| « poprzedni wątek | następny wątek » |
61. Data: 2005-10-19 20:08:44
Temat: Re: Co to jest szczęście..... z Gormenghast; <d...@g...hf7ab3ad8.invalid> :
>
> "Flyer" w news:dj3k2k$c90$1@nemesis.news.tpi.pl...
> /.../
> > ;) W formie nieswiadomej własnie je zastosowałeś - mz. są Wszystkim -
> > mało użyteczne, nieprawdaż. ;)
>
> Używanie ich to chyba nie jest choroba, co?;). Tym bardziej, że są wszystkim
> - jak mówisz.
Nie, nie choroba - tak jak używanie ręki - chorobą jest klasyfikowanie
nie ze względu na treść, ale ze względu na przystawalność do norm
społecznych - ale to już choroba psychologów - niech oni się martwią.
> Napisałem wyżej, że "są naturalnym następstwem każdego kontaktu,
> każdego zderzenia informacji zmuszających do zajęcia stanowiska" -
> jak chcesz nazwać to "wszystkim" to sobie nazywaj, ale ja byłbym z tym
> o wiele bardziej ostrożny ;).
Może jeszcze raz przeczytasz de Mello? Skąd przykład z mistykiem, który
nie chciał zadawac pytań?
> > > Dlaczego tak trudne jest Twoim zdaniem zawieszanie czegokolwiek
> > > w niestabilności? (o ile się z tym zgadzasz - oczywiście).
>
> > Nie pisałem, że jest trudne - mniejsza o to.
>
> Czekaj, czekaj!! Nie lekceważ moich pytań. Przecież ja Cię nie oskarżam,
> że coś takiego pisałeś. To ja twierdzę, że tak jest, a chcę się przy okazji
> naszej rozmowy dowiedzieć, jakie jest Twoje zdanie. A więc co to ma być
> "mniejsza o to"? ... Jakaś racjonalizacja? ;)))
Oznacza to tylko tyle, że [alternatywnie] nie zamierzam drzeć szat o
sformułowanie "twoim zdaniem" - jak sam zauważyłeś i przy okazji sobie
zaprzeczyłeś - "To Ty twierdzisz, że tak jest". Pytaj, ale nie wysuwaj
zbyt daleko idących sugestii jakie jest moje niewypowiedziane zdanie. ;)
> Zmuszasz interlokutora do nieustannego podróżowania w zindywidualizowanej
> koleinie. Inaczej mówiąc - więcej abstrakcji, a będzie więcej swobody
> i punktów zaczepienia.
A Ty próbujesz mu [interlokutorowi] wmówić, że Twoje koleiny są jego
koleinami. ;)
Co do pytanie - bo ludzka niestabilność jest quasiniestabilnością - co
to za niestabilność, która owszem wewnątrz ma odpowiednią strukturę, ale
wymaga ostro nakreślonych granic? - zasadę działania tokamaków
kojarzysz? - potrafisz sobie ją zwizualizować? ;) Jeżeli odrzucisz
imperatyw ostrego nakreślania granic [ale nie ingerujących w treśc
procesu], to nigdy nie zrozumiesz niestabilności.;)
> > ;) Zabawa w szukanie duplikatów jest zabawą i tyle - nie ma zupełnie
> > wpływu na to, kiedy przestanie mi się chcieć. ;)
>
> Wprawdzie nie powiedziałem, ze ma, ale po namyśle stwierdzam, że
> przebieg tej domniemanej zabawy pochłania Twoją energię, a więc
> wpływa na Twój wigor i narastające zniechęcenie (apatyczność).
Ech - starzeję się, co powtarzam po raz wtóry, inaczej działam - teraz
kontroluję [również poprzez pisanie na psp] ten proces - a apatyczność -
zwalanie wszystkiego na mózg nie jest najlepszą drogą - jest zimno,
można się zaziębić, nawet kilka razy. ;)
> Nie można mu przypisać zerowej korelacji z .. wolą chcenia.
> Ale - to w końcu nieistotne.
> Nie sądzisz przecież, że jesteś w poradni lub u wróżki - mam nadzieję.
Nie, nie sądzę. Nie uważasz, że piękno i wolność tkwi w tym, że jesteśmy
zdysocjowani - możesz w pewnym zakresie kszałtować dowolnie
racjonalizacje [bo nie oddają one prawdziwości/identyczności procesów
fizjologicznych], to jak budowanie budowli z klocków - chemia to klocki
- to, co z nich sobie zbudujesz zależy również od treści racjonalizacji,
które stworzysz - proste wykorzystanie słabości, a nie siły, schematu.
;)
> > Dziś rano doszedłem do wniosku, że jest gorzej - nie tyle zamydlanie. To
> > definicja ambiwalencji - czyli istnienia dwu odrębnych racjonalizacji,
> > których siła nie pozwala "uspokoić" procesu nadrzędnego/które
> > *wyzwalają* odmienne procesy nadrzędne.
>
> Zgoda. A dotyczyło to, o ile pamiętam, rozdarcia między potrzebami
> a możliwościami - zdaje się była mowa o trabancie i torach formuły 1...
> I dlatego sugerowałem Ci poszerzenie widełek Twoich racjonalizacji.
> Niekoniecznie w kierunku nastolatek i zupełnie nie w kierunku zaspokajania
> pierwotnych potrzeb seksualnych.
:))) Ty o moich racjonalizacjach, a ja o czymś większym - definicji.
> > Idealistą przyrównując 25-latkę do niewinnego hipcia?;)
>
> Nie:;). Idealistą - fiksującym swoją nadzieję na określonym wieku ze
> szczególną niechęcią do 25-latek, a więc ulegając stereotypom.
Tatuuusiuuuu, czy po obiedzie będę mógł pobawić się z kolegami na
dworze? ;)
To Ty chcesz widzieć niechęć do 25-latek i stereotyp - ja po prostu nie
odczuwam szczególnego pociągu do osób w tym wieku, tak samo jak do
trzymania hipopotama w łazience, co nie oznacza, że nie chcę widzieć
hipopotamów albo wręcz mam do nich obrzydzenie ;) - ale dlaczego w
łazience? ;)
> Jeśli, aby rozwiać stereotyp musisz hipka do własnej wanny wpuścić,
> no to ... stajesz się więźniem eksperymentów wizualnych.
> A przecież prawdziwe piękno tkwi również w duszach (głowach) ludzi.
> [dobrze znam tylko jedną dwudziestopięciolatkę i jestem nią zauroczony].
To pisz tak od razu. ;)
> > Nie no - z kilka razy zapoznałem niezobowiązująco odpowiednie okazy
> > fauny - czegoś im brakowało albo miały zanadto.;) Najbardziej, kiedyś,
> > rozwaliła mnie pewna panna, która stwierdziła, że potrzebuje faceta na
> > pół roku, bo później wyjeżdża na stałe za granicę - przy tym potrafiła
> > dokładnie powiedzieć, czym powinien charakteryzować się "prawdziwy"
> > mężczyzna - o kobietach nie wspominała. ;)
>
> Nie należę do tych, którzy tęsknią za "dawnymi czasy" - jestem zdania, że
> zmiany muszą się toczyć niezależnie od woli ich powstrzymywania przez
> "odłam konserwatystów". Tak więc na każdym z osobna, tkwi jego własne
> obciążenie poczuciem niedopasowania, bądź zawodu. Trzeba chyba doskonalić
> własne narzędzia poznawcze Flyer - aby unikać takich fatalnych, czy może
> nawet kuriozalnych pomyłek. Ze swej strony zapewniam Cię, że to co opisujesz
> jest jedynie fragmentem większej całości i z pewnością istnieją w niej "okazy",
> których zaproszenie do własnej wanny i nie tylko, sprawi Ci satysfakcję.
> W końcu tego Ci przecież życzę.
To może ja najpierw skończę remont łazienki - patrząc obiektywnie, po
socjalistycznemu, może za kilka lat. ;)
> > Jak zechcę się odpowiednio podekscytować, to podłączę wiadomy narząd do
> > gniazdka prądu.;)
>
> Może po prostu przestań chodzić do hipka, a poszukaj miejsca, gdzie
> prawdopodobieństwo wystąpienia obiektu poszukiwanego będzie większe?
> Inaczej mówiąc - poszerz widełki, opracuj gradację własnych wymagań
> i korzystaj z niej...
> [oczywiście nie czuję się terapeutą ani wróżką - sobie tylko dywaguję ;)].
"A wiesz, tak sobie wyszedłem z domu i pomyślałem, że chleb musze kupić
- miałem kilka godzin wolnego czasu, to wsiadłem w pociąg, przeszedłem
te parę kilometrów i popatrz jaki traf - akurat wybrałem sklep w Twoim
bloku." :)))))))))
> > Nic, bo nie było to wspomniane zjawisko [przy okazji, bardzo uwłaczające
> > określenie dla krótkowidza :))))))))]
>
> No.. kurcze ;))) - czy Ty nie jesteś w stanie oderwać się od wewnętrznej strony
> swoich okularów???..;))
> A wiesz - to może być jakiś znaczący ślad.
Ślad to może być w tym, dlaczego jakoś *szczególnie* [odpowiednie słowo]
nie angażują mnie nastolatki - bo po prostu nie widzę niuansów ich
makijażu, za to widzę główne cechy ich twarzy, które szczególnie nie
różnią ich od osób w starszy wieku. ;)
> stanu adoptował i funkcjonuje całkiem skutecznie. Taki mały, krótkowzroczny
> świat...
Kiedyś czytałem sugestię, że geny krótkowzroczności nie zaginęły, bo
takie osoby mają lepsze widzenia "z bliska" [czyli np. jubilerzy]. Od
siebie dodam sytuacje, kiedy przydaje się widzenie "intuicyjne' np. w
ciemności. Inna sprawa, że krótkowzroczność może być również mechanizmem
stabilizującym, dostosowującym ilość i jakość bodźców do konstytucji
psychicznej osoby - ciekawe jak przedstawia się psychotyczność
krótkowidzów i jej dziedziczenie. ;)
> > - raczej zainteresowanie/wypatrzenie - a reszta to następstwo
> > przypadków/wypadków/decyzji - ale w sumie układało się ładnie, do czasu
> > - czyli jak zwykle.
>
>
> A wiesz co mnie intryguje?
>
> Intryguje mnie, co sprawia, że gołąb interesuje się gołębiem, wróbel wróblem,
> kot kotem, mucha muchą... i tak dalej i w każdym przypadku.
> Chodzi tu o znalezienie tego wspólnego wszystkim gatunkom NOŚNIKA
> informacji o płci przeciwnej, klucza do zachowania gatunku.
To akurat jest proste jak zapałka - środowisko, w którym dana jednostka
się wychowała i "czułość" na określony typ bodźców - z tym, że
wspomnianą czułość może w pewnym zakresie kształtować środowisko lub
przypadek, a nie fizjologia.
> Zauważ, że gdybyśmy znaleźli odpowiedź na to pytanie, to ... konsekwencje
> niewyobrażalne, ale choćby to, że większość problemów związanych z płcią
> mogłaby zostać rozwiązana (w tym te wszystkie dylematy homo czy hetero,
> pedo, maso i inne .... ). No ale nie mogę o tym z Tobą pogadać, bo masz
> zbyt wiele spraw własnych na głowie ;)))).
Pedo nie radzę ruszać, bo za jednym zamachem trzeba by obalić "instynkt
macierzyński" - nie sądzisz, że to karkołomna sprawa? ;))))
> > Toteż nie daję - prawdziwy powód niech skryje puszka z surowca wtórnego.
> > ;)
>
> A gdybyś tak ubrał to w szatki abstrakcji a nie Twego konkretu?
Absolutnie nie - co ty chcesz zarazić mnie paranoją - wystarczy mi już
jedna. ;)
> > Tak wynika z teorii. ;) Spytaj sie zresztą par o długim stażu - mz. to
> > wewnetrzny niepokój i "obce" racjonalizacje wyzwalają w ludziach
> > potrzebę ekscytacji.
>
> A brak tych potrzeb powstaje jako skutek obumierania... ;))))
> Apatii, poczucia bezradności, nieuchronnego uwięzienia i te pe...;))))
Tia - dodaj jeszcze z parę okresleń, a na pewno osoba czująca się dobrze
w pewnym układzie poczuje się w nim bardzo źle. Nie to, żebym był
idealistą, ale coś mi się widzi, że pewne "mądre" wyjaśnienia skutkują
zupełnie nieciekawymi efektami.
> > Ale to szczęście "dynamiczne", coś, czego ludzki mózg nie jest w stanie
> > znieść/utrzymać przez dłuższy czas
>
> Nie - ja nie mam na myśli podniecenia, euforycznego przygotowania organizmu
> do wydarzeń. Powiedziałem "bardzo doświadczony kierowca" - a więc taki,
> po którym te wybuchowe ekscesy emocjonalne spływają jak po kaczce. Zostaje
> w nim stan trwały, stan uniesienia wynikający z wielu doświadczeń pozytywnych.
> I ten stan, moim zdaniem, może być utożsamiany z poczuciem szczęścia.
A doświadczony kajakarz może być? - no to w takim razie nadal jest to
stan szczęścia "dynamicznego", zżerającego emocje. ;)
> kulturowe? Może z seriali TV? Tych brazylijskich i domorosłych?
> Jeśli tak, to ... trzeba tego zabronić!!....;))))))
Ja tam bym seriali zabronił - ponad rok temu o tym pisałem - powodują,
że osoba je oglądająca ma wrażenie, że w życiu ciągle coś powinno się
dziać i wpada w doła [osoba], bo *nic_się_nie_dzieje* .
Flyer
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
63. Data: 2005-10-19 20:33:36
Temat: Re: Co to jest szczęście...Użytkownik "Flyer" <f...@p...gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:dj695i$5u4$1@atlantis.news.tpi.pl...
Tak się wtrącę offtopikowo i jak zwykle jeśli odpowiesz to nie odpowiem na
ewentualną odpowiedź :) Ale do rzeczy. Gdy ktos skieruje do Ciebie baardzo
długą odpowiedź, to nie zgłębiając się w treść tej odpowiedzi ... czy
odczuwasz presję by Twoja odpwiedź była równie długa ?
Na post po zbóju zaprosił
P.D.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
62. Data: 2005-10-19 20:33:36
Temat: Re: Co to jest szczęście...Użytkownik "Flyer" <f...@p...gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:dj695i$5u4$1@atlantis.news.tpi.pl...
Tak się wtrącę offtopikowo i jak zwykle jeśli odpowiesz to nie odpowiem na
ewentualną odpowiedź :) Ale do rzeczy. Gdy ktos skieruje do Ciebie baardzo
długą odpowiedź, to nie zgłębiając się w treść tej odpowiedzi ... czy
odczuwasz presję by Twoja odpwiedź była równie długa ?
Na post po zbóju zaprosił
P.D.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
64. Data: 2005-10-19 20:56:38
Temat: Re: Co to jest szczęście...Przemysław Dębski; <dj6a2q$l5j$1@inews.gazeta.pl> :
> Użytkownik "Flyer" <f...@p...gazeta.pl> napisał w wiadomości
> news:dj695i$5u4$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
> Tak się wtrącę offtopikowo i jak zwykle jeśli odpowiesz to nie odpowiem na
> ewentualną odpowiedź :) Ale do rzeczy. Gdy ktos skieruje do Ciebie baardzo
> długą odpowiedź, to nie zgłębiając się w treść tej odpowiedzi ... czy
> odczuwasz presję by Twoja odpwiedź była równie długa ?
;) Długośc mojej odpowiedzi wynikała ze sposobu odpisywania tzn.
odnoszenia się do poszczególnych wątków - gdybym to zrobił "pod spodem"
to pewnie byłaby krótsza.;)
Presji nie odczuwam - tak All, jak i ja kasujemy pewne fragmenty i nie
odnosimy się do nich.
Flyer
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
65. Data: 2005-10-20 10:44:21
Temat: Re: Co to jest szczęście...
"Przemysław" w news:dj6a2q$l5k$1@inews.gazeta.pl...
/.../
Hehe...;)
Rozumiem, że tę drugą kopię tego samego postu mogę zawłaszczyć ;)))),
jako że rzecz dotyczy tez mnie.
Więc offtopikowo się też udzielę :)
> Tak się wtrącę offtopikowo i jak zwykle jeśli odpowiesz to nie odpowiem na
> ewentualną odpowiedź :) Ale do rzeczy. Gdy ktos skieruje do Ciebie baardzo
> długą odpowiedź, to nie zgłębiając się w treść tej odpowiedzi ... czy
> odczuwasz presję by Twoja odpwiedź była równie długa ?
Po wstępnym przejrzeniu nowej odpowiedzi Flyera, mam pełne podstawy
sądzić, że jest to bardzo interesujący dialog. Interesujący i - co mnie najbardziej
rajcuje (to chyba niecenzuralne słowo;), twórczy. Oczywiście to sprawa względna;
nikt nikogo do niczego nie zmusza, jednak tu, w tej wymianie słów widać
moim zdaniem, że dzieje się pewien proces, i jest w pełni kontrolowany przez
obie strony.
Oczywiście Flyerowi odpowiem z radością (czy to nie zbączenie jakieś?;)),
za jakiś czas, a tu, na szybko ... zadam Ci pytanie, a jeśli odpowiesz to nie
odpowiem
na ewentualna odpowiedź ;))) - no może w wolnej chwili.
Jak to jest - gdy ktoś skieruje do Ciebie baardzo krótką odpowiedź, to nie zgłębiając
szczegółnie głęboko myśli w niej zawartej, odczuwasz presję aby Twoja odpowiedź była
równie krótka?
Z pewnością mógłbyś odpowiedzieć : "Tak.".......;),
ale ja zapytam Cię tez "dlaczego?".
Może więc tutaj kapniesz coś więcej?
A na wszelki wypadek zapytam Cię też :"a dlaczego nie?"
;))
> Na post po zbóju zaprosił
> P.D.
All
--
"Podobno w każdej bajce jest ślepej kury ziarno..."
/brat aL - psf, X.2005/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
66. Data: 2005-10-21 12:00:11
Temat: Re: Co to jest szczęście...
"Flyer" w news:dj695i$5u4$1@atlantis.news.tpi.pl...
/.../
> /.../ chorobą jest klasyfikowanie
> nie ze względu na treść, ale ze względu na przystawalność do norm
> społecznych - ale to już choroba psychologów - niech oni się martwią.
Niech się martwią i niech doskonalą odwzorowania norm społecznych,
gdyż, zdaje się, nie mają innego wyjścia. Są zapewne od tego wyjątki,
ale z naturalnych, powiedział bym, powodów, tworzenie nowych norm
podlega zasadniczym ograniczeniom. Nie tak mocnym jak zmiany genetyczne,
niemniej podobnie - możnaby je nazwać zmianami memetycznymi.
> > Napisałem wyżej, że /.../
> Może jeszcze raz przeczytasz de Mello? Skąd przykład z mistykiem, który
> nie chciał zadawac pytań?
;). Dokonał pełnej racjonalizacji?
Abstrahując - czy racjonalizacje doskonałe nie są samodławiącą pętlą
na szyi nawet największego mistyka? Czy nie ma w tym sprzeczności?
Jak myślisz - czy wypięty tyłek Milarepy to kwintesencja wystarczająco
spektakularna, aby przypadkowi widzowie byli godni jej smakowania?
A jeśłi chcemy, aby byli? A jeśli chcemy nawet tylko intuicyjnie?
Cóż wart jest mistrz, który nie doczekał się swych następców?
Czas papieru nie trwa wiecznie, i jak widać, nawet po 2 tysiącach lat
może pojawić się wątpliwość.
> > > > Dlaczego tak trudne jest Twoim zdaniem zawieszanie czegokolwiek
> > > > w niestabilności? (o ile się z tym zgadzasz - oczywiście).
> > > Nie pisałem, że jest trudne - mniejsza o to.
> > Czekaj, czekaj!! /.../ Przecież ja Cię nie oskarżam,
> > że coś takiego pisałeś. To ja twierdzę, że tak jest, a chcę się przy okazji
> > naszej rozmowy dowiedzieć, jakie jest Twoje zdanie. /.../
> Oznacza to tylko tyle, że [alternatywnie] nie zamierzam drzeć szat o
> sformułowanie "twoim zdaniem" - jak sam zauważyłeś i przy okazji sobie
> zaprzeczyłeś - "To Ty twierdzisz, że tak jest". Pytaj, ale nie wysuwaj
> zbyt daleko idących sugestii jakie jest moje niewypowiedziane zdanie. ;)
Nie - nie rozumiemy się. Zareagowałeś na pierwsze skojarzenie z hasłem
"twoim zdaniem" ~nie doczytawszy~ następnego w nawiasie - "o ile z tym
się zgadzasz - oczywiście". To drugie jest poprawnym kluczem, więc
nie ma tu żadnego zaprzeczania sobie. Jeszcze raz powiem - to ja twierdzę,
że zawieszanie czegokolwiek w niestabilności jest trudne i nieczęste. Że
zazwyczaj ludzie czują się zmuszeni do stawiania kropek nad "i" wszędzie,
bez względu na stan posiadanej na dany temat wiedzy. Że takie zachowanie
wymuszane jest z jednej strony przez zjawisko zwane "wyścigiem szczurów"
(kto pierwszy z finalną konkluzją, ten lepszy), a z drugiej przez _strach_,
który jest napędem fundamentalnym wszelkich zachowań społecznych
i aspołecznych. Wreszcie, że zachowania takie nie muszą mieć cokolwiek
współnego z dochodzeniem prawdy, co jednak im nie przeszkadza w aktywnym
tworzeniu warunków zewnętrznych w otoczeniu, a więc poniekąd nawet
stwarzanie podwalin pod nowe normatywy społeczne. I w tym finalnym
znaczeniu są - moim zdaniem - bardzo niezdrowe.
A jakie jest Twoje zdanie?
I taki sens miało moje pytanie - z pewnością niefortunnie sformułowane,
skoro wywołało niezamierzony skutek.
> > Zmuszasz interlokutora do nieustannego podróżowania w zindywidualizowanej
> > koleinie. Inaczej mówiąc - więcej abstrakcji, a będzie więcej swobody
> > i punktów zaczepienia.
> A Ty próbujesz mu [interlokutorowi] wmówić, że Twoje koleiny są jego
> koleinami. ;)
Albo? ;)))
> Co do pytanie - bo ludzka niestabilność jest quasiniestabilnością - co
> to za niestabilność, która owszem wewnątrz ma odpowiednią strukturę,
> ale wymaga ostro nakreślonych granic? - zasadę działania tokamaków
> kojarzysz? - potrafisz sobie ją zwizualizować? ;) Jeżeli odrzucisz
> imperatyw ostrego nakreślania granic [ale nie ingerujących w treśc
> procesu], to nigdy nie zrozumiesz niestabilności.;)
Otóz to!! To właśnie miałem nadzieję od Ciebie usłyszeć!:))
Tyle tylko, ze zdaje się wstawiasz mnie tu jako autora tego błędu,
a to jest bład - zresztą nieistotny dla wywodu. Klucz widzę w zdaniu
"nie ingerujacych w treść procesu".
Przy okazji tokamaków - ~nie znam~ zasady ich działania, ale wiem jedno.
Gdyby była taka potrzeba i czas na ich opracowanie, z pewnością bym
to zrobił. I nie zaczynałbym od szukania rozwiazania w googlach, czy
literaturze tematu, bo nie w tym rzecz. Doświadczenia tysięcy głów
(dążenia małymi krokami do perfekcji) nigdy nie jesteśmy w stanie dogonić,
jednak posiadanie określonych fundamentów umożliwia samodzielne
rozwiazanie każdego zadania. Nie będzie ono dokonałe - ba, będzie
zapewne jak nieudolny rysunek latających maszyn Leonarda, niemniej
nie jest wykluczone, że niezależnie od poprawnie nakreślonej ścieżki
rozwoju, znajdzie się w nim element, który okaże się zupełnie nowym
i nieznanym pomysłem. I to właśnie różni twórczość od jej kopiowania.
Dzięki takiemu podejściu można się spokojnie spodziewać, że ... gdy
przyjdzie komuś ochota na chodzenie w unikatowym kapeluszu, sam go
dla siebie wykona (nie będąc zawodowym krawcem oczywiście),
albo też... gdy przyjdzie komuś ochota pojeździć unikatowym samochodem,
sam go sobie wykona (nie będąc zawodowym mechanikiem oczywiście).
A gdy będzie mu potrzebna znajomość pojęcia hamiltonianu - zapyta
o to fachowców, tak formułując pytanie by dostać to, co potrzebne.. ;).
/.../
> Ech - starzeję się, co powtarzam po raz wtóry, inaczej działam - teraz
> kontroluję [również poprzez pisanie na psp] ten proces - a apatyczność -
> zwalanie wszystkiego na mózg nie jest najlepszą drogą - jest zimno,
> można się zaziębić, nawet kilka razy. ;)
;)). A do tego jeszcze ta groźba śmiertelnego zejścia w zderzeniu z ptasią
grypą...
> /.../ Nie uważasz, że piękno i wolność tkwi w tym, że jesteśmy
> zdysocjowani - możesz w pewnym zakresie kszałtować dowolnie
> racjonalizacje [bo nie oddają one prawdziwości/identyczności procesów
> fizjologicznych], to jak budowanie budowli z klocków - chemia to klocki
> - to, co z nich sobie zbudujesz zależy również od treści racjonalizacji,
> które stworzysz - proste wykorzystanie słabości, a nie siły, schematu.
> ;)
Tak jest. W każdym miejscu i czasie nalezy się spodziewać działania
sprzężeń zwrotnych. I to działających we właściwych - przynoszacych
subiektywną korzyść - kierunkach.
/.../
> > I dlatego sugerowałem Ci poszerzenie widełek Twoich racjonalizacji.
> > Niekoniecznie w kierunku nastolatek i zupełnie nie w kierunku zaspokajania
> > pierwotnych potrzeb seksualnych.
> :))) Ty o moich racjonalizacjach, a ja o czymś większym - definicji.
OK :)). W końcu wszyscy jesteśmy niewolnikami własnych balastów,
tego, co najlepiej znamy, i operowanie konkretem jest zdecydowanie
łatwiejsze niż gonienie cudzych abstrakcji ;))). Ale...
trzeba to wiedzieć, akceptować i starać się ...
Komar nie zając ... ;)).
/.../
> Tatuuusiuuuu, czy po obiedzie będę mógł pobawić się z kolegami na
> dworze? ;)
A kiedy uczynisz mnie dziadkiem - synu!!!!??
;))))). Z zabawy z kolegami to tego raczej nie będzie......
> To Ty chcesz widzieć niechęć do 25-latek i stereotyp - ja po prostu nie
> odczuwam szczególnego pociągu do osób w tym wieku, tak samo jak do
> trzymania hipopotama w łazience, co nie oznacza, że nie chcę widzieć
> hipopotamów albo wręcz mam do nich obrzydzenie ;) - ale dlaczego w
> łazience? ;)
OK! OK!! Przeciez doskonale Cię rozumiem.
[z rozsądnym przybliżeniem oczywiście].
> To pisz tak od razu. ;)
;)).
> To może ja najpierw skończę remont łazienki - patrząc obiektywnie, po
> socjalistycznemu, może za kilka lat. ;)
A nie myślałeś o tym, by ... rzucić te balasty w cholerę i wyjechać na przykład
do Norwegii? Wprawdzie nie wiem jak wyglądają tamtejsze hipopotamy, ale
zawsze to jakiś inny horyzont.
> "A wiesz, tak sobie wyszedłem z domu i pomyślałem, że chleb musze kupić
> - miałem kilka godzin wolnego czasu, to wsiadłem w pociąg, przeszedłem
> te parę kilometrów i popatrz jaki traf - akurat wybrałem sklep w Twoim
> bloku." :)))))))))
No tak... Liczysz jednak na cud.
Tak tez można.
> > > Nic, bo nie było to wspomniane zjawisko [przy okazji, bardzo uwłaczające
> > > określenie dla krótkowidza :))))))))]
/.../
> > A wiesz - to może być jakiś znaczący ślad.
> Ślad to może być w tym, dlaczego jakoś *szczególnie* [odpowiednie słowo]
> nie angażują mnie nastolatki - bo po prostu nie widzę niuansów ich
> makijażu, za to widzę główne cechy ich twarzy, które szczególnie nie
> różnią ich od osób w starszy wieku. ;)
Sądzę, że również w tym, zasada doboru naturalnego może spokojnie umoczyć
swoje palce. Powiem więcej - z pewnością umoczy!!
> Kiedyś czytałem sugestię, że geny krótkowzroczności nie zaginęły, bo
> takie osoby mają lepsze widzenia "z bliska" [czyli np. jubilerzy].
No właśnie. Mamy tu więc rolę sprawczą przypadku. Równie dobrze mógłbyś
otrzymać jakiś znaczący spadek i zainwestować w te błyskotki, a wówczas,
wieeeele hipoptamów różnej maści zaczęłoby Cię nie tylko dostrzegać, ale
i zostawiać własne oferty. A Ty byś tylko przebierał.... w szkiełkach
i diamentach.
> Od siebie dodam sytuacje, kiedy przydaje się widzenie "intuicyjne' np. w
> ciemności. Inna sprawa, że krótkowzroczność może być również mechanizmem
> stabilizującym, dostosowującym ilość i jakość bodźców do konstytucji
> psychicznej osoby - ciekawe jak przedstawia się psychotyczność
> krótkowidzów i jej dziedziczenie. ;)
Mam wrażenie, że jest ich coraz więcej (nie widać ich, bo są w szkłach
kontaktowych - ech, ta zwodnicza technologia ;). A skoro tak, to znaczy,
że wspomniane geny całkiem dobrze sobie radzą, nawet jak część
psychologów podejrzewa je o odstępstwa od norm.
Trzeba by zapytać Czarka ;) - on zna się szczególnie na tych zagadnieniach -
kolor oczu i te sprawy....;))))
> > A wiesz co mnie intryguje?
> >
> > Intryguje mnie, co sprawia, że gołąb interesuje się gołębiem, wróbel
> > wróblem, kot kotem, mucha muchą... i tak dalej i w każdym przypadku.
> > Chodzi tu o znalezienie tego wspólnego wszystkim gatunkom NOŚNIKA
> > informacji o płci przeciwnej, klucza do zachowania gatunku.
> To akurat jest proste jak zapałka - środowisko, w którym dana jednostka
> się wychowała i "czułość" na określony typ bodźców - z tym, że
> wspomnianą czułość może w pewnym zakresie kształtować środowisko lub
> przypadek, a nie fizjologia.
Ekhmmm..... ;))). Czy ja nie ostrzegałem, żebyś na to nie odpowiadał? ;)))
> > /.../ No ale nie mogę o tym z Tobą pogadać, bo masz
> > zbyt wiele spraw własnych na głowie ;)))).
> Pedo nie radzę ruszać, bo za jednym zamachem trzeba by obalić "instynkt
> macierzyński" - nie sądzisz, że to karkołomna sprawa? ;))))
Obalić??? A może ugruntować?!!
Węszę w tym momencie u Ciebie podobnego hamulcowego, jakiego zwęszyłem
ostatnio w Trenie (gdy upiera się dzielić swiat na czarny i biały). Czy jesteś
tak naiwny (przepraszam za wyrażenie), aby sądzić, że jeśli ktokolwiek
wymyśli cokolwiek znaczącego w dowolnej dziedzinie owianej współcześnie
mgłą makatek zastępczych, będzie się z tym ukrywał przed światem???
Chcesz wstrzymać pęd ludzkości ku doskonaleniu? Ku wiedzy?
Chcesz te wiedzę w jakikolwiek sposób reglamentować?
No chyba się przesłyszałem.... ;))))
/.../
> Tia - dodaj jeszcze z parę okresleń, a na pewno osoba czująca się dobrze
> w pewnym układzie poczuje się w nim bardzo źle. Nie to, żebym był
> idealistą, ale coś mi się widzi, że pewne "mądre" wyjaśnienia skutkują
> zupełnie nieciekawymi efektami.
Czyli jednak... reglamentacja.
Albo inaczej - wiedza dla wybranych a papka czarno-biała dla mas.
Jak myślisz - jak długo taka filozofia się utrzyma? Uważasz, że populacja
PSPowiczów jest jakaś ułomna i trzeba ją chronić przed myśleniem?
> > /.../ Może z seriali TV? Tych brazylijskich i domorosłych?
> > Jeśli tak, to ... trzeba tego zabronić!!....;))))))
> Ja tam bym seriali zabronił - ponad rok temu o tym pisałem - powodują,
> że osoba je oglądająca ma wrażenie, że w życiu ciągle coś powinno się
> dziać i wpada w doła [osoba], bo *nic_się_nie_dzieje* .
No widzisz ;)). Ja bym też zabronił, ale... trzeba jednak pamiętać, że nie
każdemu w żłoby dano to samo, jak też, że nie każdy wie, iż to, co mu dano
może w zupełności wystarczyć. Oczywiście nie bez własnego wysiłku.
Czasem również rzeczywiście "szczęścia".
> Flyer
All
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
67. Data: 2005-10-22 21:24:58
Temat: Re: Co to jest szczęście..... z Gormenghast; <d...@g...h33e12671.invalid> :
>
> "Flyer" w news:dj695i$5u4$1@atlantis.news.tpi.pl...
>[...]
Dokonałem daleko idących cięć, bo pisanie mi coś nie idzie -
pozostawiłem tylko element osobisty.
> > "A wiesz, tak sobie wyszedłem z domu i pomyślałem, że chleb musze kupić
> > - miałem kilka godzin wolnego czasu, to wsiadłem w pociąg, przeszedłem
> > te parę kilometrów i popatrz jaki traf - akurat wybrałem sklep w Twoim
> > bloku." :)))))))))
>
> No tak... Liczysz jednak na cud.
> Tak tez można.
All, nie liczę na cud. Istnieje jakaś szansa, że Ona gdzies tu bytuje -
zupełnie realną przesłanką jest użycie przez Nią rzadko spotykanego
emoticonu w korespondencji sms'owej [alternatywnym rozwiązaniem jest to,
że ktoś go Jej podpowiedział]. Oczekiwanie, że spotkam Ją tutaj jest tak
samo realne, jak oczekiwanie, że spotkam Ją na warsawskim Starym Mieście
- nie widze więc w tym nic nadzwyczajnego
Wiesz - emocje emocjami, ale raz, że mieszka w zupełnie innym mieście,
gdzie nie mam ani interesów ani wiekszych znajomości, dwa, że pewnymi
działaniami "zablokowała" mnie, a trzy, to z zupełnie prozaicznych i
ekonomicznych powodów boję się, że to by się nie udało [moja sytuacja
zawodowa + efekt tego, że znajomośc byłaby ograniczona do weekendów].
Gdyby zdarzył się cud [lub nibycud ;)], to miałbym zagwozdkę, jak go
spożytkować, w sposób który by Jej nie "uszkodził".
Flyer
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
68. Data: 2005-10-24 11:33:39
Temat: Re: Co to jest szczęście...
"Flyer" w news:djeaom$fq8$1@atlantis.news.tpi.pl...
/.../
> Dokonałem daleko idących cięć, bo pisanie mi coś nie idzie -
> pozostawiłem tylko element osobisty.
Jeśli to sprawka PD, to mu chyba urwę...;))
Co mi po osobistym - osobiste są do rozprawiania ewentualnie
przy stoliku i napojach... Chociaż - Red. się zainteresował ;).
Swoją drogą intrygująca ta racjonalizacja "nie idzie"....
Braciszkom poszło jak z płatka - popatrz.
I rzeczywiście - ten meldunek o wykonaniu zadania..... boszzzz.
A na maryjnym radiu aż się zagotowało od radości w interesie.
Dewocjonalnym.
Może by założyć jakiś sklepik teraz?
Będzie ppoprawne przecież.
Hej młodzieży bezrobotna! Do dzieła!
/.../
> All, nie liczę na cud. Istnieje jakaś szansa, że Ona gdzies tu bytuje -
OK. Wiem, ze sprawa powazna jest.
Wierzę, że kiedyś się wyrówna.
>
> Flyer
All
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
69. Data: 2005-10-25 06:27:25
Temat: Re: Co to jest szczęście..... Xerxes; <d...@g...h9f74189f.invalid> :
>
> "Flyer" w news:djeaom$fq8$1@atlantis.news.tpi.pl...
> /.../
>
>
> > Dokonałem daleko idących cięć, bo pisanie mi coś nie idzie -
> > pozostawiłem tylko element osobisty.
>
>
> Jeśli to sprawka PD, to mu chyba urwę...;))
Nie, to nie jego sprawka.;)
Flyer
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
70. Data: 2005-10-25 19:22:03
Temat: Re: Co to jest szczęście...
"Flyer" w news:djkj9u$26h$1@atlantis.news.tpi.pl...
/.../
> > Jeśli to sprawka PD, to mu chyba urwę...;))
> Nie, to nie jego sprawka.;)
Z jednej strony ulżyło - lepiej nie mieć do czynienia z rwanym PD ;).
Ale ... czy to nie oznacza innych kłopotów?
Co do powszechności racjonalizacji całkiem się zgadzam, choć być
może pozostaje kwestia doprecyzowania terminologii (jak dla mnie rzecz
niekonieczna) - wg sugestii Sarny. Pracujesz nad tym? Sam bym chętnie
poczytał coś innego
... niż polityka ;)).
> Flyer
All
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |