| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2001-10-29 12:26:42
Temat: osobowość a religijność człowieka?chodzi mi głownie o to jakei waszym zdaniem sa
-wymiary osobowosci i roznice dzielace osoby religijne, niereligijne
- osobowosc-religijnosc i ich zwiazek z postawami spolecznymi i zdrwoiem
psychicznym
venus
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2001-10-29 13:50:53
Temat: Re: osobowość a religijność człowieka?
Użytkownik "venus" <g...@f...onet.pl> napisał w wiadomości
news:9rjhrg$l85$1@news.tpi.pl...
> chodzi mi głownie o to jakei waszym zdaniem sa
> -wymiary osobowosci i roznice dzielace osoby religijne, niereligijne
> - osobowosc-religijnosc i ich zwiazek z postawami spolecznymi i zdrwoiem
> psychicznym
>
trzeba zdefiniować pojęcia religijne, niereligijne, albo może słabo, mocno,
bardziej, mniej religijne. moim zdaniem tu często tkwią źródła nieporozumień
dalszych dyskusji. można np. przyjąć taką definicję: religijne to takie które
przestrzegają pewnych widocznych praktyk (np. chodzenie do kościoła, modlitwa,
itp.), albo religijne to takie które deklarują pewien system wierzeń.
można też przyjąć opisowy sposób właśnie ze względu na pewne cechy osobowości:
religijny to cierpliwy, uczciwy, dobry, uczynny, odważny, zdolny do empatii
itd. - i można przyjąć zestaw cech które "muszą" być spełnione aby był
religijny. ja osobiście połączyłbym: praktyki, deklaracje 1) + to, czy
prawdziwie taki jest 2) (przy czym 2 musi być spełnione, a 1) ułatwia i wydaje
mi się w pewnych sytuacjach umożliwia, ale czy jest konieczne ? myślę że można
powiedzieć że jest możliwa "religijność" bez 1) ).
troszkę namieszałem. to nic, może ktoś wyprostuje.
--
pozdrawiam
Grzegorz S.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-10-29 23:53:21
Temat: Re: osobowość a religijność człowieka?
"venus" napisał'a:
> chodzi mi głownie o to jakei waszym zdaniem sa
> -wymiary osobowosci i roznice dzielace osoby religijne, niereligijne
> - osobowosc-religijnosc i ich zwiazek z postawami spolecznymi i zdrwoiem
> psychicznym
> venus
IMHO: Religia jak i religijnosc ma ogromny wplyw na ludzi i definiuja
zazwyczaj roznice postaw spolecznych, co do zdrowia psychicznego
to zalezy co masz na mysli czy zwykle nerwice, czy zaburzenia, ktore
zdazaja sie wszedzie.
wystarczy wyodrebnic wspolne cechy ludzi wyznajacych
(jest to bardzo wielkie uogonienie, urazonych przepraszam):
buddyzm (spokuj, rownowaga - "jin-jang")
machometanizm (fanatyzm gorszy od faszyzmu)
chrzescijanstwo (obluda, nietolerancja)
hinduizm (cielesnosc)
wierzenia plemienne - indian, afrykanczykow - zalezne
od zwyczajow (agresywni lub spolegliwi, uduchowieni
badz ... etc)
itd.itp...
kazdy chyba jest w stanie zdefiniowac "tlum"
(psychologia tlumu, socjologia), ktory jest prosty
do manipulacji i przewidywalny, jednak jednostek
raczej nie da sie w ten sposob klasyfikowac.
pozdrawiam
<<<<<<<<<<<<>>>>>>>
//\/\\ //\\ ||?\\||||?> //\\
// \\ \\//?\\||_//||||?\\//?\\
d...@s...pl
>>>>>>>>>>>>><<<<<<<<
?????????????????
??????????????
??????
==
==
==
==
===
===============
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-10-30 13:27:44
Temat: Re: osobowość a religijność człowieka?> buddyzm (spokuj, rownowaga - "jin-jang")
Tak sobie mysle, czy to nie jest tak, ze podoba Ci sie buddyzm,
a poniewaz chcesz uchylic sie od "razow na religie"
(czeste, i niepotrzebne)
wiec szybko okreslasz inne religie jako be (czyli odcinasz sie)
tylko buddyzm zostawisz w spokoju?
Jesli tak, to niepotrzebnie.
Bo problem jest szerszy: widzenie religji jako zbioru fobii czy manipulacji,
to ... projekcja wlasnych problemow naszego "swiata zachodu".
A te nasze wlasne problem, to nic innego jak
"okrzyki" z naszej wewnetrznej, dobrze zamkniejtej puszki pandory,
do ktorej za nic nie chcemy sie przyzac,
i wypinamy meznie piers do przodu, ze "my tak nie robimy".
Jedyne wyjscie jakie widze, to przyznac sie do tego wewnetrznego
zbioru lekow i fobii, wtedy nie jest to juz takie straszne
i nie trzeba wyciagac karteczki "ja jestem czysty".
Problem ten jest taki jak grupki chlopakow ktorzy
-najac sie swojego inedoswiadczenia-
bajeruja jacy to oni playboye i jak wiele panienek wychaczyli i
co z nimi robili w nocy. Jeden przechwala sie przez drugiego
i rownoczesnie wysmiewa z ewentualnych "cieniarzy".
Problem w tym, ze latwo przez to wpasc w kompleksy,
gdy przychodza najczesciej trudne doswiadczenia realnego zycia.
Podobnie jest z religia, nikt nie chce przyznac sie do
"wewnetrznych trudnosci",
a wrecz przeciwnie, pokazac, ze jest wyzwolonym "od tego".
A tu nie ma sie z czego wyzwalac, raczej
zaakceptowac potezne odrzucenie jakie daje nam swiat,
gdy chcemy pokazac nasze leki.
Albo... jedna z najwiekszych docinek: "ale ty masz kompleksy...".
Nie ma co sie wyzwalac, ze jestesmy czysci od kompleksow,
jestesmy ich pelni, pelni fobii i ... nic w tym zlego.
A gdy ktos nie chce miec kompleksow? Tu wspolczucia...
Nic tak bardziej nie wzmacnia leku jak strach przed
pokazaniem go innym...
Ale to tez nie jest takie proste....
Pozdrawiam, Duch
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-10-31 13:52:57
Temat: Re: osobowość a religijność człowieka?witam,
musze sie do postu Ducha ustosunkowac :
Użytkownik "Duch" napisal:
> Tak sobie mysle, czy to nie jest tak, ze podoba Ci sie buddyzm,
> a poniewaz chcesz uchylic sie od "razow na religie"
> (czeste, i niepotrzebne)
> wiec szybko okreslasz inne religie jako be (czyli odcinasz sie)
> tylko buddyzm zostawisz w spokoju?
niestety nie jestem zwolenniczka buddyzmu, to co napisalam
o religiach bylo wynikiem spojrzenia w/g mnie obiektywnego -
acz strasznie sproszczonego ze wzgledow objetosciowych
- "stanelam z boku" i przyjzalam sie wyznawcom roznych religii,
ich "zbiorowym" zachowaniom. Rowniez czytalam sporo
o tym, gdyz bardzo interesuje sie psychologia tlumu.
Chyba sam jestes w stanie przyznac jak zachowuja sie wyznawcy
buddyzmu, a jak islmau, hinduizmu, chrzescijanie czy wyznawcy innych
- mniejszych religii? Chodzi mi o sposob zycia, o regorystyczne
przestrzeganie, badz nagminne lamanie praw swojej religii.
O podejscie wyznawcow danej religii do innowiercow.
O prawa narzucane przez religie, ktore kaza np. kamienowac ludzi
za odkrycie twarzy.
O oblude "chrzescijan", ktozy twierdza, ze sa "prawdziwymi wiernymi"
a lamia wiekszosc przykazan lacznie z najwazniejszym o milosci
blizniego, nie mowiac o takich drobnoztkach jak zakupy w niedziele
i to zaraz po mszy(!) i ogolnej nietolerancji...
Ja sie nie czepiam, nie mowie ze to, czy tamto jest zle, bo to sprawa
tylko tych ludzi ktorzy tak lub inaczej postepuja i do poki to mi nie
zagraza - jak najbardziej rozumie i toleruje ich istnienie; ubieram
tylko w slowa zjawiska spoleczne ktore bacznie obserwuje.
W tym tez "religijnosc", rozumiana przeze mnie jako zycie wg wskazan
swojej wiary ma ogromne znaczenie.
> Bo problem jest szerszy: widzenie religji jako zbioru fobii czy
manipulacji,
> to ... projekcja wlasnych problemow naszego "swiata zachodu".
Czyzby? uwazasz, ze jest to moja projekcja???
Dlaczego np. wyznawcy buddyzmu zyja wg swoich przykazan:
"Życiem mnichów i świeckich kierują zasady: nie zadawania bólu
wszystkim żywym istotom, praktykowania cnoty miłosierdzia i rozwijania
w sobie współczucia dla wszystkich istot"
i maja jeden z najnizszych wspolczynnikow nietolerancji i agresywnosci?
Dlaczego np. w hinduizmie do tej pory sankcjonuje sie podział
społeczeństwa na kasty. Są one zamknięte i ich członkowie nie mogą
wchodzić ze soba w związki małżeńskie?
Dlaczego wyznawcy pejotyzmu (indianie) nie piją alkoholu, nie palą
tytoniu?( W czasie obrzędów spożywają jednak pejotl - kaktus
zawierający substancje halucynogenne wywołujący barwne wizje
i dający poczucie kontaktu z bóstwem.)
Dlaczego wiekszosc chrzescijan zachowuje sie tak jak to widzimy
na codzien?
Dlaczego na bliskim wschodzie nie bylo od dawna chocby roku bez
wojny???? przecierz ludzie tam sa bardzo religijni i tak im nakazuje
zyc ich sumienie.
Czy jest to moja projekcja? to moze caly swiat jest jedna wielka
moja(!) projekcja? ;-)))
A moze jednak cos w tym jest i religia wplywa na zycie ludzi
bez moich wizji?
> Podobnie jest z religia, nikt nie chce przyznac sie do
> "wewnetrznych trudnosci",
> a wrecz przeciwnie, pokazac, ze jest wyzwolonym "od tego".
???? to chyba nie na temat???
> Pozdrawiam, Duch
pozdrawiam
Madira
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-11-02 12:31:39
Temat: Re: osobowość a religijność człowieka?
> - "stanelam z boku" i przyjzalam sie wyznawcom roznych religii,
> ich "zbiorowym" zachowaniom. Rowniez czytalam sporo
> o tym, gdyz bardzo interesuje sie psychologia tlumu.
Tez sie przygladam, ale wydaje mi sie,
ze problem jest jeszcze glebiej
niz w okresleniu, ze
"religia swoje a ludzie swoje"
albo ze "religia jest zla".
(uwazaj, prosze, bo to co napisze, wydaje mi sie, ze jest dosc trudne)
Problem w tym, ze ... zaczelismy sie obserwowac "z boku".
Zawsze mamy jakis tam obraz siebie, ja, ty...
Gdy powstalo "obserwowanie sie z zewnatrz", "podgladanie"
czy to poprzez socjologie, czy gazety, czy TV,
powstalo cos takiego jak "dysonansik",
okazalo sie, ze najczesciej jestesmy kim innym niz myslimy ze jestesmy.
Inaczej: obserwacja z zewnatrz zaczela naruszac nasze indywidualne
wyobrazenia o samych siebie, i nic by w tym nie bylo zlego,
gdyby nie to, ze ludzie poczuli sie zranieni, albo inaczej:
nasza wewnetrzna intymnosc zostala naruszona,
i rownoczesnie .... stala sie czym obrzydliwym,
bo "skalanym" przez miliony obserwatorow z zewnatrz.
Bardzo slabo jednak sobie z tego zdajemy sprawe,
bo dziala taki mechanizm samoobronny.
I dlatego, wydaje mi sie, takie mamy widzenie religii,
ale nie tylko, np. rodziny, honoru, milosci itp.
Takie jakby pochodzace z rynsztoka, "z wymiotow".
Tylko sugerowalem, ze to Twoja projekcja.... Stop! ;-)
Caly nasz swiat w to "gra".
A poniewaz niektorzy sa wrazliwsi (moze wlasnie Ty?),
a chca uniknac "skalania", wiec... odcinaja sie od "tego wszystkiego".
Charakterystyczne jest rowniez to, ze tworzy sie rownoczesnie
wyidealizowane obrazki, ze gdzies-tam instnieje jakis idealny system.
Wedlug mnie, to zludzenie.
Ci co "nie wytrzymali" tego "odslaniecia intymnosci", odsuneli sie
od zycia, troche, i rownoczesnie wszystko to co sie dzieje widza
w czarnych kolorach, gdzie niegdzie jarzy sie idealny system,
ale wchodzac w niego, czesto skazanym sie jest na porazke i
zawod (czar pryska).
> O oblude "chrzescijan", ktozy twierdza, ze sa "prawdziwymi wiernymi"
> a lamia wiekszosc przykazan lacznie z najwazniejszym o milosci
> blizniego, nie mowiac o takich drobnoztkach jak zakupy w niedziele
> i to zaraz po mszy(!) i ogolnej nietolerancji...
Patrz wyzej...
generalnie, z moich obserwacji wynika, ze ludzie zwiazani z chrzescijanstwem
maja wiecej "dobroci" w sobie, czy jak to nazwac.
> Ja sie nie czepiam, nie mowie ze to, czy tamto jest zle, bo to sprawa
> tylko tych ludzi ktorzy tak lub inaczej postepuja i do poki to mi nie
> zagraza - jak najbardziej rozumie i toleruje ich istnienie; ubieram
> tylko w slowa zjawiska spoleczne ktore bacznie obserwuje.
Rozumiem, tylko moje obserwacje wykazaly, ze Ci co krytykuja
(nie mam na mysli Ciebie!!), oni rowniez nie potrafia stworzyc
w swoim prywatnym zyciu lepszego systemu, a najczesciej siedza w gorszym,
a na usprawiedliwienie swojej biernosci, wskazuja wady nnych.
Po prostu sa w pulapce, patrz wyzej...
Mialem grupe kumpli, kiedys, w sprawach mesko-damskich,
tez nasmiewalismy sie z roznych osob, czesto starszych,
ten sie rozwiwiod, ten pije, ten sie kloci z zona.
Teraz jestesmy starsi i wiesz co? Wiekszosc z kumpli spokczyla
podabnie jak Ci ktorych krytykowali (a mi sie -uwazam- udalo).
Zebys wiedziala jak bardzo oni lubia teraz wskazywac wady innych,
rowniez moje, podkopywac mnie, szydzic. He! nie jestem idealny,
ale oni siedza w bagnie.
> > Bo problem jest szerszy: widzenie religji jako zbioru fobii czy
> manipulacji,
> > to ... projekcja wlasnych problemow naszego "swiata zachodu".
>
> Czyzby? uwazasz, ze jest to moja projekcja???
>
> Dlaczego np. wyznawcy buddyzmu zyja wg swoich przykazan:
> "Życiem mnichów i świeckich kierują zasady: nie zadawania bólu
> wszystkim żywym istotom, praktykowania cnoty miłosierdzia i rozwijania
> w sobie współczucia dla wszystkich istot"
> i maja jeden z najnizszych wspolczynnikow nietolerancji i agresywnosci?
Wyidealizowany obraz, tylko ja nie krytykuje buddyzmu, po prostu
praktyczne zycie jest bardzo trudne (dla mnie tez).
Po drugie, ludzie jakos nie lubia sie przyznawac do tego, ze lubia buddyzm,
IMO, slusznie, bo tam gdzie ktos okresli sie, ze ma jakas idee,
zaraz pojawiaja sie setki cwaniakow, ktorzy "uwieszaja" sie na szyi
i pokazuja jak wiele bledow robisz :-)
Dlatego wsrod buddystkow (w Polsce), czeste jest "maskowanie".
Tak to odbieram.
> Dlaczego np. w hinduizmie do tej pory sankcjonuje sie podział
> społeczeństwa na kasty. Są one zamknięte i ich członkowie nie mogą
> wchodzić ze soba w związki małżeńskie?
Sedno. Wszedzie jest podzial na warstwy spoleczne,
to umozliwia (wbrew pozorom) szczescie wszystkim, i biednym i bogatym.
To tak jakby ktos powiedzial, otworzmy wieznienia, przeciez mamy kochac
a nie karac.
Ale to sie nie sprawdzi, bo to wyidealizowany obrazek "kochaj wszystkich",
takich obrazkow teraz pelno.
A, IMO, trzeba zyc w systemi jakim sie zyje (nawt kastowym) i ...
w drobnych sytuacjach zyciowych, miec samorefleksje i zrobic cos dobrego.
To juz bardzo duzo! Chec "pomagania wszyskim", np. poprzez likwidacje
systemu kastowego, jest zla, bo .... i.in. sprytna :-), to zwalanie roboty i
winy na "system", na innych. Najpier trzema samemu udowodnic, ze
sie umie zyc (he! sam sie nie raz na tym przejechalem).
> Dlaczego wyznawcy pejotyzmu (indianie) nie piją alkoholu, nie palą
> tytoniu?( W czasie obrzędów spożywają jednak pejotl - kaktus
> zawierający substancje halucynogenne wywołujący barwne wizje
> i dający poczucie kontaktu z bóstwem.)
Indianie polnocnoamerykanscy lubili alkochol. Bardzo wielu z nich,
bardzo szybko popadalo w alkocholizm, byli mniej "odporni" niz biali!
Aztekowie natomist, wyparci przez Corteza, byli bardzo okrutnym plemieniem.
> Dlaczego wiekszosc chrzescijan zachowuje sie tak jak to widzimy
> na codzien?
Z moch obserwacji wynika, ze Ci ludzie dzialaja (biorac srednia),
lepiej, maja "wiecej dobroci".
> Dlaczego na bliskim wschodzie nie bylo od dawna chocby roku bez
> wojny???? przecierz ludzie tam sa bardzo religijni i tak im nakazuje
> zyc ich sumienie.
Z moich obserwacji wynika, ze wojny zaczely sie (o ironio!) od agresji
Izraelskiej.
Tam jest wiele ropy i rozne panstwo tocza walke o wplywy, stad te walki.
Zauwaz, ze Bin Laden to agent wyszkolony przez USA
(nie jestem przciwnikiem USA, wrecz przeciwnie).
Acha, i nie jestem przekonany czy walka jest bardzo negatywnym
zjawiaskiem...
> Czy jest to moja projekcja? to moze caly swiat jest jedna wielka
> moja(!) projekcja? ;-)))
Nie wmawiam Ci choroby, chce tylko zwrocic uwage na pewne
"czynniki", z ktorych mozemy nie zdawac sobie sprawy,
a w ktore sami gramy. Opisalem to powyzej, ale nie upieram sie.
> A moze jednak cos w tym jest i religia wplywa na zycie ludzi
> bez moich wizji?
Religia to odbiecie teg co jest wewnatrz nas, pewnych marzen, idei,
strachow, obaw. Jezeli zaczyna sie cos "wyznawac wspolnie",
to czesc naszych emocji moze zostac przytlumiona, czesc wzmocniona.
Jedno wydaje mi sie pewne, ludzie niechetni religii, sa czesto sami
zagubieni
i ... nic w tym zlego (a kto nie jest?).
IMO, to wyraz wewnetrznej paniki (spoko, ja tez panikuje)
Tylo.... czy stac ich na odrobine samorefleksji, albo chociaz,
zeby ktos podjal probe pokazania jak zyc?
Sa tacy np. Owsiak i najsmieszniejsze jest to,
ze jak idea dochodzi do "praktycznej realkizacji",
wszystko staje sie nie-takie-jak-mialo-byc.
Albo... moja ulubiona kapela TSA, tyle bylo pieknych hasel,
a teraz... kloca sie o prawa autorskie.
Wyszko szydlo z worka, to jest praktyka :-)
A mnie interesuje, gdzie jest rozwiazanie tego wszystkiego? :-)
> > Podobnie jest z religia, nikt nie chce przyznac sie do
> > "wewnetrznych trudnosci",
> > a wrecz przeciwnie, pokazac, ze jest wyzwolonym "od tego".
>
> ???? to chyba nie na temat???
Dlaczego nie? Chce rozciagnac temat...
Pozdrawiam! Duch
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |