Path: news-archive.icm.edu.pl!mat.uni.torun.pl!news.man.torun.pl!news2.icm.edu.pl!new
s.onet.pl!not-for-mail
From: "der das" <n...@p...onet.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: jak radzic sobie?
Date: Sat, 29 Nov 2003 00:03:09 +0100
Organization: news.onet.pl
Lines: 77
Sender: p...@p...onet.pl@dial-3893.wroclaw.dialog.net.pl
Message-ID: <bq8k7b$24a$1@news.onet.pl>
NNTP-Posting-Host: dial-3893.wroclaw.dialog.net.pl
X-Trace: news.onet.pl 1070060587 2186 62.87.141.53 (28 Nov 2003 23:03:07 GMT)
X-Complaints-To: a...@o...pl
NNTP-Posting-Date: 28 Nov 2003 23:03:07 GMT
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2800.1106
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2800.1106
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:242500
Ukryj nagłówki
Typ osobowosci introwertycznej i neurotycznej. Jakie wskazowki mozecie dac
by....zyc, a nie wegetowac?
Bardzo duzo rzeczy mi przeszkadza, bardzo wiele irytuje, niewielki stres
potrafi zaminic sie w potezna tragedie, ktora przytlacza. Najmniejsza
choroba (grypa na przyklad) potrafi sprawic, ze oprocz dolegliwosci
fizycznych popadam w depresje i okropnie zle postrzegam swoje zycie.
W rodzinie tez zle sie uklada.
Wlasciwie nie mam przyjaciol, nie moge sie odnalezc w rzeczywistosci. Jedyny
autorytet jaki posiadalem (wykladowca filozofii) okazal sie nagle despota,
ktory uwaza, ze ma monopol na Jedyna Sluszna Droge Zyciowa, ktora zaklada
brac od zycia jak najwiecej.
Udziela mi sie dekadentyzm i pogarda do wielu rzeczy. Nie bawia mnie wyjscia
na koncerty, do kina, teatru. Mam szacunek do nauki i sztuki, ale wiekszosc
czasu spedzam w domu. Wlasciwie jedynie raz w tygodniu spotykam sie z ludzmi
w klubie, gdzie upijam sie i jestem szczesliwy przez pare h, potem zas
przychodzi alkoholowa depresja i prawie z placzem wracam o 3 nad ranem do
domu.
Najchetniej lezalbym i nic nie robil. Od 3 lat nie bylem na zadnej randce.
Zamiast poderwac dziewczyne wole sie onanizowac.
Zamiast wyjsc na miasto wole posiedziec przed komputerem lub poczytac
ksiazke.
Z coraz mniejszym gronem osob potrafie rozmawiac. Coraz bardziej wszystko
mnie nuzy, coraz czesciej zamykam sie w sobie. Stracilem ochote do
tlumaczenia wszystkiego wszystkim, bo i tak nikt nie jest w stanie mnie
zrozumiec. a nawet jesli juz ktos rozumie to okazuje tego.
Moje zycie przypomina wegetacje. Czasem tylko ozywiam sie, gdy mam do
czynienia z intelektualizmem, swiezoscia, nowoscia - niezaleznie czy to
bedzie towarzysz do kufelka, kobieta, obraz czy film. Po paru tygodniach to
wszystko mi powszednieje tak bardzo, ze znowu popadam w marazm.
Na kozetce u wszelkiej masci specjalistow przesiedzialem setki godzin i
pomoglo mi jedynie tyle, ze zyje. Mialem probe samobojcza, spedzilem w
psychiatryku miesiac czasu. Zdiagnozowano mi problemy adaptacyjne. Bralem
dlugo psychotropy.
Mimo, ze zyje i nie mam ochoty na samobojstwo, to to jak to wszystko wyglada
coraz bardziej mnie odpycha.
Przestalem sprzatac w swoim pokoju, najprostsze obowiazki takie jak wyjscie
z psem staja sie najstraszliwszymi meczarniami. 4-5 razy do roku choruje na
grype lub zapalenie oskrzeli.
Raz w tygodniu wypijam 6 piw, udajac, ze sie znakomicie przy tym bawie i
nawiazujac znajomosci by miec do kogo gebe otworzyc.
Nie moge nawiazac zadnych glebszych relacji z nikim, bo szybko detale ktore
przeszkadzaja mi u innych ludzi zaczynaja przyslaniac cala ich osobe.
Nie lubie rozmawiac przez telefon, nie wiem dlaczego, boje sie tego.
Zalatwienie prostych formalnosci w urzedzie rowniez staje sie dla mnie
przerazajace.
Nic nie daje mi ukojenia. Nie mam marzen, wyzbylem sie wiary i nadziei.
Najczesciej towarzyszy mi obojetnosc i apatia.
Kiedys bylo inaczej- bylem krolem zycia, wszyscy uwazali, ze mam magnetyczna
osobowosc, ze jestem dowcipnym lekkoduchem, ktory ma powodzenie u dziewczyn
i bez ktorego zadna impreza odbyc sie nie moze. Tez w to wierzylem, ale wraz
z uplywem miesiecy, lat i coraz wieksza samoswiadomoscia wszystko zaczelo
sie pierdolic. Az jestem na tym etapie- krancowego zmeczenia, na ktore
nakladam automatyczna maske zadowolenia, tylko po to by skonczyc w
rynsztoku.
Co moge zrobic by bylo lepiej?
Jesli dysponujecie jedynie oklepanymi formulkami, ze jedynie ja sam musze
chciec zmienic swoje zycie, to nie piszcie tego. Nic nie piszcie. Musialem
gdzies to wszystko napisac, chociaz nie jest to nawet jedna setna tego, co
chcialbym powiedziec komus. Nie mam komu i mam nadzieje, ze ZROZUMIECIE.
|