| « poprzedni wątek | następny wątek » |
51. Data: 2015-01-06 21:01:48
Temat: Re: Co jest z tym sraniem przy jedzeniu?Dnia Tue, 6 Jan 2015 12:40:18 +0100, Dirko napisał(a):
> Użytkownik "Rewolucja" <s...@g...com> napisał w wiadomości
> news:3061de16-4505-4861-912d-1552970fd861@googlegrou
ps.com...
>
>> To wolno srać czy nie wolno srać przy jedzeniu?
>>
>
> Spójrzmy na ten problem pod kątem utylitarystycznym. Skoro już mamy
> gości przy stole i mamy kupę to przecież można zagrać w piegi.
Kto ma jedno i drugie, to owszem, jak najbardziej powinien i to.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
52. Data: 2015-01-06 21:03:16
Temat: Re: Co jest z tym sraniem przy jedzeniu?Dnia Tue, 6 Jan 2015 15:26:08 +0100, Chiron napisał(a):
> Nie myślałem nigdy o tym, ale to taki sympatyczny widok- karmiąca matka.
> Jeśli chodzi o przewijanie dziecka przy stole; Nie twierdzę, że to miły
> widok.Jednakże- piszę_o_tolerancji. IMO- powinniśmy to tolerować. Tylko
> tyle: tolerancja.
Tolerancja - do pewnych granic. Bowiem coraz powszechniejsze jest
OBSCENICZNIE MANIFESTACYJNE karmienie dziecka i tego tolerować nie mam
zamiaru.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
53. Data: 2015-01-06 21:03:47
Temat: Re: Co jest z tym sraniem przy jedzeniu?Dnia Tue, 6 Jan 2015 15:28:55 +0100, Chiron napisał(a):
> To prawda. Nie każdy o tym wie. I nie każdy wie, że innym to przeszkadza.
> Czasem wystarczy grzecznie zwrócić uwagę.
Myślę, ze w owej restauracji kelner zrobił to grzecznie. I co?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
54. Data: 2015-01-06 21:39:25
Temat: Re: Co jest z tym sraniem przy jedzeniu?
Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:1x624jq0bv9v2.1dhtdk8a5tyz7$.dlg@40tude.net...
> Dnia Tue, 6 Jan 2015 15:26:08 +0100, Chiron napisał(a):
>
>> Nie myślałem nigdy o tym, ale to taki sympatyczny widok- karmiąca matka.
>> Jeśli chodzi o przewijanie dziecka przy stole; Nie twierdzę, że to miły
>> widok.Jednakże- piszę_o_tolerancji. IMO- powinniśmy to tolerować. Tylko
>> tyle: tolerancja.
>
> Tolerancja - do pewnych granic. Bowiem coraz powszechniejsze jest
> OBSCENICZNIE MANIFESTACYJNE karmienie dziecka i tego tolerować nie mam
> zamiaru.
O kurcze pieczone:-). Piszę o tolerowaniu przewijania dziecka przy stole i
mogę zrozumieć, że ktoś tego tolerować nie chce. Karmienie piersią przy
stole czy na ławce w parku albo w restauracji- nie podlega tolerowaniu lub
nie. IMO- mozna by w ten sposób nie tolerować także tego, że ktoś po prostu
oddycha- bo sapie:-)
No nie wiem, może i która mama czyni to demonstracyjnie- ale naprawdę trudno
mi nawet zrozumieć, że to mogło by mi przeszkadzać. Dziecko ma porę
karmienia- dorośli też. Dorosli robią to tak, dziecko inaczej:-)
Przepraszam- ale nie widzę w tym niczego obscenicznego- no ale może się
mylę.
--
Chiron
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
55. Data: 2015-01-06 21:50:06
Temat: Re: Co jest z tym sraniem przy jedzeniu?
Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:r2khzxk5dex4$.9tt84pv42w0g.dlg@40tude.net...
> Dnia Tue, 6 Jan 2015 15:28:55 +0100, Chiron napisał(a):
>
>> To prawda. Nie każdy o tym wie. I nie każdy wie, że innym to przeszkadza.
>> Czasem wystarczy grzecznie zwrócić uwagę.
>
> Myślę, ze w owej restauracji kelner zrobił to grzecznie. I co?
No dobrze. Może i tu kobieta przesadziła. A co sądzisz o tym:
http://blog.posbistro.com/child-free-zone-restauracj
e-doroslych/
--
Chiron
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
56. Data: 2015-01-06 22:08:15
Temat: Re: Co jest z tym sraniem przy jedzeniu?Dnia Tue, 6 Jan 2015 21:39:25 +0100, Chiron napisał(a):
> Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:1x624jq0bv9v2.1dhtdk8a5tyz7$.dlg@40tude.net...
>> Dnia Tue, 6 Jan 2015 15:26:08 +0100, Chiron napisał(a):
>>
>>> Nie myślałem nigdy o tym, ale to taki sympatyczny widok- karmiąca matka.
>>> Jeśli chodzi o przewijanie dziecka przy stole; Nie twierdzę, że to miły
>>> widok.Jednakże- piszę_o_tolerancji. IMO- powinniśmy to tolerować. Tylko
>>> tyle: tolerancja.
>>
>> Tolerancja - do pewnych granic. Bowiem coraz powszechniejsze jest
>> OBSCENICZNIE MANIFESTACYJNE karmienie dziecka i tego tolerować nie mam
>> zamiaru.
>
> O kurcze pieczone:-). Piszę o tolerowaniu przewijania dziecka przy stole i
> mogę zrozumieć, że ktoś tego tolerować nie chce. Karmienie piersią przy
> stole czy na ławce w parku albo w restauracji- nie podlega tolerowaniu lub
> nie. IMO- mozna by w ten sposób nie tolerować także tego, że ktoś po prostu
> oddycha- bo sapie:-)
>
> No nie wiem, może i która mama czyni to demonstracyjnie- ale naprawdę trudno
> mi nawet zrozumieć, że to mogło by mi przeszkadzać. Dziecko ma porę
> karmienia- dorośli też. Dorosli robią to tak, dziecko inaczej:-)
> Przepraszam- ale nie widzę w tym niczego obscenicznego- no ale może się
> mylę.
Przeczytaj uważnie, co piszę - "Bowiem coraz powszechniejsze jest
>> OBSCENICZNIE MANIFESTACYJNE karmienie dziecka".
Oznacza to, że matkiwiedząc, iż jest to tzw "temat", często prowokują swoim
zachowaniem, jakby badały wytrzymałość biernego obserwatora, wyrażając
całym swym zachowaniem "karmię, więc wolno mi wszystko - i co mi zrobisz?"
Jest to coraz częstsze zjawisko, co nie oznacza oczywiście, że ta (jeszcze)
normalna większość nie zasługuje na tolerancję.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
57. Data: 2015-01-06 22:09:55
Temat: Re: Co jest z tym sraniem przy jedzeniu?Dnia Tue, 6 Jan 2015 21:50:06 +0100, Chiron napisał(a):
> Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:r2khzxk5dex4$.9tt84pv42w0g.dlg@40tude.net...
>> Dnia Tue, 6 Jan 2015 15:28:55 +0100, Chiron napisał(a):
>>
>>> To prawda. Nie każdy o tym wie. I nie każdy wie, że innym to przeszkadza.
>>> Czasem wystarczy grzecznie zwrócić uwagę.
>>
>> Myślę, ze w owej restauracji kelner zrobił to grzecznie. I co?
>
> No dobrze. Może i tu kobieta przesadziła. A co sądzisz o tym:
> http://blog.posbistro.com/child-free-zone-restauracj
e-doroslych/
Dokładnie to:
"Na forum internetowym jednego z polskich portali trafiliśmy na ciekawą
wypowiedź mamy dwójki dzieci, która przyznaje, że rozumie niechęć gości
restauracji względem dzieci.
- Jetem mamą 2 dzieci (7 i 9 lat) i sama jestem przerażona zachowaniem
rodziców z dziećmi w lokalach. Uważam, że jeśli dzieci nie są w stanie
zachowywać się normalnie (w miarę cicho) i ładnie jeść, to nie powinny być
zabierane do restauracji. Wcale się nie dziwię, że jest to frustrujące. Dla
mnie też jest, choć jestem mamą - Mama."
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
58. Data: 2015-01-06 22:11:13
Temat: Re: Co jest z tym sraniem przy jedzeniu?
Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:1i7w2sifllqtx$.92z4ztsm8e7p$.dlg@40tude.net...
>>>>>> No cóż- wychowałem się w jednopokojowym mieszkaniu- to i nawyki mam
>>>>>> inne:-).
>>>>>> Może dlatego to mnie nie razi? Nikt nie miał problemów ze
>>>>>> zrozumieniem,
>>>>>> że
>>>>>> trzeba dziecko posadzić na nocniczek (no bo gdzie miało iść?)
>>>>>
>>>>> WC/łazienki, ostatecznie kuchni (niech juz tam...) też nie mieliście?
>>>> WC- przez lata na podwórzu. Kuchnia- owszem, była osobno. Tyle, że
>>>> wszędzie
>>>> ktoś był. Pieluch nie było jednorazowych. Dziecko się sadzało na
>>>> nocnik-
>>>> i
>>>> nikomu to nie przeszkadzało.
>>>
>>> Mówimy o osobach z zewnątrz, OBCYCH - gościach, Przy domownikach robi
>>> się
>>> wiele różnych innych rzeczy i nikomu to...
>> To myślisz, że jak goście przychodzili z małymi dziećmi- to szli na
>> podwórko? No ale pewne zachowania wręcz wymuszały warunki mieszkaniowe. A
>> co
>> Ty byś zrobiła np będąc z małym dzieckiem w przedziale pociągu- gdy na
>> korytarzu pełno ludzi? Zapewne też byś je przewijała przy innych
>> pasażerach-
>> nawet, jeśli nie byłby to przedział dla matki z dzieckiem.
>
> Nie jeździłam pociągami ani nie łaziłam z takimi maluchami w gości, to po
> pierwsze. Chyba tylko jakas klęska by mnie do tego zmusiła, no ale to nie
> TE normy.
> Po drugie - kiedy już przyszło co do czego, moje dzieci _naprawdę_
> potrafiły sygnalizowac co trzeba i korzystać z wynoszonego (do domowego WC
> czy choćby do kuchni, z dala od gości) nocniczka. WC oraz kuchnia chyba
> już
> coś przynajmniej od około 50 lat pojawia się w każdym najmniejszym
> mieszkanku chyba...
Chyba:-)
>>
>>>>>> czy je
>>>>>> nakarmić piersią przy wszystkich.
>>>>>
>>>>> Seriously? I tak po prostu przy stole nad talerzem zupy się ludziom
>>>>> pierś
>>>>> wywalało? No nie uwierzę.
>>>> Dokładnie:-). Nie wiem, czy moja mamusia tak robiła- nie pytałem.
>>>> Jednak
>>>> goście, którzy do nas przychodzi- to i owszem, zdarzało się. Może nie
>>>> przy
>>>> stole- pamiętam jak kuzynka siedziała na fotelu (niedaleko stołu) i
>>>> karmiła
>>>> malucha- a ja się z zaciekawieniem przyglądałem. Wśród gości (chyba)
>>>> nie
>>>> wzbudzało to zainteresowania.
>>>
>>> Pozory. Wykazali się kulturą po prostu. Kultura to coś, co potrafi
>>> zmusić
>>> do powstrzymania się nawet od reakcji odruchowych...
>> Czy ja wiem? Jak to było powszechne- to dlaczego miało dziwić?
>
> Fakt, skoro powszechne, to można powiedzieć że nawet niestety. Ale czy to,
> że "powszechne", oznacza, że to ten _właściwy_ wzorzec i od tej chwili
> jako
> gość powinnam z aprobatą patrzeć na sranie na dywanie podczas odświętnego
> obiadu?
> Co to to nie. Śmiało rezygnuję z takich "zaszczytów". Ani nie dołączę.
No ale tu pisałem tylko o karmieniu piersią:-)
>>>> Wiesz co? A może nie jest to wszystko kwestią odruchów (o ktorych tu
>>>> piszesz)- wrodzonych, lecz- nabytych? Pewnych norma obyczajowych. Ktos
>>>> może
>>>> nie reagować obrzydzeniem na kupę noworodka- ale na dorosłego to i
>>>> owszem.
>>>
>>> Kupa to kupa, śmierdzi równo i wygląda równo, moze ilość różna... A
>>> negatywne reakcje na nią przy jedzeniu to tzw atawizm. Który to właśnie
>>> atawizm pełnił rolę ochronną. Potem przekształcił się w zwyczaj. Teraz
>>> usiłuje się ten zwyczaj wyśmiewać. Tymczasem takie zwyczaje jak np u
>>> Żydów
>>> koszerność, biorą się z głębokiego uzasadnienia kulturowego i
>>> PRAKTYCZNEGO
>>> - dobrze jest je (jak czynią to Żydzi) zachowywać, bo nikt nie
>>> gwarantuje
>>> ludzkości na zawsze bezpiecznych warunków do porzucania starych
>>> zwyczajów
>>> bez żadnych konsekwencji... Warunki bytowania mogą się w ciągu 5 minut
>>> zmienić na prymitywne i tylko ten będzie miał szansę przeżycia, kto
>>> zachował stare zwyczaje...
>> Hmmm, warunki bytowania mogą się zmienić. Np- po wojnie ludzie ze
>> zburzonych
>> domów bedą dokwaterowywani tam, gdzie jest miejsce. Co zrobisz w takim
>> zagęszczeniu? Uważasz, że kogoś bedzie wtedy dziwić dziecko na nocniku na
>> środku pokoju? Wątpię.
>
> Jak wyżej pisałam, zupełnie inne są normy w sytuacjach klęsk i innych
> skrajności. Obiad w restauracji do takich sytuacji nie należy - delikatnie
> mówiąc. Mówimy o życiu w normalności.
Wiesz- Łódź to specyficzne miasto. Przez pewien czas zagęszczenie ludzi było
większe niż na Śląsku. Ja urodziłem się w najbardziej zagęszczonej dzielnicy
mojego miasta. I biednej. Może to mnie tak ukształtowało? Być może. W każdym
bądź razie- mnie to nie przeszkadza.
>> A jak konwenans będzie kogoś zbytnio krępować- to
>> wtedy może mieć problem z przetrwaniem.
>> Piszesz, że to jest kwestia odruchów. Rozmawiałem z osoba, ktora
>> pracowała w
>> Chinach jako nauczyciel angielskiego w przedszkolu. Przychodzą rodzice po
>> dziecko- chłopiec chce siusiu (6 latek). No to tata wyciąga buteleczkę,
>> rozbiera dzieciaka- członka do buteleczki- i... po sprawie. A WC jest-
>> czynne, można tam wejść z dzieckiem. Nikt jednak tego nie robi- tak jest
>> szybciej.
>
> Oj Chiron, co kraj, to obyczaj - w Chinach mnie NIC nie zdziwi, ale w moim
> kraju jak najbardziej. Podobnie jeślibyś nasze obyczaje tam nagle zaczął
> imutować w restauracji czy t.p., to spotkałbyś się z odporem. I jak już
> tak, to fkącu w Afryce Murzynek Bambo srywać może choćby i prosto z
> palmy... bo wszak schodził specjalnie nie będzie, skoro już tak pracowicie
> tam wlazł, c'nie? Najwyżej spadnie coś komuś na kapelusz (o ile ów ktoś go
> ma). Ale czy to oznacza, że MY TU, W EUROPIE, TEŻ mamy się
> "przekwalifikować" na palmiane WC? - przecież u nas inny klimat i g..nko
> tak szybko nie wysycha... choć owszem, jedną palmę nasz narodowy stan
> posiadania wykazuje - oczywiście nie licząc tej, co komuś odbiła, żeby ją
> postawić 3-]
Tylko co naprawdę jest normą w naszej strefie kulturowej?
Jak taką normę określić? Na podstawie czego?
--
Chiron
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
59. Data: 2015-01-06 22:18:44
Temat: Re: Co jest z tym sraniem przy jedzeniu?Dnia Tue, 6 Jan 2015 22:11:13 +0100, Chiron napisał(a):
> Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:1i7w2sifllqtx$.92z4ztsm8e7p$.dlg@40tude.net...
>>>>>>> No cóż- wychowałem się w jednopokojowym mieszkaniu- to i nawyki mam
>>>>>>> inne:-).
>>>>>>> Może dlatego to mnie nie razi? Nikt nie miał problemów ze
>>>>>>> zrozumieniem,
>>>>>>> że
>>>>>>> trzeba dziecko posadzić na nocniczek (no bo gdzie miało iść?)
>>>>>>
>>>>>> WC/łazienki, ostatecznie kuchni (niech juz tam...) też nie mieliście?
>>>>> WC- przez lata na podwórzu. Kuchnia- owszem, była osobno. Tyle, że
>>>>> wszędzie
>>>>> ktoś był. Pieluch nie było jednorazowych. Dziecko się sadzało na
>>>>> nocnik-
>>>>> i
>>>>> nikomu to nie przeszkadzało.
>>>>
>>>> Mówimy o osobach z zewnątrz, OBCYCH - gościach, Przy domownikach robi
>>>> się
>>>> wiele różnych innych rzeczy i nikomu to...
>>> To myślisz, że jak goście przychodzili z małymi dziećmi- to szli na
>>> podwórko? No ale pewne zachowania wręcz wymuszały warunki mieszkaniowe. A
>>> co
>>> Ty byś zrobiła np będąc z małym dzieckiem w przedziale pociągu- gdy na
>>> korytarzu pełno ludzi? Zapewne też byś je przewijała przy innych
>>> pasażerach-
>>> nawet, jeśli nie byłby to przedział dla matki z dzieckiem.
>>
>> Nie jeździłam pociągami ani nie łaziłam z takimi maluchami w gości, to po
>> pierwsze. Chyba tylko jakas klęska by mnie do tego zmusiła, no ale to nie
>> TE normy.
>> Po drugie - kiedy już przyszło co do czego, moje dzieci _naprawdę_
>> potrafiły sygnalizowac co trzeba i korzystać z wynoszonego (do domowego WC
>> czy choćby do kuchni, z dala od gości) nocniczka. WC oraz kuchnia chyba
>> już
>> coś przynajmniej od około 50 lat pojawia się w każdym najmniejszym
>> mieszkanku chyba...
> Chyba:-)
Wiesz, nawet w jednym pokoiku można próbować zbudować minimum intymności,
jeśli się tylko CHCE. Ludzie potrafili kiedyś prowadzić w miarę normalne
życie w jednopokojowych klitkach z łazienką wspólną na piętrze - i wcale
nie oznaczało to robienia kupy przez dziecko podczas przyjęcia na srodku
pokoju...
>
>
>>>
>>>>>>> czy je
>>>>>>> nakarmić piersią przy wszystkich.
>>>>>>
>>>>>> Seriously? I tak po prostu przy stole nad talerzem zupy się ludziom
>>>>>> pierś
>>>>>> wywalało? No nie uwierzę.
>>>>> Dokładnie:-). Nie wiem, czy moja mamusia tak robiła- nie pytałem.
>>>>> Jednak
>>>>> goście, którzy do nas przychodzi- to i owszem, zdarzało się. Może nie
>>>>> przy
>>>>> stole- pamiętam jak kuzynka siedziała na fotelu (niedaleko stołu) i
>>>>> karmiła
>>>>> malucha- a ja się z zaciekawieniem przyglądałem. Wśród gości (chyba)
>>>>> nie
>>>>> wzbudzało to zainteresowania.
>>>>
>>>> Pozory. Wykazali się kulturą po prostu. Kultura to coś, co potrafi
>>>> zmusić
>>>> do powstrzymania się nawet od reakcji odruchowych...
>>> Czy ja wiem? Jak to było powszechne- to dlaczego miało dziwić?
>>
>> Fakt, skoro powszechne, to można powiedzieć że nawet niestety. Ale czy to,
>> że "powszechne", oznacza, że to ten _właściwy_ wzorzec i od tej chwili
>> jako
>> gość powinnam z aprobatą patrzeć na sranie na dywanie podczas odświętnego
>> obiadu?
>> Co to to nie. Śmiało rezygnuję z takich "zaszczytów". Ani nie dołączę.
> No ale tu pisałem tylko o karmieniu piersią:-)
No ale temat wątku obejmuje także "nocnikowe" sprawy.
>
>
>>>>> Wiesz co? A może nie jest to wszystko kwestią odruchów (o ktorych tu
>>>>> piszesz)- wrodzonych, lecz- nabytych? Pewnych norma obyczajowych. Ktos
>>>>> może
>>>>> nie reagować obrzydzeniem na kupę noworodka- ale na dorosłego to i
>>>>> owszem.
>>>>
>>>> Kupa to kupa, śmierdzi równo i wygląda równo, moze ilość różna... A
>>>> negatywne reakcje na nią przy jedzeniu to tzw atawizm. Który to właśnie
>>>> atawizm pełnił rolę ochronną. Potem przekształcił się w zwyczaj. Teraz
>>>> usiłuje się ten zwyczaj wyśmiewać. Tymczasem takie zwyczaje jak np u
>>>> Żydów
>>>> koszerność, biorą się z głębokiego uzasadnienia kulturowego i
>>>> PRAKTYCZNEGO
>>>> - dobrze jest je (jak czynią to Żydzi) zachowywać, bo nikt nie
>>>> gwarantuje
>>>> ludzkości na zawsze bezpiecznych warunków do porzucania starych
>>>> zwyczajów
>>>> bez żadnych konsekwencji... Warunki bytowania mogą się w ciągu 5 minut
>>>> zmienić na prymitywne i tylko ten będzie miał szansę przeżycia, kto
>>>> zachował stare zwyczaje...
>>> Hmmm, warunki bytowania mogą się zmienić. Np- po wojnie ludzie ze
>>> zburzonych
>>> domów bedą dokwaterowywani tam, gdzie jest miejsce. Co zrobisz w takim
>>> zagęszczeniu? Uważasz, że kogoś bedzie wtedy dziwić dziecko na nocniku na
>>> środku pokoju? Wątpię.
>>
>> Jak wyżej pisałam, zupełnie inne są normy w sytuacjach klęsk i innych
>> skrajności. Obiad w restauracji do takich sytuacji nie należy - delikatnie
>> mówiąc. Mówimy o życiu w normalności.
> Wiesz- Łódź to specyficzne miasto. Przez pewien czas zagęszczenie ludzi było
> większe niż na Śląsku. Ja urodziłem się w najbardziej zagęszczonej dzielnicy
> mojego miasta. I biednej. Może to mnie tak ukształtowało? Być może. W każdym
> bądź razie- mnie to nie przeszkadza.
Dzieciństwo spędziłam na wsi, gdzie obserwowałam różne domy - biedne
jednoizbowe drewniane chaty jak i większe, zasobne. I zapewniam Cię, nawet
na tej wsi nie zdarzało się, aby podczas chrzcin czy wesela sadzano dziecko
na srodku, bo mu się akurat zachciało... A przecież to na wsi pewne sprawy
traktuje się niby "bardziej naturalnie".
>
>
>
>>> A jak konwenans będzie kogoś zbytnio krępować- to
>>> wtedy może mieć problem z przetrwaniem.
>>> Piszesz, że to jest kwestia odruchów. Rozmawiałem z osoba, ktora
>>> pracowała w
>>> Chinach jako nauczyciel angielskiego w przedszkolu. Przychodzą rodzice po
>>> dziecko- chłopiec chce siusiu (6 latek). No to tata wyciąga buteleczkę,
>>> rozbiera dzieciaka- członka do buteleczki- i... po sprawie. A WC jest-
>>> czynne, można tam wejść z dzieckiem. Nikt jednak tego nie robi- tak jest
>>> szybciej.
>>
>> Oj Chiron, co kraj, to obyczaj - w Chinach mnie NIC nie zdziwi, ale w moim
>> kraju jak najbardziej. Podobnie jeślibyś nasze obyczaje tam nagle zaczął
>> imutować w restauracji czy t.p., to spotkałbyś się z odporem. I jak już
>> tak, to fkącu w Afryce Murzynek Bambo srywać może choćby i prosto z
>> palmy... bo wszak schodził specjalnie nie będzie, skoro już tak pracowicie
>> tam wlazł, c'nie? Najwyżej spadnie coś komuś na kapelusz (o ile ów ktoś go
>> ma). Ale czy to oznacza, że MY TU, W EUROPIE, TEŻ mamy się
>> "przekwalifikować" na palmiane WC? - przecież u nas inny klimat i g..nko
>> tak szybko nie wysycha... choć owszem, jedną palmę nasz narodowy stan
>> posiadania wykazuje - oczywiście nie licząc tej, co komuś odbiła, żeby ją
>> postawić 3-]
> Tylko co naprawdę jest normą w naszej strefie kulturowej?
> Jak taką normę określić? Na podstawie czego?
Dobre pytanie. Trzeba byłoby się bardzo zagłębić w korzenie naszej kultury.
To temat na niezłą rozprawę, obejmujacą tysiąclecia jeśli nie lepiej - a Ty
chciałbyś odpowiedzi w jednym zdaniu?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
60. Data: 2015-01-06 22:45:02
Temat: Re: Co jest z tym sraniem przy jedzeniu?Dnia Tue, 6 Jan 2015 22:09:55 +0100, XL napisał(a):
>> No dobrze. Może i tu kobieta przesadziła. A co sądzisz o tym:
>> http://blog.posbistro.com/child-free-zone-restauracj
e-doroslych/
>
> Dokładnie to:
>
> "Na forum internetowym jednego z polskich portali trafiliśmy na ciekawą
> wypowiedź mamy dwójki dzieci, która przyznaje, że rozumie niechęć gości
> restauracji względem dzieci.
>
> - Jetem mamą 2 dzieci (7 i 9 lat) i sama jestem przerażona zachowaniem
> rodziców z dziećmi w lokalach. Uważam, że jeśli dzieci nie są w stanie
> zachowywać się normalnie (w miarę cicho) i ładnie jeść, to nie powinny być
> zabierane do restauracji. Wcale się nie dziwię, że jest to frustrujące. Dla
> mnie też jest, choć jestem mamą - Mama."
I polecam także to:
http://f.kafeteria.pl/temat/czy-wasze-dzieci-tez-rob
ia-kupe-na-srodku-pokoju-przy-gosciach-p_4275433
" ciotka Klotka i spółka 2009.11.09 [09:09]
Witam , jestem mamą 2,5 letniego synka, praktycznie nie korzystamy już z
pampersów ( zakładam mu na noc, na dłuższe wyjścia itp. ).
Ładnie woła na nocnik, czasem tylko muszę mu przypomnieć. Od początku
uczyłam małego, że TE sprawy załatwia się w łazience i nocnik nie ma prawa
przekroczyć jej progu. Następnie wylewamy zawartość do sedesu, opuszczamy
deskę, spłukujemy, myjemy ręce itp. Uczę go samodzielnego podcierania pupy,
czasem muszę potem poprawić, ale synek jest bardzo zadowolony z
samodzielności.
Ostatnio byliśmy u dalszych znajomych, też mają synka prawie 4 letniego.
Nagle pod koniec obiadu mały głośno zawołał : " KUPA", po czym pobiegł do
łazienki, radośnie przytargał nocnik do salonu, ustawił na środku, przodem
do gości i najwyraźniej dumny z siebie zasiadł na tronie... jego rodzice od
razu rozpoczęli gadkę o tym jaki to on samodzielny, duży i czy nasz też już
tak umie itp...
po dłuższej chwili rozniósł się okropny smrodek..., mały podniósł się, o
mało nie wywalił zawartości na dywan i głośno zażądał podtarcia tyłka, co
mamusia zaraz uczyniła
następnie nie umywszy rąk podała deser, a dziecku dała do ręki jakieś
ciastko ( też nie umył rąk )
nocnik cały czas stał i parował...
dopiero jak mój mąż zauważył " czy TO musi tu stać ?", to wynieśli nocnik
do łazienki
Co myślicie o takim wychowaniu dziecka ??? jak jest u was ? też kupa na
środku, przed telewizorem ?"
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |