Data: 2004-06-19 20:48:11
Temat: głód brak pracy, brak kasy, ambicja i długi.
Od: "Handlowiec" <h...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Witam!
Przyjechałem do Warszawy około osmiu lat temu. Nie byłem wybredny dorwałem
pracę jako kasjer na bazarze i stukałem w klawisze, pracując na trzy zmiany.
Widziałem przed sobą jakieś perspektywy w tym mieście i mimo, że momenatami
miałem tej pracy dość to jednak się nie poddawałem. Po tej znalazłem inną
pracę jako operator komputera. Pieniądze były mniejsze, ale za to warunki
pracy znacznie lepsze. Ale któtko zagżałem miejsca w tej firmie, jedynie pół
roku, bo się pomyliłem przy wprowadzaniu danych i mnie wyrzucili. Nie żałuję
atmosfera była w niej kiepska - wszyscy nieustannie narzekali na zarobki. Po
trzech tygodniach przyjęto mnie do innej firmy branży tytoniowej.
Przepracowałem w niej pięć lat. Bardzo dużo się w niej nauczyłem. Przez te
kilka lat prestiż firmy na
rynku znacznie wzrósł i rozwinęła się w dużym stopniu. Z biegiem czasu
wzrastały też zarobki. Na koniec były duże nawet jak na Warszawę. Niestety
zwolniono mnie w zeszłym roku. Próbowałem znaleźć prace; wysyłałem CV i
listy motywacyjne, ale bez żadnego rezultatu. Mógłbym pójść do pracy w
ochronie za 800 zł miesiecznie, ale ambicja nie pozwala mi tego zrobić.
Poważnie są takie
prace za 800-1000 zł, które ostatecznie mógłbym dostać, ale ta cholerna
ambicja nie pozwala mi
tego zrobić. Co innego na początku pobytu w Warszawie - wtedy mogłem
pracować za takie pieniądze, ale teraz nie mogę pogodzić się z takim
cofnięciem się.
Nie pracowałem ale musiałem płacić za pokój, i za coś zyć. Zadłużałem się na
karcie kredytowej, mająć nadzieję, że jak znajdę pracę to spłacę dług.
Pracy nie znalazłem, firma windykacjyjna dzowni żebym oddał 7000 tyś.
Tymczasem ja na pokoj pożyczam już od znajomych. Od czterech miesięcy żywię
się głownie ryżem i ziemniakami. W ostatmim miesiącu na jedzenie wydałem
około 90 zł. Ciekaw jestem, czy ktoś to może zrozumieć, że i tak nie pójdę
do pracy za 1000 zł, bo nie chce być trybikiem, który to co zarobi musi w
całości wydać na utrzymanie.
Wyzyskiwanym, zużywającym się trybikiem w machnie przesiębiorców, na którego
obrotach oni zarabiają po kilkanscie razy więcej i cisną go, żeby się
obracał jeszcze szybciej.
Antonio
|