Strona główna Grupy pl.soc.rodzina on kocha inna, ale mnie tez

Grupy

Szukaj w grupach

 

on kocha inna, ale mnie tez

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1024


« poprzedni wątek następny wątek »

771. Data: 2003-06-11 08:30:15

Temat: Re: on kocha inna, ale mnie tez
Od: "Nixe" <n...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

boniedydy tak oto pisze:

:: W kazdym razie terapia w wielu wypadkach polega na nazwaniu po imieniu

Terapia owszem, ale czy ktoś z tej grupy pretenduje do miana psychoterapety?
Jeśli tak, to jestem pełna podziwu.
Ja bym się nie odważyła na coś takiego bez odpowiedniego wykształcenia i
doświadczenia.

Poza tym rzeczy zostały już dawno nazwane, nawet przez samą Agati. Więc nie
problem w tym, by je znów nazywać, lecz w tym, jak znaleźć rozwiązanie tej
historii. I tu dużo dają mi do myślenia osobiste przeżycia osób, które takie
historie mają za sobą i teraz tworzą ze swym partnerem/partnerką szczęśliwe
związki. Pomimo tego, że też (zdaniem osób postronnych) uważani byli za
zaślepionych miłością, naiwnych, bezmyślnych itp.

--
PozdrawiaM.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


772. Data: 2003-06-11 08:35:15

Temat: Re: on kocha inna, ale mnie tez
Od: "Sowa" <m...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Nixe" <n...@i...pl> napisał w wiadomości
news:bc6nud$g9a$1@news.onet.pl...

> A może wręcz przeciwnie - te, które wybaczyły po prostu kochały, a te,
które
> nie wybaczyły, nigdy nie kochały naprawdę?

Pytanie kogo kochały.
Czy jesteśmy winni komukolwiek miłość bezwarunkową?
A może trochę miłości/szacunku do siebie samego, nie jest przestępstwem
braku miłości/szacunku do partnera?
Kocham kogoś, więc niech mi nasra za przeproszeniem na głowę, bo go kocham?
A może odwrócić pytanie - czy jeśli partner "naprawdę kocha" i szanuje, to
zechce nakupać mi na głowę i wmówić że mi z tym do twarzy i ładnie pachnie?

> Czy nie rozumiesz, co napisałam powyżej? Złe czyny mogą być_wybaczone_.
Mogą,
> ale nie muszą.

Właśnie - mogą ale nie muszą.
I nadużyciem jest oskarżać o nieumiejętność miłości tych, co mają
świadomość, że nie muszą wybaczać za wszelką cenę.

Sowa


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


773. Data: 2003-06-11 08:46:50

Temat: Re: on kocha inna, ale mnie tez
Od: "boniedydy" <b...@z...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Nixe" <n...@i...pl> napisał w wiadomości
news:bc6nud$g9a$1@news.onet.pl...

> Dobrze, ale jeśli ona zna pewne fakty i je opisuje, natomiast cała reszta
> rzuca się na nią z hukiem wmawiając niemal, że bredzi jak potłuczona, to
na
> co jej takie oceny? Z tego, co zrozumiałam, zależy jej na znalezieniu
wyjścia
> z sytuacji, a nie szukaniu dziury w całym już po fakcie i wyzywaniu jej
męża
> od fiutów. Jeśli ma go za fiuta, to sama o tym wie od dawna. A jeśli z
> jakiegoś powodu nie ma go za fiuta, to jest to tylko i wyłącznie jej
sprawa i
> nikt nie ma prawa ich obrażać.

Nie zgadzam się z Tobą. A może Agati nie ma odwagi nawet pomyśleć o swoim
mężu źle i za wszystko obwinia siebie? A może kiedy usłyszy, że inni
oceniają go źle, da sobie prawo do własnej prawdziwej oceny, która jest już
w niej, a nie ujawnia się ze względu na niszczącą ją w gruncie rzeczy
gotowośc to tłumaczenia męża? Sama z doswiadcznia znam takie sytuacje, w
któych jednoznaczne potępienie otoczenia pozwoliło mi dopiero wyzwolić się z
wiecznego usprawiedliwiania osób, ktorych w żadnym razie nie należało
usprawiedliwiać.


> ::: Ale nikt nie powinien mówić, że jest np. skurwysynem czy
> ::: gnojkiem, skoro sama Agati tego nie powiedziała.
>
> :: Czy naprawdę mamy się opierać tylko na tym co Agati powiedziała?
>
> A na czym? Na własnych domysłach? No chyba, że ktoś osobiście zna tę
historię
> bardzo dokładnie.

Na tym, co czytamy w postach Agati. Na faktach, które przekazała, na
wnioskach, które oddają jej sposób myślenia, i wreszcie na doborze
sformułowań. Jestem zdecydowanei za opieraniem się tylko na postach osoby,
która zna tę sytuację najdokładniej.

> Masz prawo się wypowiadać. Ale nikt nie ma prawa dementować słów Agati czy
> też wmawiać jej, że jest zaślepiona miłością i bredzi. Ona twierdzi, że
jej
> mąż jest dobrym człowiekiem, a chmara ludzi skacze jej na głowę krzycząc,
że
> nie może być dobry, skoro zdradził. I tak dalej. Tak jakby dobrzy ludzie
nie
> mogli popełniać błędów, a jeden błąd miał być wyrocznią na całe życie.

Okłamywanie żony przez półtora roku to bardzo poważny błąd. Oczywiście jej
mąż być może jest dobry (nie nam oceniać), ale popełnil bardzo poważny błąd
i zachował się niedojrzale (tak napiszmy zamiast nazywania go dupkiem).
Nieważne, jaka była jego motywacja. Teraz musi, a raczej powinien, jakoś to
naprawić.

>
> :: Bo jakiż to wzniosłe idee kierują mężczyzną w trakcie stosunku
> :: seksualnego? ;-)
>
> Abstrahując na chwilę od tematu. A dlaczego zakładasz, że każda zdrada
polega
> na stosunku seksualnym? Wiem, zaraz usłyszę, że jestem głupia i naiwna, bo
to
> NIEMOŻLIWE być z kimś kilka miesięcy, kochać go i nie pójść do łóżka.
Nawet
> nie zamierzam udowadniać, że możliwe, bo i tak mi nikt nie uwierzy.

Ok, gdyby jeszcze cierpiał w sumieniu kochając tę kobietę i nie idąc z nia
do łóżka, sytuacja wyglądałby o niebo lepiej. Ale przecież Agati napisała,
ze ta jego druga miłość nie była miłością nieskonsumowaną, więc może
dyskusje na tematy ogólne przenieśmy do innego wątku, a tu skoncentrujmy się
na konkretnej sytuacji.

> ::: Może nie tyle wstydzić, ale mieć świadomość, że nie jesteś
> ::: sprawiedliwy.
>
> :: A kto powiedział, że życie jest sprawiedliwe?
>
> Nie, no jasne. Najlepiej od razu na stos z każdym, kto się nam nie
spodoba.
> Skoro nie ma sprawiedliwości.

Nie sprowadzajmy tego ad absurdum. Ciekawa jestem, czy Ty nikogo nigdy nie
potępiasz.


> ::: Złe czyny mogą być wybaczone przez ludzi, którzy w wyniku
> ::: tych czynów zostali skrzywdzeni.
>
> :: Powiedz to matce Przemyka. Ci na komendzie prali go w imię wzniosłych
> :: idei,a gówniarz był wywrotowcem.
>
> Czy nie rozumiesz, co napisałam powyżej? Złe czyny mogą być_wybaczone_.
Mogą,
> ale nie muszą.
> Nie sądzę, by matka Przemyka wybaczyła to, co zrobiono jej synowi.

Nie wybaczyła, o tym wiadomo.

boniedydy


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


774. Data: 2003-06-11 08:47:07

Temat: Re: on kocha inna, ale mnie tez
Od: "Dunia" <d...@n...net> szukaj wiadomości tego autora


>historii. I tu dużo dają mi do myślenia osobiste przeżycia osób, które takie
>historie mają za sobą i teraz tworzą ze swym partnerem/partnerką szczęśliwe
>związki. Pomimo tego, że też (zdaniem osób postronnych) uważani byli za
>zaślepionych miłością, naiwnych, bezmyślnych itp.

Tak, ale rowniez jest duzo historii osob, ktore w takiej sytuacji odeszly od
partnera i sa rownie szczesliwe...
I Agati naprawde nie sprawia wrazenia (w tym momencie) osoby trzezwo myslacej.
Ja odnioslam wrazenie, ze goraczkowo szuka jakiegos sposobu, aby nadal zostac z
mezem i jednoczesnie 'zachowac twarz' (i stad IMO te filozoficzne wywody).

Dunia
--
============= P o l N E W S ==============
archiwum i przeszukiwanie newsów
http://www.polnews.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


775. Data: 2003-06-11 08:52:22

Temat: Re: on kocha inna, ale mnie tez
Od: "Madda" <m...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


"Qwax" <...@...Q> wrote in message news:17162-1055318490@213.17.138.62...

>
> > cudzołóstwa
>
> ??? sztucznie narzucony wymóg ochrony całości stada przez zapewnienie
> poczucia własności samca do samicy rozszerzony o wymogi samicy by
> samiec żarcie przynosił tylko jej i jej miotowi
>

Skąd ta pewność że sztucznie narzucony. Może jest to naturalna strategia
rozrodu, która wyewoluowała zanim ludzie pomyśleli o kulturze moralności
itp.

Pozdrawiam
M.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


776. Data: 2003-06-11 08:53:59

Temat: Re: on kocha inna, ale mnie tez
Od: "boniedydy" <b...@z...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "AsiaS" <a...@n...onet.pl> napisał w wiadomości
news:bc6ot7$imh$1@news.onet.pl...
> Użytkownik "boniedydy"
> > Czasami lepiej wydać jakiś sąd, niż nie nazywać rzeczy po imieniu. W
kazdym
> > razie terapia w wielu wypadkach polega na nazwaniu po imieniu tego, co
> > robili nam najbliżsi, i na wyrażeniu wszystkich swoich związanych z tym
> > najgorszych i najtrudniejszych do zniesienia - i dlatego zakłamywanych i
> > wypieranych - uczuć.
> Dobrze napisane - wyrażeniu SWOICH. A nie podyktowaniu cudzych
> przez osobY lubującE się w "prostych żołnierskich słowach"

To nie jest podyktowanie cudzych uczuć, tylko wyrażenie swojej opinii. Chyba
że uważasz Agati za osobę bezwolną, która przyjmuje bezkrytycznie wszystko,
co się jej powie. Agati i tak sama zdecyduje, w czym _być_może_ pomoże fakt,
że wielu ludzi nie widzi szczególnych usprawiedliwień dla działań jej męża.

boniedydy


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


777. Data: 2003-06-11 08:55:06

Temat: Re: on kocha inna, ale mnie tez
Od: Jakub Słocki <j...@s...net.nospam> szukaj wiadomości tego autora

In article <X...@6...233.128.18>
,
p...@t...pl.lp.nelt says...
> to akurat zalezy od jego satysfakcji z seksu z pierwsza. jezeli mu sie
> podoba, to nie ma potrzeby szukania dodatkowych atrakcji.

W pelni sie zgadzam. Nie mam potrzeby szukania dodatkowych atrakcji. I
nic nie robie (poza zgodzeniem sie na taki uklad). A jak atrakcje sie
pojawiaja, to nie odmawiam.

K.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


778. Data: 2003-06-11 08:58:28

Temat: Re: on kocha inna, ale mnie tez
Od: "puchaty" <p...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Nixe wrote:
> boniedydy tak oto pisze:
>
>>> W kazdym razie terapia w wielu wypadkach polega na nazwaniu po
>>> imieniu
>
> Terapia owszem, ale czy ktoś z tej grupy pretenduje do miana
> psychoterapety? Jeśli tak, to jestem pełna podziwu.
> Ja bym się nie odważyła na coś takiego bez odpowiedniego
> wykształcenia i doświadczenia.

Jeśli ktoś potrzebuje rady psychoterapeuty najlepiej by się do niego
udał. Nie ma obowiązku pytać się grupy.
Zauważ Nixe, że znakomita większość piszących ma dobre intencje - chce pomóc
temu, kto się zapytał. Tyle jednak opinii ile ludzi. I to jest IMO zaleta.
A oceniając postawę tych, którzy oceniają równasz się z nimi.
Gdy siedzisz w mrowisku nie dziw się, że cię swędzi.

> Poza tym rzeczy zostały już dawno nazwane, nawet przez samą Agati.
> Więc nie problem w tym, by je znów nazywać, lecz w tym, jak znaleźć
> rozwiązanie tej historii. I tu dużo dają mi do myślenia osobiste
> przeżycia osób, które takie historie mają za sobą i teraz tworzą ze
> swym partnerem/partnerką szczęśliwe związki.

Większość z nas ma swoją definicję szczęścia i TYLKO o niej pisze.
Wystarczy sobie to uświadomić.

puchaty
--
"Nie możesz dostrzec daru w tym, czemu stawiasz opór"


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


779. Data: 2003-06-11 08:58:56

Temat: Re: on kocha inna, ale mnie tez
Od: Jakub Słocki <j...@s...net.nospam> szukaj wiadomości tego autora

In article <bc56m7$get$1@druid.ceti.pl>, anna.t@no_spam.interia.pl
says...
> Troche nie rozumiem powyzszych zawilosci, ale to pewnie dlatego, ze nie
> wiem jak to tam dokladnie chronologicznie sie odbywalo.

1. rozmowy i ustalenia
2. trojkat bez uczuc
3. potem ich uczucie
4. ich rozstanie
5. koniec

> Niemniej
> przypuszczam, ze gdyby zona pokochala innego mezczyzne to nie poszloby juz
> tak gladko. Nie wiem czy taki trojkat bylby dla Ciebie do zaakceptowania
> zwlaszcza w lozku.

Poniewaz moja zona nie wyraza takiej ochoty, to tez nie wiem, bo nie
przedyskutowalismy tego tematu. Jak na razie to ona mnie namawia do
pewnych zmian, nie ja ja i inna kobiete rowniez nie bylo latwo
zaakceptowac.

> A tak mogles to potraktowac jako poszerzenie wlasnego
> stada podczas gdy drugi facet sklanialby raczej do walki o samice.

Nie traktuje tego tak - chyba ze w zartach. Nie mowiac o tym ze
wystarczy tylko slowo Asi, a wszystko pojdzie w zapomnienie.

K.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


780. Data: 2003-06-11 08:59:14

Temat: Re: on kocha inna, ale mnie tez
Od: "Nixe" <n...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

Sowa tak oto pisze:

:: Pytanie kogo kochały.

Nie rozumiem. Chodziło mi o miłość do partnera.

:: Czy jesteśmy winni komukolwiek miłość bezwarunkową?

A czy ktoś mówi o powinności? Czy ktoś to sugeruje Agati? To ona sama powinna
o tym zdecydować.
ALE jeśli będzie gotowa wybaczyć i to zrobi, to wcale nie będzie to znaczyło,
że miłość ją zaślepiła i biedna nie wie, co uczyniła. Może po prostu trzeźwo
oceniła swoją sytuację, może po prostu kocha (nie ślepo) swego męża i stać ją
na takie wybaczenie.
Nikt z nas nie wie, jak zachowałby się na jej miejscu, dopóki się na tym
miejscu nie znajdzie.

:: A może trochę miłości/szacunku do siebie samego, nie jest przestępstwem
:: braku miłości/szacunku do partnera?

Nie jest. Ale fakt, że się komuś wybaczy błędy nie oznacza, że nie szanuje
się siebie samego.
Dla mnie to zupełnie rozdzielne kwestie.

:: Kocham kogoś, więc niech mi nasra za przeproszeniem na głowę, bo go
:: kocham?

Ależ nie! Ale jeśli ktoś mi nasra, a ja mu to wybaczę, to nie życzę sobie
nazywania mnie idiotką (która się nie szanuje), tylko dlatego, że wybaczyłam.

:: Właśnie - mogą ale nie muszą.

Ale jeśli już to zrobią, to nikomu nic do tego i pisanie, że ktoś to zrobił
ze ślepej miłości nie jest w porządku.

:: I nadużyciem jest oskarżać o nieumiejętność miłości tych, co mają
:: świadomość, że nie muszą wybaczać za wszelką cenę.

A w którym momencie ja kogoś oskarżyłam? Jeśli już to tylko dość przewrotnie
i retorycznie spytałam (w odpowiedzi do Gosi Majkowskiej twierdzącej, że
jeśli ktoś usprawiedliwia i wybacza, to tylko dlatego, że go miłość
zaślepiła):

"A może wręcz przeciwnie - te, które wybaczyły po prostu kochały, a te, które
nie wybaczyły, nigdy nie kochały naprawdę?"

--
PozdrawiaM.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 30 ... 70 ... 77 . [ 78 ] . 79 ... 90 ... 103


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Re: katolicyzm a prezerwatywy
pegperego atlantico
Małżeństwo bez miłości ??
Re: katolicyzm a prezerwatywy
Re: katolicyzm a prezerwatywy

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »