| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2001-09-18 13:11:09
Temat: Odp: rady, rady, rady.... a propos odpowiedzialnosci
Użytkownik "Carrie" <c...@b...gnet.pl> napisał w wiadomości
news:ba944a0ede74211b4c3f21416f29121a@carrie.pl...
> Rozumiem, że Ty znasz to lepiej niż mój lekarz, tak?
> Czy żeby stwierdzić, że masz nieżyt nosa, udajesz się do specjalisty
> na kilkudniowe badania?
> Jasne, klasyczny Polak, gdy mu coś dolega, idzie się poskarżyć
> sąsiadom, oni na pewno wiedzą, co to jest i jak sobie poradzić.
> Względnie do skaleczonego palca wzywa karetkę pogotowia.
> Co masz przeciwko poradnikom medycznym? Napisanym, wydanym i
> zatwierdzonym przez _lekarzy_ różnych specjalizacji? Napisanym po to,
> żeby człowiek sam mógł w przybliżeniu stwierdzić, co mu dolega, choćby
> po to, żeby wiedzieć, czy się udać do psychiatry, okulisty czy
> ortopedy. Podręcznik medyczny laikowi do niczego się nie przyda.
> Co Ty robisz, kiedy zachorujesz? Czekasz potulnie, aż ktoś Cię zbada i
> zdiagnozuje? A jeśli ten ktoś się pomyli, co wtedy?
Carrie - z calym szacunkiem, ale jestem przekonany, ze skoro mialas
depresje, to NIE byla ona leczona lekami NASENNYMI.
I nie wmawiaj, ze Twoj lekarz rozpoznal u Ciebie depresje i leczyl Cie
lekami nasennymi, bo to pomowienie.
pozdrawiam
krzysztof(ek)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2001-09-18 14:34:28
Temat: Re: rady, rady, rady.... a propos odpowiedzialnosci> Leczenie *depresji* wg jednej z uczestniczek psp:
> Brawo: Polak potrafi. Nawet wyleczyc depresje lekami nasennymi i
> uspakajacymi. Nie znajac etiologii tej choroby, na podstawie "ksiazki
> medycznej" (mam nadzieje, ze chociaz podrecznika a nie encyklopedii
> zdrowia).
I z czym chcesz walczyć? Z wiatrakami? Swego czasu tez miałem
fazę "uświadamiania" ludziom ogromu bzdur klepanych na łamach tej listy, ale po
co? Każdy ma prawo sie powymądrzać i poczuć "specjalistą". Obecnie poprzestaję
na czytaniu i - gdy uznam to za niezwykle koniecznie - napisaniu prywatnego
listu zanteresowanej osobie.... I co ciekawsze taki osobisty list czasami
rzynosi skutek - czasami - bo to zalezy od prawdziwej motywacji osoby. Choć już
spotkałem osoby które "dzięki" mnie skontaktowały sie ze specjalistą i jak do
tąd każda taka osoba ocenia przydatność rad na liście jako stek nic nie
przynoszacych bzdetów....
Po prostu bzdyrne rady sa częścią składową tej listy..
Piotrek. M.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-09-18 18:30:41
Temat: Re: rady, rady, rady.... a propos odpowiedzialnosci
Użytkownik <
> Po prostu bzdyrne rady sa częścią składową tej listy..
bzdurne rady sa przede wszystkim czescia rzeczywistosci,
ale zeby to dostrzec trzeba sie od sieci oderwac,
no chyba ze tam nie jest sie juz takim autorytetem...
:-P
Marsel
ps. wcale nie jestem CI wrogiem, ale to zabrzmiało jakbys
wszystkie rozumy pozjadał, wiec sie nie dziw
ze ich wokół juz nie ma ;-)
M.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-09-18 20:27:14
Temat: Re: rady, rady, rady.... a propos odpowiedzialnoscip...@p...onet.pl napisał:
> I z czym chcesz walczyć? Z wiatrakami? Swego czasu tez miałem
> fazę "uświadamiania" ludziom ogromu bzdur klepanych na łamach tej listy, ale po
> co? Każdy ma prawo sie powymądrzać i poczuć "specjalistą". Obecnie poprzestaję
> na czytaniu i - gdy uznam to za niezwykle koniecznie - napisaniu prywatnego
To dobrze, że kolejne osoby przejmują od poprzedników kaganiec oświaty ;)
Niech walczy. Potem nastąpi syndrom wypalenia :(
Sam też tak miałem, obecnie też czytam i czasem coś komuś wyślę na priva...
pzdr
G
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-09-18 21:32:21
Temat: Odp: rady, rady, rady.... a propos odpowiedzialnosci
Użytkownik "Grzegorz Dziewulski" <d...@f...onet.pl> napisał w
wiadomości news:3BA7AE22.6246A69D@friko7.onet.pl...
> To dobrze, że kolejne osoby przejmują od poprzedników kaganiec oświaty
;)
> Niech walczy. Potem nastąpi syndrom wypalenia :(
> Sam też tak miałem, obecnie też czytam i czasem coś komuś wyślę na
priva...
A ja wciaz zaklinam niech zywi nie traca nadziei.. ;-)
krzysztof(ek)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-09-18 22:29:26
Temat: Re: rady, rady, rady.... a propos odpowiedzialnosci18 Sep 2001 16:34:28 +0200 <p...@p...onet.pl> nadmienił(a):
>I z czym chcesz walczyć? Z wiatrakami? Swego czasu tez miałem
>fazę "uświadamiania" ludziom ogromu bzdur klepanych na łamach tej listy,
Na jakiej podstawie oceniasz, co jest bzdurą, a co nie? Czy może
bzdurą jest to, co się nie zgadza z Twoją opinią?
> ale po
>co? Każdy ma prawo sie powymądrzać i poczuć "specjalistą".
Ty także ;>
>Obecnie poprzestaję
>na czytaniu i - gdy uznam to za niezwykle koniecznie - napisaniu prywatnego
>listu zanteresowanej osobie...
Zainteresowanej - to znaczy takiej, która Cię poprosi o osobistą
konsultację?
>I co ciekawsze taki osobisty list czasami
>rzynosi skutek - czasami - bo to zalezy od prawdziwej motywacji osoby.
Jaki to skutek, na przykład?
>Choć już
>spotkałem osoby które "dzięki" mnie skontaktowały sie ze specjalistą i jak do
>tąd każda taka osoba ocenia przydatność rad na liście jako stek nic nie
>przynoszacych bzdetów....
Każda logicznie i rozsądnie myśląca osoba zdaje sobie sprawę, że ilu
ludzi, tyle opinii. I że tu się wyraża wyłącznie opinie. I również, że
opinie są subiektywne, a jako takie nie mają wielkiej wartości
obiektywnej. I to, że tu piszą niekoniecznie specjaliści [czy Ty
jesteś specjalistą?].
Rozumiem, że gdyby nie Twoja interwencja, to nieświadoma sytuacji
osoba stosowałaby wszystkie rady po kolei, nawet te kompletnie
sprzeczne, bo sama z siebie nie umiałaby odróżnić wartościowych
informacji od wymysłów i bzdur.
>Po prostu bzdyrne rady sa częścią składową tej listy..
Jak i każdej innej. Ale dobrze, że jest tu ktoś taki jak Ty - kto umie
rozróżnić, co jest właściwe, a co nie, i nawróci zbłąkaną owieczką na
dobrą drogę ;)
Carrie
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-09-18 22:30:12
Temat: Re: rady, rady, rady.... a propos odpowiedzialnosci18 Sep 2001 01:20:02 -0700 Nina Mazur Miller
<n...@p...ninka.net> nadmienił(a):
>No i cos sie tak do biednej Carrie przyczepil.
Ja się wcale nie czuję biedna ;)
Co mnie nie zabije, to wzmocni... A czyjeś ironizowanie na pewno nie
ma znów tak wielkiej wymowy ;) Szczególnie, że o jego autorze
kompletnie nic nie wiem. On o mnie także.
>Polak potrafi? a moze Polak robi bo musi?
>
>Dodam od siebie, ze wtedy nie stac mnie bylo na prywatnego lekarza.
Dzięki, Ninka :) Wbrew pozorom to wcale nie są odosobnione przypadki.
A ja i tak uważam, że ile człowiek może się sam dowiedzieć, tyle się
dowiedzieć powinien. Czekanie z założonymi rękami na lekarza, który
sam na pewno odgadnie, co to za choroba i z całą pewnością zaordynuje
właściwe leczenie, nie wydaje mi się najlepszym pomysłem. Może
dlatego, że dla mnie lekarz to nie jest istota wszechwiedząca ani
wszechmogąca ;)
>W kazdym normalnym kraju za takie potraktowanie mozna lekarza podac do
>sadu i wygrac.
Ech... Gdybym mogła wyegzekwować cokolwiek od każdego lekarza, który
nie miał pojęcia, co mi dolega i jak to wyleczyć, to bym była bogata
;))) Albo nie miałabym teraz połowy problemów :/ I pewnie mnóstwo
innych osób też.
Co oczywiście nie zmienia faktu, że mimo wszystko lepiej jest iść do
lekarza, niż leczyć się na własną rękę...
Pozdrawiam, Carrie
PS. Udały Ci się wakacje? :)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-09-18 22:30:54
Temat: Re: rady, rady, rady.... a propos odpowiedzialnosciTue, 18 Sep 2001 01:58:06 +0200 "krzysztof\(ek\)"
<k...@p...onet.pl> nadmienił(a):
>Stanow depresyjnych nie leczy sie lekami nasennymi !!!
>Mozna dobrac odpowiedni lek antydepresyjny, ktory wykazuje dzialanie
>nasenne, ale podaje sie lekow nasennych.
>Ich sie nawet nie przepisuje osobom depresyjnym ze wzgledu na ryzyko
>przedawkowania (proba samobojcza).
>Lekami nasennymi na pewno nie wyleczysz depresji.
Czy psychotropy i silne leki antydepresyjne nie mają przy
przedawkowaniu śmiertelnych skutków? Czy to dotyczy wyłącznie leków
czysto nasennych?
Dopiero co ktoś napisał, że podczas zażywania antydepresantów czuje
się ciągle senny.
>Nie pisalem o zrozumieniu. Pisalem o lekach nasennych w depresji.
>Pisalem o bezmyslnych radach opartych na lekturze jednej "ksiazki
>medycznej"
Kto powiedział, że jednej? Zapomniałeś też o lekarzu, w końcu to on mi
przepisał leki.
I jeszcze jedno: odnośnie leków - to _nie_ były rady, tylko najpierw
opis sytuacji, a potem już polemika z Tobą.
> i doswiadczeniach "osoby, ktora przezyla (...) i czasami ma
>nawroty, z
>tym, że nie wiem, czy silne".
To akurat dotyczyło mojej koleżanki, która miała głęboką depresję i
była leczona zupełnie inaczej. Czytaj dokładniej posty, do których się
odnosisz.
[Eva]
>> Jak myślisz - czy depresja to coś znanego tylko w cywilizacji
>Zachodu;) ?
>> Jakoś sobie z nią ludzie przez wieki radzili.
Myślisz? Czytałam, że depresja jest właśnie jedną z chorób
cywilizacyjnych. Dawniej ludzie po prostu nie mieli czasu na takie
choroby.. A może się to inaczej nazywało: wapory, globus albo wręcz
opętanie ;)
>> Zamiast psychiatrow mieli ( i mają tam gdzie ich nie ma ), jakieś inne
>sposoby.
>> Gdzieś tam może to być szaman przepędzający złe duchy, u nas może to
>być napisana zrozumiałym dla
>> laików;) książka.
>> Oczywiście jeśli stan pozwala w ogóle się skupić lub mieć chęć na
>czytanie.
>> Dlatego mówię o stanach depresyjnych, nie o głębokiej depresji - w tym
>musi zapewne dopomóc lekarz.
I to dokładnie miałam na myśli :)
>hmm... kiedys lekow tez nie bylo i jakos ludzie zyli.
>ale czy umieli sobie ze wszystkim poradzic?
Jeśli sobie poradzili, to żyli dalej. Jeśli sobie nie radzili - cóż,
selekcja naturalna... Patrząc pod pewnym kątem, życie było wówczas
prostsze.
Dzisiaj jeśli ktoś sobie z czymś nie radzi, szuka osoby, która mu
pomoże, albo która wręcz rozwiąże problem za niego. I to jest imho
przerzucanie odpowiedzialności za własne życie i własne czyny na
innego człowieka.
Czy to jest słuszne?
Pozdrawiam, Carrie
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-09-19 00:10:16
Temat: Odp: rady, rady, rady.... a propos odpowiedzialnosci
Użytkownik "Carrie" <c...@b...gnet.pl> napisał w wiadomości
news:e69a6b40f24d778113bd7673d5b0b024@carrie.pl...
> Czy psychotropy i silne leki antydepresyjne nie mają przy
> przedawkowaniu śmiertelnych skutków? Czy to dotyczy wyłącznie leków
> czysto nasennych?
Maja. Ale przeciez chory depresyjny nie jest glupi. Jak ma mysli
samobojcze wynikajace z depresji, to nie bedzie przeciez zabijal sie
lekiem na depresje, no nie?
Rownie dobrze moze zreszta sobie podciac zyly albo sie powiesic. Ryzyka
nie wyeliminujesz calkiem.
> >hmm... kiedys lekow tez nie bylo i jakos ludzie zyli.
> >ale czy umieli sobie ze wszystkim poradzic?
>
> Jeśli sobie poradzili, to żyli dalej. Jeśli sobie nie radzili - cóż,
> selekcja naturalna... Patrząc pod pewnym kątem, życie było wówczas
> prostsze.
> Dzisiaj jeśli ktoś sobie z czymś nie radzi, szuka osoby, która mu
> pomoże, albo która wręcz rozwiąże problem za niego. I to jest imho
> przerzucanie odpowiedzialności za własne życie i własne czyny na
> innego człowieka.
> Czy to jest słuszne?
IMO to nie jest przerzucanie odpowiedzialnosci.
Czlowiek ma prawo liczyc na pomoc innych, a ich obowiazkiem (moralnym -
dla mnie slowo czlowiek to cos wiecej niz okreslenie nazwy gatunku) jest
mu pomoc.
Idealizm?
krzysztof(ek)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-09-19 05:01:41
Temat: Re: Odp: rady, rady, rady.... a propos odpowiedzialnosci"krzysztof\(ek\)" <k...@p...onet.pl> writes:
> IMO to nie jest przerzucanie odpowiedzialnosci.
> Czlowiek ma prawo liczyc na pomoc innych, a ich obowiazkiem (moralnym -
tak, a gdzie to prawo zapisane?
czy jest egzekwowane?
mozna pojsc siedziec albo zaplacic grzywne za nieudzielenie pomocy
blizniemu?
> dla mnie slowo czlowiek to cos wiecej niz okreslenie nazwy gatunku) jest
> mu pomoc.
> Idealizm?
Naiwnosc. To, ze niektore religie stawiaja takie wymagania wobec
swoich wyznawcow nie oznacza wcale, zeto jest czyjkolwiek _obowiazek_
ani _prawo_.
To tylko i wylacznie dobra wola drugiego czlowieka.
--
Nina Mazur Miller
n...@p...ninka.net
http://www.ninka.net/~ninka/
http://supersonic.plukwa.net/~ninka/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |