Strona główna Grupy pl.sci.psychologia ...którzy jesteście w Niebie ;)

Grupy

Szukaj w grupach

 

...którzy jesteście w Niebie ;)

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 77


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2007-05-08 14:25:49

Temat: ...którzy jesteście w Niebie ;)
Od: "Sky" <s...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

Ten tytuł mi pasuje! ;P

"...którzy jesteście w Niebie"
Krzysztof Szymborski/16.08.2006/ Polityka
http://wiadomosci.onet.pl/1352654,242,kioskart.html

"Sam fakt, że w ogóle zapełniamy Wszechświat hipotetycznymi, doskonalszymi
od siebie bytami, domaga się psychologicznego wyjaśnienia
Uczeni nie zawsze są tak racjonalni i sceptyczni, jak się powszechnie
wydaje. Dobrym tego przykładem jest naukowy program poszukiwania
inteligencji we Wszechświecie - SETI.
Astronomia jest najstarszą z nauk przyrodniczych i współczesny postęp w
dziedzinie badań i eksploracji przestrzeni kosmicznej słusznie uchodzi za
przykład triumfu ludzkiego rozumu. Czy jednak fascynacja tajemnicami natury
jest wyłącznie przejawem naszej bezinteresownej, naukowej ciekawości?

Przed kilkudziesięciu laty, we wrześniu 1971 r., odbyła się w armeńskim
Obserwatorium Astronomicznym w Biurakanie pierwsza międzynarodowa
konferencja na temat komunikacji z przedstawicielami pozaziemskich
inteligencji. Zgromadziła ona tak wybitnych uczonych jak astronomowie Carl
Sagan i Nikolai Kardaszew, matematyk Freeman Dyson czy biolog i laureat
Nagrody Nobla Francis Crick. Przedmiotem dyskusji było m.in. słynne,
sformułowane przez amerykańskiego radioastronoma Franka Drake'a, równanie
służące oszacowaniu prawdopodobnej liczby obcych cywilizacji, stworzonych
przez inteligentne istoty zamieszkujące naszą Galaktykę.



Kiedy wcześniej ustalano skład uczestników konferencji, Kardaszew, który był
głównym organizatorem spotkania, ostro sprzeciwił się zaproszeniu
przedstawicieli nauk społecznych i humanistycznych. Twierdził bowiem, że
zajmują się oni głównie mało konkretnym pustosłowiem. Ostatecznie jednak
humaniści zostali do tego grona mędrców dopuszczeni - jednym z nich był
wybitny amerykański historyk William McNeil.

Kapłani rozumu

Kiedy dyskusja w Biurakanie zaczęła obracać się wokół galaktycznych komet
(dotychczas nieodkrytych) jako potencjalnego siedliska życia, wieku
zaawansowanych cywilizacji (10 mln lat zdaniem Sagana) i ich prawdopodobnej
liczby w Galaktyce (około miliona), konsekwentnym sceptykiem okazał się
jedynie McNeil. Zwrócił on uwagę, że szacowni reprezentanci najściślejszych
z nauk rozmawiają o zjawiskach nigdy przez nikogo nie zaobserwowanych i
pozwalają sobie na daleko posunięte spekulacje. "Odczuwam w tej dyskusji
tony sugerujące pewien rodzaj naukowej religii" - stwierdził McNeil. Uwagą
tą oczywiście nie zaskarbił sobie życzliwości zgromadzonych kapłanów rozumu.

Dziś podobnie urażeni czują się badacze poszukujący w kosmosie obcych
inteligencji (pod egidą Instytutu SETI - Search for Extraterrestrial
Intelligence, patrz ramka), których działalność porównał do religijnego
obrządku emerytowany historyk techniki George Basalla w swej świeżo wydanej
książce "Civilized Life in the Universe". By dać odpór jego sugestiom, że
wiara w istnienie kosmicznych cywilizacji jest rodzajem religii,
kierownictwo Instytutu SETI zorganizowało radiową dyskusję z udziałem swego
rzecznika, astronoma i dziennikarza naukowego Davida Darlinga, który
dowodził, że Instytut zajmuje się czysto racjonalnymi badaniami naukowymi i
z religią absolutnie nic go nie łączy.

Krzywe zwierciadło ludzkości

Zapewne ma on słuszność, a uczeni powinni wsłuchiwać się uważnie w
docierające z kosmosu sygnały, które mogą świadczyć o tym, że nie jesteśmy
sami we Wszechświecie. Nie zmienia to jednak faktu, że ogólniejsza teza
zawarta w książce Basalli jest równie interesująca jak poszukiwanie życia w
przestrzeni kosmicznej i dotyczy czegoś znacznie mniej hipotetycznego -
ludzkiej natury. Od niepamiętnych czasów, można by streścić tę tezę,
ludzkość z fascynacją śledzi zjawiska niebieskie. Niebo spełnia bowiem w
naszej masowej wyobraźni dwie funkcje - jest siedliskiem doskonalszych od
nas istot, do których zaliczają się także nadprzyrodzone bóstwa, a także
jest zwierciadłem, w którym ludzkość ogląda samą siebie.

Sam fakt, że w ogóle zapełniamy Wszechświat hipotetycznymi, doskonalszymi od
siebie bytami, domaga się psychologicznego wyjaśnienia. Basalla powołuje się
tu na psychologa Roberta Planka, autora wydanej w 1968 r. książki "The
Emotional Significance of Imaginary Beings" (Emocjonalne znaczenie
fikcyjnych istot), w której autor rozważał przyczyny powodzenia literatury
gatunku science fiction. Samo stwierdzenie Planka, że ludzie posiadają
emocjonalną potrzebę tworzenia takich wymyślonych bytów, niewiele jednak
wyjaśnia. Czy szukamy ucieczki przed poczuciem kosmicznej samotności, czy
też wiara w wyższe istoty spełnia socjotechniczne funkcje i stanowi
adaptację do życia w społeczeństwie? To temat, którego nie będziemy tu w
stanie rozwinąć.

Natomiast co do drugiej funkcji nieba jako zwierciadła ludzkiej kondycji, to
długa, sięgająca starożytności, historyczna perspektywa ukazuje, że
umieszczając w przestrzeni pozaziemskiej inne cywilizacje, zawsze
wyobrażaliśmy sobie, iż warunki ich egzystencji są zasadniczo podobne do
naszych. Z tą jednak różnicą, że w tym krzywym kosmicznym zwierciadle
oglądaliśmy zwykle istoty, które pomimo że żyły podobnie do nas, były od nas
daleko doskonalsze i znalazły już rozwiązania bolączek i problemów
nękających ludzkość. Mogliśmy się więc od nich czegoś nauczyć, by poprawić
nasz byt, mimo że nie miały nadprzyrodzonych, boskich atrybutów.

Fakt, że w starożytności i średniowieczu uważano, że Ziemia stanowi centrum
Wszechświata, jest często przytaczany jako dowód naszej ówczesnej
megalomanii. Nic bardziej błędnego. Leżąc w środku świata Ziemia znajdowała
się niejako na jego dnie i była raczej rynsztokiem niż najwyższym tworem
natury. Zamieszkiwali ją niedoskonali, pełni przywar ludzie, żyjący w znoju
i ciągłym niebezpieczeństwie, zaś wyższe sfery niebieskie zaludnione były
coraz doskonalszymi istotami, aż do Istoty Najwyższej, nieruchomej przyczyny
wszelkiego ruchu. Taki był świat Arystotelesa, największego uczonego
starożytnej Grecji.

Jednym z najwybitniejszych, po Koperniku i Galileuszu, prekursorów naukowej
rewolucji XVII w. był niemiecki astronom Johannes Kepler (1570-1630), który
także zaliczał się do grona pierwszych twórców fantastyki naukowej. Widoczne
za pomocą teleskopu kratery Księżyca były w jego przekonaniu murami
warownymi otaczającymi podziemne miasta, a opisywane przez niego życie
mieszkańców Księżyca bardzo przypominało jego rodzinne miasto Linz.

Koncepcję wielości zamieszkanych światów spopularyzował Francuz Bernard de
Fontenelle, który był raczej światłym dyletantem niż oryginalnym uczonym.
Jednak jej wyznawcami stali się także najwybitniejsi badacze, tacy jak
holenderski astronom Christian Huygens (1629-1695), który co prawda
wyeksmitował inteligentne istoty z Księżyca, ale za to zasiedlił nimi
planety Układu Słonecznego. Na wszystkich tych planetach rozwinęła się nauka
astronomii, w której celowali mieszkańcy Saturna i Jowisza, mający
szczególnie wiele księżyców do obserwowania. Natomiast w XIX w., kiedy świat
przeżywał z kolei okres budowy wielkich kanałów nawigacyjnych (Sueskiego,
Kilońskiego, Korynckiego, Panamskiego), okazało się, że mieszkańcy Marsa są
daleko bardziej zaawansowani w tej dziedzinie inżynierii i całą powierzchnię
Czerwonej Planety pokrywa sieć kanałów irygacyjnych.

Mars zasługiwał zresztą na miano czerwonego także z racji społecznej
organizacji swych mieszkańców. Odkrywca kanałów, włoski astronom Giovanni
Schiaparelli, dowodził bowiem, że społeczeństwo Marsa żyje w pokoju i
harmonii dzięki temu, iż panuje na nim prawdziwy socjalizm... W Ameryce
jednym z licznych wyznawców idei Schiaparellego był Percival Lowell, potomek
zamożnej rodziny z okolic Bostonu. Ufundował on obserwatorium astronomiczne
w Arizonie imienia Schiaparellego, by lepiej poznać tajniki marsjańskiej
cywilizacji. W późniejszych latach Obserwatorium Lowella zasłynęło odkryciem
ostatniej planety Układu Słonecznego, Plutona.

Kosmici zamiast bogów

Zdaniem Basalli, przekonanie o istnieniu w kosmosie pozaziemskich
inteligencji po prostu zastąpiło wiarę w to, że wśród gwiazd zamieszkują
bogowie, a motywacja współczesnych entuzjastów SETI nie różni się od
średniowiecznej wiary, iż niebo jest siedliskiem doskonalszych od nas
intelektualnie i moralnie istot.

Carl Sagan, zmarły w 1996 r. astronom, popularyzator nauki i główny
inicjator amerykańskich prób nawiązania kontaktu z obcymi cywilizacjami, był
z jednej strony oddanym propagatorem naukowego racjonalizmu i sceptycyzmu,
autorem książek obalających rozpowszechnione wśród ludzi mity o Atlantydzie,
latających spodkach, yeti i potworze z Loch Ness. Z drugiej zaś, jak
obszernie dokumentuje to Basalla, gdy w grę wchodziły obce kosmiczne
cywilizacje, ten sam Sagan poszukiwał na zdjęciach powierzchni Marsa,
wykonanych przez sondę kosmiczną Mariner, ruin dawnych budowli i odcisków
stóp, a na konferencjach naukowych spekulował o rozmieszczonych w kosmosie
bojach nawigacyjnych ostrzegających wędrowców przed czarnymi dziurami.

Sagan był niewątpliwie człowiekiem o nieprzeciętnej inteligencji - podobnie
jak wcześniejsi poszukiwacze pozaziemskich cywilizacji - i być może, po
prostu, lepiej niż inni badacze rozumiał tajniki naszej własnej cywilizacji.
Amerykański program badań kosmosu zawdzięcza wiele jego niestrudzonemu
entuzjazmowi, gdyż zainteresowanie projektami podejmowanymi przez NASA w
większej mierze wynika z ludzkich marzeń o odkryciu istot od nas
doskonalszych niż z naukowego zainteresowania takimi szczegółami jak
geologiczna struktura innych planet.

Morał tej historii jest właściwie zupełnie trywialny - naukowcy są takimi
samymi ludźmi jak my wszyscy i nieobce im są nasze irracjonalne marzenia,
tęsknoty i mity.

Pół wieku daremnych poszukiwań

8 kwietnia 1960 r. Frank Drake, młody naukowiec z Narodowego Obserwatorium
Radioastronomicznego (NRAO) w Green Bank w USA, rozpoczął nasłuchiwanie
kosmosu z nadzieją natrafienia na sygnały radiowe pochodzące od obcych
cywilizacji. Drake wpadł na ten pomysł sam, ale niezależnie od niego z
identyczną ideą wystąpili także dwaj profesorowie fizyki - Giuseppe Cocconi
i Philip Morrison. W 1959 r., w tygodniku naukowym "Nature", opublikowali
oni artykuł "Poszukiwanie cywilizacji międzygwiezdnych". Twierdzili w nim,
że życie we Wszechświecie pojawiło się najprawdopodobniej na wielu
planetach, a z czasem powstały tam również inteligentne cywilizacje. Mogą
one korzystać z łączności radiowej i próbować skontaktować się z innymi
istotami w kosmosie.

Tak narodził się program SETI (Search for Extraterrestrial Intelligence),
który w 1971 r. otrzymał oficjalny status sekcji (czyli został zrównany
m.in. z badaniami galaktyk) przy Międzynarodowej Unii Astronomicznej. W jego
ramach zrealizowano ponad 60 projektów podsłuchiwania Wszechświata.
Prowadzono je na całym świecie, włącznie z ZSRR, gdzie od połowy lat 60.
obcych szukała sieć pięciu radioteleskopów. Nigdy jednak nie udało się
zarejestrować sygnału jednoznacznie świadczącego o istnieniu cywilizacji
obcych.

W ramach SETI prowadzono nie tylko podsłuch nieba, ale wysyłano również
sygnały dla obcych. W 1974 r., za pomocą ogromnego radioteleskopu w Arecibo
w Puerto Rico, wysłano pierwszy sygnał radiowy (i jak na razie ostatni)
specjalnie przeznaczony dla inteligentnych istot pozaziemskich. Był to
rysunek zakodowany za pomocą 73 wierszy po 23 znaki (zera i jedynki),
przedstawiający symbolicznie ważne dla ziemskiego życia pierwiastki: wodór,
węgiel, azot, tlen i fosfor, budowę materiału genetycznego oraz sylwetkę
człowieka. Na początku lat 90. Kongres USA zaprzestał finansowania SETI. Z
tego powodu zabrakło pieniędzy m.in. na analizowanie danych pochodzących z
radioteleskopu Arecibo. Wymyślono jednak, by dzielić napływające informacje
na malutkie porcje i wysyłać je przez Internet do osób, które zgłosiłyby się
do udziału w projekcie. Ich domowe komputery analizowałyby dane wówczas, gdy
nie są obarczone żadną pracą (program działa podobnie jak wygaszacz ekranu).
Oddźwięk wśród internetowej społeczności przekroczył najśmielsze
oczekiwania. Do projektu, któremu nadano nazwę SETI@Home, przyłączyło się
kilka milionów osób, w tym kilkadziesiąt tysięcy Polaków. W ramach SETI
uruchomiono również inny program - poszukiwań błysków laserowych nadawanych
przez obce cywilizacje - który jest realizowany przez naukowców z
amerykańskich uniwersytetów - Berkeley i Harvarda."

I co dalej? :)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2007-05-08 14:57:22

Temat: Re: ...którzy jesteście w Niebie ;)
Od: "Duch" <n...@n...com> szukaj wiadomości tego autora

"Sky" <s...@o...pl> wrote in message news:f1q19d$bkt$1@news.onet.pl...

Tekst ciekawy ale ze specyficznego wzgledu.
Widze spór czy ta astronomia to religia (wiec zle) czy też nie.
Albo - racjonalisci kontra humanisci.

Przeciez badanie kosmosu poza naszym układem slońecznym nie ma praktycznego
sensu.
Wiec po co to robią ci ludzie? Bo lubia, bo czują sens zycia, bo tak im każe
nieswiadomosc, itd.

A po co ja kopie w ziemi, w ogródku? To samo - bo chce, bo to lubie, bo
przynosi mi
to satysfakcje.

No i moze własnie jest to moja religia.
No i co z tego?

----
Ale tu jest ciekawy problem czlowieka ktory rzekomo jest racjonalny.
Wyjasniam:
Ktos tu kiedys podał ciekawy tekst ze strony Racjonalisty. Zwrocilem uwage,
ze tekst jest specyficznie zdogmatyzowany, tyle ze nie religijnie ale
przeciwnie,
zdogmatyzowany "pod racjonalizm".
To tak jak kiedys napisal Amneziak - fanatyk Boga NIEistniejącego.

Bo problem jest w sferze religinosci czlowieka. W dzisiejszych czasach
strona
religijna naszego ja sprawia niektorym ludziom kłopot. np. wydaje sie ze nie
pasuje do "nowoczesnego swiata".

Wiec zeby to jakos rozwiazac, deklaruja sie jako racjonalisci, ateisci,
sceptycy.
Taki obraz samego siebie jest wygodniejszy po pozwala zachowac rzekomo
lepszy obraz samego siebie (jako czlowieka myslacego) w przeciwienstwie do
"ciemnego,
zabobonnego ludu".

Jesli ktos ma wewnetrzny kompleks "ciemnego ludu" to moze stac sie
zwolennikiem takiego
pseudo-racjonalizmu czy pseud-sceptycyzmu. Nie z potrzeby tylko z ucieczki.

Pozornie ktos taki jest racjonalny, sceptyczny - w rzeczywistosci to tylko
poza,
ktora zreszta powoduje, ze czlowiek staje sie hermetyczny w tych
"racjonalnych" poglądach,
wrecz fanatyczny. Np. na kazdym kroku dba zeby jakas jego idea miala silne
cechy racjonalizmu i byla wolna od rzekomej "ciemnoty".

Pisalem o tym juz kilka razy, np. w rozmowie z Quasi-biologiem.

To samo widze w tym tekscie, taki pseudo-racjonalizm skaził autora.
Smieszne jest to ze w grupie naukowców zajmujacych sie kosmosem,
nagle znalazl sie ktos od czystkim ktory w tym wszystkim weszy religijnosc i
nawołuje do czystosci racjonalnej. Autor tekstu wyraznie go pochwala.

Zreszta w psychologii taki konflikt tez wystepuje - na grupie kilka razy
racjonalisci psychologii atakowali psychologie humanistyczną, za jej
rzekomą miałkość.

Pozdr,
Duch


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2007-05-08 15:09:28

Temat: Re: ...którzy jesteście w Niebie ;)
Od: "PN" <s...@l...po> szukaj wiadomości tego autora

Duch<n...@n...com>
news:f1q3ce$emn$1@nemesis.news.tpi.pl

[...]
> A po co ja kopie w ziemi, w ogródku? To samo - bo chce, bo to lubie,
> bo przynosi mi
> to satysfakcje.
>
> No i moze własnie jest to moja religia.
> No i co z tego?
[...]
> Bo problem jest w sferze religinosci czlowieka. W dzisiejszych czasach
> strona
> religijna naszego ja sprawia niektorym ludziom kłopot. np. wydaje sie
> ze nie pasuje do "nowoczesnego swiata".
>
> Wiec zeby to jakos rozwiazac, deklaruja sie jako racjonalisci,
> ateisci, sceptycy.
> Taki obraz samego siebie jest wygodniejszy po pozwala zachowac rzekomo
> lepszy obraz samego siebie (jako czlowieka myslacego) w
> przeciwienstwie do "ciemnego,
> zabobonnego ludu".
[...]

Ale dopuszczasz myśl, że (o zgrozo!) znakomita większość doszła do swojego
racjonalizmu/ateizmu/sceptycyzmu, bo odkryła, że to jej pasuje, tak chce,
tak lubi? :)

PN

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2007-05-08 15:18:11

Temat: Re: ...którzy jesteście w Niebie ;)
Od: "Stanislaw Sidor" <s...@u...eu.org> szukaj wiadomości tego autora

Newsuser Duch (n...@n...com) wrote:

> Przeciez badanie kosmosu poza naszym układem slońecznym nie ma
> praktycznego sensu.
> Wiec po co to robią ci ludzie? Bo lubia, bo czują sens zycia, bo tak im
> każe nieswiadomosc, itd.

Ma praktyczny sens!
Na dystansach kosmologicznych testuje sie frontalne teorie fizyczne jak te
"strunowe" czy "n-wymiarowe", nie mowiac juz o OTW czy samych zalozeniach
OTW (stacjonarnosc predkosci swiatla).
A teorie fizyczne przekladaja sie na technike, a technika na ludzkie
hedonizmy :)


--
(STS)
Zdrowy rozsądek to zbiór uprzedzeń nabytych do osiemnastego roku życia.
[A. Einstein]

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2007-05-08 15:34:30

Temat: Re: ...którzy jesteście w Niebie ;)
Od: "Duch" <n...@n...com> szukaj wiadomości tego autora

"PN" <s...@l...po> wrote in message news:f1q3o0$jhc$1@news.onet.pl...

> Ale dopuszczasz myśl, że (o zgrozo!) znakomita większość doszła do swojego
> racjonalizmu/ateizmu/sceptycyzmu, bo odkryła, że to jej pasuje, tak chce,
> tak lubi? :)

No przeciez tak wlasne pisalem.

Jeszcze raz: opisalem pewnego pseudo-racjonaliste
(w przeciwienstwie do prawdziwego racjonalisty), ktory dla wygody
stał sie racjonalistą zeby np. po to by byc zakwalifikowanym po strone
"rozumnych".
Tak jak np. ktos glosował na pewnego polityka tylko dlatego ze chcial byc
wyksztalconym z miasta.

Tak, taki ktos robi to dla swojej wygody, bo tak mu pasuje, bo tak chce i
lubi.
Bo mu tak wygodnie.

Tylko nie w tym rzecz - rzecz w tym ze ktos taki NIE JEST prawdziwym
racjonalistą i sceptykiem,
tylko asekurantem, komformistą.
Powiem wiecej - takich racjonalistów jest wiekszosc.

Pozdrawiam,
Duch


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2007-05-08 15:40:06

Temat: Re: ...którzy jesteście w Niebie ;)
Od: "Duch" <n...@n...com> szukaj wiadomości tego autora

"Stanislaw Sidor" <s...@u...eu.org> wrote in message
news:f1q4av$t9e$1@atlantis.news.tpi.pl...

Ok, ok, zapedziłem sie, czesc badań ma pewnie jakis sens praktyczny (chociaz
niewielki mysle).
Chodzilo mi o tą konkretną konferencje - komunikacji z przedstawicielami
pozaziemskich
inteligencji.

Chyba ze chodzi o testowanie rozproszonego systemu przetwarzania danych
jakim jest SETI.
Ale do takich testów nie jest potrzebne zycie pozaziemskie :))

Pozdr,
Duch


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2007-05-08 15:45:06

Temat: Re: ...którzy jesteście w Niebie ;)
Od: "Panslavista" <p...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


"Duch" <n...@n...com> wrote in message
news:f1q5lr$55k$1@atlantis.news.tpi.pl...
> "Stanislaw Sidor" <s...@u...eu.org> wrote in message
> news:f1q4av$t9e$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
> Ok, ok, zapedziłem sie, czesc badań ma pewnie jakis sens praktyczny
(chociaz
> niewielki mysle).
> Chodzilo mi o tą konkretną konferencje - komunikacji z przedstawicielami
> pozaziemskich
> inteligencji.
>
> Chyba ze chodzi o testowanie rozproszonego systemu przetwarzania danych
> jakim jest SETI.
> Ale do takich testów nie jest potrzebne zycie pozaziemskie :))
>
> Pozdr,
> Duch

SETI i CETI


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2007-05-08 17:20:23

Temat: Re: ...którzy jesteście w Niebie ;)
Od: "Alli Szakal" <k...@d...eu> szukaj wiadomości tego autora

Sky masz coś mądrego do powiedzenia.
Dziękuje i pozdrawia Alli Szakal

Użytkownik "Sky" <s...@o...pl> napisał w wiadomości
news:f1q19d$bkt$1@news.onet.pl...
> Ten tytuł mi pasuje! ;P
>
> "...którzy jesteście w Niebie"
> Krzysztof Szymborski/16.08.2006/ Polityka
> http://wiadomosci.onet.pl/1352654,242,kioskart.html
>
> "Sam fakt, że w ogóle zapełniamy Wszechświat hipotetycznymi, doskonalszymi
> od siebie bytami, domaga się psychologicznego wyjaśnienia
> Uczeni nie zawsze są tak racjonalni i sceptyczni, jak się powszechnie
> wydaje. Dobrym tego przykładem jest naukowy program poszukiwania
> inteligencji we Wszechświecie - SETI.
> Astronomia jest najstarszą z nauk przyrodniczych i współczesny postęp w
> dziedzinie badań i eksploracji przestrzeni kosmicznej słusznie uchodzi za
> przykład triumfu ludzkiego rozumu. Czy jednak fascynacja tajemnicami
> natury
> jest wyłącznie przejawem naszej bezinteresownej, naukowej ciekawości?
>
> Przed kilkudziesięciu laty, we wrześniu 1971 r., odbyła się w armeńskim
> Obserwatorium Astronomicznym w Biurakanie pierwsza międzynarodowa
> konferencja na temat komunikacji z przedstawicielami pozaziemskich
> inteligencji. Zgromadziła ona tak wybitnych uczonych jak astronomowie Carl
> Sagan i Nikolai Kardaszew, matematyk Freeman Dyson czy biolog i laureat
> Nagrody Nobla Francis Crick. Przedmiotem dyskusji było m.in. słynne,
> sformułowane przez amerykańskiego radioastronoma Franka Drake'a, równanie
> służące oszacowaniu prawdopodobnej liczby obcych cywilizacji, stworzonych
> przez inteligentne istoty zamieszkujące naszą Galaktykę.
>
>
>
> Kiedy wcześniej ustalano skład uczestników konferencji, Kardaszew, który
> był
> głównym organizatorem spotkania, ostro sprzeciwił się zaproszeniu
> przedstawicieli nauk społecznych i humanistycznych. Twierdził bowiem, że
> zajmują się oni głównie mało konkretnym pustosłowiem. Ostatecznie jednak
> humaniści zostali do tego grona mędrców dopuszczeni - jednym z nich był
> wybitny amerykański historyk William McNeil.
>
> Kapłani rozumu
>
> Kiedy dyskusja w Biurakanie zaczęła obracać się wokół galaktycznych komet
> (dotychczas nieodkrytych) jako potencjalnego siedliska życia, wieku
> zaawansowanych cywilizacji (10 mln lat zdaniem Sagana) i ich
> prawdopodobnej
> liczby w Galaktyce (około miliona), konsekwentnym sceptykiem okazał się
> jedynie McNeil. Zwrócił on uwagę, że szacowni reprezentanci
> najściślejszych
> z nauk rozmawiają o zjawiskach nigdy przez nikogo nie zaobserwowanych i
> pozwalają sobie na daleko posunięte spekulacje. "Odczuwam w tej dyskusji
> tony sugerujące pewien rodzaj naukowej religii" - stwierdził McNeil. Uwagą
> tą oczywiście nie zaskarbił sobie życzliwości zgromadzonych kapłanów
> rozumu.
>
> Dziś podobnie urażeni czują się badacze poszukujący w kosmosie obcych
> inteligencji (pod egidą Instytutu SETI - Search for Extraterrestrial
> Intelligence, patrz ramka), których działalność porównał do religijnego
> obrządku emerytowany historyk techniki George Basalla w swej świeżo
> wydanej
> książce "Civilized Life in the Universe". By dać odpór jego sugestiom, że
> wiara w istnienie kosmicznych cywilizacji jest rodzajem religii,
> kierownictwo Instytutu SETI zorganizowało radiową dyskusję z udziałem
> swego
> rzecznika, astronoma i dziennikarza naukowego Davida Darlinga, który
> dowodził, że Instytut zajmuje się czysto racjonalnymi badaniami naukowymi
> i
> z religią absolutnie nic go nie łączy.
>
> Krzywe zwierciadło ludzkości
>
> Zapewne ma on słuszność, a uczeni powinni wsłuchiwać się uważnie w
> docierające z kosmosu sygnały, które mogą świadczyć o tym, że nie jesteśmy
> sami we Wszechświecie. Nie zmienia to jednak faktu, że ogólniejsza teza
> zawarta w książce Basalli jest równie interesująca jak poszukiwanie życia
> w
> przestrzeni kosmicznej i dotyczy czegoś znacznie mniej hipotetycznego -
> ludzkiej natury. Od niepamiętnych czasów, można by streścić tę tezę,
> ludzkość z fascynacją śledzi zjawiska niebieskie. Niebo spełnia bowiem w
> naszej masowej wyobraźni dwie funkcje - jest siedliskiem doskonalszych od
> nas istot, do których zaliczają się także nadprzyrodzone bóstwa, a także
> jest zwierciadłem, w którym ludzkość ogląda samą siebie.
>
> Sam fakt, że w ogóle zapełniamy Wszechświat hipotetycznymi, doskonalszymi
> od
> siebie bytami, domaga się psychologicznego wyjaśnienia. Basalla powołuje
> się
> tu na psychologa Roberta Planka, autora wydanej w 1968 r. książki "The
> Emotional Significance of Imaginary Beings" (Emocjonalne znaczenie
> fikcyjnych istot), w której autor rozważał przyczyny powodzenia literatury
> gatunku science fiction. Samo stwierdzenie Planka, że ludzie posiadają
> emocjonalną potrzebę tworzenia takich wymyślonych bytów, niewiele jednak
> wyjaśnia. Czy szukamy ucieczki przed poczuciem kosmicznej samotności, czy
> też wiara w wyższe istoty spełnia socjotechniczne funkcje i stanowi
> adaptację do życia w społeczeństwie? To temat, którego nie będziemy tu w
> stanie rozwinąć.
>
> Natomiast co do drugiej funkcji nieba jako zwierciadła ludzkiej kondycji,
> to
> długa, sięgająca starożytności, historyczna perspektywa ukazuje, że
> umieszczając w przestrzeni pozaziemskiej inne cywilizacje, zawsze
> wyobrażaliśmy sobie, iż warunki ich egzystencji są zasadniczo podobne do
> naszych. Z tą jednak różnicą, że w tym krzywym kosmicznym zwierciadle
> oglądaliśmy zwykle istoty, które pomimo że żyły podobnie do nas, były od
> nas
> daleko doskonalsze i znalazły już rozwiązania bolączek i problemów
> nękających ludzkość. Mogliśmy się więc od nich czegoś nauczyć, by poprawić
> nasz byt, mimo że nie miały nadprzyrodzonych, boskich atrybutów.
>
> Fakt, że w starożytności i średniowieczu uważano, że Ziemia stanowi
> centrum
> Wszechświata, jest często przytaczany jako dowód naszej ówczesnej
> megalomanii. Nic bardziej błędnego. Leżąc w środku świata Ziemia
> znajdowała
> się niejako na jego dnie i była raczej rynsztokiem niż najwyższym tworem
> natury. Zamieszkiwali ją niedoskonali, pełni przywar ludzie, żyjący w
> znoju
> i ciągłym niebezpieczeństwie, zaś wyższe sfery niebieskie zaludnione były
> coraz doskonalszymi istotami, aż do Istoty Najwyższej, nieruchomej
> przyczyny
> wszelkiego ruchu. Taki był świat Arystotelesa, największego uczonego
> starożytnej Grecji.
>
> Jednym z najwybitniejszych, po Koperniku i Galileuszu, prekursorów
> naukowej
> rewolucji XVII w. był niemiecki astronom Johannes Kepler (1570-1630),
> który
> także zaliczał się do grona pierwszych twórców fantastyki naukowej.
> Widoczne
> za pomocą teleskopu kratery Księżyca były w jego przekonaniu murami
> warownymi otaczającymi podziemne miasta, a opisywane przez niego życie
> mieszkańców Księżyca bardzo przypominało jego rodzinne miasto Linz.
>
> Koncepcję wielości zamieszkanych światów spopularyzował Francuz Bernard de
> Fontenelle, który był raczej światłym dyletantem niż oryginalnym uczonym.
> Jednak jej wyznawcami stali się także najwybitniejsi badacze, tacy jak
> holenderski astronom Christian Huygens (1629-1695), który co prawda
> wyeksmitował inteligentne istoty z Księżyca, ale za to zasiedlił nimi
> planety Układu Słonecznego. Na wszystkich tych planetach rozwinęła się
> nauka
> astronomii, w której celowali mieszkańcy Saturna i Jowisza, mający
> szczególnie wiele księżyców do obserwowania. Natomiast w XIX w., kiedy
> świat
> przeżywał z kolei okres budowy wielkich kanałów nawigacyjnych (Sueskiego,
> Kilońskiego, Korynckiego, Panamskiego), okazało się, że mieszkańcy Marsa
> są
> daleko bardziej zaawansowani w tej dziedzinie inżynierii i całą
> powierzchnię
> Czerwonej Planety pokrywa sieć kanałów irygacyjnych.
>
> Mars zasługiwał zresztą na miano czerwonego także z racji społecznej
> organizacji swych mieszkańców. Odkrywca kanałów, włoski astronom Giovanni
> Schiaparelli, dowodził bowiem, że społeczeństwo Marsa żyje w pokoju i
> harmonii dzięki temu, iż panuje na nim prawdziwy socjalizm... W Ameryce
> jednym z licznych wyznawców idei Schiaparellego był Percival Lowell,
> potomek
> zamożnej rodziny z okolic Bostonu. Ufundował on obserwatorium
> astronomiczne
> w Arizonie imienia Schiaparellego, by lepiej poznać tajniki marsjańskiej
> cywilizacji. W późniejszych latach Obserwatorium Lowella zasłynęło
> odkryciem
> ostatniej planety Układu Słonecznego, Plutona.
>
> Kosmici zamiast bogów
>
> Zdaniem Basalli, przekonanie o istnieniu w kosmosie pozaziemskich
> inteligencji po prostu zastąpiło wiarę w to, że wśród gwiazd zamieszkują
> bogowie, a motywacja współczesnych entuzjastów SETI nie różni się od
> średniowiecznej wiary, iż niebo jest siedliskiem doskonalszych od nas
> intelektualnie i moralnie istot.
>
> Carl Sagan, zmarły w 1996 r. astronom, popularyzator nauki i główny
> inicjator amerykańskich prób nawiązania kontaktu z obcymi cywilizacjami,
> był
> z jednej strony oddanym propagatorem naukowego racjonalizmu i sceptycyzmu,
> autorem książek obalających rozpowszechnione wśród ludzi mity o
> Atlantydzie,
> latających spodkach, yeti i potworze z Loch Ness. Z drugiej zaś, jak
> obszernie dokumentuje to Basalla, gdy w grę wchodziły obce kosmiczne
> cywilizacje, ten sam Sagan poszukiwał na zdjęciach powierzchni Marsa,
> wykonanych przez sondę kosmiczną Mariner, ruin dawnych budowli i odcisków
> stóp, a na konferencjach naukowych spekulował o rozmieszczonych w kosmosie
> bojach nawigacyjnych ostrzegających wędrowców przed czarnymi dziurami.
>
> Sagan był niewątpliwie człowiekiem o nieprzeciętnej inteligencji -
> podobnie
> jak wcześniejsi poszukiwacze pozaziemskich cywilizacji - i być może, po
> prostu, lepiej niż inni badacze rozumiał tajniki naszej własnej
> cywilizacji.
> Amerykański program badań kosmosu zawdzięcza wiele jego niestrudzonemu
> entuzjazmowi, gdyż zainteresowanie projektami podejmowanymi przez NASA w
> większej mierze wynika z ludzkich marzeń o odkryciu istot od nas
> doskonalszych niż z naukowego zainteresowania takimi szczegółami jak
> geologiczna struktura innych planet.
>
> Morał tej historii jest właściwie zupełnie trywialny - naukowcy są takimi
> samymi ludźmi jak my wszyscy i nieobce im są nasze irracjonalne marzenia,
> tęsknoty i mity.
>
> Pół wieku daremnych poszukiwań
>
> 8 kwietnia 1960 r. Frank Drake, młody naukowiec z Narodowego Obserwatorium
> Radioastronomicznego (NRAO) w Green Bank w USA, rozpoczął nasłuchiwanie
> kosmosu z nadzieją natrafienia na sygnały radiowe pochodzące od obcych
> cywilizacji. Drake wpadł na ten pomysł sam, ale niezależnie od niego z
> identyczną ideą wystąpili także dwaj profesorowie fizyki - Giuseppe
> Cocconi
> i Philip Morrison. W 1959 r., w tygodniku naukowym "Nature", opublikowali
> oni artykuł "Poszukiwanie cywilizacji międzygwiezdnych". Twierdzili w nim,
> że życie we Wszechświecie pojawiło się najprawdopodobniej na wielu
> planetach, a z czasem powstały tam również inteligentne cywilizacje. Mogą
> one korzystać z łączności radiowej i próbować skontaktować się z innymi
> istotami w kosmosie.
>
> Tak narodził się program SETI (Search for Extraterrestrial Intelligence),
> który w 1971 r. otrzymał oficjalny status sekcji (czyli został zrównany
> m.in. z badaniami galaktyk) przy Międzynarodowej Unii Astronomicznej. W
> jego
> ramach zrealizowano ponad 60 projektów podsłuchiwania Wszechświata.
> Prowadzono je na całym świecie, włącznie z ZSRR, gdzie od połowy lat 60.
> obcych szukała sieć pięciu radioteleskopów. Nigdy jednak nie udało się
> zarejestrować sygnału jednoznacznie świadczącego o istnieniu cywilizacji
> obcych.
>
> W ramach SETI prowadzono nie tylko podsłuch nieba, ale wysyłano również
> sygnały dla obcych. W 1974 r., za pomocą ogromnego radioteleskopu w
> Arecibo
> w Puerto Rico, wysłano pierwszy sygnał radiowy (i jak na razie ostatni)
> specjalnie przeznaczony dla inteligentnych istot pozaziemskich. Był to
> rysunek zakodowany za pomocą 73 wierszy po 23 znaki (zera i jedynki),
> przedstawiający symbolicznie ważne dla ziemskiego życia pierwiastki:
> wodór,
> węgiel, azot, tlen i fosfor, budowę materiału genetycznego oraz sylwetkę
> człowieka. Na początku lat 90. Kongres USA zaprzestał finansowania SETI. Z
> tego powodu zabrakło pieniędzy m.in. na analizowanie danych pochodzących z
> radioteleskopu Arecibo. Wymyślono jednak, by dzielić napływające
> informacje
> na malutkie porcje i wysyłać je przez Internet do osób, które zgłosiłyby
> się
> do udziału w projekcie. Ich domowe komputery analizowałyby dane wówczas,
> gdy
> nie są obarczone żadną pracą (program działa podobnie jak wygaszacz
> ekranu).
> Oddźwięk wśród internetowej społeczności przekroczył najśmielsze
> oczekiwania. Do projektu, któremu nadano nazwę SETI@Home, przyłączyło się
> kilka milionów osób, w tym kilkadziesiąt tysięcy Polaków. W ramach SETI
> uruchomiono również inny program - poszukiwań błysków laserowych
> nadawanych
> przez obce cywilizacje - który jest realizowany przez naukowców z
> amerykańskich uniwersytetów - Berkeley i Harvarda."
>
> I co dalej? :)
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


9. Data: 2007-05-08 18:06:32

Temat: Re: ...którzy jesteście w Niebie ;)
Od: "Stanislaw Sidor" <s...@u...eu.org> szukaj wiadomości tego autora

Newsuser "Duch" <n...@n...com> wrote ...
> "Stanislaw Sidor" <s...@u...eu.org> wrote in message
> news:f1q4av$t9e$1@atlantis.news.tpi.pl...

> Chyba ze chodzi o testowanie rozproszonego systemu przetwarzania danych
> jakim jest SETI.
> Ale do takich testów nie jest potrzebne zycie pozaziemskie :))

Ale hipoteza warta byla przetestowania, bo lezala w zasiegu ludzkiej reki.



--
(STS)
dimidium facti, qui coepit, habet [Horacy/Pitagoras]

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


10. Data: 2007-05-08 19:14:37

Temat: Re: ...którzy jesteście w Niebie ;)
Od: "dK" <c...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Stanislaw Sidor" <s...@u...eu.org> napisał w wiadomości
news:f1q4av$t9e$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Newsuser Duch (n...@n...com) wrote:
>
>> Przeciez badanie kosmosu poza naszym układem slońecznym nie ma
>> praktycznego sensu.
>> Wiec po co to robią ci ludzie? Bo lubia, bo czują sens zycia, bo tak im
>> każe nieswiadomosc, itd.
>
> Ma praktyczny sens!
> Na dystansach kosmologicznych testuje sie frontalne teorie fizyczne jak te
> "strunowe" czy "n-wymiarowe", nie mowiac juz o OTW czy samych zalozeniach
> OTW (stacjonarnosc predkosci swiatla).
> A teorie fizyczne przekladaja sie na technike, a technika na ludzkie
> hedonizmy :)
>
>
A widzisz może już jakieś praktyczne, w sensie technologicznym
zastosowanie strun, czy n-wymiarów (gdzie n>4)?
Oczywiscie poza książkami SF :>

dK


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 ... 8


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

[w kontekście paru wątków:] Pragniemy zaangażowania...?
ZLY DOTYK
Pić czy jeść? Rzecz o anoreksji i nadwadze ;)
teorie nieśmiałośći?
Czesc nauczycieli chce kar cielesnych

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?

zobacz wszyskie »