« poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2010-08-23 15:31:38
Temat: grzyby kupowane na ulicyWychodzą ludzie na ulicę i sprzedają grzyby. Może na tym się znają, znaczy
na grzybobraniu, nie sprzedaży, może nie. I tak się zastanawiam, czy można
pomylić kurkę lub borowika z grzybem trującym? Bo ci ludzie nie dają
przecież gwarancji, że to nietrujące grzyby. Naocznie znam z dzieciństwa
kurkę i borowika. I chętnie bym kupiła na zupę.
Co Wy sądzicie o tym?
Pozdr.
A.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2010-08-23 17:52:56
Temat: Re: grzyby kupowane na ulicyW dniu 2010-08-23 17:31, ffiona pisze:
> Wychodzą ludzie na ulicę i sprzedają grzyby. Może na tym się znają, znaczy
> na grzybobraniu, nie sprzedaży, może nie. I tak się zastanawiam, czy można
> pomylić kurkę lub borowika z grzybem trującym? Bo ci ludzie nie dają
> przecież gwarancji, że to nietrujące grzyby. Naocznie znam z dzieciństwa
> kurkę i borowika. I chętnie bym kupiła na zupę.
> Co Wy sądzicie o tym?
> Pozdr.
> A.
>
ojej borowik to borowik...
kurka to kurka...
a jesli sie boisz jest cala masa atlasow nawet wirtualnych -
poprzygladaj sie jadalnym zapamietaj i juz...
M.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
3. Data: 2010-08-23 19:34:14
Temat: Re: grzyby kupowane na ulicyDnia Mon, 23 Aug 2010 20:39:55 +0200, konieczko napisał(a):
> Zbieram grzyby od dziecinstwa i powiem ci ze trzeba byc wyjatkowym
> debilem zeby pomylic trujaka od jadalnego grzyba.
Owszem, jednak w tej dziedzinie "wyjątkowi debile" stanowią bardzo duży
procent, niestety.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
4. Data: 2010-08-23 19:39:28
Temat: Re: grzyby kupowane na ulicyUżytkownik "konieczko" <t...@o...pl> napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:i4uf9o$qcj$...@n...onet.pl...
> Zbieram grzyby od dziecinstwa i powiem ci ze trzeba byc wyjatkowym debilem
> zeby pomylic trujaka od jadalnego grzyba.
A kim trzeba być aby takie brednie wypisywać w kontekście corocznie
podawanych w mediach informacjach o zatruciu się grzybami przez długoletnich
doświadczonych grzybiarzy? No chyba też tym de..lem.
Feah
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
5. Data: 2010-08-23 19:45:04
Temat: Re: grzyby kupowane na ulicyDnia Mon, 23 Aug 2010 21:39:28 +0200, Feahisim napisał(a):
> Użytkownik "konieczko" <t...@o...pl> napisał w wiadomości grup
> dyskusyjnych:i4uf9o$qcj$...@n...onet.pl...
>
>> Zbieram grzyby od dziecinstwa i powiem ci ze trzeba byc wyjatkowym debilem
>> zeby pomylic trujaka od jadalnego grzyba.
>
> A kim trzeba być aby takie brednie wypisywać w kontekście corocznie
> podawanych w mediach informacjach o zatruciu się grzybami przez długoletnich
> doświadczonych grzybiarzy? No chyba też tym de..lem.
>
> Feah
Coś w tym rodzaju.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
6. Data: 2010-08-24 08:21:31
Temat: Re: grzyby kupowane na ulicyDnia Tue, 24 Aug 2010 03:46:23 +0200, konieczko napisał(a):
> W dniu 2010-08-23 21:39, Feahisim pisze:
>> Użytkownik "konieczko" <t...@o...pl> napisał w wiadomości grup
>> dyskusyjnych:i4uf9o$qcj$...@n...onet.pl...
>>
>>> Zbieram grzyby od dziecinstwa i powiem ci ze trzeba byc wyjatkowym
>>> debilem zeby pomylic trujaka od jadalnego grzyba.
>>
>> A kim trzeba być aby takie brednie wypisywać w kontekście corocznie
>> podawanych w mediach informacjach o zatruciu się grzybami przez
>> długoletnich doświadczonych grzybiarzy? No chyba też tym de..lem.
>>
>> Feah
>
> Ty wiezysz w te bzdury ktore nam na uszy nawijaja w TV?
>
> Przeciez to stek klamstw.
Powiedz to rodzicom chłopca, którzy napakowali syna sromotnikiem i chłopak
właśnie jest po przeszczepie wątroby. Chętnie Ci uwierzą.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
7. Data: 2010-08-24 09:55:20
Temat: Re: grzyby kupowane na ulicyW dniu 2010-08-24 10:21, Ikselka pisze:
> Powiedz to rodzicom chłopca, którzy napakowali syna sromotnikiem i chłopak
> właśnie jest po przeszczepie wątroby. Chętnie Ci uwierzą.
Sądzę że w większości tego typu (de facto stosunkowo rzadkich przypadków) do spożycia
trującego
grzyba dochodzi przypadkowo, i nie chodzi tu o złe rozpoznanie, bo to trudne nie
jest, ale o to że
taki, często niewielki grzyb znajdzie się przypadkiem w wiaderku - a później w domu
podczas mycia i
przygotowania można go po prostu nie zauważyć
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
8. Data: 2010-08-24 10:25:56
Temat: Re: grzyby kupowane na ulicyDnia Tue, 24 Aug 2010 11:55:20 +0200, vcore napisał(a):
> W dniu 2010-08-24 10:21, Ikselka pisze:
>> Powiedz to rodzicom chłopca, którzy napakowali syna sromotnikiem i chłopak
>> właśnie jest po przeszczepie wątroby. Chętnie Ci uwierzą.
>
> Sądzę że w większości tego typu (de facto stosunkowo rzadkich przypadków) do
spożycia trującego
> grzyba dochodzi przypadkowo, i nie chodzi tu o złe rozpoznanie, bo to trudne nie
jest, ale o to że
> taki, często niewielki grzyb znajdzie się przypadkiem w wiaderku - a później w domu
podczas mycia i
> przygotowania można go po prostu nie zauważyć
Nie wyobrażam sobie tego, choć zapewne ludxie tak robią - u mnie każdy
najmniejszy grzybek jest sto razy obejrzany, a przy najmniejszej choćby
wątpliwości wyrzucony. Najbardziej mi żal wyrzuconych kilku koszy opieniek,
tylko z powodu ich zbyt jasnej barwy. Potem wyczytałam, że te rosnące w
głębokim cieniu drzew mogą być jaśniejsze - a właśnie te wyrzucone
zbieraliśmy w cienistym lesie... No, ale lepiej wyrzucić, niż się
denerwować lub co gorsza umrzec.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
9. Data: 2010-08-24 11:25:38
Temat: Re: grzyby kupowane na ulicy"Ikselka" <i...@g...pl> wrote in message
news:1p9lunl420tjx$.13z55yiivawss$.dlg@40tude.net...
> Dnia Tue, 24 Aug 2010 11:55:20 +0200, vcore napisał(a):
>
>> W dniu 2010-08-24 10:21, Ikselka pisze:
>>> Powiedz to rodzicom chłopca, którzy napakowali syna sromotnikiem i
>>> chłopak
>>> właśnie jest po przeszczepie wątroby. Chętnie Ci uwierzą.
>>
>> Sądzę że w większości tego typu (de facto stosunkowo rzadkich przypadków)
>> do spożycia trującego
>> grzyba dochodzi przypadkowo, i nie chodzi tu o złe rozpoznanie, bo to
>> trudne nie jest, ale o to że
>> taki, często niewielki grzyb znajdzie się przypadkiem w wiaderku - a
>> później w domu podczas mycia i
>> przygotowania można go po prostu nie zauważyć
>
> Nie wyobrażam sobie tego, choć zapewne ludxie tak robią - u mnie każdy
> najmniejszy grzybek jest sto razy obejrzany, a przy najmniejszej choćby
> wątpliwości wyrzucony. Najbardziej mi żal wyrzuconych kilku koszy
> opieniek,
> tylko z powodu ich zbyt jasnej barwy. Potem wyczytałam, że te rosnące w
> głębokim cieniu drzew mogą być jaśniejsze - a właśnie te wyrzucone
> zbieraliśmy w cienistym lesie... No, ale lepiej wyrzucić, niż się
> denerwować lub co gorsza umrzec.
Opieniek zjadliwych jest co najmniej cztery odmiany, są zróżnicowane w/g
miejsca wyrastania, Maruda najbardziej lubi sosnowe (te właśnie jaśniejsze),
ale zbieramy wszystkie. Maślaków jest znacznie więcej. Niektóre grzyby u nas
uważane za trujące są zbierane w innych krajach, solone i po wymoczeniu po
trzech miesiącach zjadane z wielkim smakiem (mleczaj wełnianka).
Brałem rodzinę na mojego Łunochoda (RJS - 1 produkcji Meska ze
Skarżyska - z przyczepą) - rodzinę wypuszczałem tyralierą i zbierano
wszystkie zjadliwe grzyby - nie było mowy o przypadkowych trujakach.
Podejrzanych zawsze trafiło się kilka - bez żalu do odpadków, w końcu było
tego około 1 m^3. Do dzisiaj nie zapomnę reakcji ładnie ubranej Wasiawianki
z koszyczkiem idącej w stadzie nam na przeciw. Miała w koszyczku dwa
podgrzybki. Gdy rzuciła głazem na moja przyczepę wypełnioną w połowie
wysokości grzybami, ktorych 90% nie znała - rzuciła koszykiem i zawróciła do
samochodu.
Drugi taki sam przypadek - facio wąski jak żyletka (dziwny jakby go w
myjni samochodów przepuścili między szczotami i zmydlili, z dwoma
chłopakami - jeden wyglądał na jewa, drugi, młodszy - na człowieka. Chodził
po lesie tam, gdzie tylko muchomory, a ja wypatrzyłem na drodze leśnej pod
suchymi liśćmi (okazało się, że mnóstwo) sitarze. Niektórzy nie cenią tych
grzybów, ale i te maślaki i małe sitki z młodnika sosnowego - wymoczone z
piachu i zamarynowane - super smaczliwki, te duże do dzisiaj dodaję do żuru,
który jest lekarstwem na moje stare lelitka. Otóż ten facio chciał widzieć
dyskretnie nasze zbiory (udawał, że tylko przechodzi obok) wściekł się na
tego małego jewa, gdy ten zdębiał na widok i zachwycił się głośno ilością
grzybów (zbieraliśmy już od godziny). Człowiek przeżywa takie drobne
satysfakcje, gdy zazdrośników krew zalewa, bez jakiejkolwiek szkody z mojej
strony...
:-)))))))))))))))))))
Trzeci przypadek - największy prawdziwek jakiego znalazłem - bez
robactwa i ślimaków, późną jesienią zoczyłem z siedzenia RJSa - na oczach
Marudy, jakżesz ją skręcało z zawiści, że to ona stara (od małego dziecka
grzybiara) nie zauważyła... :-)))))))))
Babstwo tak już ma - nawet skórę węża rajskiego na buty przerobiło, a tu
masz babo placek!!!!
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
10. Data: 2010-08-24 11:59:03
Temat: Re: grzyby kupowane na ulicyDnia Tue, 24 Aug 2010 13:25:38 +0200, Panslavista napisał(a):
> na oczach
> Marudy, jakżesz ją skręcało z zawiści, że to ona stara (od małego dziecka
> grzybiara) nie zauważyła... :-)))))))))
> Babstwo tak już ma - nawet skórę węża rajskiego na buty przerobiło, a tu
> masz babo placek!!!!
Co Ty tak ciągle chcesz z kobietami współzawodniczyć... a zwłaszcza z żoną.
Nie rozumiem.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |