| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2002-02-20 23:41:40
Temat: zaczepkaBył sobie facet, z którym - z racji wyjazdu swego czasu na obóz - miałem
nieprzyjemność obcować w pokoju tydzień.
Generalnie nie wyróżniał się niczym. Ot, chłopaczyna. Że tam trochę słoma z
butów to szczegół. Zdarza się. Że zapachy z gębusi niekoniecznie
przypominające tik-taki - to szczegół. Zdarza się.
Miał jednak zasadniczą wadę, której już tak łatwo tolerować się nie dało.
Otóż facet ów koniecznie chciał dostać wpierdol.
Najpierw myślałem, że taki jego charakter, może ma kompleksy, bo z wiochy i
chce się pokazać. Ale potem jego zaczepki, dogadywania i irytująco głupie
komentarze zaczęły być denerwujące. Czegoś mu w tym życiu brakowało. Zaczął
mnie wkurwiać, bo w końcu takie zachowanie (łaził za mną bez przerwy,
dogadywał gdzie się dało, probował zaczepiać i cwaniakować) też człowieka
wkurzy.
Nie no, nie myślałem o biciu. Nie walę w ryj byle za co, bo staram się dojść
do porozumienia innymi, łagodniejszymi drogami.
No, ale cóż... Nie dało się. Gdy po obiedzie dnia pewnego glebnąłem się w
wyro i zobaczyłem gębę owego faceta, próbującą wydobyć z siebie resztki
gluty (przypuszczalnie chciał podzielić się własną śliną ze mną),
wypowiedziałem krótkie "spierdalaj" i usłyszałem ironiczny śmiech.
No więc podniosłem swoje cięzkie ciało z wyra (oj, jak to się nie chce...) i
wpierdoliłem ze trzy razy delikwentowi między oczy. Rączka bolała, ale efekt
zadowalający mnie przyszedł dość szybko. Krewka leciała i nawet ząbki gdzieś
tam po podłodze się palętaly, ale trudno. Nie było rady.
Koleś chyba probował oddać, ale szybko się kapnął (czyli jednak myślał), że
to nie ma sensu.
I spokój miałem do końca obozu. No, pomijając kierownika obozu, który
dowiedział się o wszystkim i chciał zrobić z tego aferę ("zadzwonię do
rodziców!").
Konkluzja na koniec tej historyjki, a jednocześnie pytanie do grupy jest
takie - skąd biorą się przypadki takich niedorozwojów, którzy koniecznie
mają potrzebę zarobienia w nos? Gdzie tkwi błąd wychowawczy, że zamiast
pograć w piłkę, w kosza czy połazić po knajpach, taki jeden z drugim szuka
zapczepki i czeka aż otrzyma upragniony wpierdol?
WP
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2002-02-21 18:21:43
Temat: Re: zaczepkacześć
> Konkluzja na koniec tej historyjki, a jednocześnie pytanie do grupy jest
> takie - skąd biorą się przypadki takich niedorozwojów, którzy koniecznie
> mają potrzebę zarobienia w nos? Gdzie tkwi błąd wychowawczy, że zamiast
> pograć w piłkę, w kosza czy połazić po knajpach, taki jeden z drugim szuka
> zapczepki i czeka aż otrzyma upragniony wpierdol?
Jak to czasami na wiochmenów przystało, tydzień bez bijatyki to tydzień
stracony (szcególnie w soboty). Tak sobie myślę, że może on był the best
w swojej wioseczce i myslał, że jak się z niej wyrwie to też będzie
gość, no wiesz - nikt mu nie podskoczy, każdy go słucha, a żadna
panienka nie odmawia.A może nie lubił miastowych?
M.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |