Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Co to kurwa piknik?

Grupy

Szukaj w grupach

 

Co to kurwa piknik?

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 193


« poprzedni wątek następny wątek »

171. Data: 2005-08-18 20:55:45

Temat: Re: Co to kurwa piknik?
Od: "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl> szukaj wiadomości tego autora


Przemysław D. w news:de27qo$mcm$1@inews.gazeta.pl...
/.../


> Szczerze, czy wymijająco ma być ? :))

Ma być?? Będzie (lub nie) jak zechcesz :)). Naturalnie po Twojemu ;)
I tak przecież wszystko podlega stosownej transformacji, i to na ogół
(albo nawet zawsze) w sposób nieświadomy - czyli czysty jak ... ,
no może nie czysty, ale gładki jak .. dupcia niemowlęcia.


/.../
> > Podkręcenie jest równoważne pytaniu _dlaczego_ (w jakim celu i w jaki
> > sposób) rzeczy "samoczynnie/naturalnie" się stabilizują w ludzkich
> > głowach. /.../

> No to mnie trochę zmartwiłeś. Poważnie.
> Że się ziemia kręci wokół słońca - każdy dziś wie .. pytanie tylko, czy
> chodzi o to, by każdy o tym tylko _wiedział_.

Tym bardziej, iż wcale nie kręciła się zawsze i wcale nie zawsze będzie
się kręciła. Dla tej skali więc, zasadne są pytania, dlaczego i kiedy....
np przestanie.



> No cóż, nie sądziłem, że będę odszczekiwał tak wiele rzeczy i to z własnej
> nieprzymuszonej woli i to tym jednym zdaniem powyżej :)
> Szczerze mówiąc, zdawało mi się że ów proces stabilizacji doprowadzi do
> czegoś więcej niźli tylko poznania nowych faktów - a tu porażka, one zostaną
> tylko przyswojone - jak zwykle, od początku świata, poprzez Korernika do
> dziś :( Hau, Hau.


"- na kolana psie | | " - pozostając w konwencji dwóch maczug... ??? ;)

Nie będzie żadnego procesu stabilizacji (pomijając, że te dwa słowa
stoją ze sobą w pewnej sprzeczności). Tak czy inaczej ten proces
rzeczywiście doprowadzi do czegoś więcej niźli znajomość nowych
faktów. Może w takim razie podzielisz się swoimi podejrzeniami?

Przyswajanie też ma oczywiście miejsce, ale .. stosownie do miejsca
siedzenia. To, co dla jednego jest finałem ogromnego wysiłku, dla innego
natychmiast staje się punktem startu. Uczestniczysz (jak wszyscy) -
chcąc nie chcąc, w sztafecie o nieznanym punkcie startu i mety.
A swój w niej udział ubierasz (jak niektórzy) w piórka sensu istnienia.
Oczywiście fantazjuję - jak to po kilku głębszych bywa...;))


Swoją drogą - myślisz, że nigdy się nie dogadamy?;)

Wiesz - nawet gdyby tak miało być, to ja nie widzę w tym niczego złego.
Wręcz przeciwnie - to poniekąd mobilizuje.
Zupełnie inaczej niż prymitywne emanacje wielkości pałki, w czasie
swobodnego gibania się na gałęzi. Nawet jeśli ta pałka jest bardzo ...
poświęcona.


> Na post po zbóju zaprosił
> P.D.
>

All

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


172. Data: 2005-08-18 21:32:04

Temat: Re: Co to kurwa piknik?
Od: "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl> szukaj wiadomości tego autora


"jbaskab" w news:05081812445455@polnews.pl...
/.../


> Następny eksperymentator;)


Szczerze cieszę się, że używasz tu poczucia humoru. To dobry pomysł.
O ile tylko nie będzie się wiązał z wygaszeniem niepokoju ;)).


> Allozjuszu, naprawdę nie jesteś w stanie odczytać mojej wypowiedzi
> humorystycznie?
> Tylko dlatego że brakło o: takiego znaczka &#8221;;&#8221;?

Tak mówisz? Że humorystycznie trzeba...;)))
No wiem, że wiele czasu mija między poszczególnymi postami a więc
i również emocje mają swoje etapy, wygaszanie, narastanie, impulsy...

Zdawało mi się, że dość poważnie pisałaś słowa:

"Prosiłabym się oddiagnozować ode mnie. Tym bardziej że diagnoza
jest całkowicie błędna. "

Ale nie mam nic przeciwko potraktowaniu tego jak przejawu dobrego
humoru. Aśku - bez względu jak to wyglądało w przeszłości - nie ma to
znaczenia, o ile nikt nie będzie się obrażał i odchodził od stołu.
Nie zniósłbym braku Twojego łaskotania w płetwy ;)).... ale tu nie o mnie
i moje przyjemności chodzi.



> Nie jesteś w stanie wyczuć że

> w moja odpowiedz była podyktowana kilkoma faktami:
> - nie mam ochoty gadać na temat szpileczkologii, powiedziałam już wcześniej co
> wiedziałam i tyle.

Nawet wtedy, gdy wywołana przez Ciebie podstawa tej rozmowy jest fałszywa?
To by jakoś tak pasowało do ... no wiesz - tych owoców w uchu...


> - Uważam, że twoja teoria, czy diagnoza ( co jest, spieramy się o słówka?;)),
> jest całkowicie błędna?


Nawet wtedy, gdy jej wcale nie ma???


> - Mam własną teorię, o której nie chcę mówić?
> To jak z tą drugą stroną ekranu?:)


Jaką masz teorię? Powiedz proszę. Mam wrażenie, że to jakiś inny temat
będzie, ale nie będę uprzedzać...



> No tak: po wyrwaniu sześciu nóg mucha ogłuchła;)

Cieszę się, że nie masz mi za złe tej "... baby" ;)). Przypadek sprawił,
że w tym samym niemal czasie użył tego zwrotu TT, a to już mogło Cię
rzeczywiście wkurzyć :).


> (ciachu kawałek, z sadystyczną przyjemnością;)

:)). Różne są jak widać sposoby odreagowywania ...


/.../
> >Rozmowa publiczna jest czym o wiele szerszym, a jakakolwiek
> >"osoba" odgrywa tu wyłącznie rolę "kinowego ekranu", bądź
> >"szkolnej tablicy" - czegoś, co jest dostępne wszystkim. /.../

> A to jest dobre, klawiaturo bez człowieka;) A kto niby odpowiada za jasność
> wypowiedzi, za użyte sformułowania, za zagmatwanie sprawy lub jej
> przedstawienie w sposób jasny i oczywisty?

Kto odpowiada? A musi odpowiadać KTOŚ???

A skąd przypuszczenie, że to, co dla jednego jasne, będzie tak samo
jasne dla kogoś innego? To samo z ciemną stroną... Przecież, mimo
wielkich starań o jakość porozumiewania się, nie jesteśmy (i całe szczęście)
jednakowi!! Nie poruszamy się jak automaty pod dyktando tego samego,
cyfrowego oprogramowania!

Może więc odpowiada za to jakiś czynnik, bądź zespół czynników, za które
nikogo nie można / nie należy stawiać pod ścianą odpowiedzialności?
Może wynika to z faktu, że jesteśmy (ogólnie mówiąc) różni, że różnić
zaczynamy się od siebie już w chwilę po zapłodnieniu - nawet gdy jesteśmy
bliźniętami jednojajowymi, a co dopiero po kilkudziesięciu latach życia
w odmiennych warunkach i środowiskach?


> Czemu jest tak, że jednych zdania trzy razy przepuszczam przez
> mózgownicę i nadal nie rozumiem a inni, mówiący
> (piszacy) o tych samych rzeczach trafiają od razu?

Może dlatego, że między jednymi a drugimi _istnieją_ zasadnicze różnice?
Gdzieś tu wspomniałem o "podobieństwach" ułatwiających komunikację.
Czy nie sądzisz, że dwójka rodzeństwa, maluchów przedszkolnych, ma szansę
lepiej się rozumieć w sprawach którymi aktualnie żyją (klocki, piłeczki, laleczki),
od dwójki obcych sobie dzieciaków, zestawionej ze sobą przypadkowo
w przedszkolu? A jeśli tak - to dlaczego?
I czy wraz z wiekiem nie następują tutaj dwa równoległe procesy?
Stopień komplikacji problemów z jakimi się stykamy, oraz podążająca za nim
zdolność ich rozumienia? Mimo to, wiadomo przecież, że każdy żyje nie tylko
inaczej ale fizycznie gdzie indziej, co jest wystarczającym powodem, by
wiecznie usiłował przekonywać innych do swoich racji.... tak jak potrafi
(vide pspolana).

Jednak wcale nie jest powiedziane, że słowa tych, których rozumiesz od razu,
zawierają więcej sensu / mądrości / mocy czy jakichkolwiek innych wartości.
To tylko Ty się z nimi lepiej czujesz (jako bliższymi ciału / sercu).
Dobrze by było nie uciekać przez nieznanym....;)

> Czemu to samo zdanie
> powiedziane przez trzy różne osoby może mieć trzy różne znaczenia?

A wiesz co to jest proces? Nie taki sądowy...? Taki zachodzący w czasie....
Wiesz, że wszystko jest procesem, a w szczególności poziomy rozumienia
"tego samego" w wykonaniu różnych ludzi? Szczególnie w gronie, w którym
nikt nie nosi wizytówek w klapach określających ile ma lat... A zatem istnieje
możliwość "zderzania się" opinii najróżniejszych, mniej lub bardziej dojrzałych,
mniej lub bardziej poważnych, ale także "próbkujących", "drenujących",
"prowokujących" i tysiące innych możliwości. I nikt inny tylko Ty sama
(tu znów nie mówię o Tobie personalnie tylko ogólnie!!), musisz rozpoznać
jaki charakter ma dana wypowiedź, jaką posiada wartość poznawczą,
ile na niej możesz skorzystać w kształtowaniu własnych poglądów...



> jesteśmy na matematyce porozumiewając się wzorami o stałych niezmiennych?

Wybacz - nie rozumiem :)).


> Aska
>

All

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


173. Data: 2005-08-19 05:59:28

Temat: Re: Co to kurwa piknik?
Od: "Przemysław Dębski" <p...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl> napisał w wiadomości
news:de35qc.3vs5m05.1@gorm.he3a05fca.invalid...

> Nie będzie żadnego procesu stabilizacji

Flyer pisze mi, ze czegoś tam nie było, Ty mi piszesz, że czegoś tam nie
będzie ... jak tu żyć na tym świecie, gdzie wszyscy dookoła obdzierają
człowieka ze złudzeń :))))))

> Nie będzie żadnego procesu stabilizacji (pomijając, że te dwa słowa
> stoją ze sobą w pewnej sprzeczności). Tak czy inaczej ten proces
> rzeczywiście doprowadzi do czegoś więcej niźli znajomość nowych
> faktów. Może w takim razie podzielisz się swoimi podejrzeniami?

A proszę. Tylko potraktuj to jako futurystyczną wizję :)
Masowy dostęp do dowolnej informacji na każdy temat. Na razie nie każdy to
wykorzystuje, ale nadejdą takie czasy, że każdy będzie. W konsekwencji jeśli
ktoś zapragnie wiedzieć jak zbudowany jest samolot i na jakiej zasadzie
lata, zapuści sobie siekieś gugle i wyczyta, zamiast iśc do biblioteki, czy
też czekać aż ktos raczy go o tym poinformować w jakimś popularnonaukowym
programie w telewizorze. A więc szybkość. Jakaś myśl przeszła przez głowę,
na jakiś banalny temat - w który "nie warto" angażować sił aż, tak by
wychodzić z domu. Siadasz do kompa rzucasz hasełko i masz. W dobie kiedy
interneta nie było, pewne tematy, aby cokolwiek się na nie dowiedzieć -
trzeba było "wkręcaćsię" w grupę hobbystów zajmujących się tematem. Ot
choćby przychodzi do głowy aby dowiedzieć się czegoś na jakiś odjechany
temat typu duchy czy wampiry - bośmy się zainspirowali przestraszliwym
horrorem który leciał przed sekunda w telewizji :) Miałem taką odważną
wizję - proszę się nie śmiać :) Jeżeli człowiekowi wiedza jako taka zaczyna
"włazić w geny" - poprzez zpowszednienie - to być może oznacza to, że
ewolucja przystosowuje nas w ten sposób do opuszczenia matki ziemi i
ekspansji w odległe światy. Jeśli tu - na ziemi nie ma żadnych zagadaek, na
które nie byłoby _konkretnej_ odpowiedzi w internecie :) ... to mamy
doczynienia ze stabilizacją. Widziałeś kiedyś długotrwałą stabilizację ? :)
Zdestabilizuje się inna dziedzina egzystencji - a ludzkość będzie dążyć do
stabilizacji przy pomocy tego co "juz ma w genach".

> Swoją drogą - myślisz, że nigdy się nie dogadamy?;)

A wyobraź sobie, że poprzedniego posta w tym wątku, pisałem bez cienia
złośliwości i ironi ... wiem, ze to trudne do wyobrażenia, ale jednak tak
było.

> Wiesz - nawet gdyby tak miało być, to ja nie widzę w tym niczego złego.
> Wręcz przeciwnie - to poniekąd mobilizuje.
> Zupełnie inaczej niż prymitywne emanacje wielkości pałki, w czasie
> swobodnego gibania się na gałęzi. Nawet jeśli ta pałka jest bardzo ...
> poświęcona.

Ale ja już odszczekałem "zbawienny" wpływ stabilizacji ... i parę innych
moich "koncepcji" - jak się domyslisz dlaczego odszczekałem zbawiennośc
stabilizacji, to i będziesz wiedział które konkretnie inne "koncepcje"
odszczekałem :)

Na post po zbóju zaprosił
P.D.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


174. Data: 2005-08-19 15:45:34

Temat: Re: Co to kurwa piknik?
Od: "jbaskab" <j...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

All
>Szczerze cieszę się, że używasz tu poczucia humoru. To dobry pomysł.
>O ile tylko nie będzie się wiązał z wygaszeniem niepokoju ;)).

A jak mam to inaczej traktować? To co powiedziałeś jest dla mnie oczywiste od
czasu mojej pierwszej, bardzo, bardzo dawnej dyskusji z Amnezyjnym, kiedy
zauważyłam, że w przeciwieństwie do niego, zawsze, albo prawie zawsze, operuję
na konkretach. Ale w przeciwieństwie do tego, co mi sugerowałeś nie upośledza
to mojej zdolności do oceny sytuacji:))))

>Zdawało mi się, że dość poważnie pisałaś słowa:
>
>"Prosiłabym się oddiagnozować ode mnie. Tym bardziej że diagnoza
>jest całkowicie błędna. "

Jak mam Ci opisać stan ducha w którym miesza się rozbawienie, wkurzenie
zmęczenie i energia w jednym? Wkurzenie głownie potycztomowe;)

>Nawet wtedy, gdy wywołana przez Ciebie podstawa tej rozmowy jest fałszywa?
>To by jakoś tak pasowało do ... no wiesz - tych owoców w uchu...

Jaka podstawa rozmowy jest fałszywa?

>
>> - Uważam, że twoja teoria, czy diagnoza ( co jest, spieramy się o
>słówka?;)), jest całkowicie błędna?
>Nawet wtedy, gdy jej wcale nie ma???

Eee... coś tam przecież naskrobałeś;)

>
>Jaką masz teorię? Powiedz proszę. Mam wrażenie, że to jakiś inny temat
>będzie, ale nie będę uprzedzać...

Nie zmieniłam zdania, że nie chcę o niej mówić:)

>Cieszę się, że nie masz mi za złe tej "... baby" ;)). Przypadek sprawił,
>że w tym samym niemal czasie użył tego zwrotu TT, a to już mogło Cię
>rzeczywiście wkurzyć :).

Nie, TT mnie już bawi, podobie jak Jet czy Ty, z tymi całymi kretynami,
idiotami, babami itp. O ile nie jem własnie śniadania;)
Bawi - nie znaczy "podoba".

>> A to jest dobre, klawiaturo bez człowieka;) A kto niby odpowiada za jasność
>Kto odpowiada? A musi odpowiadać KTOŚ???

Oczywiście. Nie w sensie odpowiedzialności karnej, ale w sensie
odpowiedzialności twórcy za dzieło.

>A skąd przypuszczenie, że to, co dla jednego jasne, będzie tak samo
>jasne dla kogoś innego? To samo z ciemną stroną... Przecież, mimo
>wielkich starań o jakość porozumiewania się, nie jesteśmy (i całe szczęście)
>jednakowi!! Nie poruszamy się jak automaty pod dyktando tego samego,
>cyfrowego oprogramowania!
>Może więc odpowiada za to jakiś czynnik, bądź zespół czynników, za które
>nikogo nie można / nie należy stawiać pod ścianą odpowiedzialności?
>Może wynika to z faktu, że jesteśmy (ogólnie mówiąc) różni, że różnić
>zaczynamy się od siebie już w chwilę po zapłodnieniu - nawet gdy jesteśmy
>bliźniętami jednojajowymi, a co dopiero po kilkudziesięciu latach życia
>w odmiennych warunkach i środowiskach?

Nic takiego nie przypuszczałam:). Oczywiście, że ocena "jasności" jest
uzależniona od odbiorcy, tym niemniej ta "jasność" zależy od nadawcy.
Opowiem Ci historyjkę z wczoraj:
Szukałyśmy z koleżanką pompy próżniowej w spisie urządzeń. Spis urządzeń jak
to spis urządzeń charakteryzuje się pewną niekompatybilnością stosowanego
nazewnictwa w stosunku do nazewnictwa tradycyjnego. Stąd wynikło moje pytanie,
które miało w zamierzeniu brzmieć "czy pompa próżniowa będzie figurować w
spisie jako pompa próżniowa". Dialog jednak brzmiał tak:
- czy pompa będzie jako piec?
- tak, jako pompa.
Zorientowałyśmy się dopiero po kilkunastu sekundach jak absurdalna była ta
wymiana zdań:)

Po kiego diabła ktoś wymyślił mowę? Nie trzeba było jedynie zostać przy
niewerbalnych sposobach porozumiewania się?;)

>Może dlatego, że między jednymi a drugimi _istnieją_ zasadnicze różnice?
>Gdzieś tu wspomniałem o "podobieństwach" ułatwiających komunikację.
>Czy nie sądzisz, że dwójka rodzeństwa, maluchów przedszkolnych, ma szansę
>lepiej się rozumieć w sprawach którymi aktualnie żyją (klocki, piłeczki,
>laleczki),
>od dwójki obcych sobie dzieciaków, zestawionej ze sobą przypadkowo
>w przedszkolu? A jeśli tak - to dlaczego?
>I czy wraz z wiekiem nie następują tutaj dwa równoległe procesy?
>Stopień komplikacji problemów z jakimi się stykamy, oraz podążająca za nim
>zdolność ich rozumienia? Mimo to, wiadomo przecież, że każdy żyje nie tylko
>inaczej ale fizycznie gdzie indziej, co jest wystarczającym powodem, by
>wiecznie usiłował przekonywać innych do swoich racji.... tak jak potrafi
>(vide pspolana).

Wiem jedno, że są ludzie których wyczuwam - i to niezależnie od długości
szerokości i głębokości kontaktu, i tacy, którzy są z Marsa. Ci drudzy zwykle
są mężczyznami;).
>> jesteśmy na matematyce porozumiewając się wzorami o stałych niezmiennych?
>
>Wybacz - nie rozumiem :)).

To samo, co z pompą i piecem;)
Na konkretach;): jedynie na matematyce widząc 2+2 widzisz 4, cos 90 st
interpretujesz jako 1, a sin 90 jako 0 - bez żadnych wątpliwości;)

--
============= P o l N E W S ==============
archiwum i przeszukiwanie newsów
http://www.polnews.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


175. Data: 2005-08-19 15:51:19

Temat: Re: Co to kurwa piknik?
Od: "jbaskab" <j...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

PD:

>> tak po sprawiedliwości, to nie obsiedli:
>> sama po pijaku wpadładłam w srodek cudzej imprezy;).
>> I utknęłam na amen;)
>
>No własnie ... ja Ci nawet koło ratunkowe rzuciłem w postaci "bezpardonowego
>ataku" na nowego papę ... a Ty nic :) Tobie się chyba tu poprostu spodobało
>:)

Eeee, no takie koło?
Przy takim kole to się utopić można;)

Aska

--
============= P o l N E W S ==============
archiwum i przeszukiwanie newsów
http://www.polnews.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


176. Data: 2005-08-19 16:13:56

Temat: Re: Co to kurwa piknik? - baby ;)
Od: "jbaskab" <j...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

>> Użytkownik "tycztom" <t...@v...iem.pw.e du.pl>
>
>Obserwując Ciebie Asiula mam nieustanne wrażenie, że każda moja opowieść
>u układzie 'kula-ostrze' (globalnie, może trochę o bezpieczeństwie)
>kończy się dokładnie tym samym: jak ślepe kurze jajo synchronizujesz się
>z tonacją "JA", czy jak to pisał De_Jezuita "MNIE", patrząc wymownie na
>to ostrze, które TT i inni 'na pewno' tu przyciągnęli, co by wbić
>'biednemu' kurczaczkowi w biedne serduszko ;) Dziecko... ile tu jesteś?
>Ile czytasz tę grupę?

To nie tak. Po prostu uczę się nieco szybciej niż dżdżownica (choć, gdy
usiłuję wyjść z metra, miewam wątpliwości czy na pewno;) i trzymam tą wiedzę,
stąd długo i dobrze pamiętam cudze zabawy z cienkimi ostrzami.

>Jest jeszcze inny, dużo groźniejszy mechanizm. Ale dajmy spokój.

A jakowyż to?

>- jak uwolnić się od OBCOWANIA z kurczętami? Bo to życie można stracić a
>i tak grochem... - albo jeszcze gorzej: JAK obcować, gdy inaczej
>SE_NE_DA?

No i znów coś czego nie rozumiem:
"jak uwolnić się od OBCOWANIA z kurczętami"
Co Ty, kurka, wiesz o kurczętach?!

Nawet upiec ich nie potrafisz;)

A
na pytanie "jak obcować" też nie potrafię Ci odpowiedzieć. Nie czuję Cię, to

i nie rozumiem.
Ja tam lubię kurczaki, koty i nawet czasem ufoToty. No nie wiem...jakoś tak

ychodzi &#8211; cos mi się we łbie chyba poprzestawiało;) - wszystko w dłuższej

perspektywie do bani, a mi się chce tylko śmiać:)

Aska

--
============= P o l N E W S ==============
archiwum i przeszukiwanie newsów
http://www.polnews.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


177. Data: 2005-08-19 22:44:17

Temat: Re: Co to kurwa piknik?
Od: "tycztom" <t...@v...iem.pw.edu.pl> szukaj wiadomości tego autora

->J.E. jbaskab<- 0...@p...pl naszkrobal(a):

> Wkurzenie głownie
> potycztomowe;)

> Nie, TT mnie już bawi
(...)


Prawda, że można mnie polubić? ;)

TT

--
mansarda netopierza
http://tycztom.7net.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


178. Data: 2005-08-19 22:49:16

Temat: Re: Co to kurwa piknik? - baby ;)
Od: "tycztom" <t...@v...iem.pw.edu.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "jbaskab" <j...@o...pl> napisał w wiadomości

> Co Ty, kurka, wiesz o kurczętach?!
> Nawet upiec ich nie potrafisz;)

To akurat nie ważne, gdybym choć wiedział, jakie one _na_pewno_ nie są
;) Byłoby już dużo łatwiej. Jednak w tym momencie ważniejszym pytaniem
wydaje się: co ja wiem o sobie...

Także - jak widać - wszystko jest inspirujące... dla mnie. Niech będzie
to KFC ;) w najgorszym razie na pewno jedna osoba na tym 'balecie'
będzie interesująca - ja sam :)

> na pytanie "jak obcować" też nie potrafię Ci odpowiedzieć. Nie czuję
> Cię, to i nie rozumiem.

A kogo czujesz?

TT

--
mansarda netopierza
http://tycztom.7net.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


179. Data: 2005-08-20 10:12:08

Temat: Re: Co to kurwa piknik?
Od: "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl> szukaj wiadomości tego autora


Przemysław D. w news:de3s5d$fa7$1@inews.gazeta.pl...
/.../


Odwrócę kolejność - to, co dam na początek wymaga zamknięcia
("na post po zbóju zamknął"), a to, co dalej... wymaga nie tylko
przemyślenia, ale opracowania nowej strategii wykorzystującej
ten nowo odnaleziony (wreszcie ;)), potencjał. Niemniej drugie zadanie
wymaga czasu, a więc też teraz nie zostanie skończone.
Ale o tym potem...


> > Swoją drogą - myślisz, że nigdy się nie dogadamy?;)

> A wyobraź sobie, że poprzedniego posta w tym wątku, pisałem bez cienia
> złośliwości i ironi ... wiem, ze to trudne do wyobrażenia, ale jednak tak
> było.

Tak też to traktowałem z marszu. Jednak - postanowiłem na wszelki wypadek
zostawić furtkę. Mogłeś w nią wejść (całe szczęście nie wszedłeś;)),
poprzez:

1. > > Że się ziemia kręci wokół słońca - każdy dziś wie /.../

[to mogła być pewna alluzja - tfu - illuzja];).

2. > Wręcz przeciwnie - to poniekąd mobilizuje. /.../

[zawsze można podnieść zarzut typu: "kogo mobilizuje, tego mobilizuje..."];)


> Ale ja już odszczekałem /.../ będziesz wiedział które konkretnie inne
> "koncepcje" odszczekałem :)


I tu proponuję ów "na post po zbóju zamknął".

Interesujące rzeczy będziemy mieli dalej.



> > Nie będzie żadnego procesu stabilizacji /.../
> > Może w takim razie podzielisz się swoimi podejrzeniami?

> A proszę. Tylko potraktuj to jako futurystyczną wizję :)

Traktuję to jak zawsze jako inspirację; choćby wizja była kompletnie
na oko futurystyczna, istnieje w niej potencjał do wykorzystania - no ale
to też na boku...;)

[mówimy więc, co niesie ze sobą popularyzacja / rozrost sieci i kontaktów
między ludźmi realizowanych tą drogą - słowem, obrazem, dźwiękiem,
a w przyszłości zapewne i zapachem oraz ... jakimś substytutem(?) dotyku]

> Masowy dostęp do dowolnej informacji na każdy temat. Na razie
> nie każdy to wykorzystuje, ale nadejdą takie czasy, że każdy będzie.
> W konsekwencji jeśli ktoś zapragnie wiedzieć jak zbudowany jest
> samolot i na jakiej zasadzie lata, zapuści sobie siekieś gugle i wyczyta,
> zamiast iśc do biblioteki,

Jednym słowem - mamy funkcję biblioteczną. Magazyn z mniej lub bardziej
wartościowym materiałem - produktem, oraz narzędzia (logistyka) do jego
poboru. Idźmy dalej...


> /.../ A więc szybkość. Jakaś myśl przeszła przez głowę, na jakiś banalny
> temat - w który "nie warto" angażować sił aż, tak by wychodzić z domu.
> Siadasz do kompa rzucasz hasełko i masz. W dobie kiedy interneta nie
> było, pewne tematy, aby cokolwiek się na nie dowiedzieć -
> trzeba było "wkręcaćsię" w grupę hobbystów zajmujących się tematem.

Funkcja biblioteczna. Magazyn /.../ Idźmy dalej...


> /.../ Jeżeli człowiekowi wiedza jako taka zaczyna
> "włazić w geny" - poprzez zpowszednienie - to być może oznacza to, że
> ewolucja przystosowuje nas w ten sposób do opuszczenia matki ziemi i
> ekspansji w odległe światy.

Tu mamy tę futuro.... - wiedza zaczyna "włazić w geny". Pozwolisz, że
pozwolę sobie na ... ;)) asocjację?
Mówiąc "wiedza" masz na myśli najrozmaitsze zestawy biblioteczne - czyli
stertę przepisów / recept na rozwiązywanie takich czy innych problemów,
takich czy innych konstrukcji (pomijam, załóżmy rozwiązany, problem
weryfikacji źródła). Tak czy inaczej jest to w Twej wizji zestaw "stacjonarny",
choć zapewne bez przerwy się rozbudowujący i modyfikujący - czyli
_nadążny_za...???
I tutaj położyłbym większy nacisk.

Moim zdaniem, funkcja biblioteczna będzie zawsze tylko funkcją biblio-
teczną, a rozwiązywanie zagadek, budowanie nowych (nieistniejących
dotychczas!!) modeli i produktów odbywa się kompletnie gdzie indziej
- w ludzkich głowach.
Co więcej - te najciekawsze rozwiązania, modele i produkty, wcale
nie trafiają "do sieci" w fazie, gdy się nad nimi pracuje. Pracuje się nad
nimi w ciszy własnych umysłów (ewentualnie zespołów), korzystając
z sieci wyłącznie jako z narzędzia - tak jak mówisz - bibliotecznego
oraz komunikacyjnego.
[oczywiście mówię o kreatywności a nie konsumpcji]

Ale jest też jeszcze jeden, nowy, nie w pełni rozumiany potencjał.
Posłużę się analogią do rozwoju wcześniejszych technik komunikacji -
radia, TV, prasy...
Zauważ, że świat przed rozwojem mediów nie tylko był subiektywnie
"mniejszy", a zakres "widzialności" ograniczony do kręgu na rzut kamieniem,
bądź trasę konnej jazdy. Wraz z powszechnością kamery, mikrofonu
ale też żądnego newsów reportera - następuje wręcz przekłamanie
rzeczywistości - powstaje równoległy świat medialny, gdzie kwestia
odróżnienia ISTOTNEGO od BEŁKOTU wychodzi na plan pierwszy.
Dodajmy do tego kreacje filmowe, serialowe, reklamy ... i co mamy?
Nie wychodząc z domu mamy możliwość spędzić życie w świecie
kompletnej ILUZJI. Wychodząc zaś z domu mamy złudzenie, iż stykamy
się z rzeczywistością, choć jest to tylko maleńki _wycinek_ własnej
interpretacji tego, co nam własne zmysły serwują.
Oto więc nagle "wzrasta przestępczość, ilość wypadków drogowych bądź
katastrof lotniczych". Wpadnięcie dwóch ludzi do szczeliny lodowej
nazywa się katastrofą (i "żyje tym tematem" parę milionów ludzi). Kryzys
religii na zachodzie wyłania się wraz z wizytą nowego Benedykta, mimo iż
jest to proces trwający ho! ho!! (wszelkie jego ograniczenie czasowe,
jest iluzją). To samo z problemem niedożywienia, przeludnienia, efektu
cieplarnianego, energii... czy jakimkolwiek innym "odkrywanym medialnie".
Np. "cimologią". A więc???

Czy rzeczywiste problemy będą reprezentowane w bibliotecznej sieci?
Co znajdziesz na tych gigantycznych dyskach bibliotecznych kiedykolwiek
w przyszłości? Iluzję czy rzeczywistość???
Z pewnością będzie to zawsze iluzja.
A więc jak dotrzeć do rzeczywistości???
Jak traktować tę całą wiedzę biblioteczną - te sterty subiektywnych RELACJI
(z wyjątkiem może matematyki), aby te, wspomniane przez Ciebie "geny"
nie zostały zatrute fałszem i nie podążały wraz z upływem czasu w kierunkach
fantomów, fanatyków, fanfar, czy mówiąc prosto w fuk..... excrement.
???

Jaką więc funkcję można tu jeszcze dostrzec? Moim zdaniem - to żywe
siedlisko iluzji, jest równocześnie doskonałym miejscem ekspozycji wszelkich
ludzkich wytworów - żywych kreacji. A tak się składa, że właśnie człowiek
wspiął się na najwyższą dostępną mu gałąź, i niezależnie od wspinania się,
automatycznie sprawia, iż gałąź ta jest nadal budowana w górę. Pytanie tylko
przez kogo?? Gdzie to budowanie widać???? Czyli - jak odróżnić BEŁKOT
od tego, co istotne dla człowieka w nieco większej skali niż jego własny nos.
Niż ten przysłowiowy rzut kamieniem, który teraz - dzięki technice, nadal
pozostał rzutem kamieniem, tyle że na większą odległość - w najlepszym razie
na orbitę wokół którejś z planet układu słonecznego...
Czy to jest wszystko?


> Jeśli tu - na ziemi nie ma żadnych zagadaek, na
> które nie byłoby _konkretnej_ odpowiedzi w internecie :) ... to mamy
> doczynienia ze stabilizacją.

Rozumiem, ze kwestia postrzegania zagadek i ich braku, to również kwestia
"siedzenia". Ten Twój przykładowy chłopiec od wilków, z pewnością nie
dostrzegał zagadki "dlaczego TAK zbudowane jest jajko, nie mówiąc o tym,
co jest w jądrze ziemi i co to jest magnetyzm", tak jak pani Goździkowa nie
może widzieć zagadki "co to jest grawitacja", lub tylko "jak to się dzieje, że
gołąb kopuluje z gołębiem, a nie na przykład z kotem"?


> Widziałeś kiedyś długotrwałą stabilizację ? :)
> Zdestabilizuje się inna dziedzina egzystencji - a ludzkość będzie dążyć do
> stabilizacji przy pomocy tego co "juz ma w genach".

Tak jest. To właśnie jest to ciągłe budowanie gałęzi w górę.
No i teraz ZAGADKA...

Jak przewidzieć kierunek tego budowania gałęzi? W wymiarze ludzkim
i globalnym, a może i dalszym? Wiemy, ze budują go ludzie, a więc ci,
których tu iluzorycznie widzimy. To może być Flyer (bądź jego syn),
Błękitny Kot (bądź jego podwładny), etatyn, Lea, jesus, czy ktokolwiek
inny - który przecież ma bądź wkrótce będzie miał swój OKRES
_aktywności sprawczej_ w realnym świecie.

Mówisz, że nie trzeba się nad tym zastanawiać? Że nieznajomość kierunku
jest zbawienna? dobra? że to i tak poleci tam gdzie MA lecieć??
;)


> Na post po zbóju zaprosił
> P.D.

All
ps. mam wrażenie, że byłoby dobrze powołać jakiś nowy wątek...
coś z demonami, diabłami i aniołami, z tym w jaki sposób kreowana
jest ścieżka, którą faktycznie podąża ewolucja i jej najwyższe ogniwko -
MYŚL ...;)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


180. Data: 2005-08-20 15:50:15

Temat: Re: Co to kurwa piknik?
Od: "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl> szukaj wiadomości tego autora


"jbaskab" w news:05081917453473@polnews.pl...
/.../



> > Szczerze cieszę się, że używasz tu poczucia humoru. /.../

> A jak mam to inaczej traktować? To co powiedziałeś jest dla mnie oczywiste od
> czasu mojej pierwszej, bardzo, bardzo dawnej dyskusji z Amnezyjnym, kiedy
> zauważyłam, że w przeciwieństwie do niego, zawsze, albo prawie zawsze, operuję
> na konkretach. Ale w przeciwieństwie do tego, co mi sugerowałeś nie upośledza
> to mojej zdolności do oceny sytuacji:))))

No to wyobraźmy sobie teraz sytuację, gdy Belbeliusz - znany z serwowania
bytów nieistniejących i rozważań całkowicie oderwanych od konkretów, co nie
znaczy, ze pozbawionych sensu i realnych korzeni - styka się teraz w jakiejś
sprawie z Asmodeuszem, który (podobnie do Ciebie) zawsze, lub prawie zawsze
operuje na konkretach. Tam więc, gdzie Belbeljusz usiłuje rozmawiać unikając
konkretu, bo mu to do niczego niepotrzebne, tak jak niepotrzebne są konkretne
liczby w zadaniu, do czasu wyprowadzenia na symbolach ogólnych właściwego
końcowego wzoru... a więc tam gdzie oczywiste jest dla Belbeliusza operowanie
na abstrakcjach - Asmodeusz, nic nikomu nie mówiąc, robi to samo zadanie,
ale natychmiast podstawiając pod każde słowo konkretną wartość - a to jakiegoś
NICKA, a to jakąś konkretną emocję. Asmodeusz, nie umie myśleć abstrakcyjnie -
pośpiech zmusza go do podstawiania konkretnych danych natychmiast.
Zderzenie następuje w chwili, gdy obaj usiłują porównać wyniki rozważań.
Okazuje się, że Asmodeusz wplątał w rozważania same konkrety, generując
w sobie skutki w postaci ocen, ale też obciążając Belbeliusza tym, czego on
nie uczynił, nie pomyśłał - czyli błędnymi, konkretnymi wynikami cząstkowymi.

Czy jesteś pewna, że zdolność do oceny sytuacji w wykonaniu Asmodeusza
nie jest upośledzona? Moim zdaniem cechuje ją nadgorliwość i ciąg nadinter-
pretacji, dotyczące konkretów, o których Belbeliusz ani chwilę nie pomyślał.
Pytanie więc ogólne: czy mając do dyspozycji coś tak mało konkretnego
jak słowa na ekranie, można w ogóle operować konkretami?

[swoją drogą, o ile pamiętam, Amnezyjny walczy dzielnie na ogół konkretami
ale na niwie historycznej, gdzie czuje się do tego upoważnionym specjalistą.
Natomiast w innych przypadkach, rzeczywiście zdaje się unikać konkretów].



> >Zdawało mi się, że dość poważnie pisałaś słowa:
> >"Prosiłabym się oddiagnozować ode mnie. Tym bardziej że diagnoza
> >jest całkowicie błędna. "

> Jak mam Ci opisać stan ducha w którym miesza się rozbawienie, wkurzenie
> zmęczenie i energia w jednym? Wkurzenie głownie potycztomowe;)

Tak więc zalegające w Tobie jakieś fantomy dawnych zdarzeń, urazów czy
czegokolwiek - rzutują na Twoje postrzeganie stanu aktualnego. Nie potrafisz
(może tylko nie masz czasu i idziesz na skróty?), poddać swych opinii dyna-
micznej analizie z uwzględnieniem faktu, że nic nie stoi w miejscu (prócz
kanonów religijnych i reguł matematycznych, ale też betonowych umysłów
ub.sz.), a już szczególnie nie stoją w miejscu elastyczne umysły młodych
osobników ludzkich.


> >Nawet wtedy, gdy wywołana przez Ciebie podstawa tej rozmowy jest fałszywa?
> >To by jakoś tak pasowało do ... no wiesz - tych owoców w uchu...

> Jaka podstawa rozmowy jest fałszywa?

Dla Ciebie podstawą do rozmowy jest jakaś nieznana mi "szpileczkologia
doAśkowa". Ponieważ taka podstawa w moich intencjach - słowach, nie istnieje,
oczywiste jest że uznaję taką podstawę za fałszywą.


> > > - Uważam, że twoja teoria, czy diagnoza ( co jest, spieramy się o
> > > słówka?;)), jest całkowicie błędna?

> > Nawet wtedy, gdy jej wcale nie ma???

> Eee... coś tam przecież naskrobałeś;)


To "coś" Ty sama, na własne życzenie (nie wiem skąd) nazwałaś sobie "diagnozą"
lub "teorią" związaną z diagnozą. Skoro w moich słowach i myślach nie istniała
żadna, ale to żadna diagnoza osobnicza (konkretna), twierdzę że jej nie ma,
a Ty zastanawiasz się nad trafnością bądź nietrafnością bytu nieistniejącego.



> >Jaką masz teorię? Powiedz proszę. Mam wrażenie, że to jakiś inny temat
> >będzie, ale nie będę uprzedzać...

> Nie zmieniłam zdania, że nie chcę o niej mówić:)


Przecież rozmawianie abstrakcyjne niczemu i nikomu nie zagraża!! Jest właśnie
tym, czym można (i chyba nawet trzeba) się zajmować - w przeciwieństwie do
operowania konkretami typu "co kto komu dobrze zrobił", "czy Jacenty ma rację
bijąc Hermenegildę po jej kurzym łbie wałkiem, czy też powinna to robić pieluchą",
oraz ile może wypić Ferdynanda aby nie uznano go za nałogowego saksofonistę.


> > Cieszę się, że nie masz mi za złe tej "... baby" ;)). Przypadek sprawił,
> > że w tym samym niemal czasie użył tego zwrotu TT, a to już mogło Cię
> > rzeczywiście wkurzyć :).

> Nie, TT mnie już bawi, podobie jak Jet czy Ty, z tymi całymi kretynami,
> idiotami, babami itp. O ile nie jem własnie śniadania;)
> Bawi - nie znaczy "podoba".

Podejrzewam jednak, że bawi Cię z powodu złudzenia, że rozumiesz tych ludzi.
Nadałaś im jakieś swoje etykiety (konkretne) i zamiast zaangażować swój,
że tak powiem, organ centralny do rozwikłania, co takiego Cię w nich wkurza,
wolisz pokryć to przylepcem pod tytułem poczucie humoru. No ale to jest moja
niegroźna hipoteza - żadna diagnoza.


> > > A to jest dobre, klawiaturo bez człowieka;) A kto niby odpowiada za jasność

> >Kto odpowiada? A musi odpowiadać KTOŚ???

> Oczywiście. Nie w sensie odpowiedzialności karnej, ale w sensie
> odpowiedzialności twórcy za dzieło.

W takim razie spójrz jeszcze raz na ten teatr, skoro już użyłaś słowa "twórca".
Są dwie strony tej relacji, prawda? Twórca i Odbiorca (może lepiej nazwijmy
Twórcę - Nadawcą). Ty twierdzisz, że to Nadawca jest w pełni odpowie-
dzialny za jasność przekazu, a ja twierdzę, że takie podejście zwalnia całkowicie
Odbiorcę z części jego własnej odpowiedzialnosci. Nie ma tak dobrze, że
Odbiorca ma dostać produkt jako gotowe, przetrawione danie do spożycia.
Nadawca i odbiorca są RÓZNYMI ludźmi, a więc odpowiedzialność o której
mówisz leży ZAWSZE MIĘDZY NIMI i to symetrycznie po obu stronach.
Jeśli Nadawca w Twoim odbiorze mówi językiem suahili a Ty czujesz się
jak na "tureckim kazaniu", to znaczy tylko ze istnieje jakaś przepaść DO
WYPEŁNIENIA między O i N. Wypełnienie tej przepaści jest zadaniem
symetrycznym dla obu stron, i jeśli tylko obie są wyjaśnieniem zainteresowane,
muszą symetrycznie dokonać krok po kroku odpowiednich translacji - inaczej
mówiąc, muszą znaleźć wspólny język.
Jeśli obie strony wiedzą czego szukają, wiedzą, że muszą być elastyczne by
osiągnąć wspólny cel - rzecz się rozwija i staje się Z CZASEM jaśniejsza.


> > A skąd przypuszczenie, że to, co dla jednego jasne, będzie tak samo
> > jasne dla kogoś innego? To samo z ciemną stroną... Przecież, mimo
> > wielkich starań o jakość porozumiewania się, nie jesteśmy (i całe szczęście)
> > jednakowi!! Nie poruszamy się jak automaty pod dyktando tego samego,
> > cyfrowego oprogramowania! /.../

> Nic takiego nie przypuszczałam:). Oczywiście, że ocena "jasności" jest
> uzależniona od odbiorcy, tym niemniej ta "jasność" zależy od nadawcy.


No nie... Znów widzę tu NIESYMETRIĘ na jaką się najwyraźniej upierasz
żądając od nadawcy jasności (do biernej oceny). To nie jest tak!!
Nadawca nie ma obowiązku znać TWEGO systemu percepcyjnego, Twego
bagażu doświadczeń i wiedzy. Nadawca jest SOBĄ, i jeśli tylko działa
w dobrych intencjach, ma prawo oczekiwać, że dołożysz wszelkich starań
aby jego przekaz był dla Ciebie jasny.


> Opowiem Ci historyjkę z wczoraj:
> Szukałyśmy z koleżanką pompy próżniowej w spisie urządzeń. Spis urządzeń jak
> to spis urządzeń charakteryzuje się pewną niekompatybilnością stosowanego
> nazewnictwa w stosunku do nazewnictwa tradycyjnego. Stąd wynikło moje pytanie,
> które miało w zamierzeniu brzmieć "czy pompa próżniowa będzie figurować w
> spisie jako pompa próżniowa". Dialog jednak brzmiał tak:
> - czy pompa będzie jako piec?
> - tak, jako pompa.
> Zorientowałyśmy się dopiero po kilkunastu sekundach jak absurdalna była ta
> wymiana zdań:)

I zgoda!! Przykład całkiem dobry - tyle, że zbyt konkretny i tym samym mogący
sugerować oczywiste tu roztargnienie jednej ze stron. Jeśli jednak druga strona
się tutaj uprze (a nie wykaże woli i wysiłku zrozumienia) będziemy mieć -
wg Twojej koncepcji żądającej jasności - wojnę.
Oskarżysz Nadawcę o celowe przekłamanie komunikatu, przypisując mu
przy okazji nieistniejącą wolę pogrążenia Cię w niepewności, czy tez sprowadzania
na Ciebie niepotrzebnego wysiłku, i w ogóle gradobicia i wszelkich klęsk.... ;).


> Po kiego diabła ktoś wymyślił mowę? Nie trzeba było jedynie zostać przy
> niewerbalnych sposobach porozumiewania się?;)

:)). Można było. Ale wtedy bylibyśmy dokładnie tam gdzie szympansy, czyli
nie mielibyśmy własnego Mozarta, Einsteina i innych ... samochodów, pralek,
fotek z Hubble'a, saksofonów, średniej długości życia (skandalicznej;)) i wielu
wielu innych rzeczy.
To dopiero ścieranie się słowa (artykulacja emocji) wygenerowało, dynamiczny
rozwój samego mózgu (jak sądzę) - no, może było to [i zapewne jest nadal]
działanie w pętli dodatniego sprzężenia zwrotnego...


> Wiem jedno, że są ludzie których wyczuwam - i to niezależnie od długości
> szerokości i głębokości kontaktu, i tacy, którzy są z Marsa. Ci drudzy zwykle
> są mężczyznami;).

To by się zgadzało :)).
Pozostaje teraz tylko to ZAAKCEPTOWAĆ i co najwyżej dokładać wszelkich
starań, aby przerzucać mosty pomiędzy tym, co odmienne, na podstawie pewnika,
że nie ma czegoś takiego jak "wina jednostronna", "odpowiedzialność jednostronna"
i t.p. Każda sprawa sprowadza się do RELACJI pomiędzy dwoma biegunami
i wszelki upór jednego z biegunów, bez prób zrozumienia i akceptacji odmienności
siedzących nieodwołalnie w drugim biegunie - jest krótko mówiąc - głupotą.


> >> jesteśmy na matematyce porozumiewając się wzorami o stałych niezmiennych?

> >Wybacz - nie rozumiem :)).

> To samo, co z pompą i piecem;)
> Na konkretach;): jedynie na matematyce widząc 2+2 widzisz 4, cos 90 st
> interpretujesz jako 1, a sin 90 jako 0 - bez żadnych wątpliwości;)

W takim razie - gdzie szukać winnych???
;)))

All

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 10 ... 17 . [ 18 ] . 19 . 20


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Psychologia na UMCS
książki na temat CBT
Teoria świadomości
Predyspozycje zawodowe
Świadoma pamięć -czyli co rózni nas od zwierząt...

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »