Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Antysektowa paranoja w mediach

Grupy

Szukaj w grupach

 

Antysektowa paranoja w mediach

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2000-08-11 09:21:29

Temat: Odp: Odp: Antysektowa paranoja w mediach
Od: "Dark" <d...@m...com.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik <n...@p...ninka.net> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:m...@p...ninka.net...
> "Dark" <d...@m...com.pl> writes:
>
>
> >
> Tyle ze jakos juz na zachodzie Europy i w innych krajach rozwinietych
> zaprzestano czynic nagonki na sekty (chyba ze maja dzialanosc
> terrorystyczna w podtekscie albo inna malo ciekawa jak sekty Aum albo
> Koresha w Teksasie)

To oczywista nieprawda!!!
Nie wiem na czym opierasz swoje twierdzenie. Przykład Niemiec jest tutaj
dobra egzemplifikacją tego jak dane państwo czy społeczność broni się przed
sektami. W każdym szanującym sie państwie istnieje prawo, które porządkuje
"stosunki religijne". Scjentolodzy nie mieli tendencji terrorystycznych a
jednak zabroniono im prowadzić swoją działalność na terenie Niemiec.
Podobnie będzie w Polsce i Anglii.
Twoja teza upada!

Nie jest też prawdą, że katolicy w "tępieniu" sekt wykazują się szczególnie.
Tylko osoby nie znające historii mogą tak mówić. Przywoływanie nocy św.
Bartłomieja jest demagogią.(ale to chyba nie Ty to uczyniłaś).

>
> >
> > A co do sekt, to nie jest to dyskusja o charakterze: katolicyzm-sekty
ale
> > dyskusja o charakterze: wartości-brak wartości. Ta druga jest znacznie
> > ciekawsza.
>
> No to moze zaczniemy od tego, dlaczego juz na pocztaku milczaco
> zalozyles ze:
> katolicyzm-sekty
> wartosci-brak wartosci
>
> Chcialam ci uprzejmie zwrocic uwage, ze rozne sekty tez wyznaja
> _wartosci_ tyle ze inne. Zas brak wartosci to charakteryzuje skrajny
> nihilizm, a z taka sekta sie nie spotkalam (zreszta skrajny nihilizm
> jest pogladem nie do obronienia).
>
Ninko... czy sugerujesz, że sekty(jaka by nie była) są nośnikami wartości,
które konstytuuja ludzkość jako taką? Czy sugerujesz, że minął okres
wartości wypływających z prawosławia, katolicyzmu, islamu, hinduizmu,
protestantyzmu, etc, etc, etc? Bo jeśli tak, to dyskusja przekształca się
rzeczywiście w: wartość-antywartość.
Dla mnie jako socjologa(a mogę przyjmować teorię ładu lub teorię konfliktu
społecznego) jest jasne, że systemy społeczne opierają się na wartościach.
Wypływaja one z tradycji ludzkości a niektóre z nich bezpośrednio
korespondują z potrzebami ludzkimi(biologizm). Jednak zawsze będą źródłem
człowieczeństwa i nośnikiem wiedzy, która cywilizuje nas jako ludzi.
Sprawa sekt i definicji jest-jak zapewne wiesz-bardzo trudna. A dyfuzja
treści jakościowej(wartości, które sekta wyznaje)sekt w stosunku do treśi
jakościowej religii będzie zawsze istotna i dynamiczna. Czyli treści będą
wpływały na treści przyjęte i zinternalizowane.
Pytanie tylko gdzie jest granica? Bo jeśli nie bedziemy się tym za bardzo
przejmowali to wystapi w pewnym momencie zjawisko anomii, które coraz
częściej w społeczeństwach ponowoczesnych ma miejsce. Moim zdaniem musimy
się opierać na wartościach uniwersalnych ale też przestrzegać wartości
wypływających z kultury. Przejmować natomiast treści z sekt należy ostroznie
i stopniowo z pełnym sceptycyzmem.

Przepraszam, że tak długo ale chciałem wyjaśnić pewne rzeczy.
poadrawiam
Dark
> --
> Nina (Mazur) Miller
> n...@p...ninka.net
> http://pierdol.ninka.net/~ninka/
> http://supersonic.plukwa.net/~ninka/


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2000-08-11 09:21:31

Temat: Odp: Antysektowa paranoja w mediach
Od: "Dark" <d...@m...com.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik <n...@p...ninka.net> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:m...@p...ninka.net...
> "YaANCeY" <p...@d...com.pl> writes:
>
>
> > Ale juz kilkadziesiat lat pozniej w czasie kotrreformacji zniknely
> wszystkie wolnosci religijne, zrobiono katolicyzm religia panstwowa i
> wywalono wszystkich poslow niekatolickich z sejmu. Reszta innowiercow
> ratujac skore sama zwiala (jak arianie).
>

Ninko...przecież to XVI wiek i w całej Europie dokonywała sie transformacja
religijna(mozna to chyba tak nazwać)
A propos w tym czasie także w Anglii stanowiono religie państwową, w
Hiszpanii, Portugalii, Chinach, Mandzurii, Indiach, Szwecjii, Niderlandach,
itd.
Wcześniej, bo w XIV wieku wypędzono z Czech Braci Czeskich, z Moraw i Czech
Braci Morawskich.
I nieprawda jest, że w XVII wieku wypędzono wszystkich innowierców lub ich
zgładzono. W Polsce do prawie XIX wieku obowiązywała zasada, że: taka moja
religia jaka mojego pana. A w XV, XVI i XVII wieku było to szczególnie
silne. Duże tereny naszego kraju pozostawały pod panowaniem albo szlachty
albo monarchów, którzy byli innego wyznania niż katolicyzm. Przypominam Ci,
że nasz kraj był wielonarodowy, wieloetniczny i wieloreligijny.
Wg. mnie zbyt upraszczasz problem.(bez obrazy)
> --
> Nina (Mazur) Miller
> n...@p...ninka.net
> http://pierdol.ninka.net/~ninka/
> http://supersonic.plukwa.net/~ninka/


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-08-11 09:45:17

Temat: Re: Odp: Odp: Antysektowa paranoja w mediach
Od: n...@p...ninka.net szukaj wiadomości tego autora

"Dark" <d...@m...com.pl> writes:


> To oczywista nieprawda!!!
> Nie wiem na czym opierasz swoje twierdzenie. Przykład Niemiec jest tutaj
> dobra egzemplifikacją tego jak dane państwo czy społeczność broni się przed
> sektami. W każdym szanującym sie państwie istnieje prawo, które porządkuje
> "stosunki religijne". Scjentolodzy nie mieli tendencji terrorystycznych a
> jednak zabroniono im prowadzić swoją działalność na terenie Niemiec.
> Podobnie będzie w Polsce i Anglii.
> Twoja teza upada!

W USA scjentolodzy sa legalni.
Tak samo jak cala masa roznych kosciolow, kosciolkow, zwiazkow
wyznaniowych i diabli wiedza czego jeszcze.
Scjentolodzy nie sa specjalnie lubiani dlatego, ze wlaza w droge i
koliduja z organizacja panstwowa.

>
> Nie jest też prawdą, że katolicy w "tępieniu" sekt wykazują się szczególnie.

A jakas inna religia wykazuje sie bardziej? Mozesz podac przyklady?


> > Chcialam ci uprzejmie zwrocic uwage, ze rozne sekty tez wyznaja
> > _wartosci_ tyle ze inne. Zas brak wartosci to charakteryzuje skrajny
> > nihilizm, a z taka sekta sie nie spotkalam (zreszta skrajny nihilizm
> > jest pogladem nie do obronienia).
> >
> Ninko... czy sugerujesz, że sekty(jaka by nie była) są nośnikami wartości,
> które konstytuuja ludzkość jako taką? Czy sugerujesz, że minął okres

Powyzej milczaco zalozyles, ze sekty nie opieraja sie na _zadnych_
wartosciach a to nie prawda.

ktore wartosci w/g ciebie konstytuuja ludzkosci jako taka?

> wartości wypływających z prawosławia, katolicyzmu, islamu, hinduizmu,
> protestantyzmu, etc, etc, etc? Bo jeśli tak, to dyskusja przekształca się

Wplywy katolicyzmu, prawpslawia i protestantyzmu w istocie w 20 wieku
bardzo oslably. Wiele panstw Europy Zachodniej sie zlaicyzowalo. We
Francji np. obecnie jest wiecej muzulmanow niz katolikow.

Nie rozumiem tylko, dlaczego z takim zaparciem twierdzisz, ze
*wartosci* sa wlasciwe tylko dla religii.
Zauwaz, ze wartoscia jest zarowno dobro, jak i zlo. Piekno i
brzydota. I tak dalej.

Przeciwienstwem wartosci jest jej brak. Nie ma czegos takiego jak
antywartosc.
Tak samo jak nie ma czegos takiego jak antybyt. Moze ew. byc nicosc
czyli brak bytu.

> rzeczywiście w: wartość-antywartość.

> Dla mnie jako socjologa(a mogę przyjmować teorię ładu lub teorię konfliktu
> społecznego) jest jasne, że systemy społeczne opierają się na wartościach.

na jakich?

> Wypływaja one z tradycji ludzkości a niektóre z nich bezpośrednio
> korespondują z potrzebami ludzkimi(biologizm). Jednak zawsze będą źródłem
> człowieczeństwa i nośnikiem wiedzy, która cywilizuje nas jako ludzi.

A nie jest czasem na odwrot? przeciez to ludzie sami tworza sobie swoj
swiat wartosci, swoja cywilizacje i kulture.

Zauwaz, ze drzewo samo w sobie, bez oceniajacej go osoby nie jest ani
dobre ani zle.
czyzbys zakladal, ze jest cos takiego jak obiektywnie istniejace
wartosci, cos na ksztalt swiata idei platonskich, a emanacja tychze
jest nasza kultura, czlowieczenstwo wiedza itp?

> Sprawa sekt i definicji jest-jak zapewne wiesz-bardzo trudna. A dyfuzja
> treści jakościowej(wartości, które sekta wyznaje)sekt w stosunku do treśi
> jakościowej religii będzie zawsze istotna i dynamiczna. Czyli treści będą
> wpływały na treści przyjęte i zinternalizowane.

Czy mozesz objasnic o co ci chodzi w ostatnim zdaniu?

> Pytanie tylko gdzie jest granica? Bo jeśli nie bedziemy się tym za bardzo
> przejmowali to wystapi w pewnym momencie zjawisko anomii, które coraz
> częściej w społeczeństwach ponowoczesnych ma miejsce. Moim zdaniem musimy

Anomia byla zawsze i bedzie. To normalne, ze sa okresy stabilizacji w
spoleczesntwie, sa okresy chaosu, wojen, bezprawia, okresy kiedy
umiera stara kultura a zaczyna sie formowac nowa.

przeciez dokladnie tak narodzilo sie samo chrzescijanstwo - jako sekta
i to sekta zwalczana przez oficjalne rzady zarowno Rzymian jak i
Sanchedryn zydowski.

> się opierać na wartościach uniwersalnych ale też przestrzegać wartości

Wymien prosze wartosci uniwersalne a nastepnie te ktore wyplywaja z
kultury. Jak je odrozniasz?

Jakie kryterium stosujesz? Mozesz jakos uzasadnic?
--
Nina (Mazur) Miller
n...@p...ninka.net
http://pierdol.ninka.net/~ninka/
http://supersonic.plukwa.net/~ninka/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-08-11 09:47:31

Temat: Re: Odp: Antysektowa paranoja w mediach
Od: n...@p...ninka.net szukaj wiadomości tego autora

"Dark" <d...@m...com.pl> writes:


> Ninko...przecież to XVI wiek i w całej Europie dokonywała sie transformacja
> religijna(mozna to chyba tak nazwać)

Wiem i Polska nie byla tutaj wcale wyjatkiem.
napisalam to , bo wiele ludzi nadal sadzi ze Polska byla w czasie
kontrreformacji siedliskiem jakiegos pokoju oaza i diabli wiedza czym
jeszcze. A nie byla.


--
Nina (Mazur) Miller
n...@p...ninka.net
http://pierdol.ninka.net/~ninka/
http://supersonic.plukwa.net/~ninka/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-08-11 10:40:20

Temat: Re: Antysektowa paranoja w mediach
Od: "YaANCeY" <p...@d...com.pl> szukaj wiadomości tego autora

Astec SA wrote in message <3...@a...pl>...

>> zgodnie z zasadami analizy tranzakcyjnej przejde na ten sam poziom.
>O dżisus! Znowu zaczynasz tym językiem??


O czym ty mowisz? Analiza tranzakcyjna to jedno z podstawowych pojec jezeli
chodzi o stosunki interpersonalne. Twoj laicyzm nie moze byc powodem do
besztania innych za "jezyk". Nie sadze rzeby na liscie o fizyce objechano
kogos za urzycie slowa grawitacja. Jesli nie znasz jakiegos pojecia to sobie
kup slownik psychologiczny - szczegolnie ze siedzisz na liscie psychologia a
nie wolne gadki z urzyciem podstawowych terminow.

>> Nie zarzucam tego wszystkim. Zarzucam to konkretnej grupie z ktora sie
>> spotkalem. Na zasadzie uogolnienia twierdze ze moze sie to powtarzac w
>> innych podobnych grupach. Konkretne spostrzezenia? Nie mam czasu az tak
sie
>> rozpisywac bo jestem w pracy. Tylko dwa szybkie konkrety: Podzial na My i
>> Oni, Poczucie misji do spelnienia, graniczace z fanatyzmem.


>I to ma charakteryzować sektę!? Toż każda drużyna zawodników pod to
podpada!


Teraz to ty bredzisz. Trudno nazwac jakichkolwiek zawodnikow (mniemam ze
chodzilo ci o sportowcow) fantykami. Dostaja pieniadze za swoje wystepy i
nie maja poczucia misji a chec wygrania w danej ustrukuralizowanej sytuacji.
Wsrod sportowcow podzial na my i oni nie ma nic wspolnego ze swiatopogladem
i jest wyrazny jedynie w czasie walki sportowej.


>No i skoro Ty jesteś po drugiej strony barykady to znaczy się, że {sie} nie
znasz,
>a wypowiadasz??? ;))


To ty wyciagasz mylne wnioski. Posiadanie wiedzy nie oznacza jednej strony
barykady. Obie strony moga dysponowac wiedza, nawet ta sama, ale roznie
interpretowac fakty. Moga rowniez przyjmowac za wiarygodne rozne badania, Ty
natomiast z tego co widze sprowadzasz swoich ideologicznych przeciwnikow do
roli glupiutkich debilkow, ktorzy nie poznali swiatlosci kosciola
katolickiego. Nie mam zamiaru dluzej z toba dyskutowac, bo wole poswiecic
ten czas na pisanie maili do ludzi ktorzy moze roznia sie swiatopogladem ode
mnie, ale nie twierdza ze to stawia ich na jedynie slusznej pozycji.
--
Pozdrawiam

YaANCeY

mail - p...@d...com.pl
galeria - www.republika.pl/pablossimus



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-08-11 10:49:48

Temat: Re: Odp: Antysektowa paranoja w mediach
Od: "YaANCeY" <p...@d...com.pl> szukaj wiadomości tego autora

n...@p...ninka.net wrote in message ...

>Wiem i Polska nie byla tutaj wcale wyjatkiem.
>napisalam to , bo wiele ludzi nadal sadzi ze Polska byla w czasie
>kontrreformacji siedliskiem jakiegos pokoju oaza i diabli wiedza czym
>jeszcze. A nie byla.


Jezeli porowna sie polska kontreformacje z ta ktora szalala w europie
zachodniej, to znajdziemy znaczace roznice. Moze polska nie byla oaza
spokoju, ale nikogo tu nie mordowano za inne wyznanie. W Polsce nie
przeprowadzano prawie w ogole procesow czarownic, gdy na zachodzie palono je
calymi grupami. Nalezy tez wziasc pod uwage przywileje szlacheckie w polsce,
nie dajace panstwu srodkow do ostrej nagonki na protestantow i innowiercow.
Polska byla takze jednym z niewielu panstw w ktorym wzieci do niewoli
muzulmanie nie byli zmuszani do zmiany wyznania (choc sporadycznie zdarzaly
sie takie przypadki).

--
Pozdrawiam

YaANCeY

mail - p...@d...com.pl
galeria - www.republika.pl/pablossimus



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-08-11 10:56:21

Temat: Re: Odp: Antysektowa paranoja w mediach
Od: n...@p...ninka.net szukaj wiadomości tego autora

"YaANCeY" <p...@d...com.pl> writes:


> Jezeli porowna sie polska kontreformacje z ta ktora szalala w europie
> zachodniej, to znajdziemy znaczace roznice. Moze polska nie byla oaza
> spokoju, ale nikogo tu nie mordowano za inne wyznanie. W Polsce nie

Niejakiego szlachcica Lyszczynskiego spalono na stosie za.. ateizm!
Wiec wlasciwie masz racje, nie za inne wyznanie.


> calymi grupami. Nalezy tez wziasc pod uwage przywileje szlacheckie w polsce,
> nie dajace panstwu srodkow do ostrej nagonki na protestantow i innowiercow.

To jak to sie stalo ze zamknieto osrodek Arian w Rakowie, a im samym
postawiono warunek: zmienia wyznanie albo won z kraju? To samo
uczyniono z poslami na sejm. Mogli albo zmienic wyznanie albo s... z
sejmu.
I niejednokrotnie z kraju jesli akurat mieli na pienku z kimkolwiek.

Ale w zasadzie to juz nie ta grupa.
Jesli cie interesuje to mozemy kontunuowac na priv, pogrzebie wtedy i
powyciagam rozne fakty razem z datami etc.

--
Nina (Mazur) Miller
n...@p...ninka.net
http://pierdol.ninka.net/~ninka/
http://supersonic.plukwa.net/~ninka/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-08-11 12:00:51

Temat: Re: Odp: Antysektowa paranoja w mediach
Od: "DeStroyer" <z...@p...com> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik <n...@p...ninka.net> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:m...@p...ninka.net...
> "Pan_Zenek" <z...@y...com> writes:

> jak rozstrzygnac ktore zagrazaja swiadomosci a ktore nie?
> Dlaczego do podanego tutaj juz przykladu ruchu oazowego - ktory
> kryteria wymienione przez ciebie spelnia - nikt sie nie czepia i nie
> zamierza likwidowac ani nawet nie nazywa sekta?

Mozna by powiedziec, ze jest sprawa indywidualna w co sie
wierzy i jak sie wierzy. Czlowiek potrafi wierzyc nawet w najwieksze
idiotyzmy i to jego problem. Ale biorac pod uwage metody stosowane
przez sekty chocby podczas werbunku ludzi, a takze metody ktorych
celem jest utrzymanie ludzi w sekcie, to juz nie jest takie proste. Jesli
ktos uzywa szantazu dla utrzymania skladu swojego ugrupowania to
po prostu lamie prawo. Nie slyszalem, zeby w Oazie mowiono
komukolwiek, ze umrze kiedy przestanie sie udzielac czy cos takiego.
Chodzilem w mlodosci na takie zebrania; w ktoryms momencie
uznalem ze mnie to nie interesuje, olalem to i nie tylko nie odczuwalem
potrzeby powrotu, ale rowniez nie czulem strachu ze ktos mnie dopadnie,
ze umre ja lub czlonkowie mojej rodziny, itd.

Cos co nazywa sie bardzo pieknie bogobojnoscia w religii katolickiej
jest generalnie pozostawione sumieniu czlowieka. Nie czuje zadnego
nacisku ze strony Kosciola na cokolwiek co robie; oni tam sobie
pieprza, a ja to moge olac. Natomiast sekty maja to do siebie, ze
ich emisariusze wyrzuceni drzwiami wchodza oknem. Nikt z
Oazy nie nachodzil mnie w domu i nie trul mi dupy o jakichs pierdolach,
podczas gdy mialem juz co najmniej kilka wizyt Swiadkow
Jehowy (wciaz tych samych osob), zaczepiali mnie na ulicy mormoni
i jeszcze jacys, itd. Raz jeden byl u mnie czlowiek pytajacy czy zycze
sobie wizyty ksiedza po koledzie - kiedy odpowiedzialem ze nie,
wiecej nie przyszedl, a minelo juz 10 lat. Jehowi za to jak sie
przyczepia (mieszkam sam, a oni jak sie polapia ze czlowiek jest sam
staja sie bardziej nachalni) to nie sposob im grzecznie wytlumaczyc
zeby dali spokoj, trzeba ich wykopac i strzelac za nimi z dubeltowki, a
i to nie gwarantuje czy za tydzien nie przyleza znowu (chodza parami;
jak sie jednego nie trafi, to na pewno przylezie ;))))

Nie slyszalem rowniez, zeby w Oazie dochodzilo do seksu z nieletnimi,
ktory jak najbardziej jest lamaniem obowiazujacego prawa. Znane sa
przeciez sekty, w ktorych nie tylko sie to dzieje, ale jest wrecz norma.
Przyklady mozna mnozyc. Nie slyszalem o zbiorowym samobojstwie
na zebraniu oazowym, nie slyszalem tez zeby ktos popelnil samobojstwo
z tego powodu, ze na nie uczeszczal. Oazowcy nie uciekaja z domow
po to, zeby byc blizej swojego boga, itp.

JGrabowski

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-08-11 12:24:24

Temat: Re: Antysektowa paranoja w mediach
Od: Astec SA <b...@a...pl> szukaj wiadomości tego autora

YaANCeY wrote:
> O czym ty mowisz? Analiza tranzakcyjna to jedno z podstawowych pojec jezeli
> chodzi o stosunki interpersonalne. Twoj laicyzm nie moze byc powodem do
> besztania innych za "jezyk". Nie sadze rzeby na liscie o fizyce objechano
> kogos za urzycie slowa grawitacja. Jesli nie znasz jakiegos pojecia to sobie
> kup slownik psychologiczny - szczegolnie ze siedzisz na liscie psychologia a
> nie wolne gadki z urzyciem podstawowych terminow.

Słuchaj - zwykle się nie czepiam ludzi za błędy ortograficzne, ale jeśli
komuś chcesz zarzucać nieuctwo a na dodatek szpanować naukowym bełkotem
to najpierw popracuj nad sobą.
Jak masz kłopoty z ortografią to było napisać po ludzku dlaczego zniżyłeś
się do poziomu dziecinady a nie pisać, że postąpiłeś "zgodnie z zasadami
analizy tranzakcyjnej".
Czepiam się? Pewnie, że tak, ale skoto wyzywasz innych od nieuków to masz
coś chciał. Możesz sobie wytłumaczyć, że postąpiłem zgodnie z... bucha cha cha!

> Teraz to ty bredzisz. Trudno nazwac jakichkolwiek zawodnikow (mniemam ze
> chodzilo ci o sportowcow) fantykami. Dostaja pieniadze za swoje wystepy i
> nie maja poczucia misji a chec wygrania w danej ustrukuralizowanej sytuacji.
> Wsrod sportowcow podzial na my i oni nie ma nic wspolnego ze swiatopogladem
> i jest wyrazny jedynie w czasie walki sportowej.

Doprawdy? Rzeczesz, że to tylko kuglarze występujący dla uciechy gawiedzi?
I Ty się mienisz psychologiem? ;))

> To ty wyciagasz mylne wnioski. Posiadanie wiedzy nie oznacza jednej strony
> barykady. Obie strony moga dysponowac wiedza, nawet ta sama, ale roznie
> interpretowac fakty. Moga rowniez przyjmowac za wiarygodne rozne badania, Ty
> natomiast z tego co widze sprowadzasz swoich ideologicznych przeciwnikow do
> roli glupiutkich debilkow, ktorzy nie poznali swiatlosci kosciola
> katolickiego. Nie mam zamiaru dluzej z toba dyskutowac, bo wole poswiecic
> ten czas na pisanie maili do ludzi ktorzy moze roznia sie swiatopogladem ode
> mnie, ale nie twierdza ze to stawia ich na jedynie slusznej pozycji.

Ale czy zauważeś człowieku, że od początku wymyślasz sobie bzdury na różne
tematy w tym ze mną związane?
Najpierw, że oazy to sekty bo... bo tak i basta!
Potem pieprzysz coś o faszyźmie, wreszcie że jestem po drugiej strony barykady,
teraz wstawiasz jakieś głodne kawałki o kościele katolickim i przeciwniku
ideologicznym!!!!
A wszystko to tylko dlatego, że byłem tak bezczelny, że ośmieliłem sie wyrazić
wątpliwość co do Twojej tezy o sektowości oaz itp.

No śmiech na sali. Rzeczywiście - wróć lepiej do pisania listów.

zdegustowany
Arek


--
Zaproszenie na zjazd i do udziału w filmie:
http://www.forum.eteria.pl , forum FILM.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-08-11 13:00:37

Temat: Re: Antysektowa paranoja w mediach
Od: "Arek L" <r...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

A tak apropos tematu
Mysle ze was to moze zainteresowac

O Laja Jodze inaczej; czyli osobiste rozważania na temat:
czy Laja Joga jest sektą ?
? ? ? ? ? ? ? ? ? ? ? ? ? ? ? ? ? ? ? ?
? ? ? ? ? ? ? ?
Zbliżają się wakacje, tak więc należy się spodziewać, że znowuż będziemy
słyszeć wiele rzeczy na temat problemu sekt, zagrożenia nimi, werbunku,
prania mózgu... Ostatnio miałam okazję być w byłym mieście wojewódzkim,
gdzie zorganizowano konferencję na temat sekt. Konferencja była jednodniowa,
brały w niej udział autorytety reprezentujące największą religię w Polsce.
Przy okazji jakaś organizacja pozarządowa postanowiła wydać biuletyn
poświęcony temu jak rozpoznawać sekty i bronić się przed nimi. Mieli chlubny
zamiar spotkać się z przedstawicielami jakiś sekt, żeby ich bliżej
przedstawić. Przeprowadzili skrupulatny wywiad środowiskowy i co się
okazało? Sekt nie ma w ich mieście jak na lekarstwo. Mimo to organizacja
niespecjalnie się zraziła tą porażką. Pieniądze przecież im już przyznano na
wydawnictwo, a więc trzeba je wydać. Powstanie kolejna publikacja nie
wiadomo do kogo adresowana i nie bardzo wiadomo o czym. Z założenia ta
organizacja zajmuje się problemami lokalnego środowiska, w którym działa i
dla dobra podatników wydaje ich pieniądze.
Sama też próbowałam się dowiedzieć czegoś konkretnego na temat sekt
działających w Polsce, bo to podobno takie społeczne zagrożenie. Zasadniczo
Ci, którzy walczyli z sektami i ostrzegali wszystkich dokoła przed
śmiertelnym zagrożeniem, milkli jakoś tak całkowicie gdy padało konkretne
pytanie czy mogą podać jakąś działającą organizację - sektę, miejsce jej
działania i zagrożenia jakie stanowi dla społeczeństwa lokalnego czy też
całego narodu. Rozumiem, że bali się oskarżenia o kryptoreklamę, ale forum,
na którym zadawałam takie pytania nie było znów aż tak wielkie. Na podstawie
tego rodzaju doświadczeń skłonna jestem przypuszczać, że sytuacja jest
podobna w całej Polsce i że niebezpiecznych sekt po prostu nie ma. Za to
wiele ludzi stwarza fikcyjne zagrożenie, walczy piórem i mową z wykreowanym
tworem, opisuje go, no i wydaje publiczne pieniądze, żeby uchronić
społeczeństwo przed sektami, a stąd już na pewno implicite wynika, że one
istnieją. Komu zależy na utrzymywaniu tego kosztownego fantomu? Kosztowny
jest on w sensie finansowym, ale i społecznym. Powoduje dużo strachu, obaw u
rodziców, a także i samych wrażliwych dzieci, nastolatków. W skrajnych
przypadkach, każda grupa, gdzie ktoś cieszy się jakimś autorytetem, ma coś
do przekazania innym, może być nazwana sektą. Dotyczyć to będzie na równi
harcerstwa jak i uprawiania karate. Wszędzie tam będzie jakaś wspólna idea i
jakiś przywódca. W obecnych czasach, gdzie młodzież bardzo często poszukuje
autorytetów poza domem rodzicielskim, wiele czystych i szlachetnych idei
zyskuje dzisiaj przydomek sekty. Dotyczy to np. tak organizacji
ekologicznych jak i sposobu odżywiania się.
Według słownika sektą nazywamy odłam jakiejś dużej religii, który oddzielił
się od niej. Jednak wiele osób, zajmujących się tematyką zagrożenia sektami,
uważa, że (kursywą cytuję dalej w tekście wypowiedzi osoby doświadczonej w
walce z sektami)
"nie ma tak naprawdę prawidłowej definicji sekty, gdyż to pojęcie ma bardzo
wiele znaczeń w dzisiejszym świecie. Można przyjąć definicję słownikową, ale
nie oddaje ona w pełni tego, co intuicyjnie rozumiemy pod tym pojęciem.
Sądzę, że lepiej jest podawać cechy, które naszym zdaniem charakteryzują
sektę - nigdy nie wymienimy wszystkich, nigdy wszystkie nie będą się
stosowały do każdego ruchu sekciarskiego, ale zbliży to może porozumienie w
tej kwestii.Takimi cechami, moim zdaniem są (oczywiście nie wymieniam
wszystkich):
Skąd w ogóle takie pytanie: czy Laja Joga jest sektą? Otóż okazuje się, że
polskie narodowe autorytety w sprawie sekt zaliczyły wszystkie ścieżki jogi
do sekt. Obecnie to pojęcie używane jest w obraźliwy sposób. Wiele
informacji podawanych na temat jogi jest niestety ogromną dezinformacją, co
powoduje wiele zamieszania. Informacje te z reguły przekazywane są przez
osoby, które nie miały żadnego kontaktu z jogą i w związku z tym powstaje
pytanie na ile miarodajne są ich opinie. Chciałabym, jako osoba, która
praktykuje Laja Jogę i od kilku lat jej naucza odnieść się do paru tzw.
"wyznaczników" bycia sektą w odniesieniu do jogi. Jest to oczywiście moje
subiektywne podejście. Nie chciałabym, żeby wyglądałoby to jako jakakolwiek
reklama tego systemu. Dla mnie jest to po prostu jedno z narzędzi, które
poprawiło jakość mojego życia, ale nie oznacza to, że kogokolwiek namawiam
do zajmowania się jogą w jego życiu. Nauczanie jogi jest jedną z moich
aktywności życiowych, którymi zajmuję się w czasie wolnym od obowiązków
zawodowych i rodzinnych.
Gwoli wstępu Laja Joga Sanga (po polsku Bractwo Zakonne Himawanti) jest
grupą osób, które łączy jedno - korzystają w swoim życiu z technik Laja
Jogi. Nie jest to ogromna grupa - w skali kraju to kilkaset osób
systematycznie zajmujących się jogą i kilka tysięcy okazjonalnie. Jak każdą
ścieżkę jogi można ją praktykować w dwojaki sposób: w sposób grupowy na
publicznych otwartych spotkaniach, z reguły weekendowych lub wakacyjnych lub
indywidualnie (to dla osób bardziej zdyscyplinowanych, które wśród
codziennych obowiązków rodzinnych i zawodowych umieją sobie wygospodarować
trochę czasu na praktyki). Zasadnicze ćwiczenia Laja Jogi to ćwiczenia
oddechowe, praktyka z dźwiękiem oraz akcent położony na pracę z myślami,
umysłem. Celem Laja Jogi jest osiągnięcie jedności (joga = jedność,
zjednoczenie) ciała, umysłu i ducha. To taki ideał, bliski naszej kulturze a
propagowany szeroko wśród młodych ludzi poprzez Związek Młodzieży
Chrześcijańskiej (YMCA). Pierwszymi efektami ćwiczeń jogi są: umiejętność
relaksu, wyciszenia się i pogłębienie jakości związków z otoczeniem, w
którym żyjemy. A teraz wracając do meritum.

- grupa połączona wspólnym ideałem, którym jest to, co mówi przywódca.
Przywódca może mówić to osobiście, albo przekazywać swoją myśl na piśmie.
Tych ideałów zebrałoby się kilka i wydaje mi się, że trudno byłoby naprawdę
znaleźć jeden ideał, który łączy wszystkich praktykujących Laja Jogę. Są to
tak różne osoby, zajmujące się różnymi sprawami, inaczej żyjące, mające
różne potrzeby. Bardziej bym chyba mogła powiedzieć, że jeśli jest jakiś
wspólny ideał, który istnieje, to spójność mowy i czynu. Mój Nauczyciel nie
mówi dużo o miłości, prawdzie czy pokoju. Nie opowiada o tym, że własnych
rodziców należy szanować, a o przyrodę się troszczyć. Po prostu swoim
postępowaniem jest tym, czego naucza. Kontaktu z naturą naucza przez bycie
na łonie natury, doświadczenie jej piękna, różnorodności... Przyjaźni do
innych i życzliwości uczy przez zauważanie konkretnej osoby, która jest obok
nas teraz, zauważenie jej niepowtarzalności i uczenie się traktowania tych,
którzy są obok nas tak jak sami chcielibyśmy być traktowani. Miłości i
szacunku dla rodziców uczy poprzez odkrycie w nas całego oceanu wdzięczności
za to wszystko, co od rodziców otrzymaliśmy, za to, że dali nam
najwspanialszy dar, jakim jest życie, ale i poprzez wybaczenie rodzicom
różnych żali, pretensji, które gdzieś tam wewnątrz do nich mieliśmy, a o to
np., że nie kupili nam pięknego kolorowego lizaka, że wyśmiewali się z
naszej pierwszej sympatii a myśmy byli tacy zakochani... To jest może
właśnie ten wspólny ideał - praktyczność jogi. Nie jest to kolejna
koncepcja, teoria, która jest nieosiągalnym ideałem w naszym życiu albo
próbuje coś wyjaśnić. Jest to po prostu stawanie się swoim własnym ideałem.

- grupa kierowana jest przez "guru", który może być jeden, może też być ich
kilku, bądź ta rola rozłożona jest hierarchicznie.
Niezaprzeczalnie, żeby jakakolwiek grupa mogła funkcjonować, to ktoś musi
nią kierować. Inaczej jest bałagan i chaos. Dotyczy to każdej grupy, nawet
małych dzieci bawiących się na podwórku. Już na etapie piaskownicy wyłaniają
się naturalni przywódcy, którzy posiadają "całą władzę" (w tym przypadku
wiaderko, łopatkę i sitko) w swoim ręku. Przywódca w piaskownicy jak ma za
dużo zabawek w swoim ręku, to oddaje część innym, bo inaczej i tak nie
mógłby się bawić wszystkimi naraz, bo kurczowo musiałby dzierżyć wszystko w
ręku, a tak pozornie dzieli się władzą, ale i tak każdy wie kto tam rządzi.
Podobnie wśród większych dzieci prezydent, król, premier oddaje część
zabawek (typu teki ministerialne....) innym.
Podobnie jest w tej grupie. Całością kieruje Zwierzchnik Generalny - osoba o
największym doświadczeniu i ciesząca się największym autorytetem. Jest też
wielu niezależnych nauczycieli Jogi, którzy naturalnie w zależności od
swojego doświadczenia, umiejętności, posiadanych kwalifikacji oraz
predyspozycji osobistych "specjalizują się" w jakiejś dziedzinie, bądź po
prostu organizują zajęcia w konkretnym miejscu, a więc po prostu wiadomo do
kogo można zwrócić się po informacje czy pomoc.
Wyjaśnienia wymaga może tylko jeden termin, tak szeroko obecnie używany i
niestety nadużywany w wielu publikacjach, a mianowicie "guru". Żaden
nauczyciel nauczający jogi nie uzurpuje sobie nigdy prawa do nazywania
siebie guru czy nawet mistrzem. Dzieli się wiedzą jak każdy nauczyciel.
Rozpoczął naukę szybciej niż uczeń, nauczył się więcej i przekazuje tą
wiedzę. Jak nauczyciel w szkole, tyle tylko, że uczy jak to niektórzy mówią,
"duchowości". Termin Guru jest zarezerwowany do używania tylko dla tych
osób, które w osobie nauczyciela odnajdują swój ideał, całkowicie mu ufają i
szczerze wierzą, że z jego pomocą zrealizują cel jogi. Takie osoby zdarzają
się bardzo, bardzo rzadko, prawie tak samo jak naprawdę pojedynczy
nauczyciele ze szkoły, których po latach wspominamy i o których możemy
powiedzieć, że nauczyli nas czegoś więcej niż ułamków, dali nam coś więcej
niż konkretną wiedzę, czy poruszyli w nas jakąś strunę, która cały czas w
nas delikatnie pobrzmiewa.

- grupa wyznacza wyraźne granice, które oddzielają ja od reszty
społeczeństwa. Mogą to być granice faktyczne (mury, za które się nie
wychodzi), mogą to być granice behawioralne (odmienne zachowanie),
To taki ciekawy punkt, bo zawsze ktoś może powiedzieć, że jak jestem
członkiem grupy to mogę nie zauważać ograniczeń behawioralnych... Na pewno
nie ma fizycznych murów, żadnego zamkniętego miejsca, w którym się zamykamy,
żeby praktykować jogę. Owszem zajęcia odbywają się w zamkniętych
pomieszczeniach, preferencyjnie cichych, ale wynika to jedynie ze względów
praktycznych - prościej nauczyć się relaksu, uspokoić (to są główne rzeczy,
których ludzie obecnie oczekują po zajęciach jogi) w miejscu gdzie jest
cicho, nie słychać głośnej muzyki...
Za pewną granicę behawioralną można uznać siedzenie na podłodze (lub na
ziemi praktykując na łonie przyrody) w trakcie praktyk jogi. Wynika to
jednak ze względów czysto technicznych. Siedzenie na podłodze prowadzi do
wzmocnienia naszego kręgosłupa, plecy stają się wyprostowane, a pion
kręgosłupa ze względów czysto fizjologicznych (układ gruczołów dokrewnych)
wpływa na nasze zdrowie fizyczne i psychiczne, a jak to mówi przysłowie
"Gdzie zdrowe ciało tam zdrowy duch".

mogą to być granice psychiczne (które łącza się częściowo z behawioralnymi).
W pewnym sensie można zauważyć może nie tyle granicę, co może z racji
korzystania z mantr (słowa, które działają poprzez znaczenie i wywołanie
rezonansu w ciele - działanie wibracji dźwięku), które są w sanskrycie i
tłumaczone są na język polski, przyswajamy sobie cały zasób pojęć, terminów
nie stosowanych przez ogół społeczeństwa. W zasadzie bardziej rozszerzają
nasze horyzonty niż je ograniczają.
Mantry (tłumaczone na polski, żeby zrozumieć ich znaczenie) do praktyki
pozostawiamy w oryginalnej wersji językowej dlatego, żeby nic nie zmieniać w
tradycyjnym przekazie jogi, sprawdzonym i jednolitym od tysięcy lat. Jest to
wiedza, o której wiadomo, że służy ludziom. Od tysięcy lat ludzie mają
podobne potrzeby - kochania i bycia kochanym, posiadania szczęśliwej
rodziny, życia w spokoju, bezpieczeństwie i zaufaniu... Dlatego też dba się
o zachowanie wierności przekazu praktyk, uczeń uczy się od nauczyciela i
nauczyciel może uczyć tylko tego, co sam doskonale umie, co sam
"przepraktykował". Stąd między innymi właśnie dlatego nie ma rozdźwięku
między teorią i praktyką w nauczaniu jogi. Wszelkie eksperymenty,
"ulepszenia" robione na własną rękę mogłyby spowodować jakieś niekorzystne
skutki, stąd dbałość o tradycję, co czasami można by odbierać jako hermetyzm
a jest to jedynie dbałość o dobro innych. Stąd jogi nie można nauczyć się z
książki, bo nie ma wtedy możliwości sprawdzenia, czy ktoś prawidłowo robi
ćwiczenia czy nie, nie ma możliwości skorygowania w przypadku zauważenia
jakiś błędów... To tak jak z wszelkimi np. eksternistycznymi kursami języków
obcych itp. Wiadomo, że czegoś można się na nich nauczyć, ale nic nie
zastąpi ćwiczeń i bezpośredniego kontaktu z nauczycielem.

- grupa określa swoje cele wobec "świata zewnętrznego" oraz własnych
członków. Cele są zazwyczaj dość jasno określone (choć rzadko WSZYSTKIE cele
są wyjawione). Zazwyczaj świat zewnętrzny przedstawiany jest jako "wrogi"
bądź jako "niedojrzały".
Trudno mówić o określeniu celów wobec "świata zewnętrznego". Celem tej grupy
jest praktykowanie Laja Jogi, dla części osób celem jest osiągnięcie stanu
jedności ciało-umysł-duch, ale dla większości są to cele doraźne -nauczenie
się relaksacji, wyciszenia, lepsze zrozumienie siebie... Są to zdecydowanie
cele, które realizujemy dla siebie i zasadniczo niezależne od tego jaki jest
świat wokół nas. To, co możemy i mamy prawo zmienić dotyczy nas samych i
naszego nastawienia do świata. "Świat zewnętrzny" jest miejscem, gdzie
żyjemy i będziemy żyć i absurdem byłoby przylepianie mu jakichkolwiek
etykietek. Jest to indywidualna sprawa jak kto określa świat. Joga w każdym
razie zawsze jest nakierowana na jedność a nigdy na oddzielanie się.
Podkreśla się zawsze w trakcie praktyk jogi konieczność bycia tu i teraz.
Dotyczy to zarówno bardzo fizycznego odczuwania własnego ciała w trakcie
praktyk medytacyjnych, żeby nie uciekać w jakieś ulotne wizje oraz osadzenia
w codziennym życiu. Wszelkie praktyki nie są po to, żeby oderwać nas od
otaczającego świata, ale żeby móc żyć pełniej, świadomiej, spokojniej i
większej harmonii z sobą i światem.
Nauczam Laja Jogi od paru lat, jestem "wysoko", wręcz na szczycie hierarchii
tej organizacji i mogę z całą pewnością stwierdzić, że ta wspólnota nie ma
żadnych ukrytych celów.

- grupa dąży do zastąpienia członkom dotychczasowych więzi społecznych
prowadząc zazwyczaj do zniszczenia dotychczasowych.
Mam faktycznie dużo przyjaciół wśród osób, które praktykują jogę. Zawsze
zbliżają nas do innych pewne rzeczy, które nas wspólnie interesują. Rodziny
ani pracy zawodowej nie zmieniłam, za to zauważyłam dużo większą
naturalność, swobodę i życzliwość wobec innych, które to cechy pojawiły się
na skutek praktyk jogi. Kontynuuję też wiele przyjaźni i znajomości sprzed
"czasów jogi". Znam bardzo dużo osób praktykujących jogę i nie słyszałam
naprawdę o nikim, kto by się rozwiódł, zerwał związki z rodzicami,
rodzeństwem czy dziećmi. Parę osób zmieniło pracę zawodową, ale
statystycznie pewnie tyle samo co średnio w kraju. Raczej słyszałam opinie o
pogłębieniu relacji, dużo większej szczerości we wzajemnych kontaktach,
głębszym zrozumieniu potrzeb i większej tolerancji, które to zmiany osoby
łączyły z praktykami jogi; czasami potrafiły nawet podać konkretną praktykę
jako przyczynę korzystnej (i do tego jeszcze długotrwałej) zmiany w
relacjach.

- grupa dąży do zmiany postrzegania świata przez członków, przebudowując ich
psychikę (pranie mózgu) w stopniu prowadzącym do poważnych zmian osobowości.
Jest to wspaniały punkt do rozważenia. Ta grupa nie dąży do zmiany
postrzegania świata przez członków. Z drugiej strony pewna zmiana
postrzegania, jak omówię poniżej na własnym przykładzie, następuje wskutek
praktyk jogi, wynika to już a priori z samej definicji jogi. Intensywność
takiego procesu zależy od samej zainteresowanej osoby, jej zaangażowania...
Żadne z organizowanych warsztatów jogi nie są obowiązkowe, nikt nikogo nie
zmusza, a nawet nie próbuje zachęcać. Jedną z zasad jogi jest respektowanie
cudzej wolności i wolnej woli. Proces jogi można by naprawdę określić jako
transformację, ale zawsze na tyle głęboką na ile ktoś chce tego doświadczyć.
To tak jak podróż osobowym pociągiem, który zatrzymuje się bardzo często i
na każdej stacji można z niego wysiąść. Na każdej stacji możemy zakończyć
podróż i pozostać w danej okolicy dłużej jeśli nam się spodobała. Możemy tam
się osiedlić, ale możemy też po krótszym rekonesansie kupić bilet i
podróżować dalej. Niektórzy doświadczeni podróżnicy od razu kupują bilet do
ostatniej stacji, po drodze obserwują wszystkie widoki i jakby doświadczają
całej podróży, wszystkiego. Po drodze wsiadają i wysiadają różni pasażerowie
do ich przedziału, do innych przedziałów. Podróż więc bywa też wzbogacona
doświadczeniami innych pasażerów, poznajemy i tych, którzy odważają się
podróżować tylko na krótkie dystanse, poznajemy tych, którzy podróżują sami
albo z całymi rodzinami. I jak to w pociągu potrafimy z niektórymi się
zaprzyjaźnić a inni nas po prostu nie interesują. A czasami chcemy
zaczerpnąć świeżego powietrza i wysiadamy na jakiejś przypadkowej stacji i
czekamy na inny pociąg.
Moja podróż takim pociągiem była bardzo ciekawa. Na paru stacjach
wysiadałam, bo mimo, że wykupiłam bilet do stacji docelowej to wydawało mi
się, że to już jest koniec i że czas zakończyć podróż. Ze zdziwieniem
obserwowałam, że pociąg jednak jedzie dalej, dziwiłam się jak mogłam wysiąść
z pociągu, sprawdzałam więc rozkład jazdy na dworcu i upewniałam się kiedy
jest najbliższy pociąg w kierunku gdzie podążam. Stojąc twardo na ziemi (na
stacji) łatwiej było mi wyznaczyć najbliższy cel do osiągnięcia bo i
poznawało się trochę okolicę, przyzwyczajało do niej a i mapki najbliższej
okolicy bywały dostępne na dworcu.
A tak bardziej konkretnie, to parę rzeczy w mojej osobowości bardzo się
zmieniło przez te parę lat, od kiedy zajmuję się Laja Jogą. Pierwsza bardzo
istotna rzecz to zniknął nagle paraliżujący mnie od lat strach przed
śmiercią, bezsenne noce, gdzie panicznie się bałam co będzie ze mną jak moje
życie się skończy, moja pamięć, świadomość, co wtedy? Nauczyłam się być i
żyć tu i teraz, zauważać niepowtarzalność każdej chwili życia, ale
jednocześnie przeżywać ją w spokoju. Skończył się czas wyznaczania sobie
kolejnych celów do zrealizowania i już będąc na kolejnym szczycie, nie
nacieszywszy się nawet przez moment pięknem krajobrazu, szukanie jeszcze
następnego i następnego - takie życie od sukcesu do sukcesu, tylko nie
bardzo wiedziałam, gdzie ja w tym wszystkim jestem. No i pojawiła się
naturalność i spontaniczność wyrażania siebie w stosunku do innych: mówienie
wprost o swoich potrzebach, ale i umiejętność odmawiania w sytuacjach, kiedy
coś mi nie odpowiada. Nauczyłam się zauważać i poświęcać uwagę każdemu kto
się koło mnie pojawia; zniknęło gdzieś ocenianie i krytykowanie innych.
Zauważam tyle wspaniałości, dobra i różnych cudownych cech w każdej
napotkanej osobie. Cudownym jest móc to im też pokazywać. Świat też
postrzegam inaczej. Kiedyś myślałam, że w takim układzie jaki jest obecnie
na świecie zawsze musi panować niepokój, nieżyczliwość, że całą naszą
wrażliwość, subtelność i życzliwość musimy bardzo głęboko chować w sobie, bo
jak tylko je okażemy, to pokażemy swoją "słabość" i inni nas będą ranić...
Jakoś tak świat stał się przyjazny i ludzie życzliwi od czasu gdy ja się
zmieniłam. Jest to moje widzenie świata, wiem; ale z czyjego punktu widzenia
jak nie mojego własnego mam patrzeć na otaczający świat. Po prostu jestem
szczęśliwa, spokojna, radosna, to co robię, robię z zaangażowaniem i cieszę
się tym. Z taką samą radością i zadowoleniem oddaję się jakiemuś miłemu
zajęciu jak i jak i prasuję (brrr... jak kiedyś tego nie lubiłam; za jaką
stratę czasu to uważałam). Może to brzmi ciutkę jak bajka, ale takie jest
moje życie. Na pewno nie mogę powiedzieć, że jedynym powodem, że jest tak
wspaniale, jest uprawianie Laja Jogi, ale z pewnością efektywnie
przyczyniła się ona do tego.

No cóż, wiele można by jeszcze podawać takich cech - nie mam przy sobie
mądrych książek, które o tym piszą,
Wiele można by jeszcze opowiadać o tym czym jest Laja Joga, jak można
zmienić siebie, swoje życie. Jest to mój subiektywny obraz zmian, które
zaobserwowałam w sobie. Po zauważeniu pierwszych znaczących zmian w swoim
życiu, postanowiłam dzielić się taką wspaniałą techniką, praktykami Laja
Jogi z innymi. Z czasem stałam się nauczycielką jogi i tak jak umiem próbuję
prowadzić program jogi pod hasłem "Ja - szczęśliwy człowiek". Szczęście jest
tak subiektywną sprawą i każdy odnajduje je w życiu w czymś innym. Na tyle
na ile potrafię pomagam innym w byciu szczęśliwym tu i teraz, w tym życiu,
które mamy i w tym świecie, który nas otacza.
Mówienie o jodze nie jest jogą. Joga jest doświadczeniem. Trzeba jej
spróbować. Albo nam będzie odpowiadał jej smak albo nie. Jeśli nam będzie
odpowiadał, to zawsze możemy dłużej delektować się tym smakiem, jak nie to
możemy znaleźć potrawę, która nam bardziej odpowiada. No ale, żeby
wypowiadać się na temat jakiejś potrawy, smaku, powinniśmy najpierw
zdegustować danie. Na podstawie cudzych wypowiedzi i gustów nie możemy
stwierdzić czy dana potrawa jest smaczna czy nie. Możemy co najwyżej
stwierdzić, że nie jest trująca, jeśli konsument pozostał przy życiu po
wielokrotnym jedzeniu tej samej potrawy.
Do Ciebie drogi czytelniku należy ocena, czy Laja Joga jest sektą czy nie.
Jeśli ten tekst w jakikolwiek sposób pomógł Ci w tej mierze, to dobrze, jak
nie to zawsze możesz poszukiwać odpowiedzi dalej, jeśli Cię moje wypowiedzi
w jakikolwiek sposób zainteresowały.
Służę swoim czasem i doświadczeniem jeśli mogę w jakikolwiek sposób pomóc.

Z wiosennym uśmiechem i życzeniami szczęścia w Twoim życiu,
Hanna Szpilewska
Adres do korespondencji: P.O.Box 180, 81-963 Gdynia 1, e.mail:
m...@p...com
????????????????????????????????????????????????????
???


Hanna to moja Nauczycielka Laja.

pozdrawiam
Arkadiusz


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 8 . [ 9 ] . 10 . 11


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

cos nie gra
Zawiść
coś nie gra
O miłości + trochę chemii i radości
NIEŚMIAŁOŚĆ a Ninka

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »