| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2005-07-27 03:34:53
Temat: osiedlowe dzieciakiWitam,
od 8 miesiecy przebywam z corcia (6lat) i mezem w Kanadzie. Jak wiadomo
poczatki sa trudne, rozstanie z rodzina, z ukochanymi dziadkami, potem
nauka jezyka przez Wike, a kiedy to zostalo opanowane zaczely sie problemy z
dziecmi na osiedlu.
Otoz moja corka kiedy tylko wychodzi na dwor i grzecznie sie pyta pozostale
dzieci czy moze sie z nimi pobawic - ciagle slyszy NIE co nie ukrywam jest
bardzo smutne dla niej i dla mnie oczywiscie tez.
Ta sprawa ciagnie sie od jakiegos czasu, wczesniej dzieci mowily corce, ze
nie zna ona angielskiego i nie maja zamiaru sie z nia bawic, a teraz kiedy
jezyk juz poznala i moze sie z nimi porozumiewac mowia ze jej nie lubia. A
ona na moje zachety, ze moze by pobyla ze mna i czyms sie zajela woli isc do
nich i prosic o zabawe z nimi. Czasami "pozwalaja" sie jej z nimi bawic, ale
przewaznie wtedy kiedy ja wychodze z nia na dwor. Strasznie mnie meczy ta
sytuacja, nie wiem co zrobic, nie moge ciagle z nia przebywac na dworze bo
mam 3-miesiecznego synka, ktory wymaga opieki.
A corka zaczela powoli tracic wiare w siebie, z bardzo pewnej, madrej osoby
zaczela popadac w kompleksy. Oboje z mezem kiedy tylko mozemy staramy sie ja
zawozic na jakies zajecia, jedziemy w plener, ale sa rownbiez chwile kiedy
ona poprostu chce sie z nimi bawic.
Dodam jeszcze ze wszedzie gdzie sie ruszamy i gdzie spotykamy dzieci wszyscy
chetnie sie z nia bawia.
Jak sobie radzic z ta sytuacja ? Bo przyznam sie - meczy mnie ta sytuacja,
szkoda mi jej, a sama swoje zdenerwowanie pewnie wysysa moj Matti.
Pozdrawiam Vikmol
PS. Sama rozmawialam z tymi dzieciakami, ale to nic nie skutkuje - do nich
nic nie dociera.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2005-07-27 06:17:38
Temat: Re: osiedlowe dzieciakiVikmol <v...@o...pl> napisał:
> PS. Sama rozmawialam z tymi dzieciakami, ale to nic nie skutkuje - do nich
> nic nie dociera.
Presja grupy.
Mozesz sprobowac wybrac jedno z nich i zaproponowac jakas wspolna
wyprawe/piknik razem z Twoja coreczka (za wiedza rodzicow oczywiscie).
A moze na osiedlu sa jakies dzieci nie nalezace do grupy.
Pozdrowienia,
Lila
PS. Niestety nie zawsze mozemy pomoc swojemu dziecku
- przypomina mi sie wywiad Urszuli Dudziak, ktora opisywala problem z
aklimatyzacja swojej corki w amerykanskiej szkole.
Znajac jej problemy zrobili nawet w tej szkole koncert.
Ale juz na tym koncercie po reakcjach dzieci widziala, ze one sa na NIE.
I jedynym wyjsciem bylo przepisanie corki do innej szkoly.
Gdzie juz bylo OK.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
3. Data: 2005-07-27 06:35:19
Temat: Re: osiedlowe dzieciaki"Vikmol" <v...@o...pl> writes:
> PS. Sama rozmawialam z tymi dzieciakami, ale to nic nie skutkuje - do nich
> nic nie dociera.
Rodziców, jak rozumiem, te dzieci nie mają?
MJ
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
4. Data: 2005-07-27 07:16:11
Temat: Re: osiedlowe dzieciaki"Vikmol" <v...@o...pl> napisał
[...]
> PS. Sama rozmawialam z tymi dzieciakami, ale to nic nie skutkuje - do nich
> nic nie dociera.
A może zorganizuj w domu jakąś "imprezę" i niech córa zaprosi kilkoro dzieci
(najmniej opornych) do siebie na wspólną zabawę. Może w ten sposób
przełamane zostaną pierwsze lody i dzieciaki przekonają się, że nie taki
wilk straszny. Może spróbuj zaprzyjaźnić się z rodzicami tych dzieci i
wspólnie (z dziećmi) urządzić jakiś piknik, wyjście do kina itp. Oczywiście
to wszystko, jeśli znajomość z tymi dziećmi naprawdę widzisz jako
wartościową. Jeśli nie albo jeśli kolejne próby nie przyniosą efektów, to
czeka Cię długa rozmowa z córą i wytłumaczenie, że nie każda przyjaźć warta
jest zachodu i wylanych łez i nie ma sensu wchodzić oknem tam, skąd
wyganiają nas drzwiami. Wtedy lepiej będzie zainwestować w znajomość z
jedną, ale faktycznie wartościową osobą (koleżanką ze szkoły, z jakiegoś
kółka zainteresowań itp)
PozdrawiaM
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
5. Data: 2005-07-27 14:30:46
Temat: Re: osiedlowe dzieciaki"Lila" <H...@H...Com> wrote in message
news:dc78u2$v4m$1@srv.cyf-kr.edu.pl...
> PS. Niestety nie zawsze mozemy pomoc swojemu dziecku
> - przypomina mi sie wywiad Urszuli Dudziak, ktora opisywala problem z
> aklimatyzacja swojej corki w amerykanskiej szkole.
> Znajac jej problemy zrobili nawet w tej szkole koncert.
> Ale juz na tym koncercie po reakcjach dzieci widziala, ze one sa na NIE.
> I jedynym wyjsciem bylo przepisanie corki do innej szkoly.
> Gdzie juz bylo OK.
Swiete slowa. Moja corka po przyjezdzie do USA i opanowaniu
jezyka, cala szkole podstwaowa byla "niemile" widziana przez
rowiesnikow. rozmowy z nauczycielami, sesje z social worker,
imprezy orgaznizowane w domu i poza nim, uczestnictwo corki
w innych poza szkola spotkaniach z tymi dziecmi
nie pomogly nic. po przemeczeniu, doslownie, szkoly podstawowej sytuacja
stala sie normalna w middle school, a teraz w high school jest swietnie.
Ja walilam glowa w sciane w z bezsilnosci, ale za to moja corka umie
zorgaznizowac sobie czas, i umie wytlumaczyc, iz nic na sile, i nie
kazdy jest warty zachodu.
do autorki postu: powiedz corce, ze ta sytuacja nie jest jej wina, to
caly czas jej powtarzaj. Powiedz jej, ze widocznie TE dzieci sa
niedobre i niewarto sie z nimi bawic. Jak sama piszesz orgaznizuj jej
zajecia, a moze nawet zapisz np do jakiegos przedszkola. generlanie
staraj sie corke zuplenie nie zachecac do zabawy z tymi dziecmi, nich nie
stanie sie "niewolnica ich humorow". Niech ona wie, ze to ze sie z nimi nie
bawi jest JEJ wyborem.
iwon(k)a
>
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
6. Data: 2005-07-27 16:29:10
Temat: Re: osiedlowe dzieciakiW wiadomości <news:dc85qk$e9f$1@news.onet.pl>
Iwon(k)a <i...@p...onet.pl> pisze:
> Powiedz jej, ze widocznie TE dzieci sa
> niedobre
Dlaczego niedobre? Nikt nie ma obowiązku nawiązywania bliższych znajomości z
osobami, z którymi_nie_chce_tych znajomości nawiązywać. Brak tej chęci nie
musi być równoznaczny ze złym charakterem itp.
i niewarto sie z nimi bawic.
Nie nie warto się bawić, lecz nie warto na siłę szukać dowodów sympatii i za
wszelką cenę wchodzić w tamto środowisko.
> staraj sie corke zuplenie nie zachecac do zabawy z tymi dziecmi, nich
> nie stanie sie "niewolnica ich humorow". Niech ona wie, ze to ze sie
> z nimi nie bawi jest JEJ wyborem.
A tu się w 100% zgadzam.
--
PozdrawiaM
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
7. Data: 2005-07-27 20:12:11
Temat: Re: osiedlowe dzieciakikurcze tak czytam to sobie i mi się smutno zrobiło, dzieciaki potrafią
dokuczyć. Pozdro dla Was trzymta się i nie dajta!(a tak po staropolsku)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
8. Data: 2005-07-28 03:03:17
Temat: Re: osiedlowe dzieciaki"Nixe" <n...@f...peel> wrote in message news:dc8cop$308t$1@news.mm.pl...
> Dlaczego niedobre? Nikt nie ma obowiązku nawiązywania bliższych znajomości
> z osobami, z którymi_nie_chce_tych znajomości nawiązywać. Brak tej chęci
> nie musi być równoznaczny ze złym charakterem itp.
z listu wynika, iz te dzieci tak na prawde to nie maja nic do tego dziecka.
szukaja dziury w calym. ot jak dzieci, lubia miec grupki i jakas czarna
owce. imo ich niechec wynika najprawdopodobniej z tegoz wlasnie
zamilowania do niewpuszczania w swoje kregi z niewiadomcyh przyczyn
nowa osobe. z dobrego charakterku to nie wynika.
>
> i niewarto sie z nimi bawic.
>
> Nie nie warto się bawić, lecz nie warto na siłę szukać dowodów sympatii i
> za wszelką cenę wchodzić w tamto środowisko.
dla mnie nie warto sie bawic, bo mowa tu o dzieciach. jak sama autorka
pisze,
o to wlasnie zabiega dziewczynka.
iwon(k)a
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
9. Data: 2005-07-28 03:04:07
Temat: Re: osiedlowe dzieciaki"PaRaNoJa" <y...@x...wp.pl> wrote in message
news:dc8pri$omf$1@nemesis.news.tpi.pl...
> kurcze tak czytam to sobie i mi się smutno zrobiło, dzieciaki potrafią
> dokuczyć.
i to nawet bardzo. az trudno czasami uwierzyc, ale sa niekiedy bardzo
okrutne.
iwon(k)a
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
10. Data: 2005-07-28 07:08:24
Temat: Re: osiedlowe dzieciaki"Iwon(k)a" <i...@p...onet.pl> napisał
> z listu wynika, iz te dzieci tak na prawde to nie maja nic do tego
> dziecka.
> szukaja dziury w calym.
A ten list pisały dzieci czy mama "poszkodowanej" dziewczynki?
Skąd możesz wiedzieć, co naprawdę czują i czym się kierują wybierając sobie
towarzystwo? Czy faktycznie szukając dziury w całym? Czy faktycznie muszą
"mieć coś" do dziewczynki, by nie chcieć się z nią bawić czy po prostu nie
mają na to ochoty, tak, jak Ty nie masz ochoty nawiązywać bliższych
znajomości ze wszystkim poznanymi osobami (z pracy, z miejsca zamieszkania
itp.), nawet jeśli nic do nich nie masz.
> imo ich niechec wynika najprawdopodobniej z tegoz wlasnie
> zamilowania do niewpuszczania w swoje kregi z niewiadomcyh przyczyn
> nowa osobe.
Przyczyny są niewiadome tylko dla nas.
> z dobrego charakterku to nie wynika.
A co to w ogóle ma do rzeczy? Z postu nie wynika, że dziewczynka jest
szykanowana, ośmieszana, dręczona, że ulega mobbingowi. Po prostu tamta
grupka dzieci widocznie jest już zamknięta i z pewnych przyczyn nie chce
"obcego" w swoim gronie. Czasem się z nią pobawią, a czasem nie, ale nie ma
żadnego powodu, by mówić o nich, że są niedobre, bo jedno z drugim nie ma
nic wspólnego. Zamknięte kółka dobrych znajomych nie wynikają ze złego
charakteru.
>> Nie nie warto się bawić, lecz nie warto na siłę szukać dowodów sympatii i
>> za wszelką cenę wchodzić w tamto środowisko.
> dla mnie nie warto sie bawic, bo mowa tu o dzieciach. jak sama autorka
> pisze, o to wlasnie zabiega dziewczynka.
Zapewne mamy to samo na myśli, ale inaczej to formuujemy.
PozdrawiaM
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |