« poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2012-01-27 08:25:54
Temat: Anita i Jacek E24Anita zarzuca Jackowi, ze jest trutniem.
Obija sie zawodowo i stacza sie z kumplami prostakami.
Kiedy problem z akceptacja jego deficytu intelektualnego i zawodowego
osiaga mase krytyczna psycholog, imo mozliwie jak najdurniejszy,
proponuje jej pokrycie tego deficytu innymi wartosciami, np. jego
opiekunczoscia wobec dziecka.
Moze i od biedy u kogos inteligentnego to by sie udalo, zmienic kierunek
uwagi oraz przewartosciowac swoje priorytety tylko czy to nie bylaby
sciema?
Jak mozna nazwac lub okreslic kogos, kto oszukal sam siebie, ze deficyty
ktore faktycznie sa, nie sa istotne i zaczal cenic cos, co nie mialo
wczesniej jakiejs znacznej wartosci na ktorej wyrosla jego osobowosc?
I nawet, gdyby takie cos sie powiodlo i przeszczep nowych wartosci sie
przyjal lub ich nienaturalny wzrost, to czy taki czlowiek nie pozostalby
juz do konca w jakims stopniu kaleka?
Pol biedy byloby, gdyby ten debilny psycholog zaproponowal to Anicie w 4
oczy, a nie przy Jacku, ktorego psychika oslabiona narastajacym
zagrozeniem rozpadu swojego zwiazku nie wytrzymala i pekla niszczac
prawdopodobnie juz nieodwracalnie relacje miedzy nimi. Pekl emocjonalnie
tracac resztki szacunku u Anity, ktorego jako wieczny truten i tak mial
tylko sladowe ilosci.
Pytania ktore tu postawilem sa chyba jasne, ale jestem ciekaw, czy ktos
potrafilby okrelic miejsce i optymalny srodek zaradczy zanim nastapila
tu destruktywna ingerencja tego psychologa?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
« poprzedni wątek | następny wątek » |