
tych mechanizmach i jest im "dobrze". Powtarzają schematy.. zyją sobie i
umierają sobie w nieswiadomosci ze mozna inacej... I dobrze - są na swój sposob
szczesliwi (to tez temat na kolejne jesienne wieczory)... czy warto wprowadzać
w ich zycie ból i zamęt zwiększając ich świadomość? A tak sie specyficznie
składa, że aby zerwać ze schematami, to trzeba przejść czesto przez koszmarnie
bolesne emocje i przzycia....
Piotrek. M.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2001-09-20 17:03:38
Temat: Re: depresja
Użytkownik "Eva"
Jeszcze do tamtego postu. Też zacytuję ;)))
> A na titanicu tańczą nadal. Powodzenia:)
"Żyli w życiu,
Podszyci wielkim wiatrem.
Przesądni.
Od urodzenia w pożegnalnych ciałach.
Ale była w nich jakaś wilgotna nadzieja,
własną migotliwością sycący się płomyk.
Oni wiedzieli, co to takiego chwila,
och, bodaj jedna jakakolwiek
zanim -
[to Kasandra]:
Wyszło na moje.
Tylko, że z tego nie wynika nic.
A to tylko moja szatka ogniem osmolona.
A to są moje prorockie rupiecie.
A to jest moja wykrzywiona twarz.
Twarz, która nie wiedziała, że mogła być piękna."
W. Szymborska - MONOLOG DLA KASANDRY
Pozdrawiam :)
joa ciągle mająca tą wilgotną chociaż naiwną nadzieję
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-09-20 17:05:35
Temat: Re: depresja
Użytkownik "cbnet"
> No tak, za chwile okaze sie ze kazdy 'psychol' to indywidualista. ;)
To tylko zależy od tego co rozumiemy pod pojęciem "indywidualista" ;))))
:)
joa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-09-20 17:45:38
Temat: Re: depresja
"cbnet" <c...@w...pl=NOSPAM=> wrote in message
news:9ocmln$o2s$1@news.tpi.pl...
> Jeszcze jedno: czy depresje zdarzaja sie 'z nikad',
> czy jest to cos co od czasu do czasu dopada wciaz te
> same osoby?
Obie odpowiedzi prawidlowe :) Mozna miec jeden epizod depresyjny w zyciu,
moga byc tzw. zaburzenia afektywne nawracajace (co najmniej 3 nawroty).
pozdrawiam
raffie
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-09-20 22:50:54
Temat: Re: depresjaWed, 19 Sep 2001 22:30:52 +0200 "Eva" <e...@w...pl> nadmienił(a):
>Miałam Cię już nie straszyć przed nocą ;) ale jest właśnie tak jak pisze
>Czarek. Dokładnie. Lekarz ogólny przepisuje witaminy i nawet nie daje
>tych dwóch dni zwolnienia.
Zgadzam się. Jeszcze z czasów szkolnych pamiętam, jak złe samopoczucie
psychiczne, lęki i nerwy były kwitowane przez nauczycieli i lekarzy
słowem: "Tobie się po prostu nie chce postarać, to zwyczajne
lenistwo!"
Załamanie psychiczne trudno jest udowodnić nawet lekarzowi, co innego
gorączka czy zapalenie gardła. Według przeważającej części ludzi, z
którymi się stykałam, coś takiego jak nadmierna nerwowość czy na
przykład paniczny strach [a zdarzało się to, szczególnie podczas
stosowania metod wychowawczych przez niektórych nauczycieli] to nie
było żadne schorzenie psychiczne. Nie wiem dlaczego, ale oni
najwyraźniej uważali, że my, młodzież, nie mamy nerwów, uczuć i w
ogóle dysponujemy niewzruszoną psychiką.
Z pracodawcami jest jeszcze gorzej, bo albo taki nie uwzględni
problemu, albo spisze człowieka na straty, bo i po co mu pracownik,
który sobie z czymś tam nie radzi...
>Lekarze wręcz czekają żeby im coś podpowiedzieć i to nie *tylko*
>w tak *banalnym* schorzeniu jak jakieś tam obniżenie nastroju.
>
>Gdyby nie to, że od lat czytam różne medyczne i psychologiczne
>książki to już kilka razy narażono by na poważny szwank zdrowie
>mojej rodziny i moje.
>
>Przy obecnych cenach porad lekarskich i leków wiedza taka staje się
>wręcz niezastąpiona ! i wręcz instynkt samozachowawczy;).
I znów się zgadzam :)
Idę sobie do laryngologa, bo mi się słuch pogorszył, a laryngolog
pyta: "Czy wie pani, co jest tego przyczyną?" I na tym, co mu powiem,
opiera dalsze postępowanie. A kiedy mam przez dłuższy czas brać jakieś
leki, to naprawdę wolę poprosić lekarza, żeby mi przepisał już
sprawdzone, a nie eksperymentował sobie, że może to podziała, a może
tamto.
Wiem, że są lekarze, którzy naprawdę się troszczą i dbają o każdą
drobnostkę, o każde badanie pomocnicze, ale niestety w państwowej
służbie zdrowia przeważają ci, którzy nie mają czasu [lub ochoty] na
szczegółowe zagłębianie się z historię choroby.
Btw czy takie rzadkie są przypadki, kiedy lekarz stawia błędną
diagnozę? I to mimo protestów pacjenta.
>Czy przypadkiem nie płacimy wszyscy płacąc składki w tym
>chorym systemie ?
>I z tego co widzę, coraz mniej osób z mojego otoczenia
>korzysta z jakichkolwiek świadczeń zdrowotnych.
I trudno się dziwić...
>A profilaktyka ?
>:))))
>Chyba żartujesz...
>Można ją sobie samemu zafundować jeśli ma się o jej podstawach
>jakiekolwiek pojęcie.
>Tylko skąd ma mieć wiedzę o tym przeciętny Kowalski ?
>Wiesz chyba jakie są ceny książek;). I wiesz co ?
>Z tego co widzę wokół to najwięcej można się dowiedzieć
>z kolorowych tygodników dla kobiet;) .
>Żebyś mnie nie mieszał z błotkiem;) to od razu powiem,
>że bardzo rzadko je kupuję:) ale często widzę kupujące je
>kobiety. I wcale im się nie dziwię - na to je jeszcze stać.
Lepsze to niż nic. Zresztą moim zdaniem nawet tygodniki dla kobiet
opierają swoje artykuły na źródłach naukowych, podając je, więc jak
kogoś zainteresuje, to może sięgnąć głębiej. Nie zastąpi to żywego
lekarza, ale nigdy w życiu nie spotkałam lekarza, który miałby czas i
ochotę odpowiadać na wszystkie pytania, jakie chciałabym mu zadać.
Nawet te dotyczące mojego własnego zdrowia. [Jasne, że taki lekarz
postępuje niewłaściwie, ale co na to poradzić? zmienić? łatwo
powiedzieć...]
Badanie, recepta, następny proszę. Może lekarzom się wydaje, że taki
przeciętny Kowalski nie zrozumie genezy choroby albo opisu działania
leku, więc nie warto się nawet wysilać?
Pozdrawiam, Carrie
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-09-20 22:50:54
Temat: Re: depresjaThu, 20 Sep 2001 00:26:36 +0200 Daga Gorczyńska <z...@w...pl>
nadmienił(a):
>Wylałam żale, sorry. :)) Ogólnie rzecz biorąc takich lekarzy widuję w
>przychodniach, natomiast w szpitalach - wprost przeciwnie. Ale to i tak
>niedobra proporcja, bo pół na pół. :/
To i ja się pożalę :)
W szpitalu, złamana kość w pasie biodrowym, nie wiedziałam która.
Przez dwa tygodnie nie mogłam się doprosić, żeby ktoś mi w końcu
powiedział, pokazał na obrazku w atlasie anatomicznym, cokolwiek.
Wpadłam niemal w histerię, obawiając się najgorszego, bo skoro tak
kamiennie milczą, to chyba jest naprawdę źle...
W końcu najmłodszy lekarz z całej ekipy zlitował się i _po_dwóch_
tygodniach! pokazał mi zdjęcie rentgenowskie. Grrrr! Notabene nie było
to nic przerażającego i od razu poczułam się znacznie lepiej :)
Podczas badań nie zauważyli, że mam złamany obojczyk, sama musiałam im
o tym powiedzieć - ok. Potem mi zakładali jakieś dziwne opatrunki
wzmacniające, które się przekrzywiały, skutkiem czego obojczyk zrósł
się odrobinę krzywo. Ale oczywiście ja nie miałam nic do gadania,
kiedy mówiłam, że te opatrunki doprowadzają mnie do szału i że
_czuję_, że kość nie jest równo złożona. Oni wiedzieli lepiej.
Poszłam do przychodni studenckiej, miałam pilny problem i naprawdę
potrzebowałam rady. Pani spytała, czy mam książeczkę zdrowia, nie
miałam, więc - za przeproszeniem - rozdarła buzię, co ja sobie myślę,
na jakiej podstawie się tam zgłaszam [legitymację i indeks mogłam jej
pokazać :/] i w ogóle odesłała mnie.. no właśnie, nie odesłała
nigdzie, a mogła zrobić chociaż tyle. W poczekalni nie było ani jednej
pacjentki, a godziny pracy jeszcze się nie skończyły.
W przychodni zwykłej: rano zawsze jest tłum ludzi, więc wiedząc, że
lekarka przyjmuje do 16, poszłam tam o 15. Pacjentów już nie było,
lekarki też nie, bo po co ona ma siedzieć w gabinecie na darmo. Mimo,
że byłam umówiona tego dnia i że moja karta leżała u niej na biurku.
Duuużo więcej mam takich historii, ale już nie będę pisać horrorów :)
Generalnie rzecz biorąc na samą myśl, że mam iść do lekarza,
przechodzą mnie ciarki. I nie wzięło się to z niczego, niestety :(
Czy ktoś jeszcze wierzy w lekarskie powołanie?
Pozdrawiam, Carrie
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-09-21 00:12:49
Temat: Re: depresjaUżytkownik "ajtne":
> W. Szymborska - MONOLOG DLA KASANDRY
> Pozdrawiam :)
> joa ciągle mająca tą wilgotną chociaż naiwną nadzieję
No, zostawiłam ten cytat dla Ciebie..
i zgadnij skąd wiedziałam, że to zacytujesz;)...?
Eva
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-09-21 06:09:03
Temat: Re: depresja
Użytkownik "Eva"
> i zgadnij skąd wiedziałam, że to zacytujesz;)...?
Bo mnie znasz jak zły szeląg ;)))
joa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-09-21 08:21:41
Temat: Re: depresjaajtne:
> To tylko zależy od tego co rozumiemy pod pojęciem
> "indywidualista" ;))))
>
> :)
Ktos pokroju A. Einstein. :))
PS: Nie cierpie jak 'psychol' pozuje na indywidualiste. :]
Czarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-09-21 09:30:23
Temat: Re: depresja
Użytkownik "cbnet"
> PS: Nie cierpie jak 'psychol' pozuje na indywidualiste. :]
Każdy sobie moze pozować. A czy to tragedia czy komedia - to już zależy od
reakcji otoczenia ;)))
joa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |