| « poprzedni wątek | następny wątek » |
231. Data: 2003-06-19 22:02:49
Temat: Re: [z cyklu: oczekiwania względem TŻ] chandraWprąciłem się, gdyż Sowa <m...@w...pl> i te mądrości wymagają
stanowczej erekcji:
>>>> A jakby wpisywanie dat do komputerów/telefonów/kalendarzy
>>>> pomagało, to jakoś każdy facet by tak robił i problem by
zniknął,
>>>> prawda?
>>>Nie sądzę.
>> No to czego chcesz?
> Może "kawałka duszy" w prezencie?. Nie tylko - masz ten badyl i
nie
> przeszkadzaj bo mecz leci?
A toto już stronnicza nadinterpretacja wątku głównego :)
--
Z poważaniem,
Z. Boczek
Jestem męską szowinistyczną świnią i jestem z tego dumny.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
232. Data: 2003-06-19 22:32:31
Temat: Re: [z cyklu: oczekiwania względem TŻ] chandraOn Thu, 19 Jun 2003 22:18:53 +0200, "Sowa" <m...@w...pl> wrote:
>Uzytkownik <j...@j...biz> napisal w wiadomosci
>news:eq04fvs0s5a63npbcehisq9mrudo3f18me@4ax.com...
>> On Thu, 19 Jun 2003 19:38:30 +0200, "Sowa" <m...@w...pl> wrote:
>
>Ja te dykteryjki nawet czytalam - "Plec mózgu"
Zgadza sie, i nie upieram sie, ze to musialo sie zdarzyc:
chodzi o to, ze w moim przekonaniu (popartym
anegdotycznym, ale jakims tam doswiadczeniem
i obserwacjami) jest w tym duzo prawdy.
>> Rozumiem tez, ze kobiecie moze na wyrazach uczucia czy chocby na
>> czyms, na co ma akurat ochote, i ze moze takie zapomnienie odczytywac
>> (w wiekszosci przypadkow blednie) jako brak zainteresowania nia.
>Ale to jest forma braku zainteresowania - przeciez jesli Cie ta konkretnie
>osoba interesuje, to po prostu wiesz, ze lubi obchodzic dane swieta i
>prezenty o konkretnym charakterze z ich okazji.
Czesciowo tak, ale przeciez kazdy podswiadomie naklada w duzym stopniu
swoja miarke do wyobrazen nt. tego, co jest oczekiwane/przyjemne.
(czasem przybiera to formy dosc komiczne: znam malzenstwo, w ktorym
zona odrywala skorke od kromki chleba i dawala mezowi, bo sama lubila
skorke i myslala, ze maz lubi, a maz robil to samo ze srodkiem kromki.
oboje brali "zeby nie sprawic przykrosci" - dopiero po jakims czasie
dogadali sie co do tego, co kto lubi)
>To sama radosc sprawic jej
>przyjemnosc.
Oczywiscie, tylko dlaczego akurat ma sie to wyobrazac w tej formie,
ktora meza/zone niespecjalnie pociaga?. Pewnie, ze tego z czasem
_uczy sie_, ale to jest wlasnie uczenie. A zycie gna i wystarczy pare
dni, zeby problemy odciagnely od tego, co chcialoby sie zachowac.
I potem jest "cholera, to juz dzisiaj, a ja prezentu nie kupilem".
Wierz mi, ze mozna to wszystko niby wiedziec, moze BARDZO zalezec mi
na tej osobie, a i tak mozna zapomniec albo odlozyc to na pozniej, bo
taki problem i inny zdarzyl sie.
I nie tylko w takich sprawach nawet: firma wyslala mnie do Istambulu,
do tureckiego kontrahenta (duze konsorcjum, maja wlasna gazete,
stacje telewizyjna, firmy przemyslowe, firme telekomunikacyjna i
Bog wie co jeszcze - bajzel organizacyjny wewnatrz iscie wschodni, ale
kase i tak maja ciezka). Mialem w teczce list napisany przez szefa,
ktory mialem wreczyc w imieniu firmy, specjalnie w odrebnej kieszeni,
zeby gdzies sie nie zawieruszyl. Po powrocie szef pyta: "jak list
zostal przyjety?" - a mnie oblewa fala goraca, bo uswiadamiam sobie,
ze przywiozlem list z powrotem ze soba...
Harowalem jak wol dla tego kontraktu - nie mozna serio powiedziec,
zeby mi na tym nie zalezalo. A i tak zapomnialem. Pamietalem o stu
rzeczach, ktore negocjowalem, bo to byly rzeczy robocze. A o tym
cholernym liscie zapomnialem.
>Inna sprawa, ze takie niepamietanie, to czesto wynik nieumiejetnosci brania.
>Skoro ja nie daje, to moze nie bede musiala brac/dziekowac/zaciagac
>zobowiazania/pamietac.
Ja tego tak nie widze. Po prostu i zwyczajnie. Mam na to inny punkt
widzenia: nie, zebym uchylal sie od zrobienia czegos dla kogos.
Po prostu nastawiam sie na cel - i niezbyt pamietam o innych rzeczach.
>> Nie ma co kobiety obwiniac o
>> jakas plytkosc czy glupote, po prostu ma jakies
>> nieuswiadomione/niewyrazone potrzeby, czy tez komunikacja w
>> malzenstwie generalnie kiksuje - gdzie? Okolicznosci troche
>> dramatyczne: trzydziestka, pewna "cezura" jak by nie bylo, malzenstwo,
>> maz z butelka wina, placz zony, byc moze uraza meza. Jak dla mnie, to
>> tu nie chodzi tylko o taki drobiazg, jak nieodpowiedni prezent.
>Pewnie ze nie - ale ten prezent jest swiadectwem jak malo on o niej chce
>wiedziec - daje alkohol niepijacej.
No tak, lekka gafa. ;-) Chociaz MOZE byc i tak, ze byla to jakas
"szpila" psychiczna. A moze "wyrzut" (za malo w tobie "szalenstwa"
a ja troche tego potrzebuje?) Jesli tak, to tam jest rzeczywiscie
zle.
>Jak z kims jestes, to dosc szybko
>orientujesz sie czy jest to osoba alkoholu uzywajaca czy nie. I co lubi, a
>co nie.
>Gdybym ja na urodziny usmazyla mezowi stek - to pewnie jasno odczytalby
>informacje - chce Ci zrobic na zlosc.
>Wiem o nim , i z wzajemnoscia, nie tylko to co mi powiedzial. Po tym jak
>chodzi, jak tupie, jak patrzy, jak mówi, jak oddycha wiem co sie z nim
>dzieje, w jakim jest nastroju.
>I o to chodzi - jak sie chce, to sie wie, bo sie czlowiek partnerem
>interesuje.
>Po prostu.
>Mam wrazenie, ze brak tu tego zainteresowania i faktycznych checi.
MOZE tak byc. Brak danych.
Ale NIE MUSI tak byc: uwierz, ze niektorzy mezczyzni NAPRAWDE
po prostu nie pamietaja. Nie jest to az taki ogromny problem:
rzeczywiscie, tak jak ja to robie, mozna to zapisac w kalendarzu.
Ale mozna tez zapomniec o tym wszystkim, bo po prostu sie
o tym nie mysli i to czlowieka nie obchodzi, bo co innego i bardziej
krytycznego jest na glowie, i te inne sprawy po prostu sie ignoruje, a
skupia na tym, co w danym momencie jest problemem, ktory z jakichs
waznych wzgledow trzeba rozwiazac.
>> Ja w ogole zapominam, ze mam imieniny (gdyby nie koniecznosc
>> podawania daty urodzenia przy roznych okazjach, zapominalbym
>> tez o urodzinach). Dobra strona jest taka, ze jestem mile zaskoczony,
>> jak cokolwiek dostane, a jak nie dostane, to nie ma problemu, bo
>> nie pamietam. :-)
>
>No ja tez sie ciesze bo na ogól o imieninach swoich zapominam i mam
>niespodzianke, ale tez wiem, ze jak ja zapomne o meza, to bedzie mu przykro
>(i mnie tez). Bo dla niego sa wazne (wiec dla mnie tez). I to sie liczy
>bardziej niz moje "a bo nie pamietam o bzdetach" w tym temacie. To tylko 2
>dni w roku!
Teoretycznie prawda. I ja tez nie mialem odpowiedzi na szefa "do
k.... nedzy, dlaczego pan nie dal tego listu?!?!?!".
Teoretycznie moglem zapisac. Ale notatki do spotkania roboczego
(ktore poszlo swietnie, zalatwione zostaly wszystkie sprawy, jakie
mialy byc zalatwione) robilem przedtem i nie przyszlo mi juz potem do
glowy w goraczce przygotowan (bylo od cholery roboty przed wyjazdem),
zeby zapisac "wreczyc list z pompa". Tak to jest: jak 90% czasu
zajmuja rzeczy krytyczne z praktycznego punktu widzenia, to bardzo
latwo jest zapomniec o tych 10% czasu, ktore chcialoby sie wypelnic
tym, czym chcialoby sie to wypelnic. Owszem, trzeba sie starac, ale
nie ma co liczyc, ze te nasze oczekiwania "odrobiny luksusu" uda sie
zaspokoic w pelni czy chocby w wiekszosci.
Ja nie mam specjalnych pretensji o to do innych ludzi: trudno, takie
jest zycie. Dopoki wywiazuja sie z podstawowych i waznych rzeczy, nie
przypisuje im zlych intencji.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
233. Data: 2003-06-19 22:56:28
Temat: Re: [z cyklu: oczekiwania względem TŻ] chandraOn Thu, 19 Jun 2003 23:03:44 +0200, "Sowa" <m...@w...pl> wrote:
>
>Użytkownik <j...@j...biz> napisał w wiadomości
>news:oet2fvkja7lu887dn0j8gi9kaa7bhfo1p1@4ax.com...
>> On Thu, 19 Jun 2003 08:54:57 +0200, "boniedydy"
>> <b...@z...pl> wrote:
>>
>> >> A jakby wpisywanie dat do komputerów/telefonów/kalendarzy pomagało, to
>> >> jakoś każdy facet by tak robił i problem by zniknął, prawda?
>> >
>> >Nie sądzę.
>>
>> No to czego chcesz?
>
>Może "kawałka duszy" w prezencie?. Nie tylko - masz ten badyl i nie
>przeszkadzaj bo mecz leci?
A moze ja zupelnie inaczej wyobrazam sobie ten kawalek duszy? Moze
dla mnie piec minut intymnej rozmowy i troche poseksienia sie jest
warte wiecej _jako przejaw dbania o siebie nawzajem_ niz wszystkie
prezent y, jakie dostalem?
Moze lubie podroze, seks, rozmowe z kims "w cztery oczy", a nie lubie
przyjec i nie interesuja mnie drobiazgi, prezenty czy nawet kolacje
przy swiecach (jako oprawa)?
Udowodnij mi, dlaczego taka skala wartosci i skala przyjemnosci
jest gorsza czy niewlasciwa w stosunku do innych skal wartosci
i przyjemnosci.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
234. Data: 2003-06-19 23:01:22
Temat: Re: [z cyklu: oczekiwania względem TŻ] chandraOn Thu, 19 Jun 2003 15:28:29 +0200, "puchaty" <p...@w...pl>
wrote:
>
>Użytkownik <j...@j...biz> napisał w wiadomości
>news:ddt2fv4nkr8s0oo0ih82aph4n1k1d2o1gh@4ax.com...
>...
>> empatii i zrozum, ze dla faceta takie rzeczy same w sobie
>> generalnie nie maja zadnego znaczenia albo bardzo slabe
>> znaczenie. Tyle.
>
>Nie generalizuj, facet!
Jeszcze raz: jezeli generalizacja _nie jest bezpodstawna_,
to jest ona jak najbardziej OK. "Wszystkie stwierdzenia, jakie
wypowiadamy, sa generalizacjami" (a to jest dodatkowo
paradoks Russella).
Powazniej: jesli to stwierdzenie jest prawdziwe (wg
rozsadnych/popularnych kryteriow) wobec np. 80%
facetow, to jest to z punktu widzenia "nauk spolecznych"
twierdzenie zasadne. (jak ktos celnie stwierdzil, o ludzkich
/spolecznych sprawach da sie tylko powiedziec
"some do, some don't" - "niektorzy to robia, niektorzy
nie", ale to nie moze powstrzymywac nas przed sadami
oceniajacymi czy wartosciujacymi, bo inaczej NIC nie
daloby sie o sprawach nie nalezacych do obszaru
nauk przyrodniczych czy formalnych powiedziec - a
doswiadczenie wskazuje, ze ewidentnie da sie
to zrobic, nawet jesli takie stwierdzenia sa niedoskonale).
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
235. Data: 2003-06-19 23:04:18
Temat: Re: [z cyklu: oczekiwania względem TŻ] chandraOn Thu, 19 Jun 2003 19:08:12 +0200, "Ania K."
>> >A co to znaczy facet zapomina???
>>
>> Zwyczajnie. Taki bzdet nie ma dla niego znaczenia.
>
>Ale chyba w związku dwojga ludzi nie chodzi o to co nie ma dla mnie
>znaczenia, ale co dla drugiej strony ma znaczenie.
>Jak TŻ nie lubi cynaderek to przecież nie powiem Mu, że to dla mnie nie ma
>znaczenia tylko po prostu ich nie będę robić. Tak przynajmniej ja
>funkcjonuję w naszym związku. Zresztą TŻ też.
Nie, ale obiad robi sie czesciej i telefonuje sie do drugiej polowki
tez czesciej, dlatego o telefonie pamietam, a rocznice sa rzadko,
dlatego jak nie zapisze w kalendarzu, to zabudu i koniec.
>> Np. do tej
>> pory nie moge zapamietac, kiedy mam imieniny (jak ktos
>> mi sklada zyczenia, to robie wielkie oczy - musze przypominac
>> sobie, o co mu chodzi). Staram sie pamietac o rodzicach, ale i tak
>> czesto zapominam. Chyba wpisze do komorki.
>Wpisz wpisz, bo może to dla nich ma znaczenie. Czy to takie straszne komuś
>sprawić przyjemność?
<sarkazm>Nie.</sarkazm>
>> Ale raczej
>> trudno zmuszac sie bez przerwy do pamietania o czyms, co dla mnie
>> nie ma zadnego znaczenia - czy mam bez przerwy pamietac i
>> sprawdzac co kilka godzin "o, ktos moze miec dzisiaj
>> imieniny/urodziny/jakas okazje". Czy tego oczekujesz?
>
>Od Ciebie akurat niczego nie oczekuję
Od mezczyzn/meza/chlopaka, nie mnie osobiscie przeciez!
>> >Nie ma to jak generalizowanie.
>>
>> Nie ma, nic w tym zlego - dopoki jest prawda, generalizacja
>> jest OK.
>
>Polemizowałabym.
No to polemizuj.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
236. Data: 2003-06-19 23:08:42
Temat: Re: [z cyklu: oczekiwania względem TŻ] chandraOn Thu, 19 Jun 2003 14:32:12 +0200, "boniedydy"
<b...@z...pl> wrote:
>> >I wzajemnie. I nie widze powodu, dla którego miałabym prowadzić je sama,
>mój
>> >TZ również.
>>
>> Biedny facet.
>
>W róznym stopniu współczyję twjej partnerce, jeśli ją w ogóle posiadasz.
"Partnerka" to nie jest w sensie, ze jeszcze nie mieszkamy razem.
Nb, "partnerow" to ja mam w biznesie.
>> >> Nikt nie mowi o tym, ze nie moze pamietac. Chodzi o to, ze wyrazna
>> >> jest postawa "jak nie wiesz o co chodzi, to nie powiem, domysl sie
>> >> sam".
>> >
>> >Prosze, jak to kazdy czyta co innego w tych samych postach.
>>
>> Udajesz, ze tego nie ma, bo tak wygodnie.
>Jak masz ochotę dyskutować, to dyskutuj, a nie stosuj chwyty erystyczne
>zamiast argumentów, któych nie posiadasz.
To nie jest chwyt erystyczny. Przejawiasz taka postawe albo ja
popierasz - fakt, ze nie wprost, tylko lajasz, jak ktos odchyli sie
od tego albo wykaze troche zrozumienia dla kogos majacego
nieco inny poglad czy meza nie bedacego telepata. Trzeba by troche
dobrej woli, zeby to przyznac albo dostrzec, a ty dobrej woli w tej
dyskusji ewidentnie nie masz.
Byl sobie taki szkocki filozof, ktory pokazal, ze aby dotrzec
do prawdy, trzeba miec dla ludzi uwiklanych w problem
dwie rzeczy: zyczliwosc i przenikliwosc. Nie wiem jak z
przenikliwoscia, ale zyczliwosci na pewno nie masz.
>EOT.
Po raz drugi.. trzeci.. n-ty..
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
237. Data: 2003-06-19 23:17:32
Temat: Re: [z cyklu: oczekiwania względem TŻ] chandraOn Thu, 19 Jun 2003 23:30:26 +0200, "Sowa" <m...@w...pl> wrote:
>
>Uzytkownik <j...@j...biz> napisal w wiadomosci
>news:usu3fv4d5c5kjdo6mdnoc0ic5miqm1s17r@4ax.com...
>> On Thu, 19 Jun 2003 14:37:49 +0200, "boniedydy"
>> <b...@z...pl> wrote:
>
>> Nie porownalem cie do kozy, tylko stwierdzilem swoje preferencje
>> (ktore, wierze, podzieliloby wielu mezczyzn w stosunku do kobiety
>> o takiej postawie jak twoja) a propos randki z toba albo z koza.
>Wiesz co? To troche glupio jak najpierw ja oskarzasz o uogólnienie
Niezupelnie o uogolnienie: o stwierdzenia BEZPODSTAWNE.
Nieuzasadnione. Domniemywane. Niezyczliwe. Roznica moze dla
niektorych subtelna, ale zasadnicza.
>a potem
>sam uogólniasz, ze "wielu facetów by cos tam"
Jesli to jest zasadne, a wyglada na zasadne...
>Ja znam facetów którzy faktycznie szukaja panienek uleglych, niepyskatych i
>raczej glupiutkich,
Nie na temat.
>Ale i znam takich, dla których inteligentna, dobrze
>wiedzaca co chce kobieta , dodatkowo tak ladna jak boniedydy, bedzie
>wymarzona partnerka.
Moze, tylko co to ma do rzeczy: spotykalem ladne i inteligentne, ktore
byly tak sfrustrowane, swarliwe, wymagajace i gderajace, ze faceci
od nich wiali. Ja tez omijalem szerokim lukiem.
>Mam wrazenie, ze po prostu napisala to, co Ciebie samego jednak dreczy - ze
>takie nie pamietanie o swietach najblizszych (TZ, rodziców, przyjaciela) to
>jednak zle swiadczy o nie pamietajacym, lub pamietajacym na odczep sie, -
>dam byle co niech spada, byle rytualu dopelnic i miec spokój.
Nie, zupelnie nie o to chodzi. Chodzi raczej o _rozne skale wartosci_,
troche wzajemnego zrozumienia - ze jak on nie daje jakiegos
wspanialego prezentu, to jeszcze nie znaczy, ze przestalo mu zalezec,
i na odwrot tez pewnie cos by sie znalazlo.
>> Nie bredz glupot. Napisalem sporo _na temat_, tylko ty
>> to ignorujesz, a potem piszesz, ze nie bylo: zamiast
>> skupic sie na opisywanym problemie, sciagasz dyskusje
>> zupelnie niepotrzebnie w obwinianie (akurat meza).
>> Problem jest ciekawy, a ty go splycasz.
>Nikt nie musi miec zdania takiego jak Ty, a Ty nie musisz zasmiecac grupy
>swoimi popisami w niezbyt wybrednych wycieczkach osobistych.
Nie musze, ale chce - bo takie frustratki _zatruwajace kulture, w
ktorej zyjemy w sposob perfidny, dwulicowy i przepelniony zolcia_
lubie tepic. Przyznaje.
>Ja tez uwazam, ze maz sie w tym wypadku nie popisal.
Nie popisal. Tylko z tego nie wynika, ze polajanki boniedydy sa
zasadne.
>I nie dziwie sie ze
>dziewczyna przeplakala prezent niewypal.
Ja sie troche dziwie (i podejrzewam glebszy problem), ale: z tego nie
wynika, ze polajanki boniedydy sa zasadne.
>Tez uwazam, ze prezent wyzebrany nie cieszy.
Nie cieszy. Tylko z tego nie wynika, ze polajanki boniedydy sa
zasadne.
>> Ale ja lubie walczyc (slownie oczywiscie) z takimi jak ty: niby
>> dlaczego takie pelne jadu wypowiedzi w stosunku do mezczyzn
>> jak twoje maja byc tolerowane w kulturze?
>
>A czemu uwazasz ze Twoje niewybredne wycieczki osobiste, maja byc tolerowane
>w kulturze?
Dlatego, ze nie sa _zjadliwe wobec kobiet, mezczyzn lub innej grupy_
(i do tego z hipokryzja, ze alez no nie, wcale nie).
>Czyzby swiadczyly o Twojej kulturze?
Nie swiadcza. Mam to gdzies.
>Niestety swiadcza haniebnie.
Niech swiadcza, jak chca. Mam to gleboko.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
238. Data: 2003-06-19 23:25:41
Temat: Re: [z cyklu: oczekiwania względem TŻ] chandraOn Thu, 19 Jun 2003 22:46:06 +0200, "puchaty" <p...@w...pl>
wrote:
>przefiltrowywane sa wiadomosci ode mnie. Boniedydy ma
>zapewne okreslony stosunek do mezczyzn bo pewnie czegos
>tam aktualnie doswiadcza lub doswiadczyla - to jest jej
>pryzmat.
Tez tak sobie pomyslalem, ale mam za malo danych.
>Prawde mówiac ani ja, ani ona, ani Ty, ani ktokolwiek
>nie zbliza sie w zaden sposób do prawdy na temat zycia
>justsingle.
W pelni nie. Ale w pelni nie trzeba: wystarczy troche.
>Ot tak sobie gadamy by poczuc sie lepiej.
Owszem, prawda, zgadzam sie.
Ale nawet te bzdurne, niekompletne i przypadkowe "pogadanki" to
przeciez czesc zycia umyslowego ludzi. Tak jest. I ja mam dosc
mizandrii w kulturze. Denerwuje mnie obwinianie o (niemal wszystko
zle) mezczyzn. Jezeli ktos mowi: "spokoj duszy wazniejszy" - swietnie,
OK, jego prawo. Moje prawo: nie zgodzic sie z tym i kontrowac.
Nie bede kladl uszu po sobie, akceptowal tego wszystkiego i
jeszcze grzecznie sie usmiechal. Lub - ignorowal.
>> mam jej za zle - nie kazdy do konca uswiadamia sobie, czego
>> wlasciwie oczekuje w malzenstwie; zaczelo sie ciekawie, a
>> potem boniedydy skierowala dyskusje na manowce).
>I co z tego, ze skierowala na manowce.
To, ze byla interesujaca, i ten malutki kawaleczek tez gdzies
tam sobie powedruje i ktos o tym pomysli, i to tez bedzie
czesc naszych powszechnych przekonan.
Ludzie mowia i potem tak sobie to ewoluuje. Idee i
powszechne przekonania nie spadaja z nieba.
Powiedz mi, DLACZEGO nikt tak nie protestuje czy
nie powstrzymuje innych, kiedy kobiety czy feministki
przeciw czemus tam protestuja czy demonstruja?
Sprobuj to zbyc "alez to tylko takie dyskusje o
pierdolach"!
>A po co my tu piszemy jak tylko sobie pogadac generalnie o
>pierdolach. Bo czym jesli nie pierdolami sa problemy innych
>ludzi? Bo czym jesli nie pierdolami sa nasze problemy dla innych.
>Bo czym naprawde sa te problemy?
>Denerwuje mnie gdy ktos atakuje personalnie, bo sam w sobie nie
>akceptuje checi "dowalania" komus
Ja akceptuje: to jest sposob mniej brutalnego "dania po uszach"
przez spolecznosc temu, kto robi czy mowi rzeczy juz nazbyt
watpliwe.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
239. Data: 2003-06-20 00:21:40
Temat: Re: [z cyklu: oczekiwania względem TŻ] chandra
Użytkownik <j...@j...biz> napisał w wiadomości
news:mbf4fv096o9f27070abn3r9706p6e8mvqc@4ax.com...
> A moze ja zupelnie inaczej wyobrazam sobie ten kawalek duszy? Moze
> dla mnie piec minut intymnej rozmowy i troche poseksienia sie jest
> warte wiecej _jako przejaw dbania o siebie nawzajem_ niz wszystkie
> prezent y, jakie dostalem?
>
> Moze lubie podroze, seks, rozmowe z kims "w cztery oczy", a nie lubie
> przyjec i nie interesuja mnie drobiazgi, prezenty czy nawet kolacje
> przy swiecach (jako oprawa)?
>
> Udowodnij mi, dlaczego taka skala wartosci i skala przyjemnosci
> jest gorsza czy niewlasciwa w stosunku do innych skal wartosci
> i przyjemnosci.
Bo chodzi o wzajemność - sorki ale 5 minut intymnej rozmowy i poseksienia
zdarza się w stałym związku kilka razy w tygodniu. Rozmowy niewymiernie
częściej. To jest codzienność.
Jeśli Ty _wiesz_ że wyobrażasz sobie coś inaczej - to znaczy że masz wiedzę,
jak wyobraża to sobie ta druga strona.
Postarać się 2 razy w roku zrobić jej przyjemność na miarę jej wyobrażeń, to
naprawdę niewiele.
Skoro chcesz żyć tak jak Ty lubisz, to miej świadomość że druga osoba też
chce robić to na swoją modłę- oczywiście można ją zdominować i narzucić
własne zasady - ale czy to jest miłość? Nie sądzę - raczej zaborczość i
egoizm.
A chyba nie do tego się dąży.
Codzienność, To te małe codzienne kroczki prowadzące do celu - a takie
większe okazje to jakby drogowskazy /sprawdziany dla obojga - czy ich wózek
toczy się ciągle w tym samym kierunku. Czy może tylko jedno go ciągnie, gdy
tymczasem drugie leży brzuchem do góry i pogania bacikiem.
Sowa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
240. Data: 2003-06-20 00:36:29
Temat: Re: [z cyklu: oczekiwania względem TŻ] chandra
Użytkownik <j...@j...biz> napisał w wiadomości
news:skg4fvgcp2873k0sh6qm7c27e9apelhjp7@4ax.com...
> >Wiesz co? To troche glupio jak najpierw ja oskarzasz o uogólnienie
>
> Niezupelnie o uogolnienie: o stwierdzenia BEZPODSTAWNE.
> Nieuzasadnione. Domniemywane. Niezyczliwe. Roznica moze dla
> niektorych subtelna, ale zasadnicza.
Działasz na zasadzie - przygania kocioł garowi - a sam smali.
> >sam uogólniasz, ze "wielu facetów by cos tam"
>
> Jesli to jest zasadne, a wyglada na zasadne...
Tak samo wyglądają jej argumenty - są zasadne z jej punktu widzenia, tak jak
Twoje są zasadne z Twojego punktu widzenia.
Tak jak nie na temat, są nieżyczliwe wycieczki osobiste, spychające główny
wątek w cień.
> >Nikt nie musi mięć zdania takiego jak Ty, a Ty nie musisz zasmiecac grupy
> >swoimi popisami w niezbyt wybrednych wycieczkach osobistych.
>
> Nie musze, ale chce - bo takie frustratki _zatruwajace kulture, w
> ktorej zyjemy w sposob perfidny, dwulicowy i przepelniony zolcia_
> lubie tepic. Przyznaje.
A czy nie jest perfidią perorowanie o kulturze i zaśmiecanie jej - chcesz
kultury - zacznij od siebie.
I co to za uogólnienie - "takie frustratki zatruwające kulturę?" - czy to
znowu jakieś subtelne domniemanie?
Sowa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |