| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2009-12-09 23:58:45
Temat: Chironowi polecam... //długie..."Początek" Szczypiorskiego.
"W pokoju panował półmrok, ponieważ sędzia był miłośnikiem półmroku. Jego
myśli, zwykle niedokończone i mgliste, niechętnie wpadały w pułapkę
światła. Wszystko na świecie jest ciemne i niejasne, a sędzia lubił
zgłębiać świat, przeto siadywał zwykle w kącie ogromnego salonu, w fotelu
na biegunach, z głową odchyloną ku tyłowi, tak aby myśli kołysały się
łagodnie w rytm fotela, wprawianego w ruch lekkim dotykiem stopy, raz
lewej, raz prawej. Na stopach miał pantofle filcowe do kostki, zapinane na
metalową haftkę. Haftki błyszczały niebieskawo na tle dywanu, gdy padało na
nie światło lampy, ocienionej abażurem.
Krawiec Kujawski przyglądał się haftkom na filcowych pantoflach sędziego i
liczył w duszy stratę, jaką poniesie, nabywając od sędziego obraz w
złoconych ramach, wiszący na ścianie. Obraz przedstawiał nagiego jegomościa
z rogami, siedzącego na beczułce wina. Krawiec Kujawski był zdania, że jest
to diabeł, jeden z tych wesołych diabłów, skorych do kielicha i figlów z
kobietami, których dawniejsi malarze chętnie malowali, najczęściej na tle
dość mrocznym i mało przejrzystym, gdzie krawiec mógł z pewnym trudem
wypatrzyć młyn wodny albo ruiny starożytnego zam-
51
czyska. Nie były to co prawda obrazy zbyt piękne, ale miały swoją cenę, a
krawiec lokował pieniądze w dziełach sztuki, bo był patriotą i człowiekiem
kulturalnym.
- Więc powiada pan, kochany przyjacielu - rzekł sędzia Romnicki - że ma już
dosyć tej całej wojny. Dość wojny! Bądź co bądź pokój jest ludziom
przyrodzony. Wszyscy pragniemy pokoju, tak pan się wyraził...
- Tak się wyraziłem - powiedział krawiec, przyglądając się diabłu na
beczce. Przypomniał sobie naraz, że ten diabeł ma na imię Faun i spłynął na
niego słodki, rzewny spokój.
- No, zgoda. Więc niechaj wojna się skończy -rzekł sędzia. - Natychmiast.
Od tej chwili... Chciałby pan, drogi przyjacielu?
- A kto by nie chciał, panie sędzio?
- Proszę się dobrze zastanowić. Mówię całkiem serio. Pokój jest
najważniejszy, czy tak? Więc kończymy tę wojnę. Od zaraz, bez chwili
zwłoki. Niech pan dobrze uważa, kochany panie Kujawski. Gdzie są Sowieci?
Przypuśćmy, że na linii Donu. Anglosasi? Północna Afryka. Doskonale. Więc
nasz drogi Adolf Hitler panuje nad Europą. I dzisiaj kończymy wojnę panie
Kujawski. Bo pan był łaskaw zauważyć, że pokój jest najważniejszy, czyż nie
tak...
- Panie sędzio - zawołał Kujawski. - Jakże? Z Niemcami na karku?
- Niechże pan się zdecyduje, przyjacielu szanowny. Zresztą oni od jutra się
zmienią. Pokój nastanie, pokój nastanie! Najprzód preliminaria, to się
rozumie, potem konferencja pokojowa, jakieś ustępstwa
52
obustronne. Sowieci to, Hitler owo, Anglosasi coś jeszcze innego, ale
przecież pan stoi na stanowisku, że pokój jest najważniejszy, przeto oni
muszą się jakoś dogadać, od tego świat ma dyplomatów, mężów stanu, rozmaite
kancelarie jawne i tajne, wymiana dokumentów, cylindry, limuzyny,
szampańskie wino, pokój ludziom dobrej woli, panie Kujawski.
- Panie sędzio - wymamrotał krawiec.
- Sam tego chciałeś, Grzegorzu Dyndało! - zawołał sędzia głosem stanowczym.
- Teraz proszę bez żadnych krętactw. Od krętactw są inni na świecie. Ach,
drogi przyjacielu, głowa do góry... Przecież mamy pokój! A ponieważ mamy
pokój, to okupanci nie mogą dłużej postępować tak okropnie. Cóż, jesteśmy w
niewoli. Aleśmy do tego przywykli, panie Kujawski kochany. Ostatecznie obaj
urodziliśmy się w niewoli, w niej także umrzemy. No, tak... To pewne, że
zrazu będą nas wyzyskiwali okrutnie. Czternaście godzin niewolniczej pracy
na dobę. Miska cienkiej zupki. Baty, razy... Ale to przeminie za jakiś
czas. Ponieważ zapanował pokój, więc nie mają już szans zdobywania nowych
niewolników. Muszą dbać o tych, którzy na nich pracują. Głowa do góry,
kochany panie Kujawski. Nie minie parę latek, a będziemy pracowali osiem
godzin dziennie, dadzą nam meiniowskie kartki, nawet kawa będzie, i
herbatka, a jakżeby inaczej, skoro jest pokój światowy, skoro trzeba
handlować wzajemnie... Czyż Anglicy sami wypiją całą indyjską herbatkę?
Czyż Sowieci nie dostarczą ropy naftowej, pszenicy, ziemniaczków, czego tam
jeszcze?! Będziemy sobie żyli, panie Kujawski kochany, co prawda pod obcym
butem, tego się ukryć nie da, ale za to
53
w pokoju, bo od dzisiaj wieczora zapanuje pokój światowy, to najwyższe
dobro człowieka i ludzkości, do którego tak pobożnie wzdychają nasze dusze
umęczone, głupie duszyczki, panie Kujawski, zhańbione niewolą, nawykłe do
pokory, poniżenia, służalstwa, nie dzisiaj, rzecz jasna, nie dzisiaj
jeszcze, lecz za jakiś czas, za kilka latek, kiedy już dadzą nam szkoły
własne, a jakże, z naszym ojczystym językiem na wszystkich lekcjach bez
wyjątku, kiedy jeść będziemy chle-bek ze słoniną i może się nawet od czasu
do czasu trafi butelczyna francuskiego koniaku, może szwedzki śledzik, może
hawańskie cygaro! Niech pan tylko pomyśli, przyjacielu kochany, ileż cnót i
godnych uznania uczynków zaowocuje pod tym słońcem europejskiego pokoju...
Jakże radosne będzie życie naszych malutkich niewolników, tych chłopczyków
i dziewczynek, co nawet cukiereczka dostaną od swych władców, nawet
zabaweczkę kolorową, bo przecież oni będą dbali o dziatwę, nawet owomaltynę
wprowadzą do przedszkoli, żeby dzieci były zdrowe, silne, żeby mogły
później rzetelnie pracować, otrzymując skromne, lecz godziwe wynagrodzenie,
wywczasy zdrowotne oraz wypoczynkowe, zgodnie z zasadą "Krafb durch
Freude", czyli siła dzięki radości, czyli trzeba wypoczywać, leczyć się,
plombować zęby, odżywiać się racjonalnie i prowadzić higieniczny tryb
życia, ponieważ to jest nieodzownym warunkiem wydajnej i zdyscyplinowanej
pracy, a jak panu wiadomo, kochany panie Kujawski, "Arbeit macht frei",
czyli praca czyni człowieka wolnym, szczególnie zaś czyni go wolnym pod
złotym słoneczkiem pokoju europejskiego. I tylko jednego nam zabraknie.
Tylko jednego!
54
Prawa sprzeciwu. Prawa powiedzenia głośno, że my chcemy Polski wolnej i
niepodległej, że chcemy po swojemu czyścić zęby i odpoczywać, po swojemu
płodzić dzieci i pracować, po swojemu myśleć, żyć i umierać. Tego jednego
nam zabraknie pod tym słońcem europejskiego pokoju, który pan, mój
przyjacielu, uważa za najwyższe dobro.
Krawiec Kujawski oblizał wargi koniuszkiem języka. Haftki na pantoflach
sędziego, które jeszcze przed chwilą przywodziły mu na myśl malutkie,
błyszczące gwiazdeczki, teraz uznał za ślepia dzikiego zwierza.
- Co pan mówi, panie sędzio - wymamrotał. - Ja chcę pokoju, to się rozumie,
ale na innych warunkach. Najpierw niech ten cały Hitler pójdzie do ziemi...
- Żeby poszedł do ziemi, trzeba długiej wojny, panie Kujawski - rzekł
sędzia.
- To niech będzie długa wojna, ale jego musi szlag trafić!
- No więc, jak będzie przyjacielu? Już panu nie dogadza pokój od
dzisiejszego wieczora? Już znowu zachciewa się panu wojaczki? Nie dosyć
tych wszystkich okropności? Taki krwawy kat siedzi w pańskim ciele? Tegom
się nie spodziewał, panie Kujawski! Mało panu ofiar, pożarów, krwi polskiej
i niepolskiej na świecie wylanej?
Roześmiał się sędzia głośno. Zatrzymał fotel na biegunach. Zgasły ślepia
dzikiego zwierza.
- Zgoda, przyjacielu - rzekł. - Dogadaliśmy się wreszcie. Zapamiętaj, panie
Kujawski! Nam powinno zawsze o Polskę chodzić, o polskość, o wolność naszą.
Żaden tam pokój europejski, koszałki-opałki dla idiotów, ale Polska. Czyż
nie mam racji?
55
- Zapewne pan sędzia ma rację - odrzekł Kujawski. - Ale ja jestem nie tylko
kurdupel względem wysokości, lecz także względem rozumu.
- Niech pan tego nigdy nie mówi głośno! Ściany mają uszy. Może tam siedzą
jakieś domorosłe demiur-gi, które tylko czekają, żeby ludzie stracili
zaufanie do własnego umysłu, żeby się wewnętrznie poczęli wahać i samych
siebie jątrzyć wątpliwością, czy aby rzeczywiście nie mają takiego, jak pan
był łaskaw wyrazić się, kurduplowatego rozumu.
- Demiurgi? - powtórzył krawiec. - Nie słyszałem. To coś jakby hydraulik?
- To są, proszę pana kochanego, tacy macherzy od zbawiania ludzkości. Ani
się pan obejrzy, jak wylezie jeden z drugim z jakiej dziury. Oni noszą w
kieszeniach kamień filozoficzny. Każdy ma inny kamień i rzucają w siebie
tymi kamieniami, tyle że zwykle trafiają w łeb porządnych ludzi jak pan
czyja... Chcą nam urządzić przyszłość na swoje kopyto. I chcą na swoje
kopyto fryzować naszą przeszłość. Pan jeszcze takich nie spotkał, panie
Kujawski?
- Może i spotkałem - powiedział pojednawczo krawiec i znów popatrzał
łakomie na Fauna w złoconych ramach.
- A swoją drogą - ciągnął sędzia - uwaga o hydraulikach wydaje mi się
wielce interesująca. Obyś pan nie był prorokiem, kochany panie Kujawski. Bo
może nadejść dzień, kiedy oni nas wszystkich spuszczą do szamba. I ładnie
będziemy wyglądali.
- A co się tyczy obrazka, panie sędzio - nieśmiało podjął krawiec - to tego
Fauna wziąłbym jeszcze dzisiaj. Ramy pan sędzia policzy oddzielnie. Chłopak
56
(...)"
"(...)Sędzia Romnicki uśmiechnął się i powiedział: - Jaki miły chłód tutaj.
Siostra Weronika odparła, że od strony ogrodu warzywnego bywa niekiedy
upalnie, ale mury klasztorne są grube, pamiętają bardzo dawne czasy, to
właśnie sprawia, że wewnątrz panuje zazwyczaj chłód.
- Przyprowadziłem to dziecko - rzekł sędzia i lekko pogładził Joasię po
ciemnej główce. - Tak jak było umówione.
- Rozumiem, panie sędzio - powiedziała siostra i przyjrzała się
dziewczynce.
- Ona jest trochę za ciemna - dodała po chwili.
- Tego się dzisiaj nie wybiera, siostro.
- Nie stawiam sprawy na ostrzu noża, ale pan sędzia rozumie.
- Dzisiaj człowiek rozumie więcej niż powinien -rzekł sentencjonalnie
sędzia i znów pogłaskał włosy Joasi. - To jest urocza dziewczyneczka.
- Zawsze trzeba mieć nadzieję, panie sędzio.
- Zgodnie z tym, co było ustalone, matka przełożona otrzymała już pewne
środki - powiedział sędzia. -Wojna nie będzie trwała wiecznie. Zresztą,
jeśli zajdzie potrzeba, zawsze jestem do dyspozycji.
291
- Nie idzie o to - odparła siostra Weronika. - Znamy nasze obowiązki, panie
sędzio.
Teraz ona pogłaskała dziecko po włosach.
- Więc ma na imię Joasia - rzekła. - Jeszcze dzisiaj nauczymy ją paciorka.
- To się może przydać - powiedział sędzia. Siostra Weronika podniosła na
niego czujne oczy.
- To będzie katolickie dziecko, panie sędzio. Pan przywiódł do nas nie
tylko jej ciało, narażone na straszne cierpienia, ale również zbłąkaną
duszę.
- Czy siostra sądzi, że zdążyła zbłądzić? Przecież ma dopiero cztery latka.
Kto tutaj błądzi, siostro?
- Jest chyba zrozumiałe, że wychowamy ją po katolicku. To nasz obowiązek
względem tego dziecka. Pan sędzia jest katolikiem, więc nie muszę
dowodzić...
- No, tak - powiedział sędzia Romnicki i już chciał zakończyć rozmowę, lecz
nagle odczuł podwójną przykrość. Że będzie musiał się rozstać z tym miłym,
milczącym dzieckiem. I że dolega mu coś ważnego, jakiś niepokój, gorycz lub
zgoła rozczarowanie. Powiedział więc:
- Niech siostra czyni, co uważa za godziwe. Ale nic z tego nie będzie.
- Z czego nic nie będzie?
- Z tego katolicyzmu siostro - powiedział sędzia i sam się zdziwił, że
jakaś złość, a może nawet mściwość zabrzmiała w jego głosie.
- Co też pan sędzia opowiada?! - rzekła surowo siostra Weronika.
- To ja coś siostrze powiem! No niechże siostra sama przez chwilę pomyśli.
Czy są różni bogowie?
292
Czy to jest jedyny i niewysłowiony Bóg Wszechmogący, który nas wywiódł z
ziemi egipskiej, z domu niewoli?! Ten sam, siostro, nasz Pan Bóg miłościwy,
ten co się objawił Mojżeszowi w krzaku gorejącym, wołał do Jakuba,
wstrzymał nóż Abrahama nad karkiem Izaaka. To jest nasz Bóg, Stwórca
wszystkich ludzi...
- Panie sędzio, niechże pan wspomni Zbawiciela! - zawołała siostra.
- Ja siostrze coś powiem, ja coś powiem! Jestem katolik, rzymski katolik z
dziada pradziada, szlachcic polski. Wierzę w Pana Jezusa, w opiekę
Najświętszej Marii Panny, we wszystko wierzę, co mi dała religia i moja
Polska kochana. I niech mi siostra łaskawie nie przerywa, bo mnie się nie
przerywa, kiedy mówiłem, to mi nawet prezydent Mościcki nie przerywał, choć
nie było mu w smak słuchać pewnych rzeczy. Więc jak to ma być, proszę
siostry?! To przecież Pan Bóg przeprowadził to dziecko przez pięć tysięcy
lat, to Pan Bóg je prowadził za rączkę z miasta Ur do ziemi Kanaan, a potem
do Egiptu, a potem do Jeruzalem, a potem do babilońskiej niewoli, a potem
na powrót do Ziemi Świętej, a potem na cały rozległy świat, do Rzymu i do
Aleksandrii, do Toledo i do Moguncji, aż tutaj, nad Wisłę. To przecież sam
Bóg kazał temu dziecku zdeptać całą ziemię od krańca do krańca, żeby na
koniec tutaj się znalazło, pomiędzy nami, w tej pożodze, w tym końcu
wszystkich końców, gdzie już nie ma wyboru, skąd już nie ma ucieczki, jak
tylko w tę norę naszego katolicyzmu, naszej polskości, bo tu jest szansa
ocalenia życia tego dziecka. Więc jak to ma być z wolą Bożą, siostro!?
Przez tyle tysięcy lat Bóg prowadził Joasię, żeby inni ludzie mogli Go po-
293
znać, mogli Go zrozumieć, żeby mógł przyjść Zbawiciel, nasz Pan Jezus, w
którego wierzymy i którego wielbimy na Krzyżu Świętym, bo za nas umarł, dla
naszego zbawienia umarł, pod ponckim Piłatem, więc przez tyle tysięcy lat
prowadził ją Pan, żeby teraz u samego kresu miała się przepoczwarzyć, żeby
miała sobie zaprzeczyć, bo tak chce Adolf Hitler? Proszę bardzo, niech ją
siostra ochrzci, nauczy pacierza i katechizmu, niech się nazywa Joasia
Bogucka albo Joasia Kowalczykówna, ja to oczywiście załatwię, za dwa,
najdalej za trzy dni będzie gotowa metryka chrztu, nie do podważenia. Nie
do podważenia, po umarłej katolickiej dziewczynce. Więc wszystko w
najlepszym porządku. Proszę bardzo. Niech siostra nad tym dzieckiem
pracuje. Po chrześcijańsku, po katolicku, po polsku także! Myślę, że tak
należy. To jest potrzebne dla jej przyszłości, przeżycia. Ale powiem
siostrze, co o tym myślę. My tutaj, to jedno. A Pan Bóg to rzecz inna. I
Pan Bóg nie dopuści! Ja w to wierzę mocno, proszę siostry, że On do takiego
końca nie dopuści. I będzie z niej żydowska kobieta, pewnego dnia obudzi
się w niej żydowska kobieta i otrzepie ona z siebie obcy pył, aby wrócić
tam, skąd przychodzi. I będzie jej brzuch płodny i wyda na świat nowych
Machabeuszy. Bo nie wytraci Pan swojego ludu! To siostrze mówię. A teraz
niech ją siostra zabierze i niech ona uwierzy w Pana naszego, Jezusa
Chrystusa, bo to jest, jak siostra dobrze wie, pokarm życia. Ale kiedyś
zbudzi się w niej Judyta, wydobędzie miecz i utnie głowę Holofernesa.
- Niech pan sędzia nie płacze - powiedziała siostra Weronika.
294
Zgodnie z tym, co powiedział, obudziła się w Joasi żydowska kobieta, lecz
nie taka, jakiej pragnął. Może sędzia nie do końca rozumiał zamysły Boga, a
może przyczyna była całkiem trywialna. Joasia doczekała końca wojny jako
Marysia Wiewióra, dziewczynka katolicka, sierotka spod Sanoka, którą
odumarli rodzice, ubodzy rolnicy. Żyła po wojnie jak olbrzymia większość
jej rówieśnic, uczyła się pilnie i myślała o karierze stomatologicznej, bo
miała zwinne ręce, a jej sposób bycia kojąco wpływał na ludzi. Lecz kiedy
ukończyła dwadzieścia lat, usłyszała głos, który ją wołał. I poszła za nim
w pokorze oraz posłuszeństwie. Wyemigrowała do Izraela, gdzie nie nazywała
się już Marysia Wiewióra, lecz Miriam Wewer. I nie została dentystką. W
pewien czas po przybyciu do nowej ojczyzny, gdzie naród wybrany budował
swoje państwo, aby już nigdy nie doznawać prześladowań i upokorzeń,
zobaczyła dziwnych Żydów, którzy może pochodzili z jej snów i przeczuć, a
może po prostu zjawili się z powodów całkiem przyziemnych, tak jak przed
nimi zjawiali się inni, do nich podobni. Ci Żydzi nosili berety, panterki i
wysokie buty. Niemal z reguły trzymali pod pachą pistolety maszynowe,
gotowe do strzału. Mieli ogorzałe twarze i posługiwali się skąpym językiem
uzbrojonych mężczyzn. Miriam widziała, jak jednym kopniakiem wyważali drzwi
palestyńskich domów, a potem pod lufami wyprowadzali na jaskrawe słońce
pustynne ogłupiałych fedainów, ich kobiety i dzieci. Wtedy w jej sercu
obudziła się jakaś dzika, krzykliwa radość, jakby nareszcie coś się
wypełniło, jakieś oczekiwanie tysiącleci, jakby wypełniło się marzenie
zakneblowane w pokoleniach Izraela, które
295
przepalało do cna umęczone ciała milionów Żydów Europy i Azji, przez całe
wieki ożywiało te gromady wiecznych wędrowców, mrocznych, ciemnych,
zalęknionych, żarliwych, przeklętych i zarazem wybranych. Kiedy Miriam po
raz pierwszy zobaczyła potężnego mężczyznę, który jednym kopniakiem rozwala
drzwi palestyńskie, wydało się jej, że sam Bóg jest przy tym obecny i kiwa
głową przyzwalająco. Miriam nie myślała wtedy o przestraszonych i
bezradnych fe-dainach, lecz o całej wściekłej ludzkości, którą wreszcie
jeden żydowski kopniak przywołuje do porządku. Miała oczy pełne łez i czuła
w sercu dumę, wdzięczność, gorącą wiarę. Odpuszczała światu wszelkie zło,
bo oto nadeszła chwila wyrównania krzywd, a Żydzi nigdy więcej nie mieli
być wzgardzeni, poniżeni i prześladowani. Lecz uniesienie trwało krótko.
Miriam była wrażliwą dziewczyną, miała też sporo zdrowego rozsądku. Ale
może nie starczyłoby jej ani wrażliwości, ani rozsądku, gdyby nie zobaczyła
następnej sceny, całkiem banalnej wprawdzie, najzwyklejszej w świecie, a
jednak zawsze pouczającej. Żołnierze izraelscy, jak to żołnierze po prostu,
stanęli twarzą w twarz z fedainami, lecz fedaini byli przygarbieni, ramiona
trzymali na karkach, dzieci ich wrzeszczały, choć nic się nie działo,
kobiety ich wrzeszczały, choć nikt się nimi nie interesował, natomiast
żołnierze stali na nogach rozkraczonych, twarze mieli kamienne, dość głupie
i pyszałkowate w tym kamiennym wyrazie, a palce trzymali na spustach
pistoletów. I tak stali, nieporuszeni, oczekując dalszych rozkazów oficera,
który cienką trzciną rysował na piasku pustynnym jakieś kreski i kółka, do
tego stopnia skupiony
296
w obliczu swej historycznej decyzji, że wyglądał jak bezmyślny błazen, czym
wcale się nie różnił od innych oficerów pod słońcem. Lecz dla Miriam była
to scena przejmująca, ponieważ dziewczyna uprzytomniła sobie, że
uczestniczy w bezsensie, bo przecież żaden kopniak wymierzony
palestyńskiemu fedaino-wi nie wymaże stuleci historii i nie będzie stanowić
zadośćuczynienia. Nie była na tyle wykształcona, aby w owej chwili
pomyśleć, że uczestniczy w odwiecznym naśladownictwie i że ci izraelscy
żołnierze nawet swego władczego rozkroku nie wymyślili, bo tak zawsze
stawał człowiek uzbrojony i świadomy swojej siły przed człowiekiem
bezbronnym i pokonanym. Tak stawał rzymski legionista nad obalonym
Machabeu-szem i Odoaker na ruinach Koloseum, frankoński rycerz wobec
powiązanych postronkami Sasów, Maluta Skuratow przed klęczącymi
bojarzynami, Bismarck w Wersalu, Stroop na ulicy płonącego getta,
wietnamski partyzant pod Dien-Bien-Fu. I tak mieli stawać przed pokonanymi
wszyscy zwycięzcy, aż do skończenia świata. Więc nie było to wiele warte i
Miriam odeszła, aby jak najszybciej zapomnieć o tej głupiej scenie. Ale
przecież nie mogła zerwać pęt, które ją związały, tak jak inni nie mogą ich
zerwać. Później jakoś do nich przywykła i już nie odczuwała ani
satysfakcji, ani szczególnej dolegliwości.
Dopiero w jakiś czas potem, kiedy skonstatowała, że jest w ciąży, a jej
izraelski mąż cieszył się z tego faktu hałaśliwie i pyszałkowato, jak gdyby
zrobienie dziecka własnej żonie było wydarzeniem bez precedensu na tym
najlepszym ze światów, Miriam przeżyła noc wielkiego lęku. Było upalnie.
Księżyc świecił
297
ponad pagórkami, oliwki i tamaryszki rzucały niebieskie cienie. Miriam
stanęła w oknie swojego domu. Patrzyła na niebo, księżyc, pagórki. Czuła,
jak nigdy dotąd, przejmujący lęk na myśl, że urodzi człowieka. Bała się
tego i pragnęła przekląć swoje łono. Przypomniały jej się dziwne słowa z
okresu dzieciństwa, spędzonego w klasztorze, odczytywane z Ewangelii
cichym, łagodnym głosem siostry Weroniki. I Miriam powtórzyła te słowa,
lecz donośnie i gwałtownie, kierując je w stronę nieba: "Panie, czemuś mnie
opuścił!" Wtedy wszedł do pokoju mąż Miriam, który miał czterdzieści siedem
lat i osłabiony słuch, i powiedział łagodnie: "Ja ciebie nie opuściłem, ja
jestem w pokoju obok. Może ci przynieść coś do picia?" Te słowa pogodziły
Miriam z jej przeznaczeniem. Ale kiedy urodziła córeczkę, doznała wielkiej
ulgi.
Być może jednak doznałaby takiej samej ulgi, wydając na świat syna."
Całość tu: http://tiny.pl/hxk8d
To adres kopii właściwej strony, do której dostęp często jest niemożliwy.
pełny tekst jest na dole linkowanej strony.
--
Ikselka.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2009-12-10 01:25:51
Temat: Re: Chironowi polecam... //długieUżytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:zmteiejypqlo.f0lvxzhx12uq.dlg@40tude.net...
> ..."Początek" Szczypiorskiego.
>
> Całość tu: http://tiny.pl/hxk8d
> To adres kopii właściwej strony, do której dostęp często jest niemożliwy.
> pełny tekst jest na dole linkowanej strony.
Nie takie długie...no cóż- mnie tam czegoś brakuje- a może troszkę inaczej
to widzę...To nie 5000 lat prześladowań Żydów- jak pisał sędzia- doprowadził
do pogardy dla narodu Palestyńskiego i jego eksterminacji- wcale nie innej
niż ta, jaką w stosunku do Żydów prowadzili Niemcy. To postępowanie Żydów-
nacechowane pogardą do innych nacji- które uważają za podludzi- już nie raz
doprowadziło do pogromów żydowskich. Podawane przykłady rozkraczonych
zwycięzców nad zwyciężonymi na ogół kończyły się asymilacją jednych i
drugich. Tu jest zupełnie inaczej: zwycięzcy Żydzi chcą tylko jednego od
pokonanych fedainów: żeby tamtych nie było na tym łez padole.
Można postawić pytanie, czy może obecnie Żydzi już nie zaznają pogromu. A
jeśli zaznają- jaka będzie jego skala. Może- dlaczego miałby być pogrom- i
kto go może urządzić? Sądząc po wyczynach judaiczyków- kolejka może być
długa. Jednak na jej początku stać będą zapewne eksterminowani
Palestyńczycy. Wyczyny Żydów w Palestynie wcale przecież nie ustępują tym z
niemieckich gett europy. Pierwsze- jasne i konkretne wystąpienia
antyżydowskie- domagające się (słusznie, IMO) uznania syjonizmu za rasizm
nadawały ton Pierwszej Konferencji w Durbanie. Taki pierwszy sygnał, który
mógł roznieść zarzewie na cały świat- zatrzymany przez pełne niewyjaśnionych
zagadek 9/11.
Mamy więc naród, silny przez swoją diasporę (głównie amerykańską) i
uzbrojone przez nią po zęby karykaturalne państewko- getto. IMO- taki układ
nie może być nawet w miarę trwały. Możliwości asymilacji z (w ich mniemaniu)
podludźmi- też nie ma. Raczej więc małe są szanse na to, żeby jeszcze długo
istniało państwo Izrael. Znów więc Żydzi będą się tułać po świecie- który
wtedy może głośno mówić o swoich doznanych (prawdziwych czy rzekomych)
krzywdach od Żydów- i co ich będzie w stanie powstrzymać od pogromów?
Przecież chyba nie wytresowani pożyteczni idioci, teraz drący szaty i
posypujący głowę popiołem jak ktoś napisze słowo "Żyd" bez wystarczającej
czołobitności. Ci pewno staną się najzagorzalszymi antysemitami. Kto ich
będzie bronić? Pewno ci, którzy- jak ja- wskazują dziś na uprzywilejowaną na
świecie pozycję Żydów...
--
Serdecznie pozdrawiam
Chiron
1. Znaleźć człowieka, z którym można porozmawiać nie wysłuchując banałów,
konowałów, idiotyzmów cwaniackich, łgarstw, fałszywych zapewnień, tanich
sprośności lub specjalistycznych bełkotów "fachowca", dla którego branżowe
wykształcenie plus umiejętność trzymania widelca jest całą jego kulturą,
kogoś bez płaskostopia mózgowego i bez lizusowskiej mentalności- to znaleźć
skarb.
- Waldemar Łysiak
2. Jedyna godna rzecz na świecie twórczość. A szczyt twórczości to tworzenie
siebie
Leopold Staff
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
3. Data: 2009-12-10 01:33:14
Temat: Re: Chironowi polecam... //długieDnia Thu, 10 Dec 2009 02:25:51 +0100, Chiron napisał(a):
> Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:zmteiejypqlo.f0lvxzhx12uq.dlg@40tude.net...
>> ..."Początek" Szczypiorskiego.
>>
>> Całość tu: http://tiny.pl/hxk8d
>> To adres kopii właściwej strony, do której dostęp często jest niemożliwy.
>> pełny tekst jest na dole linkowanej strony.
>
> Nie takie długie...no cóż- mnie tam czegoś brakuje- a może troszkę inaczej
> to widzę...To nie 5000 lat prześladowań Żydów- jak pisał sędzia- doprowadził
> do pogardy dla narodu Palestyńskiego i jego eksterminacji- wcale nie innej
> niż ta, jaką w stosunku do Żydów prowadzili Niemcy. To postępowanie Żydów-
> nacechowane pogardą do innych nacji- które uważają za podludzi- już nie raz
> doprowadziło do pogromów żydowskich.
> Podawane przykłady rozkraczonych
> zwycięzców nad zwyciężonymi na ogół kończyły się asymilacją jednych i
> drugich. Tu jest zupełnie inaczej: zwycięzcy Żydzi chcą tylko jednego od
> pokonanych fedainów: żeby tamtych nie było na tym łez padole.
> Można postawić pytanie, czy może obecnie Żydzi już nie zaznają pogromu. A
> jeśli zaznają- jaka będzie jego skala. Może- dlaczego miałby być pogrom- i
> kto go może urządzić? Sądząc po wyczynach judaiczyków- kolejka może być
> długa. Jednak na jej początku stać będą zapewne eksterminowani
> Palestyńczycy. Wyczyny Żydów w Palestynie wcale przecież nie ustępują tym z
> niemieckich gett europy. Pierwsze- jasne i konkretne wystąpienia
> antyżydowskie- domagające się (słusznie, IMO) uznania syjonizmu za rasizm
> nadawały ton Pierwszej Konferencji w Durbanie. Taki pierwszy sygnał, który
> mógł roznieść zarzewie na cały świat- zatrzymany przez pełne niewyjaśnionych
> zagadek 9/11.
> Mamy więc naród, silny przez swoją diasporę (głównie amerykańską) i
> uzbrojone przez nią po zęby karykaturalne państewko- getto. IMO- taki układ
> nie może być nawet w miarę trwały. Możliwości asymilacji z (w ich mniemaniu)
> podludźmi- też nie ma. Raczej więc małe są szanse na to, żeby jeszcze długo
> istniało państwo Izrael. Znów więc Żydzi będą się tułać po świecie- który
> wtedy może głośno mówić o swoich doznanych (prawdziwych czy rzekomych)
> krzywdach od Żydów- i co ich będzie w stanie powstrzymać od pogromów?
> Przecież chyba nie wytresowani pożyteczni idioci, teraz drący szaty i
> posypujący głowę popiołem jak ktoś napisze słowo "Żyd" bez wystarczającej
> czołobitności. Ci pewno staną się najzagorzalszymi antysemitami. Kto ich
> będzie bronić? Pewno ci, którzy- jak ja- wskazują dziś na uprzywilejowaną na
> świecie pozycję Żydów...
Ano właśnie...
A z innej beczki - zwrócileś uwagę, jak ciekawie zabrzmi fragment poniżej,
jeśli się go wyrwie z kontekstu realiów książki? I może własnie o to
chodzi? Zacytowałam bez obcinania - poprzednio.
"Głowa do góry,
kochany panie Kujawski. (...)bo od dzisiaj wieczora zapanuje pokój
światowy, to najwyższe
dobro człowieka i ludzkości, do którego tak pobożnie wzdychają nasze dusze
umęczone, głupie duszyczki, panie Kujawski, zhańbione niewolą, nawykłe do
pokory, poniżenia, służalstwa, nie dzisiaj, rzecz jasna, nie dzisiaj
jeszcze, lecz za jakiś czas, za kilka latek, kiedy już dadzą nam szkoły
własne, a jakże, z naszym ojczystym językiem na wszystkich lekcjach bez
wyjątku, kiedy jeść będziemy chle-bek ze słoniną i może się nawet od czasu
do czasu trafi butelczyna francuskiego koniaku, może szwedzki śledzik, może
hawańskie cygaro! Niech pan tylko pomyśli, przyjacielu kochany, ileż cnót i
godnych uznania uczynków zaowocuje pod tym słońcem europejskiego pokoju...
Jakże radosne będzie życie naszych malutkich niewolników, tych chłopczyków
i dziewczynek, co nawet cukiereczka dostaną od swych władców, nawet
zabaweczkę kolorową, bo przecież oni będą dbali o dziatwę, nawet owomaltynę
wprowadzą do przedszkoli, żeby dzieci były zdrowe, silne, żeby mogły
później rzetelnie pracować, otrzymując skromne, lecz godziwe wynagrodzenie,
wywczasy zdrowotne oraz wypoczynkowe, zgodnie z zasadą "Krafb durch
Freude", czyli siła dzięki radości, czyli trzeba wypoczywać, leczyć się,
plombować zęby, odżywiać się racjonalnie i prowadzić higieniczny tryb
życia, ponieważ to jest nieodzownym warunkiem wydajnej i zdyscyplinowanej
pracy, a jak panu wiadomo, kochany panie Kujawski, "Arbeit macht frei",
czyli praca czyni człowieka wolnym, szczególnie zaś czyni go wolnym pod
złotym słoneczkiem pokoju europejskiego. I tylko jednego nam zabraknie.
Tylko jednego!"
He he, jakbym o Hunii czytała...
--
Ikselka.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
4. Data: 2009-12-10 08:17:26
Temat: Re: Chironowi polecam... //długieUżytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:1ieux63g2g3q6.oexa7vxoqm1s$.dlg@40tude.net...
> Dnia Thu, 10 Dec 2009 02:25:51 +0100, Chiron napisał(a):
>
>> Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
>> news:zmteiejypqlo.f0lvxzhx12uq.dlg@40tude.net...
>>> ..."Początek" Szczypiorskiego.
>>>
>>> Całość tu: http://tiny.pl/hxk8d
>>> To adres kopii właściwej strony, do której dostęp często jest
>>> niemożliwy.
>>> pełny tekst jest na dole linkowanej strony.
>>
>> Nie takie długie...no cóż- mnie tam czegoś brakuje- a może troszkę
>> inaczej
>> to widzę...To nie 5000 lat prześladowań Żydów- jak pisał sędzia-
>> doprowadził
>> do pogardy dla narodu Palestyńskiego i jego eksterminacji- wcale nie
>> innej
>> niż ta, jaką w stosunku do Żydów prowadzili Niemcy. To postępowanie
>> Żydów-
>> nacechowane pogardą do innych nacji- które uważają za podludzi- już nie
>> raz
>> doprowadziło do pogromów żydowskich.
>> Podawane przykłady rozkraczonych
>> zwycięzców nad zwyciężonymi na ogół kończyły się asymilacją jednych i
>> drugich. Tu jest zupełnie inaczej: zwycięzcy Żydzi chcą tylko jednego od
>> pokonanych fedainów: żeby tamtych nie było na tym łez padole.
>> Można postawić pytanie, czy może obecnie Żydzi już nie zaznają pogromu. A
>> jeśli zaznają- jaka będzie jego skala. Może- dlaczego miałby być pogrom-
>> i
>> kto go może urządzić? Sądząc po wyczynach judaiczyków- kolejka może być
>> długa. Jednak na jej początku stać będą zapewne eksterminowani
>> Palestyńczycy. Wyczyny Żydów w Palestynie wcale przecież nie ustępują tym
>> z
>> niemieckich gett europy. Pierwsze- jasne i konkretne wystąpienia
>> antyżydowskie- domagające się (słusznie, IMO) uznania syjonizmu za rasizm
>> nadawały ton Pierwszej Konferencji w Durbanie. Taki pierwszy sygnał,
>> który
>> mógł roznieść zarzewie na cały świat- zatrzymany przez pełne
>> niewyjaśnionych
>> zagadek 9/11.
>> Mamy więc naród, silny przez swoją diasporę (głównie amerykańską) i
>> uzbrojone przez nią po zęby karykaturalne państewko- getto. IMO- taki
>> układ
>> nie może być nawet w miarę trwały. Możliwości asymilacji z (w ich
>> mniemaniu)
>> podludźmi- też nie ma. Raczej więc małe są szanse na to, żeby jeszcze
>> długo
>> istniało państwo Izrael. Znów więc Żydzi będą się tułać po świecie- który
>> wtedy może głośno mówić o swoich doznanych (prawdziwych czy rzekomych)
>> krzywdach od Żydów- i co ich będzie w stanie powstrzymać od pogromów?
>> Przecież chyba nie wytresowani pożyteczni idioci, teraz drący szaty i
>> posypujący głowę popiołem jak ktoś napisze słowo "Żyd" bez wystarczającej
>> czołobitności. Ci pewno staną się najzagorzalszymi antysemitami. Kto ich
>> będzie bronić? Pewno ci, którzy- jak ja- wskazują dziś na uprzywilejowaną
>> na
>> świecie pozycję Żydów...
>
>
> Ano właśnie...
>
>
>
> A z innej beczki - zwrócileś uwagę, jak ciekawie zabrzmi fragment poniżej,
> jeśli się go wyrwie z kontekstu realiów książki? I może własnie o to
> chodzi? Zacytowałam bez obcinania - poprzednio.
>
> "Głowa do góry,
(...)
I tylko jednego nam zabraknie.
> Tylko jednego!"
>
> He he, jakbym o Hunii czytała...
To prawda. Po przeczytaniu tego, co przysłałaś naszło mnie, że przynajmniej
jedną z myśli przewodnich tej książki jest: "najlepsze są państwa
wielonarodowe. Choćby dlatego, że mając w sobie memy innych nacji- patrzą w
sposób bardziej cywilizowany na swój naród. Przykładem ta Żydówka, która
wręcz może nawet pogardzała swoimi współplemieńcami za pozy zwycięzców-
ciesząca się, że oto urodziła córkę, która raczej takiej pozy przyjmować nie
będzie"
Teza ta jest jednak bardzo karkołomna. Choćby obserwując np
wielonarodościowe Austrowęgry, Polskę- z jednej strony, jak te państwa były
silne- to wielonarodowość była ich atutem, a w momencie kryzysu były
przyczyną (jedną z głównych) upadku. Po prostu- łatwo było zainteresowanym
państwom ościennym grać tymi mniejszościami przeciw sobie i państwu.
--
Serdecznie pozdrawiam
Chiron
1. Znaleźć człowieka, z którym można porozmawiać nie wysłuchując banałów,
konowałów, idiotyzmów cwaniackich, łgarstw, fałszywych zapewnień, tanich
sprośności lub specjalistycznych bełkotów "fachowca", dla którego branżowe
wykształcenie plus umiejętność trzymania widelca jest całą jego kulturą,
kogoś bez płaskostopia mózgowego i bez lizusowskiej mentalności- to znaleźć
skarb.
- Waldemar Łysiak
2. Jedyna godna rzecz na świecie twórczość. A szczyt twórczości to tworzenie
siebie
Leopold Staff
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
5. Data: 2009-12-10 08:20:06
Temat: Re: Chironowi polecam... //długiehttp://www.youtube.com/watch?v=Y1yoPbhG4yA
--
Serdecznie pozdrawiam
Chiron
1. Znaleźć człowieka, z którym można porozmawiać nie wysłuchując banałów,
konowałów, idiotyzmów cwaniackich, łgarstw, fałszywych zapewnień, tanich
sprośności lub specjalistycznych bełkotów "fachowca", dla którego branżowe
wykształcenie plus umiejętność trzymania widelca jest całą jego kulturą,
kogoś bez płaskostopia mózgowego i bez lizusowskiej mentalności- to znaleźć
skarb.
- Waldemar Łysiak
2. Jedyna godna rzecz na świecie twórczość. A szczyt twórczości to tworzenie
siebie
Leopold Staff
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
6. Data: 2009-12-10 13:50:22
Temat: Re: Chironowi polecam... //długieDnia Thu, 10 Dec 2009 09:20:06 +0100, Chiron napisał(a):
> http://www.youtube.com/watch?v=Y1yoPbhG4yA
Bingo, niestety :-(((
--
Ikselka.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
7. Data: 2009-12-10 14:01:21
Temat: Re: Chironowi polecam... //długieDnia Thu, 10 Dec 2009 09:17:26 +0100, Chiron napisał(a):
> Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
>> A z innej beczki - zwrócileś uwagę, jak ciekawie zabrzmi fragment poniżej,
>> jeśli się go wyrwie z kontekstu realiów książki? I może własnie o to
>> chodzi? Zacytowałam bez obcinania - poprzednio.
>>
>> "Głowa do góry,
> (...)
> I tylko jednego nam zabraknie.
>> Tylko jednego!"
>>
>> He he, jakbym o Hunii czytała...
>
> To prawda. Po przeczytaniu tego, co przysłałaś naszło mnie, że przynajmniej
> jedną z myśli przewodnich tej książki jest: "najlepsze są państwa
> wielonarodowe. Choćby dlatego, że mając w sobie memy innych nacji- patrzą w
> sposób bardziej cywilizowany na swój naród. Przykładem ta Żydówka, która
> wręcz może nawet pogardzała swoimi współplemieńcami za pozy zwycięzców-
> ciesząca się, że oto urodziła córkę, która raczej takiej pozy przyjmować nie
> będzie"
A gdyby urodziła syna U NAS?
;-PPP
> Teza ta jest jednak bardzo karkołomna. Choćby obserwując np
> wielonarodościowe Austrowęgry, Polskę- z jednej strony, jak te państwa były
> silne- to wielonarodowość była ich atutem, a w momencie kryzysu były
> przyczyną (jedną z głównych) upadku. Po prostu- łatwo było zainteresowanym
> państwom ościennym grać tymi mniejszościami przeciw sobie i państwu.
Ty sobie przeczytaj o Władziu Gruszce... w tej książce. Podpowiem:
przeciwieństwo Marysi-Miriam, choć wychowany razem z nią u sióstr. Rozdział
VII. Całość też warto, masz na zlinkowanej stronie. Typy ludzkie i
mieszanie się wartości - aż miło, możnaby powiedzieć.
Teraz czytam "Zwierzenia klauna" Heinricha Bölla. Zaczyna się nieźle...
Podczytywałam, kiedy MŚK to akurat miał "na tapecie". Potem mi jakoś
umknęło, teraz wracam.
Sorry, że tu ;-) Nie mam w dalszych planach omawiania tutaj wszelkiej
swojej lektury, boby się wielu zgorszyło, zgodnie ze swoimi oczekiwaniami
zresztą, ale niekoniecznie zgodnie z oczekiwaną tematyką :-)
--
Ikselka.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
8. Data: 2009-12-10 17:28:57
Temat: Re: Chironowi polecam... //długieChiron wrote:
> To prawda. Po przeczytaniu tego, co przysłałaś naszło mnie, że
> przynajmniej jedną z myśli przewodnich tej książki jest: "najlepsze są
> państwa wielonarodowe.
[ciach]
> Teza ta jest jednak bardzo karkołomna. Choćby obserwując np
> wielonarodościowe Austrowęgry, Polskę- z jednej strony, jak te państwa
> były silne- to wielonarodowość była ich atutem, a w momencie kryzysu
> były przyczyną (jedną z głównych) upadku. Po prostu- łatwo było
> zainteresowanym państwom ościennym grać tymi mniejszościami przeciw
> sobie i państwu.
Gdyby ktoś szukał przykładu jak jakąś tezę własnoręcznie uczynić
"karkołomną" i później radośnie taką "karkołomną tezę" obalić, może
sobie pożyczyć przykład od Chirona. Wystarczy jako przykład wybrać tylko
te przykłady, które nam pasują do "karkołomności" i... voila!
Najkrócej rzecz ujmując problem tkwi w sformułowaniu "państwo
wielonarodowe". A raczej w genezie powstania takiego państwa. Często
"państwo wielonarodowe" powstaje jako wynik podboju, zaboru, dokonanego
przez różnego rodzaju "imperia" wyraźnie wbrew woli podbijanych.
Tak było ze Związkiem Radzieckim, III Rzeszą, Imperium Rzymskim,
Otomańskim. Oczywistym jest, że są to "państwa wielonarodowe" rzekłbym
tylko "nominalnie". Przy najbliższej okazji, na pierwszym "zakręcie
historii" te państwa zgodnie z tezą Chirona pękną jak bańka mydlana...
Oczywiście może sie okazać, że pomimo iż u podstaw państwa będzie leżał
gwałt, to po pewnym czasie okaże się, że okupacja nie do końca jest
"wroga", a państwo zaborcze okaże np. duży zasób tolerancji, czy
pozostawi spory zapas wolności... Tak było np. z Austrowęgrami, które
choć rozpadły się po I wojnie, to jednak do tej pory np. w Krakowie daje
sie odczuć pewien sentyment za czasami i tradycjami CK Austrii :-)
Innym rodzajem "państw wielonarodowych" są np. państwa powstałe jako
twory różnego rodzaju porozumień, traktatów, podziałów, nie
uwzględniających interesu "dzielonych". Mnóstwo takich państw,
sztucznych tworów, z poprowadzonymi od linijki granicami znajduje się
wszak w Afryce, której obca była (i po częsci ciągle jest)
narodowościowa idea wywodząca się z Europy, ale niestety muszą znosić
efekty podjętych za nie kiedyś decyzji...
I do pewnego stopnia takim tworem była też Polska po I wojnie,
posklejana nie tylko z Polaków spod trzech zaborów, ale i też całego
mnóstwa innych narodowości...
I gdybyśmy się ograniczyli w Naszym wnioskowaniu li tylko do dwóch
powyższych kategorii, to oczywiście dojdziemy do wniosków Chirona.
Ale jest jeszcze inna kategoria państw wielonarodowych. W których
istnienie wielu narodów pod jednym szyldem państwowym jest podyktowane
wspólnym interesem. Oczywiście ten interes może być definiowany
rozmaicie, ale wspólnym mianownikiem tych państw jest DOBROWOLNOŚĆ ich
tworzenia. Takim państwem była unia Polski i Litwym pod nazwą
Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Takim państwem jest Szwajcaria,
wydawałoby się zlepek różnojęzycznych kantonów. Takim państwem jest też
np. USA, a na jego przykładzie można prześledzić np. "siłę przyciągania"
takich rzeczywiście wielonarodowych państw. To przykład jak daleko
ludzie są w stanie się posunąć ludzie, żeby żyć w takim konglomeracie
kultur (przypomnę, że USA to nie jest federacją Włochów, Polaków,
Irlandczyków, Koreańczyków i innych narodów, ale angielskojęzycznych
stanów :-).
I przypomnę, że w takim kontekście trzeba rozpatrywać Unię Europejską.
Jakby się nie starać, nie jest ona wynikiem "gwałtu", a akcesja nie jest
przymusowa, ba jak się komuś nie podoba to i zrezygnować może :-)
Dodatkowo trzeba pamiętać, że "semantycznym nadużyciem" byłoby też
traktowanie Unii jako "państwa" (czytaj: znaczy Polska nie będzie
niepodległa i suwerenna, bo będzie cześcią innego państwa :-) )
Stalker
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
9. Data: 2009-12-10 17:41:30
Temat: Re: Chironowi polecam... //długieDnia Thu, 10 Dec 2009 18:28:57 +0100, Stalker napisał(a):
> Ale jest jeszcze inna kategoria państw wielonarodowych. W których
> istnienie wielu narodów pod jednym szyldem państwowym jest podyktowane
> wspólnym interesem. Oczywiście ten interes może być definiowany
> rozmaicie, ale wspólnym mianownikiem tych państw jest DOBROWOLNOŚĆ ich
> tworzenia. Takim państwem była unia Polski i Litwym pod nazwą
> Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Takim państwem jest Szwajcaria,
> wydawałoby się zlepek różnojęzycznych kantonów. Takim państwem jest też
> np. USA,
No, tutaj tos woltę wykonał, porownując wielonarodowość USA do
"wielonarodowości" Szwajcarii (same miemce) oraz do unii Pogoni i Orła
(bliskie kulturowo narody słowiańskie). Pogratulować. No a już szczególnie
Indianom w USA dobrze zrobionego "wspólnego" interesu ;->
> a na jego przykładzie można prześledzić np. "siłę przyciągania"
> takich rzeczywiście wielonarodowych państw. To przykład jak daleko
> ludzie są w stanie się posunąć ludzie, żeby żyć w takim konglomeracie
> kultur (przypomnę, że USA to nie jest federacją Włochów, Polaków,
> Irlandczyków, Koreańczyków i innych narodów, ale angielskojęzycznych
> stanów :-).
A szczególnie Indianów - że tak rymnę... :->
>
> I przypomnę, że w takim kontekście trzeba rozpatrywać Unię Europejską.
> Jakby się nie starać, nie jest ona wynikiem "gwałtu",
Nieeeee, skąąąąąąąd - przecież gwałt może się objawiać tylko aneksją :->
> a akcesja nie jest
> przymusowa, ba jak się komuś nie podoba to i zrezygnować może :-)
Tak? - prosto rozumujesz.
>
> Dodatkowo trzeba pamiętać, że "semantycznym nadużyciem" byłoby też
> traktowanie Unii jako "państwa" (czytaj: znaczy Polska nie będzie
> niepodległa i suwerenna, bo będzie cześcią innego państwa :-) )
Nie ma nadużycia, bo mówiąc o POlsce i "reszcie" nikt tu nie miał na myśli
państwa w sensie dosłownym i nie ma takiego traktowania i nigdy nie będzie
nawet w przyblizeniu; podziały zawsze bedą widoczne, właśnie najbardziej
między Polską a resztą Unii, gdzie Polska nic do gadania nie ma choćby z
samego powodu tej Twojej okrzyczanej "wolności" w kwestii rezygnacji z
członkostwa, wobec posiadania takiego dobrego wujka, jak Rosja :->
--
Ikselka.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
10. Data: 2009-12-10 18:10:42
Temat: Re: Chironowi polecam... //długieXL wrote:
> No, tutaj tos woltę wykonał, porownując wielonarodowość USA do
> "wielonarodowości" Szwajcarii (same miemce) oraz do unii Pogoni i Orła
> (bliskie kulturowo narody słowiańskie). Pogratulować. No a już szczególnie
> Indianom w USA dobrze zrobionego "wspólnego" interesu ;->
Wiedziałem, że nie zrozumiesz powyższego, ale myslałem, że poniższe Ci
wyjaśni:
>> a na jego przykładzie można prześledzić np. "siłę przyciągania"
>> takich rzeczywiście wielonarodowych państw. To przykład jak daleko
>> ludzie są w stanie się posunąć ludzie, żeby żyć w takim konglomeracie
>> kultur (przypomnę, że USA to nie jest federacją Włochów, Polaków,
>> Irlandczyków, Koreańczyków i innych narodów, ale angielskojęzycznych
>> stanów :-).
Ale się też przeliczyłem , więc spróbuję prościej:
Dostałaś trzy przykłady bardzo różnych państw, z których każde jest
naprawdę wielonarodowe, ale SILNE i nie pasujące do tezy Chirona).
Nie wiem co ty wiesz o Szwajcarii (sami Niemcy? Tylko jedni mówia po
niemiecku, drudzy po włosku, a trzeci po francusku?), ale to jest
przykład państwa, które powstało jako zjednoczenie pod wspólnym hasłem
obrony przed Habsburgami. W tej chwili Szwajcaria w takim a nie innym
kształcie to doskonale działający mechanizm finansowy i ekonomiczny, w
którym nikomu na poważnie nie przychodzi do głowy możliwość podziału.
Polska i Litwa to również przykład dwóch państw, które połączył wspólny
interes i świetnie na tym wyszły
USA, to z kolei również państwo, u którego podstaw leży "unijność", a
obecna wielonarodowość nie jest przyczyną konfliktów, ani rozłamów, bo
wynika z DOBROWOLNOŚCI zostawania Amerykaninem).
Uwagę o Indianach litościwym milczeniem pominę, bo to argument typu: "A
u was biją murzynów", zresztą nie mający wpływu na dzisiejszą SIŁĘ
Ameryki wynikającą z jej WIELONARODOWOŚCI
> podziały zawsze bedą widoczne, właśnie najbardziej
> między Polską a resztą Unii, gdzie Polska nic do gadania nie ma choćby z
> samego powodu tej Twojej okrzyczanej "wolności" w kwestii rezygnacji z
> członkostwa, wobec posiadania takiego dobrego wujka, jak Rosja :->
ogólnik, ogólnik, stereotyp, stereotyp, lanie wody, wieczne
malkontenctwo.... zieeeew...
Stalker
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |