Data: 2005-07-12 09:32:44
Temat: Błagam, przeczytajcie i napiszcie co myślicie :(
Od: "Sil" <U...@...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Wystepuje Ja i On. Kilka dni temu 5 rocznica..a za zaraz po niej:
Sytuacja 1
(przepraszam jesli bedzie nieskladnie, jestem zalamana)
W zwiazku z poszukiwaniem przeze mnie pracy za granica On powiedział że
muszę isc do dentysty z jednym zebem ktory wyglądał podejrzanie- tzn. miałam
to zrobić już dawno zgodnie z zaleceniem poprzedniego dentysty. Umowil mnie,
poszlam, bylam bardzo zadowolona. Bezbolesnie, profesjonalnie, drogo..
Dentysta powiedzial ze sa jeszcze 3 zeby ktore mozna zrobic, jednak to nie
bylo nic powaznego, poniewaz robione byly w grudniu,i zupelnie mnie nic nie
boli. Po pierwszej wizycie (tej koniecznej) umowilam sie jeszcze na druga,
ale w domu powiedziałam, że dziekuje kochanie ale nie umowie sie trzeci raz
nie mamy teraz pieniedzy (i tu najwazniejsze: zarabia tylko On, czasem ledwo
nam wystarcza do nastepnej wyplaty, a ja mam straszny kompleks nizszosci z
tytulu mojego bezrobocia). On na to: Pójdziesz. I tak kilka razy, przez
kilka dni napominalam ze naprawde nie umowie sie 3 raz, a on mowil: umowisz
umowisz. Wczoraj zawozil mnie do dentysty, przed wyjsciem z samochodu
powiedzialam mu ze nie umowie sie, on powiedzial: umów się. Wrocilam do
domu, opowiedzialam mu jak bylo i ze sie nie umowilam (bo zapytal). Wrocil
do domu poznym wieczorem i jest milczacy, a jak mowi to prawie szeptem.
Pytam co mu sie stalo. Odpowiada, że jak to co, zrobiłam coś to teraz są
konsekwencje. Tłumaczę mu, że chyba nie traktuje moich słów poważnie skoro
myślał że jednak się umówie, mowie że naprawde dziekuje ale to nie są pilne
zęby, że NAWET GDYBY tak bardzo Mu zależało, to mógł powiedzieć: kochanie,
skoro to jest taki fajny, dobry dentysta, to zrob sobie wszystko, tak bedzie
lepiej,jakos sobie poradzimy..wtedy bysmy to USTALILI RAZEM, I ROZMAWIALI O
TYM, byloby zupelnie inaczej. Wiec tlumacze mu spokojnie, ze przeciez mogl
mi powiedziec tak naturalnie o tym wszystkim co czuje, co mysli, co by
chcial, i ze ja nie mialam pojecia ze on sie za to obrazi! Na co on:
"przeciez rozmawialismy". Prawda jednak jest taka ze ta "rozmowa" wygladala
tak ja to przedstawilam :( Pozniej mowie mu: kochanie, w zwiazku mozna miec
do siebie zal i pretensje, jesli ktos cos zaniedbal, jesli zrobil cos
celowo, a nie wtedy kiedy KTOS MIAL DOBRE INTENCJE! JAK MOZESZ SIE OBRAZIC
ZA TO ZE CHCIALAM DOBRZE? Poza tym mowie Mu, ze kazdy czlowiek na swiecie
zrozumialby co to znaczy czuc sie podle z powodu braku pracy. I tlumaczylam
mu bardzo dlugo wszystko po kilka razy, i plakalam. a On siedzial, zajmowal
sie swoimi sprawami na kompie i od czasu do czasu odwracal glowe do mnie aby
powiedziec: ja juz wszystko powiedzialem. (czyli to ze przestanie byc taki
jak umowie sie do dentysty i zrozumiem ze zrobilam zle).
Zawsze przepraszam go za wszystko..i teraz On wie, ze go przeprosze, ale
przeciez ja nie zrobilam nic zlego. Pomyslalam ze jesli wypowiecie sie co o
tym sądzicie, może to jakoś pomoże Mu cos zrozumiec.
Dzisiaj rano powiedzial ze mialam isc na takie inne badanie. Powiedzialam ze
nie pojde, ze z jakiej racji mam sie leczyc za jego pieniadze, kiedy on sie
na mnie bezpodstawnie obraża. Powiedziałam ze jest hipokrytą kiedy chce dbac
o moje zdrowie fizyczne a maltretuje mnie psychicznie. Bo nie moge tego
pojac, jak można obrazić się na osobę którą się kocha za coś takiego!!!
Powiedział że nie maltretuje i wyszedł...
Błągam, napiszcie co o tym myślicie..
Dziekuje i pozdrawiam
(do sytuacji 2 chyba nikt by nie dotrwał)
Dodam jeszcze że On jest dość mocno przekonany o tym, że to On decyduje co
jest dobre a co zle i kazda opinia ktora sie od tego rozni jest zla. Ja
nieustannie musze sie zmieniac, dostosowywac poniewaz On mowi ze "nie będzie
równał w dół". I nawet jeśli coś jest dla mnie ważne, bolesne,lub uważam to
za dobre, muszę to zmienić jeśli jemu sie nie podoba. Mowi że moje zdanie,
opinie, postawy są mniej ważne i mniej wartościowe ponieważ mam kompleksy i
odczuwam społeczny lęk (zgadzam się że tak bywa, jednak czy tak się traktuje
ukochaną osobę?) Mowi też że szanuje mnie "nie w 100%" Przy tym wszystkim
jest przekonany że mnie kocha. Czasem mówi że jest ze mną po to żeby zostać
świętym.. - śmieje się przy tym, ale czy to dobry żart? :(
Kocham Go bardzo ale myśle że w tej sytuacji nie mogę nic więcej zrobić,
powiedzieć.. dlatego proszę Was..
--
Sil
--
Nie wiem co myśli mój żartobliwy sen...
|