no to kolejny raporcik:
-róż do policzków sephora- dla mnie bomba, nie wiem ile czasu szukałam
czegoś po czym nie świeciłabym się jak na sylwestra, (wszystkie róże miały
mniejszą lub wiekszą ilość świecących drobinek ale generalnie efekt był
mocno wieczorowy. moim absolutnym ulubieńcem był estee lauder, niestety brak
środków wykluczał go ;) i znalazłam. po środku ma guziczek który rozświetla,
reszta jest bez drobinek. fajnie się nakłada, w zależności od nastroju i
okazji można zrobić mocniejszy, albo delikatniejszy makijaż. no i wreszcie
odpowiedni kolor-nie pomarańczowy ani różowy, idealnie pasuje do mojej
średniej karnacji, o raczej zimnym odcieniu. nie potrafie teraz powiedzieć
który to nr bo mi się metka zerwała, ale mogę sprawdzić jakby ktoś chciał.
-podkład fresh matte-maybelline- nr 035. też super, ładnie kryje, ładnie
matuje, ładnie się trzyma, nie robi maski, jest lekki. mam skórę suchą ale
lubiającą się poświecić i ten jest idealny. nie jest pudrowy- co przy
suchości wygląda koszmarnie, ale matuje jak trzeba.
-tusz sky high curves- maybelline- też fajski, idealna konsystencja- zero
kup, maluje bardzo naturalnie, chociaż na wielkie wyjście, przy nałożeniu
dwóch warstw też zdaje egzamin. nie sypie się nie rozmazuje. mam tylko
wrażenie że po całym dniu, rzęsy nie są tak samo ułożone, i wygięte (a taki
efekt przy moim beloved max factorze sie utrzymywał). tutaj po prostu efekt
jest mniejszy, ale nie ma bonusów w postaci oczków pandy wiec nawet mi to
nie przeszkadza.
zaznaczam ze osoby które lubią absolutnie spektakularne rzęsiska, lub mają
raczej marne swoje, mogą być rozczarowane.
-peeling avonu kiwi-aloes-bez zastrzeżeń, przyjemniejszy w użyciu niż ten z
zieloną herbatą (zapach) i mam wrażenie że zostawia skórę gładszą.
-maseczka avonu clearskin zmieniająca kolor- bez zastrzeżeń, naprawdę mam
wrażenie że działa, nie wysusza, skórka po niej gładziutka. rzeczywiście
jakby pory trochę odblokowane, mniej grudek. o wiele lepsza od "easy as
1-2-3 minute mask" co podobno miała być oczyszczajaca, a zapychała mi pory
jak oszalała.
-odżywka z jedwabiem lovely- cena śmieszna, a efekt fajny, delikatny kolor,
rzadka konsystencja, schodzi tak śmiesznie jakby się ścierał od czubków
paznokci, wiec jak się nieopatrznie zapomni zmyć w odpowiednim czasie, nie
ma dramatu. do tego przy regularnym stosowaniu płytka paznokcia rzeczywiscie
jest wygładzona, paznokcie jakby twardsze.minus: dosyć szybko gęstnieje w
buteleczce.
no to tyle. znowu mnie poniosło ;)

maja