Strona główna Grupy pl.sci.psychologia (pieprz i wanilia)

Grupy

Szukaj w grupach

 

(pieprz i wanilia)

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2003-09-29 20:38:26

Temat: Re: (pieprz i wanilia)
Od: KOMINEK <k...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

"nawrocki" <private@(cut)nawrocki.art.pl> wrote in
news:bla4u0$go3$1@news.onet.pl:

Ja mam dla ciebie propozycje.
Moglbys w jednym (JEDNYM !!!) zdaniu streszczac, czego bedzie dotyczyl twoj
tekst?;)


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2003-09-29 20:57:54

Temat: (pieprz i wanilia)
Od: "nawrocki" <private@(cut)nawrocki.art.pl> szukaj wiadomości tego autora

[start voice: Aphex Twin - Dodeccaheedron]
--

Przeszedł mnie niemały dreszcz, gdy spostrzegłem post (empatic)
widniejący na grupie
- Czy to naprawdę napisałem ja? - zapytałem retorycznie - Tak -
odpowiedziałem sobie natychmiast... i znowu naszła mnie ta sama myśl,
która nachodzi mnie, kiedy wysyłam post podobny do tamtego; post
żałosny, jak je nazywam... a ta myśl, to właśnie myśl, że zachowałem
się żałośnie...
Post żałosny nie jest żałosny, dopóki nie zobaczę go opublikowanego na
grupie; dopiero kiedy widzę go w zestawieniu z innymi, i kiedy wiem,
że każdy ma do niego dostęp, post ten zaczyna stawać się moim żałosnym
wołaniem o litość, o otuchę, i o odzew, którego treści nie potrafię
przewidzieć... Tym razem jednak zachowaliście się bardzo wyrozumiale,
i nie skarciliście mnie za tę chwilę mojej słabości...
Muszę wam od razu wytłumaczyć, że nie pisze takich żałosnych postów
celowo; gdy je formułuję, one naprawdę są jakąś szczerością, jakąś
ciemną prawdą z mojej duszy - gdy je tworze, wierzę w nie, i wierzę w
ich treść... jednak kiedy zostają wyrzucone w eter Internetu, zaczynam
się ich wstydzić, i jakby chcę się od nich odciąć, myśląc: 'O Boże, co
ja napisałem'...
Jednak nawet publikacja tak żałosnych postów jak (empatic), przynosi
pewne skutki; dzięki nim widzę siebie z innej perspektywy - otwieram
ten post (już opublikowany) i czytam go, i czytam go nie jako autor,
ale jako czytelnik, i nie dociera do mnie mój własny głos, ale głos
kogoś obcego; kogoś, kogo nie do końca znam, ale doskonale rozumiem...

Pisze o tym wszystkim, bo czuję potrzebę takiego pisania; od jutra
rzadko będę odwiedzał tę grupkę (jak i cały Internet), więc chcę
uporządkować kilka spraw, tak by spokojnie móc tu kiedyś powrócić...
wiedząc, że nie zostawiłem po sobie najgorszego wrażenia...
--

Fragment cyklu:
PAMIĘTNIKI MISTRZA

.Przypadkiem natrafiłem na ów mecz; nerwowo zmieniałem kanały w
telewizorze, i gdy spostrzegłem polskie siatkarki grające z Niemkami o
awans do finału mistrzostw Europy, żywo się tym zainteresowałem, i
byłem bardzo ciekaw wyniku tej konfrontacji.
Już po kilku minutach oglądania tegoż meczu poczułem obcą energię,
która też śledziła przebieg owego spotkania; nie wiem tylko, czy ta
energia znajdowała się na trybunach hali sportowej (w której
rozgrywano ten mecz), czy również jak ja oglądała go za pomocą
telewizji; wiem tylko, że ta energia należało do innego mistrza,
którego rozpoznałem mentalnie.
Ów mistrz również wyczuł moją obecność, jednak zrobił to dopiero po
pewnej chwili, kiedy to dałem mu o sobie znać. Najpierw bowiem tylko
się przyglądałem jego ingerencjom w przebieg spotkania; czułem i
widziałem, jak siłą swojej woli kierował lotem piłki; jego ingerencja
w przebieg spotkania miała charakter neutralny - przeszkadzał zarówno
Polkom, jak i Niemkom.
Polki wygrały pierwszego seta, a drugiego przegrały; potem Niemki
znowu wygrały, i prowadziły już dwa do jednego - była to chwila, kiedy
włączyłem się do zabawy; wciągnąłem sporą ilość powietrza zapełniając
całe płuca, i chuchnąłem w dłonie, które następnie potarłem o siebie i
zacisnąłem w nich kciuki wstrzymując oddech - oddech wstrzymywałem na
tak długo, aż piłka nie została wyrzucona po za pole, lub aż nie
odbiła się o pole Niemek - oczywiście zawsze z korzyścią dla Polek.
Drugi mistrz bardzo szybko zareagował; zaczęliśmy toczyć pojedynek,
jednak już po kilku chwilach musiał on uznać moją wyższość, gdyż
wyraźnie zyskiwałem nad nim coraz większą przewagę. My mistrzowie
lubimy czasem się tak pobawić kosztem zwykłych śmiertelników...

pozdrawiam serdecznie
Łukasz

--
www.nawrocki.art.pl - psycho circus project

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-09-30 13:40:03

Temat: Re: (pieprz i wanilia)
Od: "ksRobak" <e...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "nawrocki" <private@(cut)nawrocki.art.pl>
news:bla4u0$go3$1@news.onet.pl...

> [...]
> Drugi mistrz bardzo szybko zareagował; zaczęliśmy toczyć
> pojedynek, jednak już po kilku chwilach musiał on uznać moją
> wyższość, gdyż wyraźnie zyskiwałem nad nim coraz większą
> przewagę. My mistrzowie lubimy czasem się tak pobawić
> kosztem zwykłych śmiertelników...
>
> pozdrawiam serdecznie
> Łukasz
> www.nawrocki.art.pl - psycho circus project

Jeśli drugi mistrz był faktycznie mistrzem, to pozwolił Ci
wygrywać, bowiem urok jest nie w zwycięstwie a w samej grze.
W tym meczu on wygrał nad Tobą bowiem pozwolił Ci
uwierzyć w Twoje własne możliwości.
Mistrz nie tworzy bytów nad potrzebę, a pokonanie Ciebie
byłoby porażką. :o)
Cóż bowiem jest lepsze: jeden frustrat więcej czy
jeden zadowolony z życia człowiek?? ;)))
\|/
re:


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Kiedy zaproponować chodzenie?
Czy to możliwe???????????
konsekwencje..
Rozwiazywalem test macierzy Ravena i ....
może zamiast psychologią zajmijmy się prawem?

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »