| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2004-10-09 16:14:43
Temat: kurzajkiPogooglalam i zrobilo mi sie wstyd, ze tyle z tym zwlekalam. Nie
myslalam ze to moze byc zarazliwe.
Ale moje podstawowe watpliwosci nie rozwialy sie. Kiedys slyszalam o
pewnej osobie z naszej rodziny, ktora rozdrapala cos co uznala za
kurzajke i z tego powodu umarla na raka. Juz prawie ze uznalam to za
historie jesli nie zmyslona to przekrecona, ale wsrod 91 artykulow z
tej grupy pt. "kurzajki" ktos wspomnial o historii podobnej. Nie
ustalono, czy chodzilo o pomylenie narosli nowotworowej z kurzajka,
czy tez ze rozdrapanie kurzajki spowodowalo nowotwor.
Co na to powiecie? Czy mozna latwo kurzajke pomylic ze zmianami
nowotworowymi? Bo nie wiem jak te swoje traktowac - czy wolno mi je
potraktowac na luzie. Moglabym sprobowac z polecana tu wielokrotnie
skorka cytryny z octem albo ktoryms z innych sposobow, ale poki nie
upewnie sie ze to kurzajki, wole nie eksperymentowac. Wlasnie - jak z
cala pewnoscia mozna stwierdzic ze to cos to kurzajka?
Jeden sposob walki z kurzajkami wydal mi sie ciekawy - rozdrapanie
kurzajki do krwi powoduje, ze organizm uczy sie rozpoznawac wirusa i
reszta kurzajek znika "sama". Tyle ze w tamtym poscie byla pewna
sprzecznosc bo bylo na poczatku napisane, ze organizm sam nie zwalcza
kurzajek bo przeciwciala nie maja dostepu do skory.
Jest w tym jakis sens??
Dodam ze pare lat temu mialam pierwsza kurzajke na dloni. Zastosowalam
za rada dermatologa jakis przezroczysty lakier i niby podzialalo, ale
po pewnym czasie zaczely wyrastac nowe. Mam ich kilka na dloni.
Wlasnie przyjzalam sie dloni i stwierdzilam ze sie "przemiescily". Ale
to akurat chyba normalne. Oprocz jednej, ktora juz chyba nosze dosc
dlugo, jest chyba dosc duza i zaczyna przeszkadzac.
--
Pozdrawiam, Sabina
(z adresu usun co trzeba)
www.pajacyk.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
| « poprzedni wątek | następny wątek » |