Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!warszawa.rmf.pl!newsfeed.tpinternet.
pl!newsfeed.jasien-net.com
Newsgroups: pl.soc.rodzina
From: Kami <K...@j...net>
Subject: zdrada - definicja
Message-ID: <1...@j...jasien.net>
Sender: Kami <K...@j...net>
Date: Thu, 3 Jan 2002 02:03:48 +0100
Lines: 33
X-Newsreader: Microsoft (R) Exchange Internet News Service Version 5.5.2653.11
References: <a0vue3$qa7$1@news.tpi.pl>
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.rodzina:724
Ukryj nagłówki
> -----Original Message-----
> From: driada [mailto:d...@f...onet.pl]
> Posted At: Wednesday, January 02, 2002 10:35 PM
> Posted To: rodzina
> Conversation: zdrada - definicja
> Subject: zdrada - definicja
[...]
Cześć Dri :-)
Obawiam się, że ta "definicja" jednak zależy od sytuacji. Bo tak - z
jednej strony zgadzam się z Arturem (he he - bo cóż innego mi pozostaje?
;-P ) - nie ma nic prostszego, jak w jakiejś dwuznacznej sytuacji
wyobrazić sobie scenę analogiczną, ale z naszym parterem w roli głównej
- właściwie działa. Z drugiej jednak nie do końca, bo i takiej reakcji
trzeba się nauczyć. Ja się tego uczę (naprawdę - dzielnie się staram).
Obawiam się, że zdarza mi się zachowywać w sposób, co do którego mój
Chłop miałby zastrzeżenia, powiem więcej - bywają to sytuacje, w których
będąc na jego miejscu Kami-zazdrośnica rzuciłaby się z pazurkami. Ale
mimo tej świadomości _wiem_ również, że to co robię jest absolutnie
nieszkodliwe dla mojego związku, i mam nad tym kontrolę. No więc
automatycznie to lekceważę, bo przecież to dla mnie nie ma znaczenia,
więc nie powinno mieć tego znaczenia i dla niego. Oczywiście nie chodzi
mi tu o żadne fizyczności, ani nawet o... nie wiem - wirtualny seks, czy
coś podobnego, hmmm... "nieczystego". Ale znam mojego partnera, i wiem,
że niektóre rzeczy, sposób zachowania, tematy rozmów mogłyby mu się nie
spodobać - nie zranić, ale po prostu nie spodobać. Niemniej jednak
staram się uczyć tego, żeby się powstrzymywać... właśnie dlatego, że
wiem, jak bardzo źle poczułabym się będąc na jego miejscu.
Więc zgodzę się, że zdrada jest tym, czego nie akceptuje partner. A
najlepszą metodą testowania jest podstawienie jego osoby na własne
miejsce w "niepewnej" sytuacji.
Ciekawsze natomiast wydaje mi się to, skąd się bierze zdrada. Czy
rzeczywiście jest tak, że w związku dochodzi do niej wtedy, kiedy coś
złego się w nim już dzieje? Że jest to już "tylko" skutek, a nie
przyczyna?
Kami (życzeniowa, noworoczna)
_____________________________
k...@p...net
ICQ: 81442231 - GG# 436414
|