| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2003-04-04 22:36:04
Temat: talent i modlitwazawsze uważałem, że moim głównym talentem, który dostałem od boga i który
muszę pielęgnować i doskonalić, jest talent poświęcony sztuce (a w moim
pojmowaniu; umiejętność kształtowania formy i słowa).
wypowiedź o moim talencie brzmi nieco samochwalczo, więc pragnę oczyścić się
z zarzutu o pyszałkowatość, tłumacząc, że uważam iż każdy ma talent (co
zresztą jest chyba oczywiste), ale nie każdy talent jest rozumiany przez
innych. tak właśnie jest ze mną. ja tworzę tylko dla samego siebie. spytacie
co to znaczy? najpierw muszę powiedzieć, że każdy twór każdego artysty ma co
najmniej dwie płaszczyzny; płaszczyznę kształtu i myśli. płaszczyzna
kształtu odpowiada za formę tworu, a myśl za jego ideę.
moje prace są chwalone za płaszczyznę kształtu, ale nie za płaszczyznę
myśli, ponieważ ta jest zbyt skomplikowana, by można ją było przedstawić w
formie obrazu lub tekstu. w pełni więc moje pracę mogę pojąć i docenić tylko
ja sam.
ale wracając do trzonu tego postu, czyli mojej wizyty tutaj. od samego
początku ten post zalatuje w swej treści jakimś dziwnym posmakiem sarkazmu,
tak, jakby jego autor uważał swoje wystąpienie tutaj jako jakieś wyjątkowe
zjawisko. być może tak to wygląda, ale nie ma w tym nic podstępnego; po
prostu taka jest forma tego postu.
teraz troszkę skrystalizuję moją wypowiedź. ostatnie dni skłoniły mnie do
pewnej refleksji nad modlitwą. doszedłem do wniosku, że moje uprawianie
sztuki jest moją modlitwą. nie będę teraz wnikał w istotę boga i wiary, bo
nigdy nie skończę tego postu. podam za to na przykład sposobu odprawiania
modłów przez np. społeczności plemienne, gdzie modlitwą jest taniec i śpiew.
za pomocą takich właśnie środków łączyli się z duchami.
spodziewam się, że znajdą się osoby, które nie wierzą w siłę świadomości
zbiorowej i modlitwy. zrozumiem, że nie będą one się ze mną zgadzać, ale
przecież dzięki temu właśnie myśl nie stoi w miejscu.
chciałbym teraz jakoś spointować tą wypowiedź, ale nic mi nie przychodzi do
głowy; wszystko już napisałem. skończę może tak: poczułem wielką ulgę, gdy
uświadomiłem sobie, że tak naprawdę nigdy nie oddaliłem się od boga i wiary,
nawet gdy przeciwko bogu bluźniłem. zawsze bowiem tworzyłem; rozwijałem dar
od boga. to była moja modlitwa. nawet więc jeśli boga nie ma, ja i tak
spełniłem mój obowiązek wobec człowieczeństwa; pchnąłem ewolucję do przodu
dzięki pracowaniu nad swoją świadomością.
--
nawrocki
______________________________
e-mail: p...@n...art.pl
homepage: www.nawrocki.art.pl
mobile (sms/mms/chat): 606989581
(post rózwnież na grupie: alt.pl.hum.sztuka)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2003-04-05 13:51:17
Temat: Re: talent i modlitwanawrocki <p...@n...art.pl> napisał(a):
Co to jest modlitwa?
- Modlitwa jest rozmową z bogiem.
Czym rózni się rozmowa z bogiem od innych rozmów?
- Brakiem odpowiedzi boga.
Na treśc twojej sztuki też nie ma odpowiedzi.
- Więc jest jak modlitwa.
Kim jest bóg do którego mówisz?
- Ty jeden rozumiesz swoją sztukę. Więc ty jestes bogiem do którego kierujesz
swoje modły.
A może ktoś lub coś innego?
- Nic innego, bo nie będziasz miał bogów cudzych.
zdrówka
kis
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-04-06 01:13:15
Temat: Re: talent i modlitwa> zawsze uważałem, że moim głównym talentem, który dostałem od boga i który
> muszę pielęgnować i doskonalić, jest talent poświęcony sztuce (a w moim
> pojmowaniu; umiejętność kształtowania formy i słowa).
> wypowiedź o moim talencie brzmi nieco samochwalczo, więc pragnę oczyścić
się
> z zarzutu o pyszałkowatość, tłumacząc, że uważam iż każdy ma talent (co
> zresztą jest chyba oczywiste), ale nie każdy talent jest rozumiany przez
> innych. tak właśnie jest ze mną. ja tworzę tylko dla samego siebie.
spytacie
> co to znaczy? najpierw muszę powiedzieć, że każdy twór każdego artysty ma
co
> najmniej dwie płaszczyzny; płaszczyznę kształtu i myśli. płaszczyzna
> kształtu odpowiada za formę tworu, a myśl za jego ideę.
> moje prace są chwalone za płaszczyznę kształtu, ale nie za płaszczyznę
> myśli, ponieważ ta jest zbyt skomplikowana, by można ją było przedstawić w
> formie obrazu lub tekstu. w pełni więc moje pracę mogę pojąć i docenić
tylko
> ja sam.
to chyba pojechales, jak chcesz zeby cie chwalili za glebokosc mysli to
zostan
naukowcem, sztuka zwykle wyraza to co sie czuje, jak probujesz wyrazic
to co myslisz to nie dziwota ze nikt tego nie rozumie.
jesli tylko ty mozesz "pojac i docenic" swoja prace, to czesto uzywa sie
na to okreslenia grafomania.
> ale wracając do trzonu tego postu, czyli mojej wizyty tutaj. od samego
> początku ten post zalatuje w swej treści jakimś dziwnym posmakiem
sarkazmu,
> tak, jakby jego autor uważał swoje wystąpienie tutaj jako jakieś wyjątkowe
> zjawisko. być może tak to wygląda, ale nie ma w tym nic podstępnego; po
> prostu taka jest forma tego postu.
czy ci sie troche ego nie zabardzo rozroslo, jedyne czym zalatuje ten post
to
twoj egocentryzm, ja to ja tamto.
> teraz troszkę skrystalizuję moją wypowiedź. ostatnie dni skłoniły mnie do
> pewnej refleksji nad modlitwą. doszedłem do wniosku, że moje uprawianie
> sztuki jest moją modlitwą. nie będę teraz wnikał w istotę boga i wiary, bo
> nigdy nie skończę tego postu. podam za to na przykład sposobu odprawiania
> modłów przez np. społeczności plemienne, gdzie modlitwą jest taniec i
śpiew.
> za pomocą takich właśnie środków łączyli się z duchami.
zauwaz tylko, ze sa to SPOLECZNOSCI, wiec ten przyklad jest z innej
bajki (i tez nie bede wnikal dlaczego).
> spodziewam się, że znajdą się osoby, które nie wierzą w siłę świadomości
> zbiorowej i modlitwy. zrozumiem, że nie będą one się ze mną zgadzać, ale
> przecież dzięki temu właśnie myśl nie stoi w miejscu.
> chciałbym teraz jakoś spointować tą wypowiedź, ale nic mi nie przychodzi
do
> głowy; wszystko już napisałem. skończę może tak: poczułem wielką ulgę, gdy
> uświadomiłem sobie, że tak naprawdę nigdy nie oddaliłem się od boga i
wiary,
> nawet gdy przeciwko bogu bluźniłem. zawsze bowiem tworzyłem; rozwijałem
dar
> od boga. to była moja modlitwa. nawet więc jeśli boga nie ma, ja i tak
> spełniłem mój obowiązek wobec człowieczeństwa; pchnąłem ewolucję do przodu
> dzięki pracowaniu nad swoją świadomością.
>
ale najwazniejsze ze spelniles obowiazek wobec wlasnego ego, wprowadziles
je w stan pelnego zadowolenia.
przemek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-04-06 11:22:09
Temat: Re: talent i modlitwa> to chyba pojechales, jak chcesz zeby cie chwalili za glebokosc mysli to
> zostan
> naukowcem, sztuka zwykle wyraza to co sie czuje, jak probujesz wyrazic
> to co myslisz to nie dziwota ze nikt tego nie rozumie.
> jesli tylko ty mozesz "pojac i docenic" swoja prace, to czesto uzywa sie
> na to okreslenia grafomania.
no to teraz ty mi pojechałeś :)
> czy ci sie troche ego nie zabardzo rozroslo, jedyne czym zalatuje ten post
> to
> twoj egocentryzm, ja to ja tamto.
a jak mam pisać, skoro to mój post o mnie?
> zauwaz tylko, ze sa to SPOLECZNOSCI, wiec ten przyklad jest z innej
> bajki (i tez nie bede wnikal dlaczego).
generalnie, jak mi się zdaje, najmniejszą komórką społeczności jest
jednostka, i na przykład wszelkie zmiany w społeczności zaczynają się od
zmian w samej jednostce. to wszystko to jest jedna bajka.
> ale najwazniejsze ze spelniles obowiazek wobec wlasnego ego, wprowadziles
> je w stan pelnego zadowolenia.
wyjaśnij mi łaskawie, co rozumiesz przez pojęcie mój 'obowiązek' i jakiż to
stan zadowolenia chciałem osiągnąć. albo ja nie rozumiem siebie i tego co
piszę, albo ci się wydaje, że znasz mnie lepiej ode mnie samego...
pzdr.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-04-06 13:43:35
Temat: Re: talent i modlitwa
Użytkownik "nawrocki" <p...@n...art.pl> napisał w wiadomości
news:b6p2nu$9n2$2@news.onet.pl...
> > to chyba pojechales, jak chcesz zeby cie chwalili za glebokosc mysli to
> > zostan
> > naukowcem, sztuka zwykle wyraza to co sie czuje, jak probujesz wyrazic
> > to co myslisz to nie dziwota ze nikt tego nie rozumie.
> > jesli tylko ty mozesz "pojac i docenic" swoja prace, to czesto uzywa sie
> > na to okreslenia grafomania.
>
> no to teraz ty mi pojechałeś :)
>
kazdy moze, jesli chce.
> > czy ci sie troche ego nie zabardzo rozroslo, jedyne czym zalatuje ten
post
> > to
> > twoj egocentryzm, ja to ja tamto.
>
> a jak mam pisać, skoro to mój post o mnie?
>
nie moja sprawa, ja tylko odpowiadam jakie to wrazenie na mnie robi,
chcesz robic inne to sam cos wymysl.
> > zauwaz tylko, ze sa to SPOLECZNOSCI, wiec ten przyklad jest z innej
> > bajki (i tez nie bede wnikal dlaczego).
>
> generalnie, jak mi się zdaje, najmniejszą komórką społeczności jest
> jednostka, i na przykład wszelkie zmiany w społeczności zaczynają się od
> zmian w samej jednostce. to wszystko to jest jedna bajka.
>
tyle ze nie kazde zmiany zachodzace w jednostce zachodza w spolecznosci,
co wiecej spoleczenstwo czesto odrzuca takie zmiany, nazywa je choroba,
patologia itp.
> > ale najwazniejsze ze spelniles obowiazek wobec wlasnego ego,
wprowadziles
> > je w stan pelnego zadowolenia.
>
> wyjaśnij mi łaskawie, co rozumiesz przez pojęcie mój 'obowiązek' i jakiż
to
> stan zadowolenia chciałem osiągnąć. albo ja nie rozumiem siebie i tego co
> piszę, albo ci się wydaje, że znasz mnie lepiej ode mnie samego...
>
ja cie nie znam, znam tylko to co piszesz, motywow jakie ci przyswiecaja
moge sie tylko domyslac, wiec jak piszesz "spełniłem mój obowiązek
wobec człowieczeństwa; pchnąłem ewolucję do przodu
dzięki pracowaniu nad swoją świadomością", to domyslam sie ze wpadles
w samozadowolenie, a co oznacza "moj obowiazek" ktorych to slow uzyles
nie kaz mi wyjasniac, bo to nie moje slowa, ja je tylko powtorzylem.
przemek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-04-06 14:18:13
Temat: Re: talent i modlitwa> nie moja sprawa, ja tylko odpowiadam jakie to wrazenie na mnie robi,
> chcesz robic inne to sam cos wymysl.
przecież nie powiedziałem jakie chce wrażenie robić na innych... ani tego,
że obecne wrażenie mi się nie podoba (a w świetle twojej wypowiedzi mi się
właśnie nie podoba).
> tyle ze nie kazde zmiany zachodzace w jednostce zachodza w spolecznosci,
> co wiecej spoleczenstwo czesto odrzuca takie zmiany, nazywa je choroba,
> patologia itp.
tak, masz rację. zauważ jednak, że aby zmiana zaszła w społeczeństwie, musi
najpierw zajść w jednostce. pozostaje pytanie, co bardziej do czego się
dostosowuje: jednostka do społeczności, czy społeczność do jednostki.
> ja cie nie znam, znam tylko to co piszesz, motywow jakie ci przyswiecaja
> moge sie tylko domyslac, wiec jak piszesz "spełniłem mój obowiązek
> wobec człowieczeństwa; pchnąłem ewolucję do przodu
> dzięki pracowaniu nad swoją świadomością", to domyslam sie ze wpadles
> w samozadowolenie, a co oznacza "moj obowiazek" ktorych to slow uzyles
> nie kaz mi wyjasniac, bo to nie moje slowa, ja je tylko powtórzyłem.
źle mnie zinterpretowałeś. mówiąc o spełnianiu obowiązku, miałem na myśli
wypełnianie zaleceni boga, odnoście doskonalenia talentów. z drugiej jednak
strony, wykluczając istnienie boga, moje ćwiczenie talentu nie miało by
sensu. sęk jednak w tym, że ewolucja człowieka w znacznej mierze polega na
samokształceniu, rozwijaniu umiejętności. zatem gdy mówię, że pcham ewolucję
do przodu, mam na myśli to, że spełniam odwieczne prawo tejże ewolucji,
czyli uczenie się. tak chciałem by to zostało odczytane.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-04-06 15:22:47
Temat: Re: talent i modlitwa"nawrocki" napisał:
> spełniłem mój obowiązek wobec człowieczeństwa; pchnąłem ewolucję do przodu
> dzięki pracowaniu nad swoją świadomością.
Wydaje mi się, że ewolucję pcha się do przodu w nieco inny sposób, niż
przez pracowanie nad świadomością. Że tak powiem, raczej przez "popychanie". ;-)
Nie myśl, że się czepiam. Lubię czytać Twoje posty. Masz dziwaczny "background",
ale podoba mi się tok Twojego rozumowania - mimo że bardzo często się z tym,
co piszesz, nie zgadzam. Zauważyłem przy okazji po raz kolejny syndrom "perły
przed wieprze" w Twoim wydaniu. Całkiem spory klub już się zebrał. ;-)
Pozdrawiam.
--
Sławek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |