| « poprzedni wątek | następny wątek » |
31. Data: 2010-10-06 13:14:45
Temat: Re: Co z nami jest nie tak, z perspektywy innych? W dniu 2010-10-06 12:56, Vilar pisze:
>
> Użytkownik "Kobieta" <k...@o...pl> napisał w wiadomości
> news:4cabd20c$0$22810$65785112@news.neostrada.pl...
>
>> Męscy w sensie: pierdzą, śmierdzą, żłopią piwsko, bekają, są
>> nieogoleni, noszący gumki "na wszelki wypadek", nieroby, kłamcy i
>> maminsynusie?
>> Ot... Polski macho!
>>
>
> Tak Cię czytam i czytam...
> No nie masz wyjścia kobieto. Musisz zostać lesbijką......
>
> MK
>
Raczej wojującą feministką. Albo... ostatnią kastratką ;P
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
32. Data: 2010-10-06 13:30:58
Temat: Re: Co z nami jest nie tak, z perspektywy innych?
Re: Co z nami jest nie tak, z perspektywy innych?
Wiadomość:
Druch napisał(a):
> "glob" <r...@g...com> wrote in message
> news:ecfcbd12-7454-45e7-9d70-c0e4ab069683@a36g2000yq
c.googlegroups.com...
>
> Nie wiem dlaczego niektorzy faceci nie sa wybierani
> przez kobiety na partnerow.
> To trzeba spytac tych ktorzy nie maja zony-kobiety-dziewczyny.
> Kiedys odpowiadales ze to dlatego ze faceci
> w PL maja "swinskie ryje", mozesz to rozwinac?
>
> Druch
O to ci chodzi? Tak, badam reakcje przyjeżdzających polaków do polski,
bo mają świerze spojrzenie, a teraz
tekst............................................
Dziwny człowiek, ten Tonio Sobański! Jeden z charakterystycznych chyba
dla uwczesnej Warszawy i powolnego przewrotu, jaki dokonywał się w
Polsce. Hrabia, właściciel wspaniałego Guzowa, był cyganem, wsi nie
lubił, z tradycjami zerwał, wsiąkł we wszystkie fermenty intelektualne
i artystyczne, był właściwie wydziedziczony, wykolejony nawet, a
ciotki swoje rozliczne do szału doprowadzał błazeństwami. Wybitnie
inteligentny, Europejczyk, duża kultura, dobre maniery, osobowość
zwracająca na siebie uwagę, wyżywał się w towarzystwie, zawsze
dowcipny, czarujący. Czarujący? Ten czar Tonia, to może była jego
pięta achilesowa, ale że był niepospolity, to fakt nie ulegający
wątpliwości. Zdarzyło mi się czytać wspomnienia pewnej Angielki z jej
parotygodniowej podróży po Polsce, drukowane gdzieś zagranicą. W tych
wspomieniach zachwyty nad Wawelem, Kazimierzem nad Wisłą czy Wieliczką
mieszają się do tego stopnia z peanami na cześć '' uroczego polskiego
hrabiego'' który ją obwoził, że w końcu nie wiadomo czy większą
admirację jej wzbudza ołtarz Wita Stwosza czy też dowcip Tonia przy
tej okazji wypowiedziany. Niesłusznie wyrobiono mu opinię snobka i
pięknoducha. O co najsilniej atakował go nacjonalista Skiwski, który,
biedak, rzeczywiście z piękno duchostwem niewiele miał wspólnego, bo
walił ciężko i gburowato, jak kłonicą.
Tymczasem Tonia snobem nie był, ani żadnym zmanierowanym
wykwintnisiem--był natomiast człowiekiem elity, jego teren działania
ograniczał się do warstwy wyższej. Tacy też są potrzebni. Był jednym z
najbardziej oświeconych arystokratów polskich, a i to coś znaczy.
Moim zdaniem rola Tonia w warszawskim gronie artystycznym była nader
ważna, gdyż był on przedstawicielem elegancji, smaku, dystynkcji i
innych tych podobnych cnót, które u nas uchodziły albo za ''
powierzchowne'', albo wręcz za '' niemęskie'', a w każdym razie za nie
dość heroiczne i krzepkie. Głosicielom krzepy w rodzaju Skiwskiego czy
Piaseckiego nie nasuwał się jakiś szkopuł, że owo słabowici i subtelni
Francuzi, lub Włosi, byli jednak bez porównania bardziej odporni na
ciosy historii od nas, gardzących trelami oper południowych a
uwielbiających marsze wojskowe.
Tonio wyczuwał doskonale, że wdzięk narodu, jego zdolności
zachwycania, uwodzenia, może być bronią nie mniej potężną, niż armaty,
że świat zupełnie inaczej odnosi się do narodu, który mu zaimponował
stylem, formą, czarem. Przebywając wiele za granicą miał sposobność
nieustannego konfrontowania urody---tak to nazwijmy, w szerszym
oczywiście znaczeniu- polskiej z urodami innych nacji europejskich,
lub nawet amerykańskich.
I z tych konfrontacji wracał przygnębiony. Zdarzało mi się czasem
wysłuchiwanie tych jego jęków i sarkań, zanim jeszcze wrażenia,
wywiezione z Anglii, Włoch, Stanów rozpłyneły się w polskiej szarości.
Był tym bardziej rozgoryczony, iż widział w nas materiał
pierwszorzędny, iż Polscy , pełni temperamentu, fantazji, wrażliwości
na sztukę mogliby według niego podbić świat, gdyby jakaś straszliwa
kombinacja sklerozy, zaściankowości, pruderii, patosu i wysilonej,
wojskowej'' męskości'' nie ,, usztywniała'' ich najokropniej.
---Jakie to straszne!--- odezwał się nagle, gdy pewnego razu szliśmy
Nowym Światem.
---Co?---zapytałem.
---Twarze---odpowiedział.''
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
33. Data: 2010-10-06 18:38:35
Temat: Re: Co z nami jest nie tak, z perspektywy innych?>.....W PL jestem juz 5 lat od powrotu, mam 34
>lata i nie spotkałam żadnego ineteresującego faceta, który by mi się
> podobał:(
Nie mam celu nikogo urazić, zwaszcza kobiet, bo sama jestem,
ale czytałam kiedyś o doświadczeniu pszeprowadzonym na jakimś gatunku,
zdaje się na dziku.
Podobno loha się nie mnoży w niewoli, jeśli teren jest za mały.
Podobno nawet określono z dokładnością do połowy metra
ile musi być do ogrodzenia.
Myślę, że z ludźmi może być podobnie.
Żeby się mnożyć =~ być zainteresowanym płcią pszeciwną,
muszą być spełnione jakieś minimalne warunki,
trudno precyzyjnie sprecyzować jakie one są dla człowieka.
A Polacy są biedni, mamy kryzys:
jak myśleć o randce bez mieszkania, pracy, pieniędzy......
A ty masz pewnie odrobinę większe wymagania od pszeciętnej,
bo liznęłaś lukru z angielskiego świata.
--
(tekst w nowej ortografi: ó->u, ch->h, rz->ż lub sz, -ii -> -i)
Ortografia to NAWYK, często nielogiczny, ktury ludzie ociężali umysłowo,
nażucają bezmyślnie następnym pokoleniom. reforma.ortografi.w.interia.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |