« poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2000-10-03 12:16:31
Temat: Było: Re: K. Ajdukiewicz ZAGADNIENIE PRAWDYCześć !
Bogdan Szenkaryk <p...@y...legnica.tpsa.pl> napisał
w <3...@y...legnica.tpsa.pl>...
> "Rozpoznajac nature rzeczy" (...kto wie, co to dokladnie znaczy? :-))
> stwierdzam, ze wymagajac od ludzi, aby rozumieli istote prawdy, wymagasz zbyt
> wiele. Nie moga oni jej zrozumiec, skoro (jeszcze) nie rozumieja, w jakim
> swiecie zyja, jaka otacza ich rzeczywistosc, czym jest swiadomosc... skoro nie
> rozumieja, ze sami tworza swoje prawdy.
No cóż... Dodaj zatem - jako _istotny_ 'podkład do moich tekstów' cyta-
ty/myśli Feynmana (powtarzam je tym razem w skrócie, z pamięci), które
zresztą już w oryginale podawałem:
Po pierwsze:
~"Jeżeli czegoś nie potrafimy wytłumaczyć studentom pierwszego roku, to
tego tak naprawdę SAMI nie rozumiemy..."
Po drugie (znów 'moimi słowami'):
Swoje wykłady z fizyki uważał za osiągnięcie większe/_ważniejsze_ od Nobla
ALE ... z perspektywy czasu uznał je za _wielką_ porażkę, bowiem doszedł do
wniosku, iż ci nieliczni z jego studentów, którzy byli w stanie ZROZUMIEĆ,
zrozumieliby Fizykę równie dobrze bez tych wykładów (i bez niego - co nie
znaczy, że tak samo szybko) a całej reszcie praktycznie _niczego_ nie wytłu-
maczył... tzn. że co najwyżej 'resztę' zmusił jedynie do wykucia błędnie
rozumianych wzorków i słówek...
Zaś Einstein twierdził, iż powód jego 'wiecznej' kłótni o "Bóg nie gra
z nami w kości" jest natury PSYCHOLOGICZNEJ (tzn. WYRAŹNIE odmiennej 'wew-
nętrznej' INTERPRETACJI/sposobu myślenia). Jego oponenci nie mogąc W PEŁNI
sięgnąć/odczytać JEGO _ODMIENNEGO_ sposobu myślenia ('spojrzeć na fizykę
JEGO OCZAMI') po prostu nie mieli z czym porównywać swoich wniosków i _mu-
sieli_ pozostać przy swoich mniej lub bardziej skrzywionych interpretacjach...
Jak wiadomo, AE do końca życia szukał lepszej od OTW teorii pola, a to zna-
czy, iż był pewien, że formalny zapis, który zostawił - nie był dla niego
wystarczająco zgodny z jego 'wewnętrznym obrazem świata'...
Zmagasz się być może jeszcze dłużej ode mnie z 'tym zagadnieniem', a efekty
przypominają pracę Syzyfa. Działo/_dzieje_się_ tak nie tylko w TWOIM przypad-
ku, ALE jak widać powyżej (i po uważnym przypatrzeniu się wszystkim ludziom
myślącym w trybie polowym - tj. ŚWIADOMYMI EMOCJAMI; w tym geniuszom) - IDEN-
TYCZNY, NIEROZPOZNANY/niezrozumiany mechanizm psychiczny (_CAŁEJ_ relacji
mówca-słuchacz !!!) dręczył w _równym_stopniu_ (mimo stałej i intensywnej
produkcji ZASŁANIAJĄCYCH PROBLEM pozorów, miast jego rozwiązania) WSZYST-
KICH 'odmieńców', w tym tych największych ... z największych. Innymi słowy:
właściwe/poprawne zrozumienie geniusza(również wariata/schizofrenika) przez
'normalnego'=przeciętnego homo NIE JEST MOŻLIWE... (nawet wtedy, gdy 'normal-
ny' wykuje 'na blachę' wszystko, co geniusz zostawił po sobie)...
By zrozumieć, gdzie tkwi problem, TRZEBA ZEJŚĆ na poziom, na którym on powsta-
je, odkryć BŁĄD TAM gdzie on RZECZYWIŚCIE jest, wyeliminować go W PEŁNI naj-
pierw z SIEBIE, a potem pomóc wyeliminować go ew. ( tj._chętnemu_DO_ZUPEŁNIE_
_ODMIENNEGO_NIŻ_'GENETYCZNIE_NATURALNE'_spojrzenia_ na świat) _słuchaczowi_.
Oczywiście doskonale widzę, iż Ty ten szkopuł INTUICYJNIE zauważasz, ale ...
_ALE_ sama intuicja to jedynie 'połowa sukcesu', jedynie półprawda... i jak
widać 'na załączonym obrazku' potrzeba czegoś znacznie więcej...
Czyli - tak jak pisałem już nieraz - NAJPIERW należy nauczyć się/kogoś pat-
rzeć/myśleć/WIDZIEĆ_RZECZYWISTOŚĆ w takim trybie w jakim myśleli wielcy, a
dopiero po sprawdzeniu, iż SŁUCHACZ w wystarczającym stopniu 'załapał' TRUD-
NĄ (acz w sposób 'sam dla siebie' niezwykle przyjemną) sztukę myślenia - wy-
mieniać się poglądami n/t. 'co widać'.
Inaczej do u.ś. będziesz opowiadał o 'wnętrzu' stereogramu nie widząc, iż
rozmówca W OGÓLE tej ukrytej treści NIE WIDZI, a jest w stanie zobaczyć _wy-
łącznie_ tworzące stereogram kreski (będąc przy tym przez edukacyjne pranie
mózgu bezgranicznie przekonanym, iż owe kreski są 'jedynie słusznym' rozumie-
niem).
Inna (fizycznie poprawna!) analogia - rozwój/kształtowanie umysłu jest jak
przemiana węgla - bierzesz przecież 'to samo', ale na ogół wychodzi np. gra-
fit a tylko czasami diament (w przypadku umysłu nauka jak dotychczas potrafi
powiedzieć jedynie: "zupełnie nie wiadomo dlaczego") ... I grafit zalewa
świat, a choć 'usiłuje' na wszelkie możliwe sposoby 'być twardy i błyszczeć',
to ... wystarczy spojrzeć czy dotknąć 'igłą' - by przekonać się, iż z diamen-
tem tylko 'potencjalnie' ma coś wspólnego... Niezwykle rzadkie wyjątki jedy-
nie potwierdzają regułę. Co więcej - edukacja nastawiona na jak najszybszą
produkcję 'grafitu' niszczy nad wyraz skutecznie(/coraz skuteczniej!) wszelkie
przypadkowo powstające zarodki 'diamentu'... O tym całe życie _ostro_ mówił
Einstein, ale ... 'światło', którym ten 'diament świecił' odbija się dalej
tak, jak _od_grafitu_ odbijać się MUSI...
> To zabawne, ze czesto trudno dostrzec to, co po zrozumieniu szybko staje sie
> oczywiste. (A co znaczy tutaj "dostrzec" i "zrozumiec"? Jest to prawie to samo
> co "odkryc dla siebie" i "myslowo skonstruowac".) No, ale pewne rzeczy naprawde
> jest trudno dostrzec i zrozumiec, gdy patrzec sie w niewlasciwym kierunku.
To nie jest zabawne... To tak, jakbyś patrząc się pod mikroskopem na jakiś
'zarazek' cieszył się z faktu, że 'tak fajnie' i skutecznie wykańcza orga-
nizm...
Nie, nie wmawiam Tobie, że się cieszysz z czyichś kłopotów, tylko najwy-
raźniej jeszcze dokładnie nie uświadomiłeś sobie - jak olbrzymi jest zakres
tego zjawiska... i że w większości ludzie _w_ogóle_ nie są w stanie przekra-
czać bariery wglądu. Po prostu mają mózgi zaśmiecone konkretem i błędnymi
skojarzeniami, których W OGÓLE NIE MOŻNA przełamać wtedy, kiedy są przekonani,
że to co im zalega w głowach jest poprawne. Ale nawet wtedy, kiedy już zoba-
czą, że mogą się mylić, iż kłopoty jakich narobili wkoło i przypisywali in-
nym są dziełkiem ich własnej podświadomości i gdy już w pełni zaufają jakie-
muś 'specjaliście' np. psychoterapeucie - to i tak doprowadzenie takiego go-
ścia do zrozumienia problemu i wyeliminowania błędów z jego psychiki trwa
miesiące, a czasami lata intensywnej i z reguły bardzo dla niego BOLESNEJ
/stresującej pracy myślowej...
Dokładnie w zrozumieniu istoty wglądu tkwi cały problem, więc od skutecznego
wyjaśnienia jego FIZYCZNEJ NATURY należy zacząć, by w szczególe móc zacząć
poprawnie mówić o całej pozostałej ... fizyce, a w ogóle ... o poprawnym/świa-
domym rozumieniu _czegokolwiek_ ...
> Wszystkiego dobrego. Pinopa
Pozdrawiam
JeT.
P.S.
Przydałoby Ci się poszukać w literaturze tekstów, które odbierasz/rozumiesz
podobnie (w takim samym trybie) jak swoje własne. Np. ew. przejrzałbyś Bro-
dziaka (adres w innym poście) i wypisał (przesłał mi) te fragmenty, które
wywołują u Ciebie 'wnętrze stereogramu'... Po co? Wielu 'odmieńców' czy re-
ligijnych mistyków utyka w jednym, własnym języku i choć myśli abstrakcyjnie,
to bez rozumienia innych strasznie na tym traci... (np. bardzo wzmacniają
jakość myślenia i skojarzeń wglądy/zrozumienie takiego typu, jakiego 'doz-
nał' Kuhn czytając Arystotelesa.)
<< Kiedy widzę artystę na ulicy - pisał Gombrowicz tuż przed śmiercią - prze-
chodzę na drugą stronę, bo artysta powinien być sam. Nie znosi on ani <towa-
rzyszy> ani <kolegów>. Sztuka jest prywatną konwersacją między dwiem osobami:
pomiędzy tym, który mówi i tym kto słowa odbiera. Nie mniej i nie więcej >>
źr. Stefan Rieger "Glen Gould czyli sztuka fugi" str. 41
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2000-10-04 07:19:17
Temat: Re: K. Ajdukiewicz ZAGADNIENIE PRAWDYJak to miło powitać sznownego JeT !
Jakim sympatycznym, oczyszczającym wiatrem powiało;).
Jerzy Turynski <j...@p...com> wrote in message
news:01c02d33$1d6defe0$0b01a8c0@jtt...
> Cześć !
> (...) rozwój/kształtowanie umysłu jest jak
> przemiana węgla - bierzesz przecież 'to samo', ale na ogół wychodzi np. gra-
> fit a tylko czasami diament (w przypadku umysłu nauka jak dotychczas potrafi
> powiedzieć jedynie: "zupełnie nie wiadomo dlaczego") ... I grafit zalewa
> świat, a choć 'usiłuje' na wszelkie możliwe sposoby 'być twardy i błyszczeć',
> to ... wystarczy spojrzeć czy dotknąć 'igłą' - by przekonać się, iż z diamen-
> tem tylko 'potencjalnie' ma coś wspólnego... Niezwykle rzadkie wyjątki jedy-
> nie potwierdzają regułę. Co więcej - edukacja nastawiona na jak najszybszą
> produkcję 'grafitu' niszczy nad wyraz skutecznie(/coraz skuteczniej!) wszelkie
> przypadkowo powstające zarodki 'diamentu'... O tym całe życie _ostro_ mówił
> Einstein, ale ... 'światło', którym ten 'diament świecił' odbija się dalej
> tak, jak _od_grafitu_ odbijać się MUSI...
Czyż nie jest to tragiczne w skutkach? Bo że tak własnie jest nikt nie wątpi.
Z małym może wyjątkiem dotyczącym meritum, że w praktyce obok grafitu
zalegają jeszcze ogromne pokłady innych, równie potrzebnych i równie
nie_szlachetnych materiałów, a będące wytworami nieskutecznej
(a może skutecznej ;) edukacji. Komu do diaska zależy na tym, aby światło
diamentu nadal sie odbijało? A może samym diamentom? Jak by się czuły
wyłącznie we własnym towarzystwie ;)).
> (...) w większości ludzie _w_ogóle_ nie są w stanie przekraczać bariery wglądu.
> Po prostu mają mózgi zaśmiecone konkretem i błędnymi skojarzeniami,
> których W OGÓLE NIE MOŻNA przełamać wtedy, kiedy są przekonani,
> że to co im zalega w głowach jest poprawne. (...) doprowadzenie takiego go-
> ścia do zrozumienia problemu i wyeliminowania błędów z jego psychiki trwa
> miesiące, a czasami lata intensywnej i z reguły bardzo dla niego BOLESNEJ
> /stresującej pracy myślowej... (...)
I pochłania tak dużo energii, że jej po prostu nie starcza na obdzielanie wszystkich
potrzebujących. Nie mówiąc o zniechęceniu dawców. To jest kolosalna praca.
O wiele chyba łatwiej jest o niej opowiadać refleksyjnie niż wcielać ją w konkretne
mózgi.
> Pozdrawiam
> JeT.
--
pozdrawiam
Sepulchrave
~~~~~~~~~
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |