| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2002-12-02 12:00:14
Temat: Re: trudna decyzja ...
Użytkownik "Pyzol" <p...@s...ca> napisał w wiadomości
news:GsyG9.19004$Qr.364157@news3.calgary.shaw.ca...
>
> "Jerzy"
> Moje porownanie mialo na celu wykazanie jedynie bezsensu
> > Twojego kategorycznego sformulowania NIE UPRAWIA SIE.
>
> Bo je urwales w wygodnym ci momencie. Od tej chwili dyskutujesz juz z
teza,
> ktorej NIE wypowiedzialam.
Wedlug mnie byla to kompletna skonczona mysl zawarta w akapicie i
zawierajaca kategoryczny zakaz, z ktorym sie nie zgadzam. A brzmiala tak:
"Nie jest to sytuacja, ktora sama sie zrobila. Powstala na skutek wadliwych
wyborow. Nie ma co tutaj "gdybac". Kazdy dorosly czlowiek wie, ze
uprawianie seksu moze doprowadzic do ciazy, tak wiec NIE UPRAWIA sie seksu z
kims, o kim sie doskonale wie,ze nie zalozy sie z nim rodziny."
I to ona wlasnie zrodzila moj sprzeciw. Dyskutujesz sobie zreszta na ten
temat z kims innym tak, ze ja sie tylko poprzygladam zeby nie powielac
argumentow - bo moje zdanie znasz.
>
>
> Robisz unik, kanalizujec temat w inna strone.
> Jak sadzisz - co mi to o tobie mowi?
> Kaska
>
> Nic nie sadze - powiesz mi? To moze byc nawet ciekawe.
pozdrawiam
Jerzy
p.s. a co powiesz o calkowitej zmianie intencji mojego przykladu z
samochodem - zrobilas to.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2002-12-02 14:14:48
Temat: Re: trudna decyzja ...Użytkownik "Pyzol" <p...@s...ca> napisał w wiadomości
news:bevG9.142654$ka.3237299@news1.calgary.shaw.ca..
.
> > A człowiek nie ma popędów, nie ma emocji, ma tylko kalkulujący intelekt?
>
> Ten maly czlowiek,tez bedzie mial.
Oczywiście. Czy ktoś twierdzi, że nie?
> SO WHAT??????? Pytal kto dziecko, co ono na to?
A jest to możliwe? ;)
> Czy adopcyjna matka kochajaca nie bedzie?
Tyle, że biologiczna ma tę przewagę, że to ona urodzi i oprócz potrzeb wyższego
rzędu,
prawdopodobnie będzie miała coś takiego jak instynkt macierzyński.
(Nic nie ujmując oczywiście rodzicom adopcyjnym.)
No wyobraź sobie emocje tego dziecka, gdy dowie się, że jego WŁASNA matka go oddała,
bo uznała, że
tak będzie lepiej. Z jakich powodów?! A przecież nie postulujemy chyba wychowywania
dziecka w
kłamstwie? Będzie musiało o tym wiedzieć, bo tak jest po prostu uczciwie, a poza tym
tajemnica
rodzina (gdyby zachowano sekret) działa zazwyczaj na system bardzo destrukcyjnie.
> Zas rodzina niepelna
> j e s t dla dziecka nieszczesciem, niezaleznie od tego, czy i jak matka
> kocha.
MZ nie j e s t nieszczęściem. Wszystko zależy od wielu jeszcze innych czynników.
Może stać się
nieszczęściem, gdy matka/ojciec są sfrustrowani, przejawiający ambiwalentne uczucia
do dziecka,
odrzuceni przez najbliższych, napiętnowani, nie radzący sobie z własnymi emocjami,
itd. itp.
> Jak myslisz, dlaczego dzieci ludzi rozwodzacych sie tak ciezko przyzywaja
> rozbicie rodziny? Przeciez mame i tate beda mialy nadal.
Bo są świadkiem konfliktu i brutalnej zmiany systemu. Tego typu zmiana jest totalnym
stresem, rodzą
się pytania o trwałość miłości rodziców (jeśli siebie przestali kochać, to moze i
mnie przestaną).
> Od razu - potępienie
> > i kara za grzech? Święta Inkwizycjo...
>
> Jaka "kara"? Adopcja to nie "kara" ale wyraz najwiekszej milosci matki,
Strata dziecka - jakakolwiek - jest MZ największą z możliwych traum.
Naprawdę dziwię się, że tego nie CZUJESZ.
> Niestety, badania wykazuje inaczej.
Opowiedz więc o tych badaniach. Aby rzetelnie obrazowały problem - porównywanymi
grupami powinny być
dzieci wychowywane przez samotnych rodziców i dzieci adpotowane z powodów - jak by to
określić? -
społecznych?
Mające gdzieś tam biologiczne matki...
> Przepraszam najmocniej: Odwaznie? Gdzie ty tutaj widzisz odwage?
Odwaga jest tam, gdzie nie ma ucieczki. Ucieczką byłaby myśl o pozbyciu się dziecka.
Np. oddaniu do
adopcji.
> A ty? Czy ty wolalabys byc wychowana przez samotna matke, czy przez dwoje
> rodzicow? ( zakladajac takie same warunki materialne i taka sama troske i
> milosc).
Zdecydowanie przez samotną, biologiczną matkę. Nie mam cienia wątpliwości!
joa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-12-02 16:03:12
Temat: Re: trudna decyzja ...ajtne pisze w news:asfr6h$cmi$1@news.tpi.pl
> Odwaga jest tam, gdzie nie ma ucieczki. Ucieczką byłaby myśl o pozbyciu się
dziecka. Np. oddaniu do
> adopcji.
Joasia, aby oddać dziecko do adopcji też trzeba mieć odwagę, może
czasam większą... Gdyby tak nie było, nie znajdowałoby się
noworodków porzuconych na śmietnikach..
Oddanie dziecka do adopcji wymaga IMHO więcej odwagi, niż
wychowywanie dziecka _niechcianego_. Albo je oddamy, albo
wychowamy jako niechciane - w obydwu przypadkach dziecko będzie
_wiedziało_, że jest niechciane. Czy nie lepiej jakoś to uczucie
złagodzić i dać mu szansę na kochającą rodzinę adopcyjną?
Piszę to, bo uważam, że adopcja nie jest najgorszym rozwiązaniem,
a czasem może być najlepszym. Nie znaczy to, że będę zachęcać
matki do oddawania dzieci, nie. Ale próbuję sobie wyobrazić, co
będzie czuło dziecko wiedząc, że matka go nie chce, albo że jest
_niepewna_, czy chce..
> > A ty? Czy ty wolalabys byc wychowana przez samotna matke, czy przez dwoje
> > rodzicow? ( zakladajac takie same warunki materialne i taka sama troske i
> > milosc).
>
> Zdecydowanie przez samotną, biologiczną matkę. Nie mam cienia wątpliwości!
Zakładając, że biologiczna matka _chce_ tego dziecka i chce je
zatrzymać przy sobie z miłości do niego.. Bo jeśli nie, to rodzą
się wątpliwości, duże wątpliwości..
Cmoki. :)
Daga
--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-12-02 17:32:37
Temat: Re: trudna decyzja ...
Ja też witam wszystkich
Jestem mężem Lucyny, z tej wiadomości dowiedziałem się o wszystkim i teraz:
a) Lucyna robi sobie jaja i napisała ten mail dla żartu
b) Lucyna miała nadzieję, że tu nie trafię i się nic nie dowiem i napisała
prawdę.
Oto fakty:
1. Lucyna zarzeka się oczywiście, że to wszystko to nieprawda
2. Nie przyznała się do wyslania tej wiadomości
3. Nie uprawiamy seksu od wielu miesięcy. Powodem jest pierwsza jej 'zdrada' i
teraz Lucyna cyt. "nie czuje tego co czuła kiedyś" i drażni ją sam mój dotyk.
4. Atakuje mnie od razu, gdy tylko podzielę się z nią moimi niepewnościami. Na
mimowolnie rzucone pytanie przez telefon 'gdzie jesteś?' od razu dostałem
wiązkę typu 'znowu zazdrosny? nic Ci do tego.'.
5. Wraca ostatnio późno do domu (tłumaczenie: praca)
6. 'Pracowała' ostatnio nawet w weekendy. Gdy w taki weekend, wracając
wstąpiłem po nią do pracy to okazało się, że tam wszystko zamknięte.
7. Na pewno to Ona pisała ten list!
8. Już raz okazało mieliśmy niezłą kabałę ze zdradą. Podobno do niczego nie
doszło poza 'pieprznymi sms'ami' i jej jednym pocałunkiem w knajpie.
9. Ma kilka kont pocztowych, których adresów nie znam. Lucyna denerwuje się,
gdy tylko zauważa, że zwracam uwagę na to co ona pisze na komputerze.
Twierdzi, że ją kontroluję.
Pytanie do wszystkich:
Czy powinienem uwierzyć, że to co tu jest napisane nie jest prawdą?
Odpowiedź moja:
Ja nie wierzę. Pozdrawiam wszystkich grupowiczów. Oby więcej takiej
psychologii. Ja właśnie przestałem wierzyć we wszystko, a wszystkie
niepewności się wyjaśniły. Pozostaje strzelić sobie w łeb.
Adam
P.S. Ona wie już, że to przeczytałem i co o tym sądzę. Czekam na nią aż wróci
z pracy. I znając ją, obrażona powie mi co też ja opowiadam. I nic mi nie
wyjaśni. Szkoda, bo nadal ją kocham jak idiota.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-12-02 17:45:36
Temat: Re: trudna decyzja ...Użytkownik "Daga" <z...@N...onet.pl> napisał w wiadomości
news:20021202165554.C529.ZIRAEL@NOSPAMpoczta.onet.pl
...
> Joasia, aby oddać dziecko do adopcji też trzeba mieć odwagę, może
> czasam większą...
Pewnie tak. Ale dla mnie problem Lucyny sprowadzony do oddania dziecka do adopcji
jest jakąś
niepojętą grozą. Może dlatego, że wyobraziłam sobie (przypomniałam) jak byłam w ciąży
i co by mi
zrobiła (w emocjach) tego typu propozycja.
> Oddanie dziecka do adopcji wymaga IMHO więcej odwagi, niż
> wychowywanie dziecka _niechcianego_.
Oczywiście. Ale mówimy tutaj o konktretnej sytuacji Lucyny.
A ona przecież chce tego dziecka.
> Piszę to, bo uważam, że adopcja nie jest najgorszym rozwiązaniem,
> a czasem może być najlepszym.
W wielu wypadkach tak. ALe nie w sytuacji, gdy matka CHCE wychować to dziecko.
Pamiętam pełne grozy
opowiadanie (realne) młodej matki, której od razu po urodzeniu dziecka, na oddziale
zaproponowano
oddanie go do adopcji. Tylko dlatego, ze była panną. MZ to nieludzkie!
> Zakładając, że biologiczna matka _chce_ tego dziecka i chce je
> zatrzymać przy sobie z miłości do niego..
A czy w przypadku Lucyny tak własnie nie jest?
serdecznosci :)
joa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-12-02 17:53:05
Temat: Re: trudna decyzja ...Użytkownik <a...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:6aec.00000734.3deb9934@newsgate.onet.pl...
> Jestem mężem Lucyny, z tej wiadomości dowiedziałem się o wszystkim i teraz:
> P.S. Ona wie już, że to przeczytałem i co o tym sądzę. Czekam na nią aż wróci
> z pracy. I znając ją, obrażona powie mi co też ja opowiadam. I nic mi nie
> wyjaśni. Szkoda, bo nadal ją kocham jak idiota.
A jeśli to wszystko okaże się prawdą, to jak widzisz przyszłość?
Co zrobisz z tą miłością?
pozdrawiam
joa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-12-02 18:16:04
Temat: Re: trudna decyzja ...
> A jeśli to wszystko okaże się prawdą, to jak widzisz przyszłość?
> Co zrobisz z tą miłością?
>
> pozdrawiam
>
> joa
>
Nie wiem, cały dzień siedziałem i płakałem. Może to nie męskie.
Nie spodziewałem się czegoś takiego z jej strony. :(
A.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-12-02 18:43:27
Temat: Re: trudna decyzja ...
Użytkownik <a...@p...onet.pl> napisał:
> Twierdzi, że ją kontroluję.
A co Ty sadzisz na ten temat?
Wg mnie opis kolejnych punktow mowi o kontroli.
> I znając ją, obrażona powie mi co też ja opowiadam. I nic mi nie
> wyjaśni.
Nasze mysli sa czesto samosprawdzajacymi sie przepowiedniami. Nasze mysli
kreuja nasze zycie. A patrzac w szerszym aspekcie, czy nei jest tak, ze
kazdy
"ma to, co chce miec"?
> Szkoda, bo nadal ją kocham jak idiota.
Wg mnie milosc i kontrola wykluczaja sie.
Ile jest w Twoich relacjach do Niej milosci, a ile uczuc bedacych pochodnymi
strachu (zazdrosc, chec posiadania drugiego czlowieka, potrzeba wladzy,
kontrolowanie, zlosc, proby wpedzenia Kogos w poczucie winy)?
> Ja właśnie przestałem wierzyć we wszystko, a wszystkie
> niepewności się wyjaśniły. Pozostaje strzelić sobie w łeb.
Rozumiem, ze w tym momencie moze byc Tobie strasznie.
Widze 2 drogi zmiany sytuacji:
- poprzez zmiane swiata zewnetrznego (czyli tego co na zewnatrz Ciebie)
- poprzez zmiane samego siebie.
Czy jestes w stanie zmienic swiat zewnetrzny?
Toz stawianie oporu terazniejszosci moze skonczyc sie po prostu... Twoimi
chorobami.
A czy mozesz zmienic siebie?
Co mam na mysli?
Odpowiedz sam sobie na pytanie, co Cie rani?
- Czy zachowanie Lucyna?
- Czy TWOJE ODCZUCIA na zachowanie Lucyny?
Moze potrafisz (wiem, ze to bardzo trudne, szczegolnie w takim momencie)
uznac, ze to Ty wybierasz swoje reakcje na zachowania innych. Ale jak
wybierzesz, tak bedzie.
A czy nie jest tak, ze gdy potrafimy zmenic siebie, to po jakims czasie ten
swiat zewnetrzny zmienia sie "ku nam"? :-)
Powodzenia
Marek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-12-02 19:28:08
Temat: Re: trudna decyzja ...ajtne pisze w news:asg6th$afj$1@news.tpi.pl
> Oczywiście. Ale mówimy tutaj o konktretnej sytuacji Lucyny.
Masz rację. :-)
> W wielu wypadkach tak. ALe nie w sytuacji, gdy matka CHCE wychować to dziecko.
Pamiętam pełne grozy
> opowiadanie (realne) młodej matki, której od razu po urodzeniu dziecka, na oddziale
zaproponowano
> oddanie go do adopcji. Tylko dlatego, ze była panną. MZ to nieludzkie!
MZ też!!
Ale z drugiej strony widziałam kiedyś w TV program o adopcji.
Była tam młoda para, ludzie ok. 25-letni. Urodziło im się dziecko
z wodogłowiem, ale miało ogromne szanse na wyleczenie. Rodzice
jednak go nie chcieli. Zdecydowali, że oddadzą dziecko do adopcji
jak najszybciej. Postanowili podpisać papiery adopcyjne i podjęli
kroki w tym kierunku. Natomiast pani doktor w tym szpitalu
posłała w ich kierunku kilka inwektyw, powiedziała im, że są
nieodpowiedzialni, źli, że tak się nie robi, że nie porzuca się
swojego dziecka, że ona im nie pomoże w załatwianiu spraw
adopcyjnych i ogólnie manifestowała swoją wrogość. TV pokazała to
publicznie. Niezależnie od sądzenia, czy rodzice tego dziecka
postąpili dobrze, czy źle (kto z nas ma prawo ich osądzać?) - jak
taki materiał wpłynie na inne matki, które nie chcą swoich nie
narodzonych dzieci? Czy zechcą się narażać na taki ostracyzm i
podpisywać papiery? Bo ja myślę, że to im pomoże porzucić dziecko
bez podpisywania papierów, co zamknie temu dziecku drogę do
adopcji, odbiuerze mu szanse na rodzinę i bycie kochanym. To też
jest okrutne. Nieludzkie!!!
Ja rozumiem, że pani doktor miała prawo próbować rodziców
odwodzić od oddania dziecka, ale czy w taki sposób? Czy bardziej
jej zależało, żeby dziecko wychowywali ludzie w poczuciu, że jest
niechciane, czy bardziej jej zależało, żeby było kochane?
Dlaczego nie dała mu szansy? Ważniejsze jest, żeby dziecko było
szczęśliwe, czy żeby było wychowane przez rodziców biologicznych?
To tak na marginesie. Wywnętrzniłam się, bo mnie ten materiał
kiedyś zbulwersował. :))) Uffff.
> > Zakładając, że biologiczna matka _chce_ tego dziecka i chce je
> > zatrzymać przy sobie z miłości do niego..
>
> A czy w przypadku Lucyny tak własnie nie jest?
To wie _tylko_ Lucyna. My tutaj możemy tylko to rozważać
hipotetycznie...
--
Pozdrowieństwa,
Daga
http://www.modus-vivendi.w.pl
--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-12-02 19:42:14
Temat: Re: trudna decyzja ...Użytkownik "Daga" <z...@N...onet.pl> napisał w wiadomości
news:19991202201833.C6AE.ZIRAEL@NOSPAMpoczta.onet.pl
...
> Ale z drugiej strony widziałam kiedyś w TV program o adopcji.
> Była tam młoda para, ludzie ok. 25-letni.
> Niezależnie od sądzenia, czy rodzice tego dziecka
> postąpili dobrze, czy źle (kto z nas ma prawo ich osądzać?) - jak
> taki materiał wpłynie na inne matki, które nie chcą swoich nie
> narodzonych dzieci? Czy zechcą się narażać na taki ostracyzm i
> podpisywać papiery? Bo ja myślę, że to im pomoże porzucić dziecko
> bez podpisywania papierów, co zamknie temu dziecku drogę do
> adopcji, odbiuerze mu szanse na rodzinę i bycie kochanym. To też
> jest okrutne. Nieludzkie!!!
Nieludzkie!
Wcale nie optuję na siłę za biologicznym rodzicielstwem.
Uważam, że jest wiele sytuacji, gdy adpocja jest najwspanialszym wyborem.
Ale nigdy w sytuacji, gdy matka jest zdolna wychować dziecko. I chce tego.
> > A czy w przypadku Lucyny tak własnie nie jest?
>
> To wie _tylko_ Lucyna. My tutaj możemy tylko to rozważać
> hipotetycznie...
Masz rację.
Może nieco nadinterpretowałam ;)
Może to projekcja własnego macierzyństwa? :)
:)
joa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |