Strona główna Grupy pl.soc.dzieci.starsze osiedlowe dzieciaki

Grupy

Szukaj w grupach

 

osiedlowe dzieciaki

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 80


« poprzedni wątek następny wątek »

71. Data: 2005-07-31 20:47:41

Temat: Re: osiedlowe dzieciaki
Od: "Nixe" <n...@f...peel> szukaj wiadomości tego autora

W wiadomości <news:dch4r4$s9$1@news.onet.pl>
Iwon(k)a <i...@p...onet.pl> pisze:

> pobawienie sie nie jest dla mnie jednoznaczne z zayzylymi kontaktami.

Dla Ciebie, jako dorosłej osoby z pewnością nie, ale dla 6-7 latków jak
najbardziej.
Gdyby było inaczej, to problem opisany w tym wątku zapewne by nie istniał.
Pisałam już, że dla dzieci zabawa to nie jest mechaniczne przekładanie
zabawek (tak jak w świecie dorosłych kurtuazyjna rozmowa o dupie Maryni i
pogodzie), lecz przede wszystkim zaangażowanie emocjonalne.

>> Przecież one nie powiedziały, że nie lubią jej, bo nie zna
>> angielskiego. Powiedziały jedynie, na początku, że nie będą się z
>> nią bawić, bo nie mogą się z nią dogadać. A potem, że nie będą się
>> bawić, bo jej nie lubią. Ale powodów nielubienia nie podały.

> i wlasnie ja jako mama wolalabym te powody znac.

No dobrze, znasz powody, wyjaśniasz dziecku, że nie są to powody do
nielubienia, a dziecko mimo to nadal nie lubi tej koleżanki i nadal nie ma
ochoty się z nią bawią. Co wówczas? Naciskasz dalej? Do jakiego momentu? Aż
"złamiesz" swoją córkę i pójdzie się ona bawić na siłę i z kwaśną miną? O
coś takiego Ci chodzi?

>> Nigdzie czegoś takiego nie napisałam.
>> Ale mniejsza z tym. Uważam, że to może być powód do nielubienia.
>> Ja też nie lubię osób tego typu. Mam do tego prawo i bynajmniej nie
>> wynika to z mojego złego charakteru.

> a moim zdaniem wynika. bo mozna nie lubic tego typu zachwania, ale
> czy od razu ma to byc jednoznaczne z nielubieniem tej osoby?

Jedno wynika z drugiego. Zachowanie nie istnieje w oderwaniu od osoby, a
więc nie lubiąc zachowania, nie lubię też zazwyczaj danej osoby. Gdy jej
zachowanie się zmieni, to całkiem możliwe, że zmienię swój stosunek do niej.
Natomiast zgodnie z tym, co piszesz, zasadniczo nie można nie lubić nikogo
na świecie, bo zawsze powodem jest czyjeś zachowanie albo charakter (jedno
zresztą wynika z drugiego).

>> [BTW - czy wiesz kto jest najczęściej ofiarami pedofilów?
>> Dziewczynki, którym wmawiano, że ich odczucia są irracjonalne,
>> głupie, bezsesowne i że starsi wiedzą lepiej. Te, których odczucia
>> szanowano i nie próbowano nimi manipulować, są bardziej asertywne,
>> pewne siebie i rzadko kiedy dają się wrobić w takie historie.]

> czy ktos komus wmawia to co ty teraz wypisujesz?

_Co_wmawia? Bo fragment jest obszerny i nie wiem, o co konkretnie Ci chodzi.

>> Owszem, w skrajnych przypadkach trzeba, ale i tak ostateczna decyzja
>> powinna należeć do dziecka.
>> Chyba temu nie zaprzeczysz. Nie wyobrażam sobie bowiem, w jaki sposób
>> rodzic miałby egzekwować swoje racje.

> mysle, ze dziecko, ktore jest wychowywane w atmosferze o ktorej pisze,
> zadeyduje samo pozytywnie.

ROTFL :D
A jeśli nie zareaguje pozytywnie, to co?

> jesli mama nie ingeruje w decyzjie dziecka podyktowne
> argumentem "bo nie lubie" to takie dziecko nie jest w ogole uczne
> kolezenskosci.

Ależ mylisz się i to bardzo. Ja nie ingeruję w decyzje córki w kwestii jej
sympatii i antypatii, moja córka nie lubi wielu osób z jej otoczenia, a mimo
to jest uważana w przedszkolu za wyjątkowo koleżeńską.

--
PozdrawiaM

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


72. Data: 2005-08-01 11:33:36

Temat: Re: osiedlowe dzieciaki
Od: "Basia Z." <bjz_@_(prosze_usun_podkreslenia)_poczta.onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Nixe" :

>
> Ale Basia nigdzie nie powiedziała, że to jest asertywność.
>

Dokładnie tak.
Dziś uważam że się zachowałam po szczeniacku.

Pozdrowienia.

Basia

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


73. Data: 2005-08-02 00:05:58

Temat: Re: osiedlowe dzieciaki
Od: "Iwon\(k\)a" <i...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

"Nixe" <n...@f...peel> wrote in message news:dcjdd4$oud$1@news.mm.pl...

> W dyskusji wolę opierać się na faktycznym znaczeniu tego słowa (a więc
> definicji), aniżeli na tym, jak je rozumieją poszczególni ludzie.


tzn jesli w kraju xx macanie pracownicy nie jest zdefiniowane jako sexual
harassment
macanie pracownicy w kraju yy, tzn macanie w kraju xx nie jest problemem,
jest dopuszczalne itp?
>
>>> Ale dla Ciebie mobbingiem czy bullyingiem jest już zjawisko
>>> nieprzyjęcia danej osoby do zamkniętej grupy, a dla mnie mobbingiem
>>> jest dopiero_aktywne_nękanie tej osoby.
>
>> co masz na mysli mowiac "aktywne"?
>
> Przede wszystkim celowe_szukanie_ofiary do tego, by móc się na niej wyżyć
> (na różne sposoby). Tu nie ma takiej sytuacji.

nie musi sie szukac celowo ofiary. ofiara sama moze przyjsc i po 5 minutach
juz
nia byc bo np nie umie angielskiego.....
(btw ja jakos widze roznice miedzy szukaniem a nekaniem, obojetnie czy
bedzie to aktywne czy tez passywne- jakos mi to twoje tlumaczenie nie
podchodzi)
>
>>>> i jesli mnie nie znasz i zaczniesz mi odmawiac mimo to para razy, i
>>>> za kazdym razem mnie nie zauwazac to powiem to co napisalam tej
>>>> mamie.
>
>>> Czyli co konkretnie, bo wiele w tym wątku napisałaś, a nie będę
>>> zgadywać.
>
>> mamie napisalam tylko raz:)
>> ale niech Ci bedzie :"iz dzieci sa niedobre".
>
> Czyli jeśli Cię nie znam, jesteś dla mnie osobą, którą widzę po raz
> pierwszy, Ty usiłujesz kilkakrotnie wprosić się na zamkniętą imprezę z
> moimi
> przyjaciółmi w parku, a ja za każdym razem Ci odmawiam i mam gdzieś, że
> stoisz 5 metrów dalej z nosem spuszczonym na kwintę i przyglądasz się nam,
> to powiesz mi, że ja i moi przyjaciele jesteśmy niedobrzy, tak?

Nie usiluje sie wprosic to raz a tylko prosze czy moglabym np sie
dosiasc. plus, zabawa na podrowku jak powiedzialam nie jest _zamknieta_
impreza.

> ROTFL miesiąca Iwon(k)o!

rozumiem, iz Ty problem izolacji dzieci na podworku masz "gdzies" ale
nie przypuszczalam, ze Cie to nawet moze smieszyc. Przykre, ale jak
widac (niestety) prawdziwe.
>
>> Dla mnie nie jest to argument, zeby uznac, iz dzieci moga spokojnie
>> nie bawic sie z ta dziewczynka.
>
> Wróć do przykładu z mężem i jego znajomym i postaw się w sytuacji żony,
> której mężowi nie wystarcza argument "nie lubię Twojego kolegi i nie chcę
> by
> jechał z nami na wakacje". Chciałabyś, by na siłę przekonywał Cię, że może
> nie nie masz podstaw do tego, by go nie lubić?

trzymajmy sie wciaz dzieci, bo dzieci wciaz ucza sie kolezenskowsci,
wspozycia w grupie, i wciaz sa a przynajmniej powinny byc
wychowywane przez swoich rodzicow.
Co do sytuajci miedzy malzonkami chcialabym w sumie wiedziec jakie
sa przyczyny, iz dany kolega jest nielubiany.
>
>>> Dlaczego próbujesz na siłę udowodnić, że te dzieci NA PEWNO kierują
>>> się złą argumentacją?
>>> Skąd możesz to wiedzieć?
>
>> nie wiem. tak samo jak Ty nie wiesz czy wlasnie tak nie ma.
>
> Nie wiem, ale zazwyczaj w ocenie takich sytuacji defaultowo przyjmuję, iż
> ludzie nie kierują się złą wolą.
> Oskarżyć kogoś nie mając żadnych dowodów jest bardzo łatwo. Dlatego nie
> oskarżam, jeśli podstaw nie mam.

ja w tej sytuacji, po przeczytaniu postu matki, jednak zakladam.
>
>>> A może po prostu nie mają zaufania do nowej osoby i poprzez to nie
>>> mają (być może tylko na jakiś czas) ochoty na zabawę z nią. A ten
>>> brak zaufania nazywają "nielubieniem", bo nie potrafią go inaczej
>>> określić. A Ty widzisz w nich jedynie małe wredoty.
>
>> a moze tak wlasnie jest jak ja widze.
>
> Może, ale patrz wyżej.
> Widzisz - pięknie piszesz o tym, jak uczysz swoją córkę tego, by nie
> oceniała ludzi "po okładce".
> Jednak to, co napisałaś o tych dzieciach, choć nie masz nawet
> najmniejszych
> podstaw, by je oceniać, stoi w sprzeczności z tymi naukami. Dzieci nie
> znasz, a już wydałaś na nie wyrok.

Post napisalam do mamy, nie do dziecka. I ja ani jej ani jej dziecka
nie wychowuje. Opis sytuacji na podworku jest opisem, ktory na tej
i na grupie dzieci powtarza sie nie raz. Ja nie pisze, iz dziewczynka ma
nielubic
tych dzieci, czy tez ja ich nie lubie. oceniam te dzieci po zachowaniu, nie
znajac "okladki". wiec nie wiem doprady gdzie ty widzisz analogie.
>
>> (Szczerze to ta dziewczynka nie jawi mi sie jako osoba, ktoa
>> obiektywnie lubic nie mozna. )
>
> Nie ma czegoś takiego jak "obiektywne lubienie". Jeśli nie zdajesz sobie z
> tego sprawy, to faktycznie nie dziwię się Twojej argumentacji w tej
> dyskusji.

na pewno sie nie mozesz dziwic, bo dla Ciebie, wystaczy, iz
twoja corka powie, iz kogos nie lubi i sprawa jest zalatwiona.
ja jednak dziecko swoje wychowyje inaczej. I jesli corka nie lubi
kogos bo ten jest "rudy" to ja uwazam, iz ten powod (obiektywnie)
nie jest powodem do nielubienia. i jesli Ty uwazasz tenze za wystarczajacy
do
opinii Towjego dziecka, to ok. i ja sie wcale nie dziwie, ze jej na to
pozwalasz.
>
>> otoz to, i tym sie roznimy. Bo moze okazac sie, ze corka nie lubi
>> Zosi, bo ta nie umie polskiego, bo ma rude wlosy, bo prosi o
>> zabawe.itp
>
> No dobrze, ale co by Ci to dało, jeśli dowiedziałabyś się jakie są
> przyczyny?

to by mi dalo, iz bylaby to sytuacja w ktorej
uczylabym dziecko kolezenskosci, i wspoluczestnictwa w grupie.

> Kazałabyś córce polubić tę Zosię?

nie pisalam o kazaniu wzgeldem uczuc.

Kazałabyś bawić się z nią? W imię czego?

mysle, ze gdybym wytlumaczyla corce, iz powinna wlaczyc
ta osobe do grupy, dajac np przyklad jej samej, w stytuacji
odwrotnej, zapewne zmienila by swoje nastawienie do tego dziecka.

> Zaczynam odnosić wrażenie, że myli Ci się brak sympatii do kogoś z brakiem
> tolerancji, a te dwie rzeczy nie mają ze sobą nic wspólnego.

te rzeczy maja duzo ze soba wspolnego. ale nie o tym rozmawiamy.

I o ile ja brak
> tolerancji do odmienności staram się tępić w zarodku, bo za duże jest
> ryzyko, że przerodzi się to w jakąś aktywną formę dyskryminacji, to sam
> fakt
> nielubienia kogoś absolutnie mi nie przeszkadza.

izolacja kogos w grupie bo ma rude wlosy to wlasnie poczatki
dyskryminacji. jesli twoje dziecko nie lubi kogos bo ten
ma rude wlosy, to Ty nawet nie masz szans, niepytajac, do tej wiedzy.

Można nie lubić kogoś za
> jego gadatliwość i unikać kontaktów z taką osobą, a jednocześnie
> tolerować,
> że gada jak najęty i zacisnąć zęby, gdy jesteśmy na jego towarzystwo
> skazani
> (bo np. szef wysłał nas na delegację i śpimy w tym samym pokoju).

takie rzeczy tez powinni rodzice rozwiazywac. I mama (autorka postu), tez
powinna w rozwiazywaniu tego problemu uczestniczyc. Bo nie tylko
jedna strona powinna sie "zmienic" ale i ta druga tez. a jesli nawet dziecko
ma rude wlosy, to trzeba mu dac szanse i pokazac tym dzieciom, ze
to nie ma znaczenia, i moze sie ona okazac dobrym kompanem do zabawy.

>
>>> Uważam moje
>>> dzieci za mądre i wyważone osoby (jak na swój wiek) i zasadniczo
>>> widzę, że nigdy się w swoich wyborach partnerów do zabaw nie myliły.
>
>> sorki, ale nie bede tego komentowac, bo nie chcialabym Cie czy Twoich
>> dzieci urazic.
>
> A czym miałabyś mnie urazić?

:) tym co chcialam napisac rzecz jasna.
>
>> teraz widze co dla Ciebie oznacza slowo "aktywne" . No coz, pociesze
>> sie tylko, iz istnieja tacy,ktorzy izolacje (wykluczenie) widza rowniez w
>> kategoriach nadyzucia wzgledem innej osoby.
>
> Ale nie w opisywanej w tym wątku sytuacji.

kwestia jak widac definicji. dla mnie izolowanie jest forma naduzycia.
>
>>> Zgroza. To przykre, że nie dajesz swojemu dziecku szansy na
>>> samodzielną ocenę znajomości.
>
>> daje, jak najbardziej. jednak nie pozwole zeby kogos nielubilo bo
>> ten np ma okluary, jest rudy, jest czarny czy nie umie angielskiego.
>
> A więc jednak nie dajesz szans i tylko tak Ci się wydaje.

alez daje jej szanse, bo skoro mi mowi, ze kogos nie
lubi, tzn ze miala juz taka szanse. prawda?

> Co to znaczy "nie pozwolę, by kogoś nie lubiło"? W jaki sposób to
> egzekwujesz?
> W jaki sposób nakazujesz mu, by zaczęło lubić to dziecko?

staram sie rozmawiac na ten temat. dajac przyklady, najlepiej dzialaja
przyklady, zeby corka poczula sie w sytuacji tej osoby. tlumacze, iz sa
pewne cechy
ktore mozna zmenic, ze istnieje dialog, ze powinno sie sprobowac itp
po prostu ucze kolezenskosci.

>
>>> Czy uczyłabyś, że powinno się bawić nawet z Kaziem, który wyśmiewa
>>> Twoją córkę za jej plecami?
>
>> czy czytalas co ja napisalam? pisalam o dziecku, ktorego obiektywnie
>> nie ma powodu nielubic.
>
> Nie ma czegoś takiego, jak "obiektywne lubienie" lub "obiektywne
> nielubienie".

jzu to wytlumaczylam. jesli jedynym powodem, ktorego Kazie nie
lubia jest kolor jego wlosow to nie jest to powod do nielubienia.

> To jedno. A drugie jest takie, że przecież uczysz dziecka, że nie ocenia
> się
> ludzi po okładce. Może Kazio jest przeuroczym, sympatycznym chłopcem ze
> specyficznym poczuciem humoru, który nie odpowiada tylko i wyłącznie
> Twojej
> córce.

to ma wybor- albo sie bawi z grupa, ale z kaziem, albo sie bawi sama.

>>> Albo z Olą, która płacze za każdym razem, gdy coś jest nie tak, jak
>>> ona chce?
>
>> tutaj bym wytlumaczyla corce dlaczego Ola tak placze.
>
> No i co z tego, że byś wytłumaczyła? Dzieciom nie podoba się to, że Ola
> stosuje wobec nich szantaż emocjonalny i wpada w ryk, gdy tylko coś jest
> nie
> po jej myśli. Nie lubią jej przez to i tyle. Nie chcą się z nią bawić.
> Nadal
> będziesz uprawiać pranie mózgu córce, bo osobiście uważasz, że Oli nie
> należy izolować?

Nie wiedzialam, iz wychowanie dziecka nazywasz praniemmozgu....
co do sytuacji powyzszej wszystko zalezalaby od min wieku dzieci,
im dziecko starsze tym wiecej mozna mu pwoiedziec, i tym wiecej ono samo
moze uzyc rozmowy jako metody na rozwiazywanie problemow.


>
>>> Wg tego, co napisałaś, to należy lubić wszystkich ludzi, których się
>>> zna, ponieważ inaczej zyska się miano egoisty, homofoba i rasisy.
>>> Nonsens, jakiego dawno nie czytałam.
>
>> nonsensowne jest tylko Twoje myslenie i wyciaganie wnioskow.
>
> Wyciągam wnioski na tyle trafne, na ile pozwala Twoja pisanina.

to po co czytasz? lubisz mnie? ;))))
a na powaznie jesli w tak wielkim powazaniu masz moje posty, to
oszczedze Ci ich czytania, a sobie czasu.

iwon(k)a

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


74. Data: 2005-08-02 07:13:44

Temat: Re: osiedlowe dzieciaki
Od: "Ewa Ressel" <r...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Iwon\(k\)a <i...@p...onet.pl> napisał(a):


> > W dyskusji wolę opierać się na faktycznym znaczeniu tego słowa (a więc
> > definicji), aniżeli na tym, jak je rozumieją poszczególni ludzie.
>
>
> tzn jesli w kraju xx macanie pracownicy nie jest zdefiniowane jako sexual
> harassment
> macanie pracownicy w kraju yy, tzn macanie w kraju xx nie jest problemem,
> jest dopuszczalne itp?


Owszem, jeśli prawo nie definiuje czegoś jako przestępstwo, jest to
dopuszczalne. Zdaje się, że nawet (albo raczej: zwłaszcza) w USA.
W niektórych krajach nakazane jest zasłanianie twarzy przez kobiety - czy dla
reszty świata coś z tego wynika?



> >
> >> (Szczerze to ta dziewczynka nie jawi mi sie jako osoba, ktoa
> >> obiektywnie lubic nie mozna. )
> >
> > Nie ma czegoś takiego jak "obiektywne lubienie". Jeśli nie zdajesz sobie z
> > tego sprawy, to faktycznie nie dziwię się Twojej argumentacji w tej
> > dyskusji.
>
> na pewno sie nie mozesz dziwic, bo dla Ciebie, wystaczy, iz
> twoja corka powie, iz kogos nie lubi i sprawa jest zalatwiona.
> ja jednak dziecko swoje wychowyje inaczej. I jesli corka nie lubi
> kogos bo ten jest "rudy"


A jeśli córka przyjdzie i powie, że lubi tę koleżankę, bo ma piękne rude
włosy, wytłumaczysz jej, że obiektywnie rzecz biorąc, nie ma za co jej lubić,
prawda?


to ja uwazam, iz ten powod (obiektywnie)
> nie jest powodem do nielubienia.


Masz gdzieś spis tych obiektywnych kryteriów? Kto je ustala?


>
> Kazałabyś bawić się z nią? W imię czego?
>
> mysle, ze gdybym wytlumaczyla corce, iz powinna wlaczyc
> ta osobe do grupy,


A gdyby córka mimo wszystko dalej się upierała?


>
> > Zaczynam odnosić wrażenie, że myli Ci się brak sympatii do kogoś z brakiem
> > tolerancji, a te dwie rzeczy nie mają ze sobą nic wspólnego.
>
> te rzeczy maja duzo ze soba wspolnego. ale nie o tym rozmawiamy.


Ależ właśnie o tym - i nie mają. Tolerancja to _bierność_, obojętność, "żyj i
daj żyć innym". Tylko tyle. Sympatia to _aktywne_ zapraszanie ludzi do swojego
życia.

a jesli nawet dziecko
> ma rude wlosy, to trzeba mu dac szanse i pokazac tym dzieciom, ze
> to nie ma znaczenia, i moze sie ona okazac dobrym kompanem do zabawy.


Może - ale nie musi. Dzieci spróbowały (pod okiem mamy), nie wyszło. Czego
jeszcze trzeba?


> >>> Zgroza. To przykre, że nie dajesz swojemu dziecku szansy na
> >>> samodzielną ocenę znajomości.
> >
> >> daje, jak najbardziej. jednak nie pozwole zeby kogos nielubilo bo
> >> ten np ma okluary, jest rudy, jest czarny czy nie umie angielskiego.


"Nie pozwolisz"? Bo co?
ER

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


75. Data: 2005-08-02 13:58:34

Temat: Re: osiedlowe dzieciaki
Od: "Iwon\(k\)a" <i...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

"Ewa Ressel" <r...@g...pl> wrote in message
news:dcn6f8$as3$1@inews.gazeta.pl...


>> na pewno sie nie mozesz dziwic, bo dla Ciebie, wystaczy, iz
>> twoja corka powie, iz kogos nie lubi i sprawa jest zalatwiona.
>> ja jednak dziecko swoje wychowyje inaczej. I jesli corka nie lubi
>> kogos bo ten jest "rudy"
>
>
> A jeśli córka przyjdzie i powie, że lubi tę koleżankę, bo ma piękne rude
> włosy, wytłumaczysz jej, że obiektywnie rzecz biorąc, nie ma za co jej
> lubić,
> prawda?

nie wiem co bym powiedziala, bo prawdopodobnie dzieci mojemu
wychowaniu, corka nie lubi za kolor wlosow, najwyzej moze sie jej
podobac tenze. wiec do tej pory nigdy z takim tekstem do mnie
nie przyszla.
>
>
> to ja uwazam, iz ten powod (obiektywnie)
>> nie jest powodem do nielubienia.
>
>
> Masz gdzieś spis tych obiektywnych kryteriów? Kto je ustala?

masz dzieci? chyba tak. wiec wychowujesz je wg pewnych
kryteriow, jesli sobie odpowiedz, kto jest ich autorem, to
i odpowiesz sobie na to pytanie.
>
>
>>
>> Kazałabyś bawić się z nią? W imię czego?
>>
>> mysle, ze gdybym wytlumaczyla corce, iz powinna wlaczyc
>> ta osobe do grupy,
>
>
> A gdyby córka mimo wszystko dalej się upierała?

to dalej bym jej tlumaczyla.


> a jesli nawet dziecko
>> ma rude wlosy, to trzeba mu dac szanse i pokazac tym dzieciom, ze
>> to nie ma znaczenia, i moze sie ona okazac dobrym kompanem do zabawy.
>
>
> Może - ale nie musi. Dzieci spróbowały (pod okiem mamy), nie wyszło. Czego
> jeszcze trzeba?

trudno mi powiedziec, bo calej sytuacji nie znam.
>
>
>> >>> Zgroza. To przykre, że nie dajesz swojemu dziecku szansy na
>> >>> samodzielną ocenę znajomości.
>> >
>> >> daje, jak najbardziej. jednak nie pozwole zeby kogos nielubilo bo
>> >> ten np ma okluary, jest rudy, jest czarny czy nie umie angielskiego.
>
>
> "Nie pozwolisz"? Bo co?

"bo co"??

iwon(k)a

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


76. Data: 2005-08-02 18:52:10

Temat: Re: osiedlowe dzieciaki
Od: "Nixe" <n...@f...peel> szukaj wiadomości tego autora

W wiadomości <news:dcmdd4$ake$1@news.onet.pl>
Iwon(k)a <i...@p...onet.pl> pisze:

> Nie usiluje sie wprosic to raz a tylko prosze czy moglabym np sie
> dosiasc.

To tylko kwestia nazewnictwa.
Ale możemy uściślić - prosisz, a nie wpraszasz się.

> plus, zabawa na podrowku jak powiedzialam nie jest
> _zamknieta_ impreza.

Owszem jest.
Tak samo, jak piknik (zabawa dla dorosłych) jest zamkniętą imprezą w parku
(podwórku).
Już to zresztą tłumaczyłam sto czterdzieści pięć postów temu.

>> ROTFL miesiąca Iwon(k)o!

> rozumiem, iz Ty problem izolacji dzieci na podworku masz "gdzies" ale
> nie przypuszczalam, ze Cie to nawet moze smieszyc.

ROTFL'uję jedynie z Twoich wniosków i logiki. Nie z problemu izolacji dzieci
na podwórku, którego to problemu w tym wątku nie dostrzegam. Te dzieci nie
są jedyną grupą dzieci na podwórku, a dziewczynka jest lubiana przez inne
grupy dzieci, w innych miejscach. Problemem jest jedynie to, że ona za
wszelką cenę chce dostać się do tej konkretnej, choć nie musi, nie ma
takiego powodu. Co innego, gdyby taka sytuacja miała miejsce w klasie,
gdzie, jak już pisałam, dzieci mają niejako obowiązek nauki współistnienia z
innymi dziećmi, ponieważ klasa to team, zespół, gdzie współpraca jest bardzo
ważna. Podwórko zupełnie pod te kategorie nie podlega.

>> Nie wiem, ale zazwyczaj w ocenie takich sytuacji defaultowo
>> przyjmuję, iż ludzie nie kierują się złą wolą.
>> Oskarżyć kogoś nie mając żadnych dowodów jest bardzo łatwo. Dlatego
>> nie oskarżam, jeśli podstaw nie mam.

> ja w tej sytuacji, po przeczytaniu postu matki, jednak zakladam.

A może dzieci również założyły, że dziewczynka nie jest godna zaufania i na
wszelki wypadek nie chcą się z nią bawić?

> Post napisalam do mamy, nie do dziecka. I ja ani jej ani jej dziecka
> nie wychowuje. Opis sytuacji na podworku jest opisem, ktory na tej
> i na grupie dzieci powtarza sie nie raz. Ja nie pisze, iz dziewczynka
> ma nielubic tych dzieci, czy tez ja ich nie lubie. oceniam te dzieci po
> zachowaniu, nie znajac "okladki". wiec nie wiem doprady gdzie ty
> widzisz analogie.

Tam, gdzie Ty jej nie widzisz.
Oceniasz dzieci nie mając żadnych podstaw (prócz jednego, nieobiektywnego
listu mamy) - dla mnie to właśnie ocenianie po okładce. Nie ważne, co z tą
oceną zrobisz. Chodzi mi tylko o to, że już jej dokonałaś. Jednocześnie
krytykujesz dzieci, które być może też takiej oceny dokonały na podstawie
własnych kryteriów i dlatego uznały, że nie będą się bawić z dziewczynką.

> na pewno sie nie mozesz dziwic, bo dla Ciebie, wystaczy, iz
> twoja corka powie, iz kogos nie lubi i sprawa jest zalatwiona.
> ja jednak dziecko swoje wychowyje inaczej. I jesli corka nie lubi
> kogos bo ten jest "rudy" to ja uwazam, iz ten powod (obiektywnie)
> nie jest powodem do nielubienia.

Ale tłumaczę Ci, że nie ma czegoś takiego, jak "obiektywne lubienie".
Tak samo, jak nie ma "obiektywnego piękna". Jednym podoba się Marylin
Monroe, a inni twierdzą, że jest okropna. A więc jaka jest naprawdę? To
zależy. Podobnie jest z lubieniem. Jedni lubią Zosią, bo jest wesoła i żywa,
a inni Zosi nie lubią, bo jest gadatliwa i nadpobudliwa.

> i jesli Ty uwazasz tenze za wystarczajacy do
> opinii Towjego dziecka, to ok. i ja sie wcale nie dziwie, ze jej na to
> pozwalasz.

A co miałabym zrobić? Porozmawiać z nią? Ależ proszę - tyle tylko, że to
może w ogóle nie przynieść rezultatów. Zabronić jej nielubienia koleżanki?
W jaki sposób?

>> No dobrze, ale co by Ci to dało, jeśli dowiedziałabyś się jakie są
>> przyczyny?

> to by mi dalo, iz bylaby to sytuacja w ktorej
> uczylabym dziecko kolezenskosci, i wspoluczestnictwa w grupie.

A gdyby dziecko odmówiło?

> mysle, ze gdybym wytlumaczyla corce, iz powinna wlaczyc
> ta osobe do grupy, dajac np przyklad jej samej, w stytuacji
> odwrotnej, zapewne zmienila by swoje nastawienie do tego dziecka.

A gdyby jednak nie zmieniła?
Cały czas wydaje Ci się, że dziecko postąpi jak automat i wg określonego
schematu.
Może Twoja córka faktycznie tak się zachowywała, ale co byś zrobiła, gdyby
było inaczej?

>> Zaczynam odnosić wrażenie, że myli Ci się brak sympatii do kogoś z
>> brakiem tolerancji, a te dwie rzeczy nie mają ze sobą nic wspólnego.

> te rzeczy maja duzo ze soba wspolnego. ale nie o tym rozmawiamy.

No i tu jest pies pogrzebany, bo nie masz racji (wyjaśniła to ER), a więc
faktycznie dalsza dyskusja nie ma rąk i nóg.

> izolacja kogos w grupie bo ma rude wlosy to wlasnie poczatki
> dyskryminacji. jesli twoje dziecko nie lubi kogos bo ten
> ma rude wlosy, to Ty nawet nie masz szans, niepytajac, do tej wiedzy.

Ale od nielubienia do dyskryminacji jest tak daleko, jak stąd do Plutona.
Stąd prośba, byś nie myliła tych dwóch pojęć.

>> A czym miałabyś mnie urazić?

> :) tym co chcialam napisac rzecz jasna.

Więc napisz.

>>>> Zgroza. To przykre, że nie dajesz swojemu dziecku szansy na
>>>> samodzielną ocenę znajomości.

>>> daje, jak najbardziej. jednak nie pozwole zeby kogos nielubilo bo
>>> ten np ma okluary, jest rudy, jest czarny czy nie umie angielskiego.

>> A więc jednak nie dajesz szans i tylko tak Ci się wydaje.

> alez daje jej szanse, bo skoro mi mowi, ze kogos nie
> lubi, tzn ze miala juz taka szanse. prawda?

Co z tego, jeśli zaraz potem dyskredytujesz jej ocenę.

>> Co to znaczy "nie pozwolę, by kogoś nie lubiło"? W jaki sposób to
>> egzekwujesz?
>> W jaki sposób nakazujesz mu, by zaczęło lubić to dziecko?

> staram sie rozmawiac na ten temat. dajac przyklady, najlepiej dzialaja
> przyklady, zeby corka poczula sie w sytuacji tej osoby. tlumacze, iz
> sa pewne cechy ktore mozna zmenic, ze istnieje dialog, ze powinno sie
> sprobowac itp
> po prostu ucze kolezenskosci.

No dobrze, ale jeśli ona i tak wie swoje i kolejne próby przekonywania
skończą się albo płaczem albo pójściem i pobawieniem się na zasadzie "zrobię
to, żeby mi matka nie truła"?

> jzu to wytlumaczylam. jesli jedynym powodem, ktorego Kazie nie
> lubia jest kolor jego wlosow to nie jest to powod do nielubienia.

Być może dla tych dzieci nieznajomość języka nie była_jedynym_powodem, dla
którego nie lubiły dziewczynki.

>> No i co z tego, że byś wytłumaczyła? Dzieciom nie podoba się to, że
>> Ola stosuje wobec nich szantaż emocjonalny i wpada w ryk, gdy tylko
>> coś jest nie po jej myśli. Nie lubią jej przez to i tyle. Nie chcą się z
>> nią
>> bawić. Nadal będziesz uprawiać pranie mózgu córce, bo osobiście uważasz,
>> że Oli
>> nie należy izolować?

> Nie wiedzialam, iz wychowanie dziecka nazywasz praniemmozgu....

W takim kontekście owszem.

> co do sytuacji powyzszej wszystko zalezalaby od min wieku dzieci,
> im dziecko starsze tym wiecej mozna mu pwoiedziec, i tym wiecej ono
> samo moze uzyc rozmowy jako metody na rozwiazywanie problemow.

Mówimy o 6 latkach.

>>>> Wg tego, co napisałaś, to należy lubić wszystkich ludzi, których
>>>> się zna, ponieważ inaczej zyska się miano egoisty, homofoba i
>>>> rasisy. Nonsens, jakiego dawno nie czytałam.

>>> nonsensowne jest tylko Twoje myslenie i wyciaganie wnioskow.

>> Wyciągam wnioski na tyle trafne, na ile pozwala Twoja pisanina.

> to po co czytasz?

Ponieważ jest to niezbędne do prowadzenia dyskusji.

> lubisz mnie? ;))))

To zależy. Czasem Cię nie cierpię ;-) Ale przeważnie lubię.

> a na powaznie jesli w tak wielkim powazaniu masz moje posty, to
> oszczedze Ci ich czytania, a sobie czasu.

Ale o co Ci chodzi?
Napisałaś, że moje wnioski są nonsenowne, więc wyjaśniłam Ci, że są na tyle
trafne, na ile pozwala mi to, co piszesz. Jeśli pisałabyś trochę jaśniej,
bez niedomówień, to może i wnioski byłyby trafniejsze.

[wcześniejszych fragmentów nie komentuję, bo zataczamy drugie koło, a poza
tym całkiem trafnie skomentowała to ER]

--
PozdrawiaM

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


77. Data: 2005-08-03 02:36:07

Temat: Re: osiedlowe dzieciaki
Od: "Iwon\(k\)a" <i...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

"Ewa Ressel" <r...@g...pl> wrote in message
news:dcn6f8$as3$1@inews.gazeta.pl...



> Ależ właśnie o tym - i nie mają. Tolerancja to _bierność_, obojętność,
> "żyj i
> daj żyć innym". Tylko tyle. Sympatia to _aktywne_ zapraszanie ludzi do
> swojego
> życia.
>

teraz zobaczylam, iz zmazalam za duzo. Mowisz, iz tolerancja to biernosc.
jednak, mimo , iz izolacja jest to biernosc , jest jednak jest ona jak
najbardziej
"bullying" tyle tylko, ze emotional. Niby biernosc, ale jednak naduzycie
wzgledem celowo
izolowanej osoby. Bo jak nazwiesz celowa biernosc=izolawanie, dziecka, ktore
nagle
samo jak palec stoi na podworku, za sprawa "biernosci" tych dzieci wobec
tego jednego dziecka? to nie jest "zyj i daj zyc nnym" to jest wlasnie bron,
ktora
krzywdzi ta osobe, wiec nie ma mowy tu o tolerancji, Jednym slowem celowa
biernosc nie jest bynajmniej tolerancja. Moze byc wlasnie jej brakiem.

iwon(k)a

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


78. Data: 2005-08-03 08:42:17

Temat: Re: osiedlowe dzieciaki
Od: "Ewa Ressel" <r...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Iwon\(k\)a <i...@p...onet.pl> napisał(a):


> >
> >
> > A jeśli córka przyjdzie i powie, że lubi tę koleżankę, bo ma piękne rude
> > włosy, wytłumaczysz jej, że obiektywnie rzecz biorąc, nie ma za co jej
> > lubić,
> > prawda?
>
> nie wiem co bym powiedziala, bo prawdopodobnie dzieci mojemu
> wychowaniu, corka nie lubi za kolor wlosow,


Gdybyś napisała to po polsku, łatwiej byłoby mi zrozumieć, co chcesz przekazać.



najwyzej moze sie jej
> podobac tenze. wiec do tej pory nigdy z takim tekstem do mnie
> nie przyszla.


I z tego powodu nie jesteś sobie w stanie tego wyobrazić? (Z innymi
sytuacjami, które znasz tylko z opisu, jakoś nie masz podobnych trudności)


> > Masz gdzieś spis tych obiektywnych kryteriów? Kto je ustala?
>
> masz dzieci? chyba tak. wiec wychowujesz je wg pewnych
> kryteriow, jesli sobie odpowiedz, kto jest ich autorem, to
> i odpowiesz sobie na to pytanie.


No więc dlaczego piszesz o "obiektywnych kryteriach", skoro są to kryteria jak
najbardziej _subiektywne_ - rodziców.

> >
> >
> > A gdyby córka mimo wszystko dalej się upierała?
>
> to dalej bym jej tlumaczyla.


Po jakim czasie (i czy w ogóle) byłabyś skłonna odpuścić?



> >> >
> >> >> daje, jak najbardziej. jednak nie pozwole zeby kogos nielubilo bo
> >> >> ten np ma okluary, jest rudy, jest czarny czy nie umie angielskiego.
> >
> >
> > "Nie pozwolisz"? Bo co?
>
> "bo co"??


Po prostu zastanawiam się, jak można kontrolować uczucia drugiej osoby ("nie
pozwolę, żeby moje dziecko nie lubiło"). Prośbą? Groźbą? I do jakiego wieku
dziecka masz zamiar to robić?
ER

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


79. Data: 2005-08-03 12:42:39

Temat: Re: osiedlowe dzieciaki
Od: "Iwon\(k\)a" <i...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

"Ewa Ressel" <r...@g...pl> wrote in message
news:dcq019$g74$1@inews.gazeta.pl...

>> nie wiem co bym powiedziala, bo prawdopodobnie dzieci mojemu
>> wychowaniu, corka nie lubi za kolor wlosow,
>
>
> Gdybyś napisała to po polsku, łatwiej byłoby mi zrozumieć, co chcesz
> przekazać.

po prostu zrobilam literowke,i zamiast "dzeci" mialo byc dzieki. sorry za
nia.
mam nadzieje, ze teraz lepiej Ci to pojdzie :)
>
>
>
> najwyzej moze sie jej
>> podobac tenze. wiec do tej pory nigdy z takim tekstem do mnie
>> nie przyszla.
>
>
> I z tego powodu nie jesteś sobie w stanie tego wyobrazić?

wyobrazic sobie mozna, jednak trudno powiedziec co tak na prawde
bym zrobila. zapewne dalej bym rozmawiala uzywajac innych argumentow.

(Z innymi
> sytuacjami, które znasz tylko z opisu, jakoś nie masz podobnych trudności)

widac nie jestem taka zdolna :)
>
>> masz dzieci? chyba tak. wiec wychowujesz je wg pewnych
>> kryteriow, jesli sobie odpowiedz, kto jest ich autorem, to
>> i odpowiesz sobie na to pytanie.
>
>
> No więc dlaczego piszesz o "obiektywnych kryteriach", skoro są to kryteria
> jak
> najbardziej _subiektywne_ - rodziców.

niektore subiektywne sa na tyle powszechne, iz wiekszosc uznaje
kradziez za zly wystepek. :>
>
>> >
>> >
>> > A gdyby córka mimo wszystko dalej się upierała?
>>
>> to dalej bym jej tlumaczyla.
>
>
> Po jakim czasie (i czy w ogóle) byłabyś skłonna odpuścić?

nie wiem.
>
>
>
>> >> >
>> >> >> daje, jak najbardziej. jednak nie pozwole zeby kogos nielubilo bo
>> >> >> ten np ma okluary, jest rudy, jest czarny czy nie umie
>> >> >> angielskiego.
>> >
>> >
>> > "Nie pozwolisz"? Bo co?
>>
>> "bo co"??
>
>
> Po prostu zastanawiam się, jak można kontrolować uczucia drugiej osoby
> ("nie
> pozwolę, żeby moje dziecko nie lubiło"). Prośbą? Groźbą? I do jakiego
> wieku
> dziecka masz zamiar to robić?

raczej nie kontrolowac, co wplywac na nie. jak dlugo? tak dlugo jak dlugo
bede wychowywac moje dziecko.

iwon(k)a

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


80. Data: 2005-08-06 16:16:07

Temat: Re: osiedlowe dzieciaki
Od: "Xena" <t...@l...com.pl> szukaj wiadomości tego autora

In news:dcafgo$pei$1@inews.gazeta.pl,
Nixe <n...@f...peel> napisał/a:

> Wg Ciebie hermetyczne paczki przyjaciół tworzą ludzie o złych
> charakterach?

Że tez dopiero teraz znalazłam takie piękne zdanie.
Oczywiście, że tak jest.
;-)

PS. Nie będziemy flejmowac, nie?

Pozdrawiam
Tatiana
--
Prawdziwa miłość przenika tajemnice i samotność kochanej osoby,
pozwalając jej zachować swoje sekrety i pozostawia jej wewnętrzną wolność
/Thomas Merton/


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 7 . [ 8 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Re: gry planszowe
Glista czy nie ?
Poczatek przedszkola
[Spam] Opiekunka dla dziecka - Poznan
[Spam] Opiekunka dla dziecka - Poznan

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Statystyki inicjacji seksualnej
Poszukuje tytułu książki
Jak wyobrazacie sobie otwarcie przedszkoli i klas I - III ?
Dobre rady i sprytne sposoby przydatne dla dzieci, młodzieży i dorosłych
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych

zobacz wszyskie »