| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2005-02-12 21:13:02
Temat: Re: poznajmy sibazzzant:
> Czarku, z niecierpliwością oczekuję na twoje 3 zalety
Nie wiedzialem, ze sie mna interesujesz.
Od dawna to tak trawa? ;)
--
Czarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2005-02-12 21:13:37
Temat: Re: poznajmy si
Użytkownik "cbnet" <c...@n...pl> napisał w wiadomości
news:culr77$mbe$1@news.onet.pl...
> bazzzant:
>> Czarku, z niecierpliwością oczekuję na twoje 3 zalety
>
> Nie wiedzialem, ze sie mna interesujesz.
> Od dawna to tak trawa? ;)
>
> --
> Czarek
>
Mowa trawa
Czyżby przesadna skromność mistrzu uników?
Czy powyższe sprawiło że się zarumieniłeś?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2005-02-12 21:29:34
Temat: Re: poznajmy siUżytkownik bazzzant napisał:
> Czarku, z niecierpliwością oczekuję na twoje 3 zalety
Ma tylko jedną
1. bezpłodność
--
GABi
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2005-02-12 21:32:49
Temat: Re: poznajmy si
Użytkownik "GABi" <g...@g...pl> napisał w wiadomości
news:culscl$jdj$1@inews.gazeta.pl...
> Użytkownik bazzzant napisał:
>
>> Czarku, z niecierpliwością oczekuję na twoje 3 zalety
>
> Ma tylko jedną
>
> 1. bezpłodność
>
> --
> GABi
Dałbym głowę że niejednokrotnie zapłodnił cię intelektualnie.
Twój sarkazm jest więc zapewne wynikiem, występującej często w przyrodzie,
paradoksalnej niechęci kobiet do ojców własnych dzieci.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2005-02-12 23:31:46
Temat: Re: poznajmy sibazzzant:
> Czyżby przesadna skromność mistrzu uników?
> Czy powyższe sprawiło że się zarumieniłeś?
Zauwazyles ze powiedzmy zwykle nie rozpatruje sie cech
w kategoriach zalet/wad bez odniesienia do otoczenia?
Nawet pomijajac fakt, ze konkretne cechy funkcjonuja jako
zalety badz wady w jakiejs ograniczonej przestrzeni, ktora
dokonuje odpowiedniej oceny, dlaczego taki czy inny 'wyrok'
mialby byc akurat wiazacy dla wlasciciela "dobre" lub "zlej"
cechy?
Bez sensu. ;)
Nie tak dawno obejrzalem sobie film "Łowca snow" (na podstawie
ksiazki Stephena Kinga).
Jeden z glownych bohaterow wpadl pod samochod i kulal.
W drugiej czesci filmu okazalo sie, ze bylo to jego zaleta.
Czy to co wydaje sie wada, to rzeczywiscie jest wada?
Wezmy np inwalidztwo.
A jesli w szczegolnym wypadku ktos, nie bedac ograniczonym,
mialby mozliwosc realizacji dzialan tak nedznych, ze lepszym
dla jego otoczenia oraz niego samego staje sie 'wada' realnie
czyniaca jego byt bardziej wartosciowym?
Inna rzecz: slomiany zapal.
Czy mechanizm wycofywania sie/zaniechania w sytuacji pewnej
tendencji do podejmowania dzialan niekorzystnych/blednych
jest realnie bardziej wada czy bardziej zaleta?
Wracajac do Twoich dociekan:
Aby nie rozminac sie z prawda musialbym stwierdzic, ze kazda
moja cecha jest tak samo zaleta jak i wada...
lub inaczej: kazda moja rzekoma zaleta w takim samym stopniu
sluzy zarowno mnie jak i mojemu otoczeniu jak moja rzekoma
wada.
Tyle. :)
--
Czarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2005-02-13 07:30:52
Temat: Re: poznajmy siUżytkownik bazzzant napisał:
> Dałbym głowę że niejednokrotnie zapłodnił cię intelektualnie.
Nie szkoda Ci jej ? ;)
Nie ściemniaj..
Za bardzo rozgarnięty facet jesteś, żeby posty cbneta robiły na Tobie
jakieś wrażenie :)
Prędzej Ksiadx Robak przestanie przesadnie filozować, niż Czaruś
osiągnie poziom intelektualny pantofelka w czapeczce z daszkiem :)
> Twój sarkazm jest więc zapewne wynikiem, występującej często w
> przyrodzie, paradoksalnej niechęci kobiet do ojców własnych dzieci.
Czasami jednak masz dziwne zapędy do komplikowania swoich prostych
myśli, czego efektem są podobne komentarze :-D
--
GABi
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2005-02-13 07:32:56
Temat: Re: poznajmy siUżytkownik bazzzant napisał:
> Dałbym głowę że niejednokrotnie zapłodnił cię intelektualnie.
Nie szkoda Ci jej ? ;)
Nie ściemniaj..
Za bardzo rozgarnięty facet jesteś, żeby posty cbneta robiły na Tobie
jakieś wrażenie :)
Prędzej Ksiadz Robak przestanie przesadnie filozofować, niż Czaruś
osiągnie poziom intelektualny pantofelka w czapeczce z daszkiem :)
> Twój sarkazm jest więc zapewne wynikiem, występującej często w
przyrodzie, paradoksalnej niechęci kobiet do ojców własnych dzieci.
Czasami jednak masz dziwne zapędy do komplikowania swoich prostych
myśli, czego efektem są podobne komentarze :-D
--
GABi
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2005-02-13 09:18:51
Temat: Re: poznajmy sięDo Pauli:
To znaczy wydaje mi się, że się rozumiemy, ale
tak nie jestem pewien czy do końca, skoro starałaś się bym
nie patrzył na Ciebie fizycznie, a nie przeszkadza Ci,
że patrzę na Ciebie atrakcyjnością tych cech...
Nie proszę o zgodę w czymś... (zresztą nigdy tego staram się nie
robić)... bo to uważam za takie mamusiowanie - czyli ja mam rację a Ty
słuchaj dziecko ;) (choć tak też może się wydawać bo ktoś może nie
słuchać innych a silną moralność kierować tylko do siebie)
Na pewnej płaszczyźnie te nasze wartości są podobne, a może bardziej,
dlatego to mnie zainteresowało i wypytuję...
Do reszty:
Może jest w tym dużo mojej moralności w postrzeganiu tego,
więc ideologii prywatej, poszukiwania pewnych wartości...
Mam pewne skłonności do dostrzeganiu wielkości w samym człowieku.
I widzę, że Ci którzy, żyją w świecie "daj mi" potrafią deptać to co nie
wiąże się z atrakcyjnościami.
Może mój umysł nie działa w takich kategoriach jak większości... nie
lubię pochwał, to może przez to, że oduzależniłem się od cudzej
moralności i skoncentrowałem na swojej. To jest dziwne, bo gdy szukam
akceptacji u człowieka - zaczyna mnie to ranić, tak jakby mój układ
oceny zagrożeń zaczął pracować inaczej. Pozostał ten stary nawyk chęci
odebrania nagrody i jak ktoś mnie chwali, o jesteś fajny bo... coś to
odbieram to jako podstęp. Już nie wiem co jest normalne.
Mimo to, że dziwnie odczuwam "ocenę" mojej atrakcyjności (mam awersję do
określenia swoich cech w kontekście moralności/wartości - zalet/wad)
odczuwam atrakcyjność innych. Znaczy się mam swoje upodobania, ale nie
przywiązuje do tego już takiej wagi jak do tego jak ważny dla mnie jest
sam człowiek właśnie nawet gdy nie ma w sobie atrakcyjności. A może sam
się okłamuje, bo poszeżyła się we mnie trochę atrakcyjność samego
człowieka, ze względu na dążenie do pewnych wartości? Np, taka zupełna
szara przeciętność we mnie budzi sympatię...
Czy to jest zbyt idealistyczne podejście wiara w miłość
bezinteresowną? Możne nie ale trudno nie być zachłannym człowiekiem ;)
Tak naprawdę, moje poszukiwanie wartości jest motywowane czysto
hendonistycznymi pobudkami. Poszukiwania miłości w sobie, która sprawia,
że czuję że żyję.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2005-02-13 11:17:57
Temat: Re: poznajmy si
Użytkownik "cbnet" <c...@n...pl> napisał w wiadomości
news:cum3bb$lh8$1@news.onet.pl...
> bazzzant:
> Wracajac do Twoich dociekan:
> Aby nie rozminac sie z prawda musialbym stwierdzic, ze kazda
> moja cecha jest tak samo zaleta jak i wada...
> lub inaczej: kazda moja rzekoma zaleta w takim samym stopniu
> sluzy zarowno mnie jak i mojemu otoczeniu jak moja rzekoma
> wada.
>
> Tyle. :)
>
> --
> Czarek
>
No weź.
Jeśli byś powiedział: "Niestety zawsze wykręcam kota ogonem", pewnie bym
odparł: "Ależ Czarku, to świadczy o twojej inteligencji", co nie zmieni
faktu że ciężko się z Tobą dogadać.
Chodzi mi o to, że chociaż dane cechy w zależności od kontekstu sytuacji lub
otoczenia nabierają odmiennego zabarwienia, to taki relatywizm
charakterologiczny do niczego nas nie prowadzi. Myśląc o kimś wszawy
skurwysyn (absolutnie żadna aluzja), nie zmienię zdania tylko dlatego, że w
którymś momencie jego skurwysyństwo przyczyni się do uratowania życia
pięknej, nastoletniej Mulatce. Co najwyżej zrezygnuję z epitetu wszawy.
W odniesieniu do Ciebie gotów jednak jestem zgodzić posługiwać się pojęciem
zaletowady ;))
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2005-02-13 11:58:20
Temat: Re: poznajmy si> Do Pauli:
>
> To znaczy wydaje mi się, że się rozumiemy, ale
> tak nie jestem pewien czy do końca, skoro starałaś się bym
> nie patrzył na Ciebie fizycznie, a nie przeszkadza Ci,
> że patrzę na Ciebie atrakcyjnością tych cech...
Nie przeszkadzałoby mi, gdybyś spojrzał na mnie "fizycznie", lecz niestety
mnie nie widzisz :) A może spróbuj spojrzeć w głąb monitora, może coś
zobaczysz :)
Tak na serio, to ważniejsza jest dla mnie atrakcyjność wewnętrzna, cechy,
zalety, a nie ta "cielesna" (choć w niej też powinno być coś atrakcyjnego)
> Na pewnej płaszczyźnie te nasze wartości są podobne, a może bardziej,
> dlatego to mnie zainteresowało i wypytuję...
Tak, w pewien sposób są podobne, przynajmniej narazie można tak wnioskować
:)
> Do reszty:
>
> Może jest w tym dużo mojej moralności w postrzeganiu tego,
> więc ideologii prywatej, poszukiwania pewnych wartości...
> Mam pewne skłonności do dostrzeganiu wielkości w samym człowieku.
> I widzę, że Ci którzy, żyją w świecie "daj mi" potrafią deptać to co nie
> wiąże się z atrakcyjnościami.
> Może mój umysł nie działa w takich kategoriach jak większości... nie lubię
> pochwał, to może przez to, że oduzależniłem się od cudzej moralności i
> skoncentrowałem na swojej. To jest dziwne, bo gdy szukam akceptacji u
> człowieka - zaczyna mnie to ranić, tak jakby mój układ oceny zagrożeń
> zaczął pracować inaczej. Pozostał ten stary nawyk chęci odebrania nagrody
> i jak ktoś mnie chwali, o jesteś fajny bo... coś to odbieram to jako
> podstęp. Już nie wiem co jest normalne.
>
> Mimo to, że dziwnie odczuwam "ocenę" mojej atrakcyjności (mam awersję do
> określenia swoich cech w kontekście moralności/wartości - zalet/wad)
> odczuwam atrakcyjność innych. Znaczy się mam swoje upodobania, ale nie
> przywiązuje do tego już takiej wagi jak do tego jak ważny dla mnie jest
> sam człowiek właśnie nawet gdy nie ma w sobie atrakcyjności.
Każdy ma jakąś atrakcyjność. Czasem nawet brak wyjątkowej atrakcyjności
(czyli przeciętność, o jakiej piszesz poniżej) może być atrakcyjny.
A może sam
> się okłamuje, bo poszeżyła się we mnie trochę atrakcyjność samego
> człowieka, ze względu na dążenie do pewnych wartości? Np, taka zupełna
> szara przeciętność we mnie budzi sympatię...
>
> Czy to jest zbyt idealistyczne podejście wiara w miłość bezinteresowną?
> Możne nie ale trudno nie być zachłannym człowiekiem ;)
Pragnienie miłości bezinteresownej nie musi być zachłannością. Choć biorąc
pod uwagę fakt, że obecnie rzadko się taka zdarza to...
Najpierw trzeba samemu nauczyć się kochać bezinteresownie, aby móc obdarzać
tym samym innych.
> Tak naprawdę, moje poszukiwanie wartości jest motywowane czysto
> hendonistycznymi pobudkami. Poszukiwania miłości w sobie, która sprawia,
> że czuję że żyję.
Może każdy człowiek powinien najpierw pokochać siebie, aby dopiero wtedy
może prawdziwie pokochać drugą osobę? Nawet biblia mówi "kochaj bliźniego
jak siebie samego" (choć rzadko odwołuję się do tego źródła, to myslę, że w
tej kwestii ma rację) :)
Nietoperek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |