Path: news-archive.icm.edu.pl!news.rmf.pl!agh.edu.pl!news.agh.edu.pl!news.onet.pl!new
sfeed.tpinternet.pl!atlantis.news.tpi.pl!news.tpi.pl!not-for-mail
From: "Cichy" <c...@w...to!!yellow.com.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: zdrada
Date: Sun, 4 Jan 2004 20:55:01 +0100
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl/
Lines: 120
Message-ID: <bt9ueh$8vf$3@atlantis.news.tpi.pl>
Reply-To: "Cichy" <c...@w...to!!!yellow.com.pl>
NNTP-Posting-Host: pb42.gdansk.cvx.ppp.tpnet.pl
X-Trace: atlantis.news.tpi.pl 1073249562 9199 213.76.25.42 (4 Jan 2004 20:52:42 GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: Sun, 4 Jan 2004 20:52:42 +0000 (UTC)
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2800.1158
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2800.1165
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:247929
Ukryj nagłówki
Proszę o poradę!!!
Byłam z moim chłopakiem prawie 6,5 roku bywały chwile gorsze i lepsze jak to
w każdym związku. Myślałam jednak, że kochamy się do tego stopnia iż zdrada
nigdy nas nie będzie dotyczyć. Myliłam się. Na początku października
mieliśmy drobną sprzeczkę, pokłóciliśmy się i zerwał ze mną. Myślałam, że to
moja wina, ponieważ on tak twierdził jednak czułam, że chodzi o ,,coś" kogoś
innego. On zaprzeczał, śmiał się z tego, że kobiety zawsze w takich chwilach
myślą w ten sposób. Nie byliśmy ze sobą przez prawie miesiąc jednak czasami
kontaktowaliśmy się ze sobą telefonicznie, 2 może 3-krotnie spotkaliśmy się.
Nie docierały do niego moje argumenty, że wszystko da się naprawić, że taka
błahostka o którą się posprzeczaliśmy nie może zawalić tego wszystkiego co
nas łączyło. Twierdził, że to jego decyzja i tak będzie bo on tak
postanowił. Mówił, że mnie kocha ale to co zrobiłam jest nie wybaczalne
(chodziło o kasę nie oddaną na czas) nie interesowało go dlaczego tak się
stało. Przez ten miesiąc okropnie cierpiałam, obwiniałam się za to co się
stało, ponieważ on mi to wmawiał (teraz to wiem). Po miesiącu zadzwonił do
mnie z pytaniem i powiedział, że ma dla mnie niespodziankę. Pytanie
dotyczyło jego trzy dniowego wyjazdu za granicę, myślałam, że niespodzianką
będzie to, iż zabierze mnie ze sobą, miał dzwonić następnego dnia, nie
zadzwonił, ja odezwałam się do niego po trzech dniach, powiedział, że wraca
akurat z Niemczech, prowadzi samochód i nie może rozmawiać, życzyłam mu
dobrej drogi i rozłączyłam się. Po kilku dniach zadzwonił do mnie do pracy
powiedział, że jest chory, przybity i potrzebuje mnie, prosił abym do niego
przyjechała, tak też zrobiłam. Pojechałam do niego i zastałam go w okropnym
stanie wyglądał zupełnie inaczej niż gdy go widziałam po raz ostatni, schudł
chyba ze 20 kilo, dużo płakał, mówił, że jest do niczego, że nie wie co się
z nim dzieje, że potrzebuje pomocy psychologa, nie wiedziałam o co chodzi,
pytałam ale nie chciał powiedzieć (myślałam, że żałuje tego, że ze mną
zerwał) jaka byłam naiwna. Przyjeżdżałam do niego przez kilka dni
tłumaczyła, że wszystko się ułoży, że nie możemy zaprzepaścić tych lat w
trakcie których byliśmy ze sobą, że taki drobiazg nie może doprowadzić do
zerwania. Pytał czy i dlaczego go kocham, powtarzałam codziennie, że tak,
mówiłam dlaczego, opowiadałam co do niego czuję szczerze, widziałam i
czułam, że tego potrzebuje, nie wiedziałam dlaczego. Załatwiłam mu wizytę i
numer najlepszego psychologa w mieście, twierdził, że potrzebuje rozmowy ze
specjalistą. Dzwonił do mnie codziennie do pracy prosił, żebym przyjechała,
nawet gdy byłam okropnie zmęczona jechałam i o nic nie pytałam, wiedziałam,
że jest powód dla którego mnie potrzebuje. Nie spodziewałam się tego co
któregoś dnia jego choroby u niego znajdę. Był to wydruk z waszej strony
opisujący miłość pewnego chłopaka i dziewczyny. Przeczytałam w nim jak to
bardzo on ją kochał, jak im było ze sobą dobrze, jak wyznawali sobie miłość,
jak rozmawiali ze sobą do późna w nocy. Wspólne wyjazdy, noce spędzone ze
sobą, niekończące się wyznania miłosne, rozmowy telefoniczne w trakcie
których ona mówiła mu jak bardzo go kocha, jak często słali sobie sms-y z
wyznaniami miłosnymi. ,,Jak się później dowiedziałam faktycznie w tym czasie
wysłał całą masę sms-ów." Zapytałam go o co chodzi w tym wydruku,
powiedział, że to nie jego tylko kolegi ,,powiedzmy , ze uwierzyłam jednak
nie dało mi to spokoju i zadzwoniłam do niego prosząc aby był ze mną
zupełnie szczery, zapytałam się jego czy ten tekst który czytałam dotyczył
jego odpowiedział, że tak wówczas zadałam pytanie czy chodziło o mnie i o
niego odpowiedział, że nie, nie musiał nic więcej mówić, wiedział o co
chodzi, kurcze jak to zabolało, nigdy nie czułam takiego bólu jakby ktoś
wbił mi w serce harpun i próbował wyrwać z otchłani szczęścia. Tak właśnie
się czułam, czułam się szczęśliwa bo pozwolił mi wrócić do siebie,
powiedział, że możemy dać sobie szansę, że możemy spróbować jeszcze raz. Tak
mi powiedział w pierwszym dniu jego choroby. Gdy dowiedziałam się, że coś go
łączyło z inną kobietą, nie chciałam go znać to mu właśnie powiedziałam gdy
rozmawialiśmy ze sobą przez telefon i przerwałam rozmowę, jednak czułam, że
nadal go kocham i nie chciałam się z nim rozstać, dlatego po kilku minutach
oddzwoniłam do niego, może to był mój błąd, może nie powinnam do niego
dzwonić i zerwać z nim na dobre, oddać mu wszystkie rzeczy które od niego
dostałam wszystkie nasze wspólne zdjęcia, pamiątki z naszych wyjazdów i
zapomnieć, że w ogóle istniał. Próbowałam już wcześniej oddać mu to wszystko
nie chciał tego ode mnie odebrać. Ja nalegałam, on przyjeżdżał, ja
odwlekałam, w rzeczywistości nie chciałam aby odebrał mi to wszystko, kocham
go i nie chciałam stracić naszych wspólnych pamiątek. Długo tej nocy
rozmawialiśmy, nie wiedziałam czy do niego wrócę, w ogóle nic nie
wiedziałam, nic nie czułam tylko ból. Rano nie byłam w stanie funkcjonować
urwałam się z pracy pod pretekstem choroby, przyjechał do mnie niedługo po
moim powrocie do domu, rozmawialiśmy on chciał byśmy byli razem ja niczego
nie byłam już pewna nie wiedziałam czego chcę, powiedziałam mu ,że muszę to
wszystko przemyśleć, pobyć trochę sama, że się odezwę. Nie pamiętam zbyt
wiele z tych kilku dni nie wiem czy to ja do niego zadzwoniłam czy on do
mnie jednak wróciłam do niego bo go kocham, postanowiłam dać nam szansę.
Teraz dowiaduję się jak to wszystko wyglądało, jak się w niej zauroczył,
zakochał i że to ona zaaranżowała to wszystko, że chciała go tylko
wykorzystać do osiągnięcia pewnych celów. Dowiedział się o tym przypadkowo
od dziewczyny kolegi jej najlepszej przyjaciółki w trakcie przypadkowej
rozmowy gdy opowiadała historię swojej koleżanki, która jest z pewnym
chłopakiem tylko dlatego, że on może jej coś załatwić, mówiła, że jest
głupi, do niczego się nie nadaje i jak tylko wszystko jej załatwi to wróci
do swojego byłego chłopaka. Zgadzał mu się opis tej dziewczyny oraz imię i
adres poprosił więc jej koleżankę aby wyciągnęła od niej wszystko na ten
temat, tak też się stało opisała wszystko swojemu chłopakowi a on przekazał
to wszystko jemu. Mówi, że poczuł się oszukany, zraniony, że nie może
uwierzyć w to jak ktoś może udawać miłość tylko po to aby coś osiągnąć,
wiedziała, że on się w niej zakochał a mimo wszystko nadal to ciągnęła.
Znalazłam w jego komputerze rozmowę na gadu gadu w trakcie której opisywał
całą tą sytuację nigdzie nie wspomina o tym, że była jeszcze trzecia osoba,
która chyba najbardziej na tym wszystkim ucierpiała. Mówi, że chciał się
dowiedzieć jak to wygląda z perspektywy osoby bezstronnej nie wiem czy tak
było rzeczywiście nie pozwolił mi przeczytać tego końca wyrwał mi myszkę i
zamknął okno. Nieważne. Twierdzi, że kochał nas obydwie, że czuł się z tym
źle i dlatego postanowił jedną z nas zostawić. Rozmawiałam z nim na temat
dlaczego postanowił zostawić mnie a nie ją, mówi, że czuł się głupio w
stosunku do mnie. Jednak nie rozumiem dlaczego wolał zaprzepaścić tyle
wspólnych lat, wspomnień i przeżyć dla ledwo poznanej dziewczyny, mówi, że
nawet mu się nie podobała i to co do niej czuł to zwykłe zauroczenie i
czysta chemia. Nie wiem co o tym wszystkim myśleć, nie wiem czy dobrze
zrobiłam wracając do niego, cały czas myślę o tym co ich łączyło nie mogę
spać, jeść, często płaczę. Kocham go jednak i nie chcę stracić. Jednak na
każdym kroku dowiaduję się, że ona go zraniła i jak to go boli, że nie ma
już zaufania do nikogo nawet do siebie. Teraz on chce się na niej zemścić,
wiem jak, powiedział mi o tym, nie wiem czy to dobre rozwiązanie ja
wolałabym aby zapomniał o wszystkim co się stało. Chyba nigdy już nie będzie
między nami tak jak było, mam ograniczone zaufanie do niego, denerwuję się
gdy nie odbiera moich telefonów wyobrażam sobie wówczas różne sytuacje. On
się wkurza, że ja go sprawdzam, że chcę go kontrolować, może to i prawda nie
wiem po prostu gdy dzwonię do niego to liczę, że odbierze a coraz częściej
zdarzają się sytuacje gdy on zostawia telefon w kurtce w szatni gdy jest na
spotkaniu albo zapomina go zabrać z samochodu. Może jestem przewrażliwiona
ale wydaje mi się, że oś tu jest nie tak.
Proszę napiszcie co myślicie o całej tej sytuacji, co odczuliście czytając
tę historię i poradźcie co Wy byście zrobili, gdybyście byli na moim
miejscu. Czy dobrze zrobiłam wracając do niego? Czy poradzę sobie z tym co
się stało?
|