| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2002-10-06 01:25:12
Temat: strach o dzieckoWitam,
Zwracam sie o porade, jak pomoc przyjaciolce, moze jakies linki, albo
konkretne adresy gdzie moze sie udac.
Moja przyjacilka ma 9 letniego synka, ktory dwa lata temu zachorowal na
bialaczke w kwietniu przyszlego roku konczy sie zaplanowane leczenie, w
chwili obecnej synus czuje sie dobrze, nie ma nawrotow. mialam rozmoawe z
przyjaciolka, powiedziala mi ze nie daje sobie rady ze strachem, ze popada w
paranoje, potrafi klikanascie razy dziennie sprawdzac malemu paznokcie i
oczy. mowi ze im blizej konca leczenia tym gorzej z nia. nie stac ja na
wizyty u prywatnego psychologa, z tego jak ja znam lekow tez nie ma ochoty
brac.
Co robic?
przez ten strach jej normalne funkcjonowanie jest zachwiane popadla w
powazne problemy finansowe chcac malem dac jak najwiecej (postepuje tak
jakby maly mial jutro odejsc). nie potrafie powiedziec jej niczego madrego
oprocz tego aby spytala sie na oddziale hematologii czy maja jakiegos
lekarza psychologa dla rodzicow.
prosze o pomoc
pozdrawiam
Mazan-ka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2002-10-06 05:22:24
Temat: Re: strach o dziecko"mazan-ka" news:ano2su$pq8$1@news2.tpi.pl...
> aby spytala sie na oddziale hematologii czy maja jakiegos
> lekarza psychologa dla rodzicow.
doskonały pomysł :)
grupy wsparcia w takiej sytuacji są zbawienne,
już sam kontakt z kimś kto ma podobne problemy bardzo ułatwia
funkcjonowanie; w szpitalu powinien być psycholog (w ramach kasy chorych);
Twojej przyjaciółce może być potrzebna chociaż jedna sesja indywidualna
by ustalić czy nie potrzebuje wsparcia lekami przeciwdepresyjnymi;
ale raz jeszcze:
grupy wsparcia funkcjonują bezpłatnie, często w ramach fundacji
sprawdź:
Fundacja Pomocy Dzieciom z Chorobą Nowotworową, ul. Przybyszewskiego 47, Warszawa
http://www.edziecko.pl/alle.phtml?p=zd047 :
Jeżeli to spotkało Twoich przyjaciół
Czego chorzy i ich rodziny oczekują od swoich przyjaciół? Czytałam setki listów od
rodzin, w których życie wkroczył rak, i mogę
powiedzieć, czego nie chcą. Nie chcą litości. Ten towar produkują sami w ilościach
zupełnie wystarczających. To samo dotyczy strachu
i ponurych przepowiedni. Mają już dosyć materiału na horrory dla Stephena Kinga na
następne dwadzieścia lat. Nie chcą zostać
kandydatami do beatyfikacji. Są poddani wystarczającej presji, żeby się obyć bez
etykietek w stylu: dzielni, odważni, święci, którzy
tyle przeszli.
Nie chcą być zostawieni w spokoju, żeby w samotności rozważyć problemy, przed którymi
stoją. Nigdy w życiu tak bardzo nie
potrzebowali innych ludzi.
Jedna z najbardziej niezwykłych historii o przyjaźni dotyczyła pacjenta z Milwaukee,
który wrócił do domu po potyczce z rakiem i
chemioterapią. Obawiał się, jak jego przyjaciele i sąsiedzi zareagują na jego łysą
głowę. Wszedł do domu, w którym już było około
pięćdziesięciu krewnych i przyjaciół, wszyscy z ogolonymi głowami, żeby nie czuł się
samotny.
pzdr
Mania
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-10-06 08:18:38
Temat: Re: strach o dzieckoPrzy hospicjach są poradnie nowotworowe.Skierowanie od lekarza rodzinnego.
Pełna /w ramach kasy ch./opieka psychologa i socjologa dla chorego i
rodziny.
Korzystam z Poradni w Poznaniu,wszyscy są super ,łatwiej rozmawiać z kimś
obcym
o własnych problemach.W Warszawie popytaj w poradni przeciwbólowej przy
Centrum onkologii na Ursynowie,napewno dadzą jakieś namiary.
Pozdr.Kinga
Jeżeli masz pyt .pisz na priv.adres: k...@w...pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-10-06 14:41:29
Temat: Re: strach o dziecko
"Mania"
> sprawdź:
> Fundacja Pomocy Dzieciom z Chorobą Nowotworową, ul. Przybyszewskiego 47,
Warszawa
Zdecydowanie polecam! Grupy wsparcia i sa niezastapinone , a badania
wykazuja, z e ludzie, ktorzy biora w nich udzial, maja wieksze szanse na
przetrwanie, nie mowiac juz o tym, ze jakosc ich zycia jest znacznie wyzsza
niz u samotnikow.
Kiedys mialam spiecie z moim lekarzem, straszliwie sie na niego wscieklam.
Potem opowiedzialam o tym swoim "rakowniczkom", jak to ja je nazywam -
ustalilysmy,ze w razie co, dzwonimy po wszystkich, wszystkie natychmiast
rzucaja co robia i przybiegaja do szpitala aby wesprzec te, ktora ma klopoty
z dogadywaniem sie. (naturalnie, chodzi o sytuacje ekstremalne, a nie byle
nieporozumienie).
Choc nie zdarzyla sie jeszcze taka akcja, milo jest wiedziec, ze w razie
potrzeby stanie za mna dziewiec moich dziewczyn ( wyobrazacie sobie poploch
na oddziale?:):):)
Zgadzam sie takze z Mania, ze jesli ta kolezanka tak reaguje, moze
rzeczywiscie potrzebna bylaby jej pomoc farmakologiczna i jej uprzedzenia
musza tutaj ustapic rozsadkowi. Bedac w takim stanie, fatalnie oddzialywuje
na dziecko, a przeciez chyba chce dla niego jak najlepiej.
Trzymam solidarne kciuki!
Kaska
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |