Strona główna Grupy pl.sci.psychologia ;)

Grupy

Szukaj w grupach

 

;)

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 141


« poprzedni wątek następny wątek »

111. Data: 2008-06-05 13:18:14

Temat: Re: ;)
Od: medea <e...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

J-23 pisze:

> 2. To jaka jest definicja Boga w/g Ciebie, skoro ma on byt nieznany
> naszym zmyslom? To jak mamy go odczytywac? Czy w ogole mozliwym jest
> odczytanie czegokolwiek pozazmyslowo?
> 3. Jezeli czlowiek zostal stworzony na obraz i podobienstwo to skad
> taka ulomnosc, ze ludzka percepcja jest niezdolna do odczytania istoty
> boskosci? Znow psikus Stworcy?
>

A czy samo pojawienie się powszechnej myśli o Bogu nie może być
dostatecznym dowodem na jego istnienie? Może są zmysły, których jeszcze
człowiek nie odkrył?

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


112. Data: 2008-06-05 14:10:16

Temat: Re: ;)
Od: medea <e...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

i...@g...pl pisze:

> Co ma do mojej wiary jakis tam ksiądz? - księża to tylko tłumacze,
> pośrednicy, w sumie mnie akurat niepotrzebni do kształtowania wiary, bo
> czytam na ile potrzebuję i szukam jej sama, tłumaczy (często marnych) nie
> potrzebując. Księża (kler, hierarchia kościelna) to tylko ludzie i nie ufam
> ich nieomylności, zresztą nikt nigdy mi jej nie wtłaczał do głowy, wręcz
> przeciwnie, zawsze poprawnie tłumaczono mi znaczenie słów "sługa Boży".

Zaintrygowałaś mnie, Ikselko. Jeśli masz takie przemyślane podejście do
sprawy wiary, to jak sobie radzisz z rytuałem? Nie męczy Cię on, nie
śmieszy, nie wydaje Ci się bezsensowny? Wymaga przecież przyjęcia za
pewnik dogmatów, podporządkowania się pewnym regułom. Rozumiałabym,
gdybyś została wychowana w duchu katolicyzmu, wtedy byłoby Ci łatwiej.
Ja w domu przesiąkłam skrajnym ateizmem i, mimo że miałam w dzieciństwie
okres fascynacji wiarą, jednak nie udało mi się osiągnąć pełnej
realizacji wiary poprzez np. uczestnictwo we mszy, czerpania z tego
duchowej satysfakcji (w dorosłości oczywiście, okresu dziecięcego nie
liczę).

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


113. Data: 2008-06-05 16:25:02

Temat: Re: ;)
Od: "i...@g...pl" <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Thu, 5 Jun 2008 04:40:00 -0700 (PDT), J-23 napisał(a):

> 1. Ale jakiego porzadku, skoro wszystko w kosmosie jest dzielem
> przypadku?

Oczywiście pewna doza "przypadku" musi być - ale to tak, jakbyś puścił psa
na bardzo długiej smyczy, niech myśli, że jest swobodny, a Ty masz nad nim
ogólną kontrolę i nie wyjdzie poza Tobie odpowiadający obszar. Biedny pies
- myśli, ze Ciebie nie ma ;-P Tak i my myślimy o Bogu ;-P
Wiem, to trochę trywialne, ale obrazowe :-)

No, a budowa materii nie jest przypadkowa, jest przeraźliwie wręcz(!)
uporządkowana.
Np Układ Słoneczny (mówię o nim, bo jest nam/mnie znany najlepiej)
odzwierciedla tę prawidłowość, a można ją obserwować i w stronę coraz
mniejszych jego składników, jak i idąc w stronę przeciwną.
To znaczy:
Jak podobna jest budowa atomu - do Układu Słonecznego! A i w atomie są
podobne pod-układy, i tak bez końca wgłąb...
Układ Słoneczny też krąży wokół jakiegoś jądra, a i ten większy układ nie
jest ostatni co do wielkości - ten sam porządek na pewno jest i dalej, w
Kosmosie, we Wszechświecie, i dalej... może w układzie Wszechświatów???
Należy przewidywac, że Wszechświat też jest skłądnikiem jakiegoś większego
ukłądu, choć zapewne matematycy zaraz powiedza: jak to, przecież on sam już
jest nieskończony w sensie bez końca... A kto powiedział, że to "bez końca"
to już jest największe??? Dla nas na pewno, ale nie dla Boga.

Na tym właśnie polega porządek, ta powtarzalność planu, czyli boski
fraktal (swoją drogą fraktale to także i moje hobby i niemal miłość, więc
się akurat Bogu nie dziwię ;-P). Swoją drogą wiele razy się zastanawiałam,
że Bóg był tak schematyczny i mało oryginalny, że wszystko zbudował
podobnie. Chyba to niezbyt wielka inwencja co do schematu, ale w końcu może
nie szukał lepszego, bo ten miał sprawdzony i najlepszy? Co z tego, że może
nie najciekawszy? W sumie i tak mamy się czemu dziwić i co badać, a gdyby
to była większa różnorodność, to nie mielibyśmy szans mieć zbawczego dla
rozwoju złudzenia, że kiedyś to wszystko poznamy i u samego początku
odczulibyśmy jako ludzie bezsens wszelkich badań... a przecież MUSIMY mieć
co robić, żeby się rozwijać... zresztą też zgodnie z boskim planem.



> Mnie, jesli juz, Bog jawi sie raczej jako zlosliwy demiurg,
> ktory cos namotal, a teraz ze zdumieniem obserwuje skutki swoich
> poczynan. Lacznie z czlowiekiem, ktory niespecjalnie mu sie udal.
> 2. To jaka jest definicja Boga w/g Ciebie, skoro ma on byt nieznany
> naszym zmyslom? To jak mamy go odczytywac? Czy w ogole mozliwym jest
> odczytanie czegokolwiek pozazmyslowo?

Powiedz mi, dlaczego Ty/ludzie koniecznie chcecie Boga definiować?
Mnie wystarczy, że ON jest.
Nawet wolę to, że jest niedefiniowalny. Mogę oddawać swój los w jego ręce i
nie mieć ciągot do sprawdzania go, czy aby dobrze mym losem zarządza. No
cóż - dla mnie to najwyższa forma zaufania: mogę po prostu wierzyć lub nie,
nie mam zresztą trzeciego wyjścia :-)
Nie jestem jednak zaślepiona.
Jeśli nawet się mylę w swojej wierze i Boga (tego o którego mi chodzi!!!)
nie ma, to wobec tego jest tam coś innego zamiast niego, pustka nie
istnieje. Dochodzę do wniosku, że to "coś innego" to też musi być Bóg,
tylko niekoniecznie taki, jak sobie akurat myślę czy wyobrażam, nawet
najogólniej. To mi jednak nie nie szkodzi, że inny; taki czy inny, On JAKIŚ
jest, ale na pewno jest dobry. Także dla mnie. O tym się przekonuję co krok
w moim życiu i czasem aż mi dech zapiera, dlaczego akurat ja mam tyle od
Niego dowodów???
Widzisz, jak nie warto przywiązywać się do jakichkolwiek bardziej
skonkretyzowanych wyobrażeń o Bogu, a nawet ich tworzyć.

> 3. Jezeli czlowiek zostal stworzony na obraz i podobienstwo to skad
> taka ulomnosc, ze ludzka percepcja jest niezdolna do odczytania istoty
> boskosci? Znow psikus Stworcy?

Obraz i podobieństwo to nie znaczy kopia, lecz przybliżenie.
Bóg byłby głupi (to nie najlepsze słowo, ale cóż, ludzie mają tylko
słowa...), gdyby stworzył istotę równie doskonałą, jak on sam, mogącą go
poznać, definiować, więc może i... pokonać! To byłoby samounicestwienie i
Boga, i wszystkiego, co stworzył.

Przepraszam za dłużyznę, oczywiście potraktuj te wywody dość luźno, bo nie
chciałabym, aby ktokolwiek tu pomyslal, że się czuję jak autorytet
(widzenie siebie w tym względzie mam wręcz przeciwne, im więcej myślę o tym
wszystkim). Ja tu tylko pierwszy raz w życiu szerzej opisuję komuś obcemu
swoje wyobrażenia i to, jak sama sobie tłumaczę rzeczy ogólnie niepojęte.
Pozwolę sobie jeszcze na podrzucenie linku do mojego wierszyka, w którym
jest zawarta ta cała piękna naiwność o Bogu, ta, na której bym chętnie
poprzestała , zyskując może święty... spokój ;-P
http://www.dyskusje.obcasy.pl/pl_hum_poezja,21886.ht
ml





› Pokaż wiadomość z nagłówkami


114. Data: 2008-06-05 16:31:55

Temat: Re: ;)
Od: "i...@g...pl" <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Thu, 05 Jun 2008 15:18:14 +0200, medea napisał(a):

> J-23 pisze:
>
>> 2. To jaka jest definicja Boga w/g Ciebie, skoro ma on byt nieznany
>> naszym zmyslom? To jak mamy go odczytywac? Czy w ogole mozliwym jest
>> odczytanie czegokolwiek pozazmyslowo?
>> 3. Jezeli czlowiek zostal stworzony na obraz i podobienstwo to skad
>> taka ulomnosc, ze ludzka percepcja jest niezdolna do odczytania istoty
>> boskosci? Znow psikus Stworcy?
>>
>
> A czy samo pojawienie się powszechnej myśli o Bogu nie może być
> dostatecznym dowodem na jego istnienie? Może są zmysły, których jeszcze
> człowiek nie odkrył?
>
> Ewa

Zdaje się, że zaczynamy nadawać podobnie w tej kwestii :-)
Poszukaj w necie o "wrażeniu Boga", pojęciu stworzonym przez racjonalistów
w ich sceptycznym podejściu do tego, o czym piszesz. Wrażenie Boga - to
własnie ta powszechna myśl o Bogu, której tak naprawdę racjonaliści się
boją, a najbardziej tego, że być może jest słuszna...

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


115. Data: 2008-06-05 16:46:46

Temat: Re: ;)
Od: medea <e...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

i...@g...pl pisze:

> Zdaje się, że zaczynamy nadawać podobnie w tej kwestii :-)

Ja jestem na tej fali od dawna, to jedyna myśl, która mnie trzyma przy
jakimkolwiek teizmie.

> Poszukaj w necie o "wrażeniu Boga", pojęciu stworzonym przez racjonalistów
> w ich sceptycznym podejściu do tego, o czym piszesz. Wrażenie Boga - to
> własnie ta powszechna myśl o Bogu, której tak naprawdę racjonaliści się
> boją, a najbardziej tego, że być może jest słuszna...

Kiedyś poczytam, jak znajdę trochę więcej czasu, może w przyszłym
tygodniu. Wygląda na to, że mnie sam Bóg natchnął ;-).

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


116. Data: 2008-06-05 16:47:53

Temat: Re: ;)
Od: "i...@g...pl" <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Thu, 05 Jun 2008 16:10:16 +0200, medea napisał(a):

> i...@g...pl pisze:
>
>> Co ma do mojej wiary jakis tam ksiądz? - księża to tylko tłumacze,
>> pośrednicy, w sumie mnie akurat niepotrzebni do kształtowania wiary, bo
>> czytam na ile potrzebuję i szukam jej sama, tłumaczy (często marnych) nie
>> potrzebując. Księża (kler, hierarchia kościelna) to tylko ludzie i nie ufam
>> ich nieomylności, zresztą nikt nigdy mi jej nie wtłaczał do głowy, wręcz
>> przeciwnie, zawsze poprawnie tłumaczono mi znaczenie słów "sługa Boży".
>
> Zaintrygowałaś mnie, Ikselko. Jeśli masz takie przemyślane podejście do
> sprawy wiary, to jak sobie radzisz z rytuałem? Nie męczy Cię on, nie
> śmieszy, nie wydaje Ci się bezsensowny? Wymaga przecież przyjęcia za
> pewnik dogmatów, podporządkowania się pewnym regułom.

Cóż, jeśli wejdziesz między wrony, musisz krakać, jak i one. Możnaby to
ująć właśnie w ten sposób, no ale to żart, bardzo nawet grubiański w tym
momencie...

Ja po prostu uważam, że moja decyzja o wejściu do Kościoła w wieku
dorosłym, z przemyśleniami jako swego rodzaju utrudnieniem i obciążeniem,
zobowiązuje mnie do uznawania rytów bez dyskusji. Ryty sa poza tym
uwarunkowane historycznie, to nie bezmyślne gesty, służą utrwalaniu
wspólnoty, przekazywaniu historii wiary.
Więc je uznaję i im podlegam.
W dodatku ja je w większości rozumiem, wiem np. dlaczego ksiądz unosi w
rękach Hostię i dlaczego mówi przy tym to czy tamto, zawsze zresztą to
samo. Własnie ludzie, którzy rozumieją i znają ryty, są nośnikiem wiary - w
razie wielkich jakichś klęsk. To tak, jak wierszyk "Kto ty jeteś" - w razie
wielkiej klęski nie pozwoli zapomnieć nam, skąd się wzięliśmy i kim
jesteśmy, choć dziś może wielu go klepie bez zrozumienia, a reszta się z
niego śmieje. A on jest "rytem" naszej narodowosci, czyli czymś powtarzanym
bez końca i przez to utrwalonym niemal na wieczność. Nie wiem, czy mnie
rozumiesz...


Myslę sobie także, że nawet gdyby ryty kościelne były zupelnie bezsensowne,
to też nie drażniłyby mnie: skoro to ja przyszłam ż.t.p. z interesem do
Kościoła, to powinnam sie godzić z jego wymaganiami nawet ich nie
rozumiejąc.

> Rozumiałabym,
> gdybyś została wychowana w duchu katolicyzmu, wtedy byłoby Ci łatwiej.
> Ja w domu przesiąkłam skrajnym ateizmem i, mimo że miałam w dzieciństwie
> okres fascynacji wiarą, jednak nie udało mi się osiągnąć pełnej
> realizacji wiary poprzez np. uczestnictwo we mszy, czerpania z tego
> duchowej satysfakcji (w dorosłości oczywiście, okresu dziecięcego nie
> liczę).

Cóż to jest duchowa satysfakcja z uczestnictwa we mszy? - ilu ludzi w
kościele, tyle jej rodzajów. Ja mam swój - ale to się nie da okreslić. To
nie jest żadna ekstaza czy coś w tym rodzaju. Dla mnie jest to poczucie
wielkiej satysfakcji z tego, że uczestnicżę szczerze w wielkim zbiorowym
przedsięwzięciu.
Ludzie szukają płycej tego rodzaju satysfakcji, także poza mszą, poza
wiarą. Jakże się to zjawisko/moda nazywa, no... że np. zbiera sie dwa
tysiące osób i na sygnał upuszczaja łyżeczki... albo stają na jednej
nodze.... Skoro z tak głupiego gestu czynionego w grupie oni mają taką
frajdę, to moja - ta w kościele - chyba musi być większa, jak myślisz?
:-)
I to nie z powodu wykonywania gestów, oczywiście :-)
Z powodu jednoczesnego wyrażania siebie w ten sam sposób przez tłumy ludzi.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


117. Data: 2008-06-05 16:57:17

Temat: Re: ;)
Od: "i...@g...pl" <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Thu, 05 Jun 2008 18:46:46 +0200, medea napisał(a):


> Kiedyś poczytam, jak znajdę trochę więcej czasu, może w przyszłym
> tygodniu. Wygląda na to, że mnie sam Bóg natchnął ;-).

Chyba tak, ja jestem tego pewna :-)

PS. Jak przeczytałam o "przyszłym tygodniu", to mi sie przypomniało, że
byłam dziś w tej Bibliotece Woj. i niestety, jeszcze nie zakończono jej
przenosin do nowego budynku, nawet córka nie mogła zwrócić książek, no i
czytelnia czasopism jeszcze nie funkcjonuje... To a propos mojej danej Ci
obietnicy. Czyli pozostaje mi przekopać się przez kartony :-(((, albo
poczekaj do końca czerwca :-)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


118. Data: 2008-06-05 17:10:56

Temat: Re: ;)
Od: medea <e...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

i...@g...pl pisze:

> W dodatku ja je w większości rozumiem, wiem np. dlaczego ksiądz unosi w
> rękach Hostię i dlaczego mówi przy tym to czy tamto, zawsze zresztą to
> samo.

No tak, ale nie chodziło mi o rozumienie, ani wiedza na ten temat, tylko
wiara, że to co tam się dzieje jest prawdziwe.

> I to nie z powodu wykonywania gestów, oczywiście :-)
> Z powodu jednoczesnego wyrażania siebie w ten sam sposób przez tłumy ludzi.

Czyli tak naprawdę podchodzisz do tego społecznie ż.t.p. Musisz w takim
razie identyfikować się z tym tłumem. Nie przeszkadza Ci to, że inni
niekoniecznie pojmują tę wiarę tak, jak Ty. Mi trudno znaleźć wspólny
mianownik między dosłownym pojmowaniem wiary a pojmowaniem "przenośnym".

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


119. Data: 2008-06-05 17:13:27

Temat: Re: ;)
Od: medea <e...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

i...@g...pl pisze:

> czytelnia czasopism jeszcze nie funkcjonuje... To a propos mojej danej Ci
> obietnicy. Czyli pozostaje mi przekopać się przez kartony :-(((, albo
> poczekaj do końca czerwca :-)

Nie stresuj się tym, mamy czas. :-)

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


120. Data: 2008-06-05 17:35:42

Temat: Re: ;)
Od: "i...@g...pl" <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Panslavista pisze:
> On 2 Cze, 23:21, "i...@g...pl" <i...@g...pl> wrote:
>> Dnia Mon, 02 Jun 2008 23:12:54 +0200, medea napisał(a):
>>
>>> i...@g...pl pisze:
>>>> Np. z moim boszczem
>>> Nie mów do mnie tym żargonem, bo nie jestem z tego kręgu. :-)
>>>> m. in. nawet na rowerze jeżdżę, więc niechybnie gdyby
>>>> był bardziej intele, to już by zszedł dzięki mnie na manowce. No, może
>>>> jeszcze gdybym ja sama była bardziej skora do sprowadzenia go tam, może...
>>> Też odzywa się w Tobie samica. Jak to powiedział Slavi? Kruchtoza?
>>> Ewa
>> A co się ma odzywać? Odsamiczona nie jestem, jestem stuprocentową samicą,
>> okaleczoną zbytnią inteligencją, niestety... No, bo czasem to jej nadmiar
>> człekowi przeszkadza ;-PPP
>
> Przeszkadza, gdy biorą górę zmysły...

Z tym byciem stuprocentową samicą i z tą inteligencją u siebie to
oczywiście żartowałam.
Mam nadzieję, że podchwyciłeś dowcip. :-)))))))))))))

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 11 . [ 12 ] . 13 ... 15


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

"Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci..."
Hej! Jadę...
być jak dziecko
Odp: Teen Pictures
Re: Gambling Psychology: impulsive vs. controlled gambling

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »