Data: 2009-12-17 21:03:44
Temat: ALE MAM ZABAWE...
Od: "Prawusek" <p...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
... z Waszym "naukowym" podejściem do wychowywania młodej dziczy.
W Oszyłomie byłem świadkiem przefajnego zdarzenia - szczyl wagi 5 lat
siedział w braji wodnośniegowej głębokości miejscami 5cm, mamusia prawie
się modliła mantrami a tej grupy, aby synuś wstał - zgodziła się już na całą
listę żądań, synuś kuł materiał na gorąco dorzucając następne. Widząc, że
jestem widzem teatru jednego widza wkurzyła sie i szarpneła za rękę
gówniarza, ten położył się na wznak. Mamcia już ze łzami w oczach na granicy
intelektualnego załamania składała się jak scyzoryk.
Ponieważ stałem blisko podrzuciłem wątpiąco: "a może by tak w dupę?".
Babiną wstrząsnęło, synuś skończył grę i spojrzał ciekawie na mnie i mamcię.
Ta wzięła oddech głęboki i bluznęła wiązanką jakiej w życiu nie słyszałem u
kobiety, mieszanka wiochy i Pragi. Wczasie wiązanki synuś uśmiechał się
radośnie, widać znał doskonale z wielokrotnych powtórzeń poemat pedagogiczny
swojej mamci. Widać ojca nie było albo został potokami kultury
obezwłasnowolniony.
Za wyzwiska powinienem ją do sądu albo prosto w tego rozdartego ryja
strzelić z kopyta, ale szkoda było nogą zamachnąć. W końcu sam chciałeś
Grzesiu Dyndało...
Odszedłem robiąc minę świętego cadyka, że to niby nie do mnie...
|