| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2002-05-29 20:19:54
Temat: i...@l...com.plCo /bys (nie wiem czy to razem czy oddzialenie) sobie pocztala przed
rozpoczeciem pracy.
Powiedzmy, że facetowi imieniem Roger podoba się kobieta... Nazwijmy ją
Elaine. Zaprasza ją do kina; ona się zgadza; spędzają razem miły wieczór.
Kilka dni później proponuje jej obiad w restauracji i znów oboje są
zadowoleni.
Zaczynają się spotykać regularnie i żadne z nich nie widuje się z nikim
innym. Aż któregoś wieczoru w samochodzie, Elaine zauważa: "A wiesz, że dziś
mija dokładnie sześć miesięcy odkąd się spotykamy?"
W samochodzie zapada cisza. Dla Elaine wydaje się ona strasznie głośna.
Dziewczyna myśli: "Kurczę, może nie powinnam była tego mówić. Może on nie
czuje się dobrze w naszym związku. Może sądzi, że próbuję na nim wymusić
jakieś zobowiązania, których on nie chce, albo na które nie jest jeszcze
gotowy."
A Roger myśli: "O rany. Sześć miesięcy".
Elaine myśli: "Ale zaraz, ja sama nie jestem pewna, czy chcę takiego
związku. Czasami chciałabym mieć więcej przestrzeni, więcej czasu, żebym
mogła przemyśleć, co chcę dalej zrobić z tym związkiem. Czy ja naprawdę
chcę,
żebyśmy posuwali się dalej...? W zasadzie... do czego my dążymy? Czy tylko
będziemy się nadal spotykać na tym poziomie intymności? Czy może zmierzamy
ku małżeństwu? Ku dzieciom? Ku spędzeniu ze sobą całego życia? Czy ja jestem
już na to gotowa? Czy ja go właściwie w ogóle znam?"
A Roger myśli: "... czyli... to był... zobaczmy... czerwiec, kiedy
zaczęliśmy się umawiać, zaraz po tym, jak odebrałem ten samochód, a to
znaczy... spójrzmy na licznik... Cholera, już dawno powinienem zmienić
olej!"
A Elaine myśli: "Jest zmartwiony. Widzę to po jego minie. Może to jest
zupełnie inaczej? Może on oczekuje czegoś więcej - większej intymności,
większego zaangażowania... Może on wyczuł - jeszcze zanim sama to sobie
uświadomiłam - moją rezerwę. Tak, to musi być to. To dlatego on tak
niechętnie mówi o swoich uczuciach. Boi się odrzucenia."
A Roger myśli: "I muszą jeszcze raz sprawdzić pasek klinowy. Cokolwiek te
bałwany z warsztatu mówią, on nadal nie działa dobrze. I niech nie próbują t
ego zwalać na mrozy. Jakie mrozy? Jest 8 stopni, a ten silnik brzmi jak
stara
śmieciarka! I jeszcze zapłaciłem tym niekompetentnym złodziejom 600$."
A Elaine myśli: "Jest zły. Nie winię go. Też bym była na jego miejscu. Czuję
się taka winna, każąc mu przez to przechodzić, ale nic nie poradzę na to, co
czuję. Po prostu nie jestem pewna..."
A Roger myśli: "Pewnie powiedzą, że gwarancja jest tylko na 90 dni. To
właśnie powiedzą, szczury."
A Elaine myśli: "Może jestem po prostu idealistką, czekającą na rycerza na
białym koniu, kiedy siedzę obok wspaniałego mężczyzny, mężczyzny, z którym
lubię być, na którym naprawdę mi zależy, któremu chyba także zależy na
mnie. Mężczyzny, który cierpi z powodu mojej egoistycznej, dziecinnej,
romantycznej fantazji."
A Roger myśli: "Gwarancja! Ja im dam gwarancję! Powiem, żeby ją sobie
wsadzili w..."
- Roger - odzywa się Elaine.
- Co? - pyta Roger, wyrwany niespodziewanie z zamyślenia.
- Proszę, nie dręcz się tak - kontynuuje Elaine, a jej oczy zaczynają
napełniać się łzami - Może nigdy nie powinnam... Czuję się tak...
(załamuje się i zaczyna szlochać)
- Co? - dopytuje się Roger.
- Jestem taka głupia... Wiem, że nie ma rycerza. Naprawdę wiem. To głupie.
Nie ma rycerza i nie ma konia.
- Nie ma konia?
- Myślisz, że jestem głupia, prawda? - pyta Elaine.
- Nie! - odpowiada Roger, szczęśliwy, że wreszcie zna prawidłową odpowiedź.
- Ja tylko... Ja tylko po prostu... Potrzebuję trochę czasu... (następuje
15-sekundowa cisza, podczas której Roger, myśląc najszybciej jak potrafi,
próbuje znaleźć bezpieczną odpowiedź. W końcu trafia na jedną, która wydaje
mu się niezła) - Tak - mówi.
Elaine, głęboko wzruszona, dotyka jego dłoni. - Och, Roger, naprawdę tak
czujesz? - pyta.
- Jak? - odpowiada pytaniem Roger.
- No, o tym czasie... - wyjaśnia Elaine.
- Och... Tak.
(Elaine odwraca się ku niemu i patrzy mu głęboko w oczy, sprawiając, że
Roger zaczyna się czuć bardzo nieswojo i obawiać, co też ona może teraz
powiedzieć, zwłaszcza, jeśli to dotyczy konia. W końcu Elaine przemawia)
- Dziękuję ci, Roger.
- To ja dziękuję - odpowiada mężczyzna.
Potem odwozi ją do domu, gdzie rozdarta, umęczona dusza chlipie w poduszkę
aż do świtu, podczas gdy Roger wraca do siebie, otwiera paczkę chipsów,
włącza telewizor i natychmiast pochłania go powtórka meczu tenisowego
między
dwoma Czechami, o których nigdy wcześniej nie słyszał. Cichy głosik w jego
głowie podpowiada mu, że w samochodzie wydarzyło się dziś coś ważnego, ale
Roger jest pewny, że nigdy nie zrozumie, co, więc stwierdza, że lepiej wcale
o tym nie myśleć (tę samą taktykę stosuje w stosunku do głodu na świecie).
Następnego dnia Elaine zadzwoni do swej najbliższej przyjaciółki, może do
dwóch i przez sześć godzin będą omawiać tę sytuację. Drobiazgowo zanalizują
wszystko, co ona powiedziała i wszystko, co on powiedział, po raz pierwszy,
drugi i n-ty, interpretując każde słowo, każdą minę i każdy gest, szukając
niuansów, znaczeń, rozważając każdą możliwość... Będą o tym dyskutować,
przez tygodnie, może przez miesiące, nie osiągając żadnej konkluzji, ale
także wcale się tym nie nudząc.
W tym samym czasie, Roger, grając w golfa ze wspólnym przyjacielem jego i
Elaine, zatrzyma się na chwilę przed uderzeniem, zastanowi i zapyta:
- Norman, nie wiesz, czy Elaine kiedyś miała konia?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2002-05-29 20:40:31
Temat: przepraszamPrzepraszam to pomylka, tak bardzo mi sie spodobalo i chcialam sie
podzielic. Mam nadzieje ze sie nie gniewacie.
jeszcze raz wielkie przepraszam.
"Kasia" <k...@2...pl> wrote in message news:ad3d57$5rg$1@news.tpi.pl...
> Co /bys (nie wiem czy to razem czy oddzialenie) sobie pocztala przed
> rozpoczeciem pracy.
>
>
> Powiedzmy, że facetowi imieniem Roger podoba się kobieta... Nazwijmy ją
> Elaine. Zaprasza ją do kina; ona się zgadza; spędzają razem miły wieczór.
> Kilka dni później proponuje jej obiad w restauracji i znów oboje są
> zadowoleni.
> Zaczynają się spotykać regularnie i żadne z nich nie widuje się z nikim
> innym. Aż któregoś wieczoru w samochodzie, Elaine zauważa: "A wiesz, że
dziś
> mija dokładnie sześć miesięcy odkąd się spotykamy?"
>
> W samochodzie zapada cisza. Dla Elaine wydaje się ona strasznie głośna.
> Dziewczyna myśli: "Kurczę, może nie powinnam była tego mówić. Może on nie
> czuje się dobrze w naszym związku. Może sądzi, że próbuję na nim wymusić
> jakieś zobowiązania, których on nie chce, albo na które nie jest jeszcze
> gotowy."
> A Roger myśli: "O rany. Sześć miesięcy".
> Elaine myśli: "Ale zaraz, ja sama nie jestem pewna, czy chcę takiego
> związku. Czasami chciałabym mieć więcej przestrzeni, więcej czasu, żebym
> mogła przemyśleć, co chcę dalej zrobić z tym związkiem. Czy ja naprawdę
> chcę,
> żebyśmy posuwali się dalej...? W zasadzie... do czego my dążymy? Czy tylko
> będziemy się nadal spotykać na tym poziomie intymności? Czy może zmierzamy
> ku małżeństwu? Ku dzieciom? Ku spędzeniu ze sobą całego życia? Czy ja
jestem
> już na to gotowa? Czy ja go właściwie w ogóle znam?"
> A Roger myśli: "... czyli... to był... zobaczmy... czerwiec, kiedy
> zaczęliśmy się umawiać, zaraz po tym, jak odebrałem ten samochód, a to
> znaczy... spójrzmy na licznik... Cholera, już dawno powinienem zmienić
> olej!"
> A Elaine myśli: "Jest zmartwiony. Widzę to po jego minie. Może to jest
> zupełnie inaczej? Może on oczekuje czegoś więcej - większej intymności,
> większego zaangażowania... Może on wyczuł - jeszcze zanim sama to sobie
> uświadomiłam - moją rezerwę. Tak, to musi być to. To dlatego on tak
> niechętnie mówi o swoich uczuciach. Boi się odrzucenia."
> A Roger myśli: "I muszą jeszcze raz sprawdzić pasek klinowy. Cokolwiek te
> bałwany z warsztatu mówią, on nadal nie działa dobrze. I niech nie próbują
t
> ego zwalać na mrozy. Jakie mrozy? Jest 8 stopni, a ten silnik brzmi jak
> stara
> śmieciarka! I jeszcze zapłaciłem tym niekompetentnym złodziejom 600$."
> A Elaine myśli: "Jest zły. Nie winię go. Też bym była na jego miejscu.
Czuję
> się taka winna, każąc mu przez to przechodzić, ale nic nie poradzę na to,
co
> czuję. Po prostu nie jestem pewna..."
> A Roger myśli: "Pewnie powiedzą, że gwarancja jest tylko na 90 dni. To
> właśnie powiedzą, szczury."
> A Elaine myśli: "Może jestem po prostu idealistką, czekającą na rycerza na
> białym koniu, kiedy siedzę obok wspaniałego mężczyzny, mężczyzny, z którym
> lubię być, na którym naprawdę mi zależy, któremu chyba także zależy na
> mnie. Mężczyzny, który cierpi z powodu mojej egoistycznej, dziecinnej,
> romantycznej fantazji."
> A Roger myśli: "Gwarancja! Ja im dam gwarancję! Powiem, żeby ją sobie
> wsadzili w..."
>
> - Roger - odzywa się Elaine.
> - Co? - pyta Roger, wyrwany niespodziewanie z zamyślenia.
> - Proszę, nie dręcz się tak - kontynuuje Elaine, a jej oczy zaczynają
> napełniać się łzami - Może nigdy nie powinnam... Czuję się tak...
> (załamuje się i zaczyna szlochać)
> - Co? - dopytuje się Roger.
> - Jestem taka głupia... Wiem, że nie ma rycerza. Naprawdę wiem. To głupie.
> Nie ma rycerza i nie ma konia.
> - Nie ma konia?
> - Myślisz, że jestem głupia, prawda? - pyta Elaine.
> - Nie! - odpowiada Roger, szczęśliwy, że wreszcie zna prawidłową
odpowiedź.
> - Ja tylko... Ja tylko po prostu... Potrzebuję trochę czasu... (następuje
> 15-sekundowa cisza, podczas której Roger, myśląc najszybciej jak potrafi,
> próbuje znaleźć bezpieczną odpowiedź. W końcu trafia na jedną, która
wydaje
> mu się niezła) - Tak - mówi.
> Elaine, głęboko wzruszona, dotyka jego dłoni. - Och, Roger, naprawdę tak
> czujesz? - pyta.
> - Jak? - odpowiada pytaniem Roger.
> - No, o tym czasie... - wyjaśnia Elaine.
> - Och... Tak.
> (Elaine odwraca się ku niemu i patrzy mu głęboko w oczy, sprawiając, że
> Roger zaczyna się czuć bardzo nieswojo i obawiać, co też ona może teraz
> powiedzieć, zwłaszcza, jeśli to dotyczy konia. W końcu Elaine przemawia)
> - Dziękuję ci, Roger.
> - To ja dziękuję - odpowiada mężczyzna.
>
> Potem odwozi ją do domu, gdzie rozdarta, umęczona dusza chlipie w poduszkę
> aż do świtu, podczas gdy Roger wraca do siebie, otwiera paczkę chipsów,
> włącza telewizor i natychmiast pochłania go powtórka meczu tenisowego
> między
> dwoma Czechami, o których nigdy wcześniej nie słyszał. Cichy głosik w jego
> głowie podpowiada mu, że w samochodzie wydarzyło się dziś coś ważnego,
ale
> Roger jest pewny, że nigdy nie zrozumie, co, więc stwierdza, że lepiej
wcale
> o tym nie myśleć (tę samą taktykę stosuje w stosunku do głodu na świecie).
>
> Następnego dnia Elaine zadzwoni do swej najbliższej przyjaciółki, może do
> dwóch i przez sześć godzin będą omawiać tę sytuację. Drobiazgowo
zanalizują
> wszystko, co ona powiedziała i wszystko, co on powiedział, po raz
pierwszy,
> drugi i n-ty, interpretując każde słowo, każdą minę i każdy gest, szukając
> niuansów, znaczeń, rozważając każdą możliwość... Będą o tym dyskutować,
> przez tygodnie, może przez miesiące, nie osiągając żadnej konkluzji, ale
> także wcale się tym nie nudząc.
> W tym samym czasie, Roger, grając w golfa ze wspólnym przyjacielem jego i
> Elaine, zatrzyma się na chwilę przed uderzeniem, zastanowi i zapyta:
> - Norman, nie wiesz, czy Elaine kiedyś miała konia?
>
>
>
>
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
3. Data: 2002-05-30 00:30:24
Temat: Re: przepraszamKasiu, to było super,
rozbawiło mnie do łez
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
4. Data: 2002-05-30 19:32:28
Temat: Re: przepraszam
Użytkownik "żona" <b...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:ad3rrp$fd4$1@news.onet.pl...
> Kasiu, to było super,
>
>
>
> rozbawiło mnie do łez
>
>
Witajcie! Jestem tu po raz pierwszy. Mnie to rozbawilo mniej,
bo to cholernie prawdziwe... Ale rzeczywiście super!
Pzdr. Dorota
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
5. Data: 2002-06-01 21:58:44
Temat: Re: przepraszamW news:ad3ebq$ct8$1@news.tpi.pl tako rzecze Kasia
> Przepraszam to pomylka, tak bardzo mi sie spodobalo i chcialam sie
> podzielic. Mam nadzieje ze sie nie gniewacie.
> jeszcze raz wielkie przepraszam.
I przepraszając zacytowałaś CAŁY tekst jeszcze raz! Eh, netykieta :-(
--
"Ćwiczenie Tai Chi jest doskonałym treningiem szybkości.
Mający 90 lat mistrzowie Tai Chi, poruszają się równie
szybko jak młodzi początkujący.
-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-= r...@b...pl ==-== Robert Pyzel =-=
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |