Data: 2004-10-09 14:09:29
Temat: nuda na grupie, więc c.d historii
Od: "jacobs400" <p...@U...wp.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Czwartek wieczór. Pozew rozwodowy gotowy do zawiezienia do sądu. Wysyłam
sms-a do żony, że jutro składam papiery o rozwód. Za godzinę telefon od
niej. Pierwszy raz od kąd ponownie wyjechała. Mówi, że ma kryzys, że mimo
wszystko kocha nas, że wie iż wyrządziła nam wielką krzywdę (normalnie nie
wierzyłem, że przejdzie to jej przez usta). Rozpłakała się bidulka,
powidziała, że zrobi wszystko żeby w niedziele być w polsce, żebym nie
zawoził pozwu, bo można jeszcze raz spróbować. Naiwnie uwierzyłem jej.
Nie przespana noc, spędzona na rozmyślaniach.
Piątek rano. Dzwonię do niej i pytam się czy załatwiła kasę na wyjazd. Mówi
że z wyjazdem nie ma nagle żadnych problemów. Zadaje mi pytanie "a co tam w
tym pozwie napisałem" (lekko zdenerwowany odpowiadam, że przecież to juz nie
ma znaczenia, że go porwałem). Ona mi mówi, że jednak nie wie czy
przyjedzie, bo nie jest zdecydowana (kryzys minął?). Że jednak trudno
zapomnieć wszystkie wspomnienia związane ze mna i z rodziną. (szczęka mi
opada powoli). Mówie "przyjedziesz w niedziele czy nie?". Ona - "jak mnie
nie będzie to rób co masz robić". Koniec rozmowy.
Potem jeszcze kilka sms-ów do niej o tym żeby nie wariowała, że ją kocham
itp.
Do dzisiaj cisza z jej strony, telefon wyłączony, żadnego kontaktu ze mną.
Jakże smutna i pouczająca to historyjka.
Co o tym myślicie ?
Jacobs vel coś tam
|