Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Chcecie coś przeczytać od a do z zakłamanego?

Grupy

Szukaj w grupach

 

Chcecie coś przeczytać od a do z zakłamanego?

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 2


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2011-02-08 00:02:32

Temat: Chcecie coś przeczytać od a do z zakłamanego?
Od: glob <r...@g...com> szukaj wiadomości tego autora

Tak więc jesteśmy narodem bardzo tolerancyjnym, młodzi myślą
stereotypami, przecież jest cudownie, wyrabiamy 300% procent normy.
Powiniśmy oszukiwać...tfu...myśleć pozytywnie, jest za mało wartości
tradycyjnych i dlatego były ,, skóry,, ,a Pan Tadeusz odniósł wielki
sukces ...ach właściwie przecież chcecie takie coś czytać...tak więc
przyjemnego odlotu.

-------------------

Kompleks polski
Grzegorz Górny,"Rzeczpospolita", 30.03.2002
Komentarz piora
My, Polacy, mamy o sobie bardzo złe zdanie. Cechy pozytywne widzimy u
innych, nie dostrzegamy ich u siebie. Socjologowie ostrzegają: niska
samoocena powoduje, że jesteśmy bardziej bezradniwobec realnych wyzwań
i problemów niż inne społeczeństwa.
Pod koniec ubiegłego roku na łamach "Rzeczpospolitej" (29-30.12.2001)
ukazał się listczytelniczki - Magdaleny Marii Rybackiej. Autorka
pisała:"Jestem studentką i, jak dotąd, miałam w miarę pozytywne zdanie
o moim kraju - Polsce - i starałam się w różnych dyskusjach 'bronić'
Polski, podczas gdy większość moich znajomych już dawno straciła
wiarę, że coś może siętu zmienić na dobre i że mogą tu być jakieś
perspektywy dla młodych i poszukujących godziwej pracy ludzi.
Niestety, przykre realia ostatnich dni i wydarzenia z ostatnich dwóch
miesięcy sprawiły, że nie mam już siły bronić Polski. Też mam
nadzieję, jak moi znajomi, wyrwać się stąd gdzieś na Zachód, za
granicę, nawet do zmywania garów.
Mam coraz bardziej złe zdanie o swoim kraju i rzeczywistości,w jakiej
przyszło mi żyć obecnie. Marzę o wyjeździe i całe swoje obecne
działania skupiam na realizacji tego marzenia".
Nie lubimy siebie
Polacy mają o sobie jako zbiorowości bardzo złe zdanie.Oceniamy siebie
dwa razy gorzej niż Żydów czy Niemców- wynika z prowadzonych w
ostatnich latach badań socjologicznych. Na przykład cechy negatywne
przypisało Żydom 30 procent ankietowanych Polaków, natomiast samym
sobie - prawie 60 procent (z innych narodów gorzej od siebie
oceniliśmy tylko Cyganów). Także więcej cech pozytywnych dostrzegamy
wśród innych nacji niż swojej własnej.
Negatywny autostereotyp panuje zwłaszcza wśród polskiej młodzieży.
Jeszcze w latach 70. tylko 12 procent młodych wymieniało jako
charakteryzujące Polaków same cechy ujemne i żadnej pozytywnej,
natomiast w latach 90. tak krytycznie nastawionych do własnego narodu
było już 40 procent młodzieży. "Kiedy w poprzednich badaniach
odnotowywaliśmy przy nich pokilkanaście procent samych cech ujemnych,
traktowane to było jako swego rodzaju ewenement, ponieważ w
literaturze sądzi się powszechnie, że grupa własnapostrzegana jest z
reguły bardziej pozytywnie niż grupy ČobcychÇ - pisze socjolog Barbara
Wilska-Duszyńska. - Atymczasem w ostatnich badaniach same cechy
ujemneprzypisało rodakom już nie kilkanaście, ale 40 procent
respondentów".
W tym samym czasie znaczącopoprawił się wśród polskiej młodzieży
stereotyp wszystkich innych narodów (poza jedynymi Węgrami), np. o ile
w latach 70. same cechy dodatnie przypisywało Niemcom 28 proc.
respondentów, o tyle w latach 90. już 47 proc. Także postawy niechętne
Żydom i poglądy antysemickie były bardziej rozpowszechnione wśród
młodych Polaków w czasach gierkowskich niż w pierwszej dekadzie III
RP.
W roku 2000 opublikowano bardzo interesujące wyniki badań
porównujących społeczeństwa: polskie i austriackie. Co ciekawe,
Austriacy, którzy ze wszystkich narodów w Europiesą nastawieni wobec
nas najbardziej krytycznie, przypisali Polakom więcej cechpozytywnych
niż Polacy sami sobie.
Badania socjologiczne nie potwierdzają więc, że jesteśmy narodem
ksenofobicznym, rasistowskim czy antysemickim - w tej kategorii
plasujemy się w średniej europejskiej. Jeśli porównamy się z
Austriakami, to okazuje się, że jesteśmy narodem o wiele bardziej
życzliwym wobec "obcych". Sympatię wobec Czechów deklaruje 60 proc.
Polaków i 22 proc. Austriaków, a wobec Węgrów - 70 proc. Polaków i 51
proc. Austriaków (także inne narody cieszą się większąsympatią Polaków
niż Austriaków).
To, co wyraźnie odróżnia nas od innych europejskich nacji, to nie tyle
stosunek wobec obcych, ile stosunek wobec samych siebie. Badania
socjologiczne pokazują wyraźnie, że Polacy mają bardzo negatywny
autostereotyp i szalenie niską samoocenę. Tymczasem w debacie
publicznej problem tenzupełnie nie istnieje. Media przedstawiają
raczej odwrotnądiagnozę - że jesteśmy pełni niechęci i urazów wobec
obcych oraz bezkrytycznie wpatrzeni w swoją polskość.
Strofujące elity
Społeczeństwa, które dokonują udanej rewolucji, wchodzą zazwyczaj w
nową epokę z dobrym samopoczuciem i wielkim potencjałem wiary we
własne możliwości. Wydawać by się mogło, że Polacy, którzy wyszliz
komunizmu (zdaniem niektórych, byli nawet głównym czynnikiem sprawczym
upadku minionego ustroju), powinni mieć do siebie zaufanie i
optymistycznie patrzeć w przyszłość. Tymczasem nic z tego - badania
pokazują, że w społeczeństwie polskim następuje wzrost nastrojów
pesymistycznych. Coraz więcejosób uważa, że wydarzenia w Polsce po
roku 1989 idą w złym kierunku. Liczba myślących w ten sposób Polaków
rośnie nie tylko wśródtych, którzy stracili na przemianach ostatnich
13 lat, ale także wśród tych, którzy sporo zyskali.
"Udana rewolucja" 1989 roku w oczach coraz większej liczbyosób nie
jest wcale żadną udaną rewolucją. Ten negatywny sposób postrzegania
przemian pojawiłsię już 13 lat temu, kiedy po wyborach czerwcowych
większości głosujących odebrano radość zwycięstwa, zabraniając cieszyć
się z"wycięcia" listy krajowej. To i wiele innych zachowań polityków
zarówno postsolidarnościowych, jak i postkomunistycznych sprawiło,że
coraz częściej wydarzenia 1989 roku oceniane są w społeczeństwie jako
zmowa elit .
Elity zaś wyniosły z poprzedniego ustroju nawyk pouczania i
strofowania narodu, który tak jak niegdyś nie dorastał do
ideałów"społeczeństwa socjalistycznego", tak dziśnie dorasta
do"standardów europejskich". Pasją intelektualistów III RP stało się
demaskowanie wstecznych i obskuranckich tradycji narodowych.
Deklaracja grafomana, iż jest w sporze z polskością, wystarczała do
nobilitacji jego wypocin w najpoczytniejszych tytułach. Do głosu
doszła idea iście postmodernistyczna - powołując się na Gombrowicza i
Mrożka tworzono dulszczyznę a rebours.
Czy można się dziwić złemu samopoczuciu i niskiej samoocenie
społeczeństwa, które usłyszało tyle krytycznych słów pod swoim adresem
od własnych elit? Socjolog Mirosława Grabowskaw wywiadzie
dla"Rzeczpospolitej" (4.01.2002) zauważyła trafnie, że "prezydent Bush
podczas wizyty w Polsce powiedział o naszym społeczeństwie więcej
dobrych rzeczy niż wszyscy polscy politycy razem wzięci od 1989 roku".
Amerykańscy przywódcy są mistrzami w mobilizowaniu własnej opinii
publicznej. Czy podobnie zdolni okażą się polscy liderzy? Niedawny
raport Komisji Europejskiej, z którego wynika, że polscy negocjatorzy
są najbardziej zakompleksieni spośród przedstawicieli wszystkichkrajów
aspirujących do Unii, każe sceptycznie odpowiedzieć na to pytanie.
Retoryka czarnowidztwa, którą uprawiał Leszek Miller jako przywódca
opozycji, iktórej nie porzucił jako szef rządu, nie sprzyja z
pewnością odbudowywaniu wiary we własne siły.
Kryzys zaufania
Psychologowie społeczni twierdzą, że społeczeństwa o zaniżonej
samoocenie (podobnie jak niewierzący we własne możliwości ludzie) są
bardziej skłonne do irracjonalnych zachowań oraz w większym stopniu
bezradne wobec realnych wyzwań i problemów. W społeczeństwach takich
brakuje tego, co Francis Fukuyama określił jednym z kół napędowych
wzrostu gospodarczego, a mianowicie kapitału zaufania.
Jak zauważył słusznie Rafał A.Ziemkiewicz, nie było w dziejach świata
kraju, który odniósłby cywilizacyjny sukces bez wiary we własne siły.
Sukces "Solidarności" w latach1980-1981 polegał na tym, że ludzie
uwierzyli, iż są siłą zdolną przeciwstawić się dziejowym
koniecznościom. Tymczasem dzisiaj w Polsce zdaje się panować
mentalnośćpańszczyźnianego chłopa, który zamiast zaufaniem kieruje się
podejrzliwością. To efekt syndromu postkolonialnego, którego innym
przejawem jest pogłębiająca się przepaść między elitami a dołami
społecznymi, rosnący podział na "my" i "oni".
W tak podzielonym, pełnym wzajemnej nieufności społeczeństwietrudno o
wspólną identyfikację. Zauważmy, żepo roku 1989 nie pojawił się
wnaszej kulturze wzorzec osobowy obywatela III RP - Polaka łączącego
tradycję z nowoczesnością, człowieka, z którym można się bez większych
oporów utożsamić.
Trudno też stworzyć pozytywny wizerunek Polaka, ponieważ nie da się
zbudować świadomości narodowej z wartości sprzecznych. Lista osób
odznaczonych przez prezydenta Kwaśniewskiego, na którejwyróżnieni są
obok siebie kaci i ofiary, jest przykładem "wspólnej Polski"
istniejącej tylko w sferze projektów, a nie rzeczywistości. Jest to
projekt tak niewyobrażalny, jak widok generała Jaruzelskiego w szatach
pontyfikalnych czy Karola Wojtyły w ciemnych okularach i generalskim
mundurze.
O zamieszaniu wokół podstawowych wartości związanych z przynależnością
do wspólnoty narodowej wiele mówi następujący fakt: swegoczasu
prezydent Wałęsa tego samego dnia oddawał hołd porucznikowi Wysockiemu
i innym bohaterom powstania listopadowego, a następnie krytykował
pułkownika Kuklińskiego. W jednym przypadku bunt żołnierza wobec
przełożonych i okupantów nazwany został czynem chwalebnym, w drugim
zaś zdradą. Czy obywatel, widząc takie postawy przywódców, nie ma
prawa poczuć się zdezorientowany?
Polacy na gwałt potrzebują dziś pozytywnego wzorca. W momentach
kryzysowych takiego punktu odniesienia dostarczała zazwyczaj historia
z całą galerią większych lub mniejszych bohaterów. Wspólnota
wyobrażeń, jaka powstawała na tej podstawie, była co
prawdaidealistyczna, lecz zarazemfunkcjonalna, gdyż pozwalała czerpać
siły i nadzieję w trudnych chwilach. Dzisiaj historia nie może być już
jednak takim ratunkiem, ponieważ w coraz bardziejpopularnej obecnie
wersji stawia nam przed oczy przykłady ludzi, których powinniśmy się
wstydzić. Ujmowanie własnych dziejów w taki sposób przybrało wręcz
rozmiary projektu, by budować własną tożsamość na wspólnocie wstydu ,
co zaczyna przypominać niemieckie "przezwyciężanie przeszłości".
Wszędzie na świecie podstawą zbiorowej tożsamości jest duma, oparta na
pewnej wspólnocie cech, które uznaje się w danej społeczności za
dobre. Z czego jednak dumni mogą być Polacy? W świetle tego
pytaniazupełnie inaczej wyglądają takie zjawiska, jak nieprawdopodobny
sukces kasowy filmów "Pan Tadeusz" czy "Ogniem i mieczem" albo
ogólnonarodowa histeria na punkcie Adama Małysza. To rozpaczliwe próby
poprawy własnego wizerunku.
Czy się sprzedaliśmy?
Jak wynika z międzynarodowych badań socjologicznych przeprowadzonych w
czterdziestu krajach świata w ramach projektu World Values Survey, w
Polsce zaszły w ostatnich latach bardzo interesujące procesy. Otóż w
latach 90. w naszym kraju nie zmieniło się nastawienie do dóbr
konsumpcyjnych - cały czas panuje wysoki stopień nienasycenia, co może
być odreagowaniem dziesięcioleci peerelowskiej siermiężności. Zdrugiej
strony spośród wszystkich badanych krajów to właśnie w Polsce
nastąpiło w tym czasie najbardziej drastyczne wykorzenienie i odejście
od rodzimej tradycji, kultury i religijności. Potwierdzają to zresztą
niedzielne obserwacje kościołów i hipermarketów - o ile w pierwszych
liczba wiernych praktykujących raz wtygodniu zmalała w ciągu ostatniej
dekady, o tyle w drugich na masową skalę narusza się trzecie
przykazanie Dekalogu, jeszczeniedawno mocno zakorzenionew rodzimej
tradycji.
Można oczywiście argumentować, że owo wykorzenienie z własnej tradycji
jest procesem nieuchronnym, który wiąże się z powszechną
sekularyzacją. Tezy tej jednak nie potwierdzają badania przeprowadzone
w innych krajach. W tym samym bowiem czasie w państwach takich jak
Czechy, Słowacja, Bułgaria, Brazylia, a zwłaszcza Chiny,
nastąpiłozjawisko odwrotne: powrót do własnych korzeni, rodzimej
tradycji ikultury.
Wydaje się, że problemem w Polsce jest nie fakt, że pieniądz stał się
głównym punktem odniesienia w życiu publicznym, lecz raczej brak
alternatywy w skali społecznejdla konsumpcyjnego stylu życia.
Symptomatycznym wydarzeniem pod tym względem był kilka lat temu strajk
nauczycieli szkół średnich podczas egzaminów maturalnych. Okazało się,
że ci, którzy są powołani do tego,by przekazywać uczniom inne wartości
w życiu niż czysty materializm, pokazali, iż sami są uzależnieni od
owego materializmu w stopniu niepozostawiającym miejsca na jakąkolwiek
ideowość. Do tego samego typu zjawisk należy afera z handlem ludzkimi
"skórami" w łódzkim pogotowiu.
Zarzucone wartości
Jeszcze do niedawna często można było usłyszeć twierdzenie, iż co
prawda państwa zachodnie są bogatsze od nas materialnie, ale ich
mieszkańcy są duchowo znacznie ubożsi - że tam panuje totalna
konsumpcja, a u nas ocalone zostały pewne elementarne wartości, takie
jak zwykła ludzka solidarność czy pogłębione życie duchowe.
Takie przeświadczenie było zapewne wynikiem doświadczenia
"Solidarności". Niektórzy uważają, że stan wysokich emocji
wspólnotowych przełomu lat 70. i 80., związanych z pierwszą
pielgrzymką papieża ipowstaniem "Solidarności" - pewien typ altruizmu
i zbiorowej miłości wzajemnej -nie mógł trwać zbyt długo. I nie trwał
- w latach 90. zbiór wartości, którym jeszcze niedawno wielu ludzi
hołdowało, został zbiorowo zarzucony. -
Informacje dotyczące porówaniania postaw Polaków i Austriaków można
znaleźć w książce Małgorzaty Sikory"Polska - Austria. Wzajemny
wizerunek w okresie rozszerzenia UE" wydanej przez Instytut Studiów
Politycznych w 2000 roku. Stereotypom dotyczącym postrzegania różnych
narodowości poświęcona jest praca zbiorowa pod redakcją Ireneusza
Krzemińskiego "Czy Polacy są antysemitami?" (1996). Porównanie dwóch
wielkich badań socjologicznychwśród polskiej młodzieży (z roku 1975 i
1991) można znaleźć w "Tolerancja i uprzedzenia młodzieży. Raportz
badań" (1993).
Podkreślenia w tekście pochodzą od redakcji naszej witryny
Grzegorz Górny , Rzeczpospolita, 2002-03-30
powrot

http://www.naszawitryna.pl/europa_405.html

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2011-02-08 00:24:46

Temat: Re: Chcecie coś przeczytać od a do z zakłamanego?
Od: glob <r...@g...com> szukaj wiadomości tego autora



glob napisał(a):
> Tak więc jesteśmy narodem bardzo tolerancyjnym, młodzi myślą
> stereotypami, przecież jest cudownie, wyrabiamy 300% procent normy.
> Powiniśmy oszukiwać...tfu...myśleć pozytywnie, jest za mało wartości
> tradycyjnych i dlatego były ,, skóry,, ,a Pan Tadeusz odniósł wielki
> sukces ...ach właściwie przecież chcecie takie coś czytać...tak więc
> przyjemnego odlotu.
>
> -------------------
>
> Kompleks polski
> Grzegorz Górny,"Rzeczpospolita", 30.03.2002
> Komentarz piora
> My, Polacy, mamy o sobie bardzo złe zdanie. Cechy pozytywne widzimy u
> innych, nie dostrzegamy ich u siebie. Socjologowie ostrzegają: niska
> samoocena powoduje, że jesteśmy bardziej bezradniwobec realnych wyzwań
> i problemów niż inne społeczeństwa.
> Pod koniec ubiegłego roku na łamach "Rzeczpospolitej" (29-30.12.2001)
> ukazał się listczytelniczki - Magdaleny Marii Rybackiej. Autorka
> pisała:"Jestem studentką i, jak dotąd, miałam w miarę pozytywne zdanie
> o moim kraju - Polsce - i starałam się w różnych dyskusjach 'bronić'
> Polski, podczas gdy większość moich znajomych już dawno straciła
> wiarę, że coś może siętu zmienić na dobre i że mogą tu być jakieś
> perspektywy dla młodych i poszukujących godziwej pracy ludzi.
> Niestety, przykre realia ostatnich dni i wydarzenia z ostatnich dwóch
> miesięcy sprawiły, że nie mam już siły bronić Polski. Też mam
> nadzieję, jak moi znajomi, wyrwać się stąd gdzieś na Zachód, za
> granicę, nawet do zmywania garów.
> Mam coraz bardziej złe zdanie o swoim kraju i rzeczywistości,w jakiej
> przyszło mi żyć obecnie. Marzę o wyjeździe i całe swoje obecne
> działania skupiam na realizacji tego marzenia".
> Nie lubimy siebie
> Polacy mają o sobie jako zbiorowości bardzo złe zdanie.Oceniamy siebie
> dwa razy gorzej niż Żydów czy Niemców- wynika z prowadzonych w
> ostatnich latach badań socjologicznych. Na przykład cechy negatywne
> przypisało Żydom 30 procent ankietowanych Polaków, natomiast samym
> sobie - prawie 60 procent (z innych narodów gorzej od siebie
> oceniliśmy tylko Cyganów). Także więcej cech pozytywnych dostrzegamy
> wśród innych nacji niż swojej własnej.
> Negatywny autostereotyp panuje zwłaszcza wśród polskiej młodzieży.
> Jeszcze w latach 70. tylko 12 procent młodych wymieniało jako
> charakteryzujące Polaków same cechy ujemne i żadnej pozytywnej,
> natomiast w latach 90. tak krytycznie nastawionych do własnego narodu
> było już 40 procent młodzieży. "Kiedy w poprzednich badaniach
> odnotowywaliśmy przy nich pokilkanaście procent samych cech ujemnych,
> traktowane to było jako swego rodzaju ewenement, ponieważ w
> literaturze sądzi się powszechnie, że grupa własnapostrzegana jest z
> reguły bardziej pozytywnie niż grupy ČobcychÇ - pisze socjolog Barbara
> Wilska-Duszyńska. - Atymczasem w ostatnich badaniach same cechy
> ujemneprzypisało rodakom już nie kilkanaście, ale 40 procent
> respondentów".
> W tym samym czasie znaczącopoprawił się wśród polskiej młodzieży
> stereotyp wszystkich innych narodów (poza jedynymi Węgrami), np. o ile
> w latach 70. same cechy dodatnie przypisywało Niemcom 28 proc.
> respondentów, o tyle w latach 90. już 47 proc. Także postawy niechętne
> Żydom i poglądy antysemickie były bardziej rozpowszechnione wśród
> młodych Polaków w czasach gierkowskich niż w pierwszej dekadzie III
> RP.
> W roku 2000 opublikowano bardzo interesujące wyniki badań
> porównujących społeczeństwa: polskie i austriackie. Co ciekawe,
> Austriacy, którzy ze wszystkich narodów w Europiesą nastawieni wobec
> nas najbardziej krytycznie, przypisali Polakom więcej cechpozytywnych
> niż Polacy sami sobie.
> Badania socjologiczne nie potwierdzają więc, że jesteśmy narodem
> ksenofobicznym, rasistowskim czy antysemickim - w tej kategorii
> plasujemy się w średniej europejskiej. Jeśli porównamy się z
> Austriakami, to okazuje się, że jesteśmy narodem o wiele bardziej
> życzliwym wobec "obcych". Sympatię wobec Czechów deklaruje 60 proc.
> Polaków i 22 proc. Austriaków, a wobec Węgrów - 70 proc. Polaków i 51
> proc. Austriaków (także inne narody cieszą się większąsympatią Polaków
> niż Austriaków).
> To, co wyraźnie odróżnia nas od innych europejskich nacji, to nie tyle
> stosunek wobec obcych, ile stosunek wobec samych siebie. Badania
> socjologiczne pokazują wyraźnie, że Polacy mają bardzo negatywny
> autostereotyp i szalenie niską samoocenę. Tymczasem w debacie
> publicznej problem tenzupełnie nie istnieje. Media przedstawiają
> raczej odwrotnądiagnozę - że jesteśmy pełni niechęci i urazów wobec
> obcych oraz bezkrytycznie wpatrzeni w swoją polskość.
> Strofujące elity
> Społeczeństwa, które dokonują udanej rewolucji, wchodzą zazwyczaj w
> nową epokę z dobrym samopoczuciem i wielkim potencjałem wiary we
> własne możliwości. Wydawać by się mogło, że Polacy, którzy wyszliz
> komunizmu (zdaniem niektórych, byli nawet głównym czynnikiem sprawczym
> upadku minionego ustroju), powinni mieć do siebie zaufanie i
> optymistycznie patrzeć w przyszłość. Tymczasem nic z tego - badania
> pokazują, że w społeczeństwie polskim następuje wzrost nastrojów
> pesymistycznych. Coraz więcejosób uważa, że wydarzenia w Polsce po
> roku 1989 idą w złym kierunku. Liczba myślących w ten sposób Polaków
> rośnie nie tylko wśródtych, którzy stracili na przemianach ostatnich
> 13 lat, ale także wśród tych, którzy sporo zyskali.
> "Udana rewolucja" 1989 roku w oczach coraz większej liczbyosób nie
> jest wcale żadną udaną rewolucją. Ten negatywny sposób postrzegania
> przemian pojawiłsię już 13 lat temu, kiedy po wyborach czerwcowych
> większości głosujących odebrano radość zwycięstwa, zabraniając cieszyć
> się z"wycięcia" listy krajowej. To i wiele innych zachowań polityków
> zarówno postsolidarnościowych, jak i postkomunistycznych sprawiło,że
> coraz częściej wydarzenia 1989 roku oceniane są w społeczeństwie jako
> zmowa elit .
> Elity zaś wyniosły z poprzedniego ustroju nawyk pouczania i
> strofowania narodu, który tak jak niegdyś nie dorastał do
> ideałów"społeczeństwa socjalistycznego", tak dziśnie dorasta
> do"standardów europejskich". Pasją intelektualistów III RP stało się
> demaskowanie wstecznych i obskuranckich tradycji narodowych.
> Deklaracja grafomana, iż jest w sporze z polskością, wystarczała do
> nobilitacji jego wypocin w najpoczytniejszych tytułach. Do głosu
> doszła idea iście postmodernistyczna - powołując się na Gombrowicza i
> Mrożka tworzono dulszczyznę a rebours.
> Czy można się dziwić złemu samopoczuciu i niskiej samoocenie
> społeczeństwa, które usłyszało tyle krytycznych słów pod swoim adresem
> od własnych elit? Socjolog Mirosława Grabowskaw wywiadzie
> dla"Rzeczpospolitej" (4.01.2002) zauważyła trafnie, że "prezydent Bush
> podczas wizyty w Polsce powiedział o naszym społeczeństwie więcej
> dobrych rzeczy niż wszyscy polscy politycy razem wzięci od 1989 roku".
> Amerykańscy przywódcy są mistrzami w mobilizowaniu własnej opinii
> publicznej. Czy podobnie zdolni okażą się polscy liderzy? Niedawny
> raport Komisji Europejskiej, z którego wynika, że polscy negocjatorzy
> są najbardziej zakompleksieni spośród przedstawicieli wszystkichkrajów
> aspirujących do Unii, każe sceptycznie odpowiedzieć na to pytanie.
> Retoryka czarnowidztwa, którą uprawiał Leszek Miller jako przywódca
> opozycji, iktórej nie porzucił jako szef rządu, nie sprzyja z
> pewnością odbudowywaniu wiary we własne siły.
> Kryzys zaufania
> Psychologowie społeczni twierdzą, że społeczeństwa o zaniżonej
> samoocenie (podobnie jak niewierzący we własne możliwości ludzie) są
> bardziej skłonne do irracjonalnych zachowań oraz w większym stopniu
> bezradne wobec realnych wyzwań i problemów. W społeczeństwach takich
> brakuje tego, co Francis Fukuyama określił jednym z kół napędowych
> wzrostu gospodarczego, a mianowicie kapitału zaufania.
> Jak zauważył słusznie Rafał A.Ziemkiewicz, nie było w dziejach świata
> kraju, który odniósłby cywilizacyjny sukces bez wiary we własne siły.
> Sukces "Solidarności" w latach1980-1981 polegał na tym, że ludzie
> uwierzyli, iż są siłą zdolną przeciwstawić się dziejowym
> koniecznościom. Tymczasem dzisiaj w Polsce zdaje się panować
> mentalnośćpańszczyźnianego chłopa, który zamiast zaufaniem kieruje się
> podejrzliwością. To efekt syndromu postkolonialnego, którego innym
> przejawem jest pogłębiająca się przepaść między elitami a dołami
> społecznymi, rosnący podział na "my" i "oni".
> W tak podzielonym, pełnym wzajemnej nieufności społeczeństwietrudno o
> wspólną identyfikację. Zauważmy, żepo roku 1989 nie pojawił się
> wnaszej kulturze wzorzec osobowy obywatela III RP - Polaka łączącego
> tradycję z nowoczesnością, człowieka, z którym można się bez większych
> oporów utożsamić.
> Trudno też stworzyć pozytywny wizerunek Polaka, ponieważ nie da się
> zbudować świadomości narodowej z wartości sprzecznych. Lista osób
> odznaczonych przez prezydenta Kwaśniewskiego, na którejwyróżnieni są
> obok siebie kaci i ofiary, jest przykładem "wspólnej Polski"
> istniejącej tylko w sferze projektów, a nie rzeczywistości. Jest to
> projekt tak niewyobrażalny, jak widok generała Jaruzelskiego w szatach
> pontyfikalnych czy Karola Wojtyły w ciemnych okularach i generalskim
> mundurze.
> O zamieszaniu wokół podstawowych wartości związanych z przynależnością
> do wspólnoty narodowej wiele mówi następujący fakt: swegoczasu
> prezydent Wałęsa tego samego dnia oddawał hołd porucznikowi Wysockiemu
> i innym bohaterom powstania listopadowego, a następnie krytykował
> pułkownika Kuklińskiego. W jednym przypadku bunt żołnierza wobec
> przełożonych i okupantów nazwany został czynem chwalebnym, w drugim
> zaś zdradą. Czy obywatel, widząc takie postawy przywódców, nie ma
> prawa poczuć się zdezorientowany?
> Polacy na gwałt potrzebują dziś pozytywnego wzorca. W momentach
> kryzysowych takiego punktu odniesienia dostarczała zazwyczaj historia
> z całą galerią większych lub mniejszych bohaterów. Wspólnota
> wyobrażeń, jaka powstawała na tej podstawie, była co
> prawdaidealistyczna, lecz zarazemfunkcjonalna, gdyż pozwalała czerpać
> siły i nadzieję w trudnych chwilach. Dzisiaj historia nie może być już
> jednak takim ratunkiem, ponieważ w coraz bardziejpopularnej obecnie
> wersji stawia nam przed oczy przykłady ludzi, których powinniśmy się
> wstydzić. Ujmowanie własnych dziejów w taki sposób przybrało wręcz
> rozmiary projektu, by budować własną tożsamość na wspólnocie wstydu ,
> co zaczyna przypominać niemieckie "przezwyciężanie przeszłości".
> Wszędzie na świecie podstawą zbiorowej tożsamości jest duma, oparta na
> pewnej wspólnocie cech, które uznaje się w danej społeczności za
> dobre. Z czego jednak dumni mogą być Polacy? W świetle tego
> pytaniazupełnie inaczej wyglądają takie zjawiska, jak nieprawdopodobny
> sukces kasowy filmów "Pan Tadeusz" czy "Ogniem i mieczem" albo
> ogólnonarodowa histeria na punkcie Adama Małysza. To rozpaczliwe próby
> poprawy własnego wizerunku.
> Czy się sprzedaliśmy?
> Jak wynika z międzynarodowych badań socjologicznych przeprowadzonych w
> czterdziestu krajach świata w ramach projektu World Values Survey, w
> Polsce zaszły w ostatnich latach bardzo interesujące procesy. Otóż w
> latach 90. w naszym kraju nie zmieniło się nastawienie do dóbr
> konsumpcyjnych - cały czas panuje wysoki stopień nienasycenia, co może
> być odreagowaniem dziesięcioleci peerelowskiej siermiężności. Zdrugiej
> strony spośród wszystkich badanych krajów to właśnie w Polsce
> nastąpiło w tym czasie najbardziej drastyczne wykorzenienie i odejście
> od rodzimej tradycji, kultury i religijności. Potwierdzają to zresztą
> niedzielne obserwacje kościołów i hipermarketów - o ile w pierwszych
> liczba wiernych praktykujących raz wtygodniu zmalała w ciągu ostatniej
> dekady, o tyle w drugich na masową skalę narusza się trzecie
> przykazanie Dekalogu, jeszczeniedawno mocno zakorzenionew rodzimej
> tradycji.
> Można oczywiście argumentować, że owo wykorzenienie z własnej tradycji
> jest procesem nieuchronnym, który wiąże się z powszechną
> sekularyzacją. Tezy tej jednak nie potwierdzają badania przeprowadzone
> w innych krajach. W tym samym bowiem czasie w państwach takich jak
> Czechy, Słowacja, Bułgaria, Brazylia, a zwłaszcza Chiny,
> nastąpiłozjawisko odwrotne: powrót do własnych korzeni, rodzimej
> tradycji ikultury.
> Wydaje się, że problemem w Polsce jest nie fakt, że pieniądz stał się
> głównym punktem odniesienia w życiu publicznym, lecz raczej brak
> alternatywy w skali społecznejdla konsumpcyjnego stylu życia.
> Symptomatycznym wydarzeniem pod tym względem był kilka lat temu strajk
> nauczycieli szkół średnich podczas egzaminów maturalnych. Okazało się,
> że ci, którzy są powołani do tego,by przekazywać uczniom inne wartości
> w życiu niż czysty materializm, pokazali, iż sami są uzależnieni od
> owego materializmu w stopniu niepozostawiającym miejsca na jakąkolwiek
> ideowość. Do tego samego typu zjawisk należy afera z handlem ludzkimi
> "skórami" w łódzkim pogotowiu.
> Zarzucone wartości
> Jeszcze do niedawna często można było usłyszeć twierdzenie, iż co
> prawda państwa zachodnie są bogatsze od nas materialnie, ale ich
> mieszkańcy są duchowo znacznie ubożsi - że tam panuje totalna
> konsumpcja, a u nas ocalone zostały pewne elementarne wartości, takie
> jak zwykła ludzka solidarność czy pogłębione życie duchowe.
> Takie przeświadczenie było zapewne wynikiem doświadczenia
> "Solidarności". Niektórzy uważają, że stan wysokich emocji
> wspólnotowych przełomu lat 70. i 80., związanych z pierwszą
> pielgrzymką papieża ipowstaniem "Solidarności" - pewien typ altruizmu
> i zbiorowej miłości wzajemnej -nie mógł trwać zbyt długo. I nie trwał
> - w latach 90. zbiór wartości, którym jeszcze niedawno wielu ludzi
> hołdowało, został zbiorowo zarzucony. -
> Informacje dotyczące porówaniania postaw Polaków i Austriaków można
> znaleźć w książce Małgorzaty Sikory"Polska - Austria. Wzajemny
> wizerunek w okresie rozszerzenia UE" wydanej przez Instytut Studiów
> Politycznych w 2000 roku. Stereotypom dotyczącym postrzegania różnych
> narodowości poświęcona jest praca zbiorowa pod redakcją Ireneusza
> Krzemińskiego "Czy Polacy są antysemitami?" (1996). Porównanie dwóch
> wielkich badań socjologicznychwśród polskiej młodzieży (z roku 1975 i
> 1991) można znaleźć w "Tolerancja i uprzedzenia młodzieży. Raportz
> badań" (1993).
> Podkreślenia w tekście pochodzą od redakcji naszej witryny
> Grzegorz Górny , Rzeczpospolita, 2002-03-30
> powrot
>
> http://www.naszawitryna.pl/europa_405.html

Jeśli znajdziecie w tym coś z czym się zgadzacie, zrewidujcie swój
pogląd , bo tu nie ma ani jednego zdania zgodnego z rzeczywistością.
To pewnie były pan SB pisał, gdy Pis chciał władzy. Macie w czystej
postaci propagandę komunistyczną i podbijanie bębenka byście byli
dumni z iluzji. Ale bezczelne, bo to jest zmiana gospodarcza pis,
czyli jak wam źle to macie kompleksy i wiecie ....podobno
psychologowie to potwierdzą, więc aby się wyjść na wariata, bardzo
proszę ...uśmiech...uśmiech, to nie kiszki grają, tylko wy jesteście
zaburzeni jeśli to słyszycie. Propaganda sukcesu pis.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Człowiek--masa.
podroze ksztalca (GW- link)
Gary Moore
Czesi i polscy nekrofile.
Świadomość to nie mózg - o ludziach żyjących bez mózgu.

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »