| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2010-10-05 23:00:42
Temat: Myślę że ważne dla m/kCzekając na dziecko Ewa Szperlich
http://www.charaktery.eu/artykuly/Rodzina/847/Czekaj
ac-na-dziecko/
Co czują kobiety, które nie mogą mieć dziecka? Czy powodem
niepłodności może być psychika? Czy psychoterapia może pomóc w
leczeniu niepłodności? Co piąta para w Polsce nie może mieć dzieci.
Czy powodemniepłodności może być psychika?
Udostępnij O psychologicznych problemach związanych z niepłodnością
mówi Bogusława Pawelec, licencjonowany psychoterapeuta, zajmująca się
również problemami związanymi z niepłodnością.
Ewa Szperlich: Ilu osób dotyczy problem niepłodności?
Bogusława Pawelec: - Naświecie cierpi na nią około 10proc. populacji w
wieku reprodukcyjnym, w Europie 11-18 proc., w Polsce nie może mieć
dzieci co piąta para. Czarne scenariusze przewidują pogarszanie się
sytuacji, głównie za sprawą spadku jakości męskiego nasienia. Za
kilkadziesiąt lat większość mężczyzn nie będzie zdolna do
zapłodnienia. Głównej przyczyny nadciągającej klęski niepłodności
naukowcyupatrują w zanieczyszczeniu środowiska.
Co przeżywają kobiety, które nie mogą mieć dziecka?
- Niemożność urodzenia dziecka jest dla każdej kobiety wielką traumą,
choć skala związanego z tym cierpienia bywa różna. Najtrudniej
poradzić sobie, jak mówią moje pacjentki, z brakiem społecznej
tolerancji dla bezdzietności. "Kiedy wreszcie będziecie mieli
dzidziusia?", "Wolicie samochód i wygodne życie" -takie słowa padające
z ust bliskich czy znajomych ranią do żywego. Wstyd i poczucie bycia
gorszą sprawiają, że większość kobiet, które nie mogą zajść w ciążę,
nie potrafi przyznać się ani do choroby, ani do tego, że się leczą.
Udręczone do granic, żyją w poczuciu niepewności,zaniżonej samooceny,
czują się inne, niepasujące do reszty świata.
Do tego dochodzi stres związany z leczeniem. W jaki sposób leczenie
niepłodności wpływa na psychikę kobiety?
- Leczenie niepłodności to długotrwały proces. Może trwać pięć,
dziesięć lat, a nawet więcej. Wystarczająco długo, by stracić sens
życia, popaść w depresję i skrajny pesymizm. Badania dowiodły,że
poziom depresji u pacjentek leczonych z powodu niepłodności jest równy
poziomowi depresji osób chorych na raka lub AIDS. Każda kolejna
nieudana próba zapłodnienia przynosi smutek porównywalny do tego,
któryprzeżywamy po stracie najbliższej osoby.
Dlaczego leczenie niepłodności jest tak trudne psychologicznie? Co tak
naprawdę oznaczaono dla kobiety?
- Paradoksalnie, odbiera ono cały sens życia i koncentruje je
wyłącznie na nieustannym mierzeniu temperatury, na seksie w ściśle
wyznaczonym czasie, ciągłych badaniach USG oraz na wielu innych
skomplikowanych badaniach, którym poddawane jest ciało pacjentki.
Cierpią nie tylko kobiety. Czy taka sytuacja ma również wpływ na
związek?
- Problem niepłodności odciska wyraźne piętno psychiczne na
dotkniętych nim parach. Często żyją one w smutku i szarości.
Konieczność podporządkowania małżeńskich relacji rytmowi i
terminarzowi procedur medycznych stwarza trudne do udźwignięcia
napięcia i stresy. Zdarza się, że kobiety w tych związkach zachowują
się wobec swych mężów nadopiekuńczo, ci z kolei pełnią - nieświadomie
- rolę zastępczych dzieci.
Czy taki niekorzystny stanpsychiczny osoby leczącejsię na niepłodność
może utrudniać zajście w ciążę? Czy pomocą w leczeniu może być
psychoterapia?
- Mniej więcej 10 lat temu amerykańscy lekarze zajmujący się leczeniem
niepłodności zaczęli baczniej przyglądać się wpływowi psychiki
pacjentki na efekty leczenia. Przeprowadzono badania z zastosowaniem
różnych form psychoterapii ukobiet leczonych na niepłodność. Pacjentki
przez dziesięć tygodni spotykały sięw grupach terapeutycznych. Pół
roku po terapii około 38 proc. jej uczestniczek zaszło w ciążę, a w
grupie kontrolnej tylko 18 proc. Okazało się również, że wśród kobiet,
które przed terapią były w głębokiej depresji, po jej ustąpieniu aż 60
proc. zaszło w ciążę. Nasuwa się wniosek, że w imgłębszej depresji
pogrążona jest kobieta leczona na niepłodność, tym mniejsza jest
szansa na skuteczność leczenia. Organizm - jakby utraciwszy nadzieję -
odmawia współpracy z lekarzem. Obecnie w większości klinik na świecie
leczeniu niepłodności towarzyszy wspomagająca opieka psychologiczna
nad chorymi. Niestety, w Polsce sytuacja wygląda inaczej.
Kim są Pani pacjentki?
- Większość z nich to kobietyz różnego typu zaburzeniami organicznymi
powodującymi niepłodność. Są też osoby z obciążeniami psychicznymi,
ojakich wspominałam, po wielu latach bezowocnego leczenia. Na początku
przychodzą zazwyczaj razem - mąż i żona, ale w dalszej terapii zostaje
już tylko to z małżonków, które bardziej potrzebuje pomocy. Zwykle
jest to kobieta. Drugą grupę moich pacjentek stanowią kobiety, u
których oprócz przyczyn natury medycznej występują też problemy
osobowościowe utrudniające zajście w ciążę.
Jak to możliwe, by psychika utrudniała zajście w ciążę? Przecież te
kobiety pragną dziecka...
- Na poziomie świadomości bardzo chcą mieć dziecko, alew ich
nieświadomości może tkwić jakaś przyczyna, która blokuje zdolność do
poczęcia.W takich przypadkach stawiamy sobie pytanie, czy iw jakim
stopniu zdiagnozowane przez lekarza zaburzenia organiczne mogą być
wywołane jakimś nieznanym, głęboko ukrytym czynnikiem psychicznym.
Czy może Pani podać jakiś przykład takiego wpływu psychiki na
bezpłodność?
- Anna trafiła na psychoterapię ze wskazaniemdo AIH, czyli
zapłodnienia wspomaganego, lub zapłodnienia in vitro. Nie mogła zajść
w ciążę z powodu tzw. agresywnego śluzu owulacyjnego, w kontakcie z
którym plemniki ginęły. W trakcie sesji terapeutycznych okazało się,
że przyczyny tego stanu tkwią być może w jej wczesnym dzieciństwie.
Annabyła dzieckiem maltretowanym fizycznie i psychicznie przez ojca
alkoholika. Dwa albo trzy razy cudem uszła z życiem. Strach, złość,
nienawiść - wszystkie te negatywne emocje, które czuła do swego
oprawcy, nigdy dotąd nieujawnione i nienazwane, podświadomie
przenosiła na innych mężczyzn. Męża kontrolowała nadmiernie, wierząc,
że dzięki temu jej nie skrzywdzi. Kontakt z ginekologiem-mężczyzną
wywoływał w niej agresję, a perspektywa urodzenia chłopca - grozę i
niechęć. Pojawiła się hipoteza, że organizm Anny sam stworzył barierę
w postaci zabójczego dla plemników śluzu, by nie dopuścić do
zapłodnienia. Jejpsychika nie była bowiem gotowa na przyjęcie dziecka.
Na czym polegała terapia tej pacjentki?
- W trakcie psychoterapii Anna zajęła się bolesnymi uczuciami do ojca,
nauczyła się je wyrażać. To pozwoliło jej oddzielić jego postać od
innych mężczyzn, a także porzucić rolę małej dziewczynki, która nie
potrafibronić się przed zagrożeniem.Po zakończeniu psychoterapi i
okazało się, że śluz przestał niszczyć plemniki, a Anna zaszła w ciążę
w naturalny sposób. U Zdzisławy problemy z płodnością również miały
podłoże w dzieciństwie. Za jej rzucającym się w oczy męskim stylem
bycia i dominacją nad mężem krył się nieuświadomiony brak akceptacji
własnej kobiecości.Zdzisława miała być chłopcem. Ojciec tak bardzo
pragnął syna, że w urzędzie stanu cywilnego nadał nowo narodzonej
córce imię... Zdzisław. Dziewczyna zachowywała się i ubierała jak
chłopiec, pomagała ojcu w męskich pracach gospodarskich. Problem
pojawił się, kiedy przyszedł czas na dziecko. Organizm Zdzisławy nie
produkował dojrzałych komórek jajowych- brak było owulacji.
Psychoterapia skoncentrowana na przywróceniu jej poczucia kobiecości i
akceptacji własnej płci przyniosła oczekiwane efekty.
Jakie jeszcze mogą być psychiczne powody niepłodności?
- Mogą to być trudne relacje z matką, podświadomy lęk przed
dorosłością, nieuświadomiony konflikt w małżeństwie, niepewność -
nieujawniona - i wątpliwości,czy para tak naprawdę chce być razem, lęk
przed utratą pracy, pozycji zawodowej i pogorszeniem statusu
materialnego. W każdym przypadku przyczyny są inne.Ale zawsze wyparte,
bo związane z przykrymi i bolesnymi emocjami, latami zalegającymi w
psychice.
Na czym polega Pani praca w takich przypadkach? Co jest celem
psychoterapii?
- Najogólniej chodzi o to, by uwolnić kobietę od poczucia winy,
zmniejszyć poziom depresji, lęku charakterystycznego po doświadczeniu
wielu poronień, a także agresji i frustracji, typowych dla kobiet
niemogących zajść w ciążę. Często wystarcza pomoc psychologiczna:
zapewnienie wsparcia pozwalającego przywrócić im poczucie godności i
wiarę w siebie, przełamać wstyd i poczucie odrzucenia. Uczestnictwo w
grupie wsparcia jest okazją do wymiany doświadczeń, do lepszego
wejrzenia w siebie, przyjrzenia się swym zaburzonym zachowaniom, takim
jak na przykład wyjazdna wakacje w październiku, bo na plaży na pewno
nie będzie żadnych dzieci, unikanie spotkań towarzyskich, bo a nuż
ktoś przyjdzie z dzieckiem. W terapii niepłodności powinny brać udział
pary. Zwykle wini się za brak dziecka kobietę, atak naprawdę u połowy
par przyczyna tego stanu leży postronie mężczyzny. Współpraca z
psychologiem polega również na poszukiwaniu ewentualnych
psychologicznych powodów utrudniających zajście w ciążę.
Wsparcie wtedy nie wystarcza, potrzebna jestpsychoterapia...
- W przypadkach, gdy źródłem problemów z płodnością są przyczyny
natury psychicznej, koniecznajest głęboka psychoterapia odsłaniająca
głębie nieuświadomionych doświadczeń i przeżyć. Uwalniając
wspomnienia, odkrywając tajemnice sięgające czasami nawet kilkupokoleń
wstecz, mamy szansę dotarcia do tych przyczyn, a w konsekwencji do
zmiany sposobu przeżywania i zachowań, często uwieńczonej poczęciem
dziecka.
Dziękuję za rozmowę.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2010-10-05 23:36:54
Temat: Re: Myślę że ważne dla m/kW dniu 2010-10-06 01:00, glob pisze:
> - W przypadkach, gdy źródłem problemów z płodnością są przyczyny
> natury psychicznej, koniecznajest głęboka psychoterapia odsłaniająca
> głębie nieuświadomionych doświadczeń i przeżyć. Uwalniając
> wspomnienia, odkrywając tajemnice sięgające czasami nawet kilkupokoleń
> wstecz, mamy szansę dotarcia do tych przyczyn, a w konsekwencji do
> zmiany sposobu przeżywania i zachowań, często uwieńczonej poczęciem
> dziecka.
Czy nie na tym właśnie (albo podobnym) mechanizmie polega radykalne
wybaczanie?
--
Pozdrawiam - Aicha
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
3. Data: 2010-10-05 23:48:28
Temat: Re: Myślę że ważne dla m/k
Aicha napisał(a):
> W dniu 2010-10-06 01:00, glob pisze:
>
> > - W przypadkach, gdy �r�d�em problem�w z p�odno�ci� s� przyczyny
> > natury psychicznej, koniecznajest g��boka psychoterapia ods�aniaj�ca
> > g��bie nieu�wiadomionych do�wiadcze� i prze�y�. Uwalniaj�c
> > wspomnienia, odkrywaj�c tajemnice si�gaj�ce czasami nawet kilkupokole�
> > wstecz, mamy szansďż˝ dotarcia do tych przyczyn, a w konsekwencji do
> > zmiany sposobu prze�ywania i zachowa�, cz�sto uwie�czonej pocz�ciem
> > dziecka.
>
> Czy nie na tym w�a�nie (albo podobnym) mechanizmie polega radykalne
> wybaczanie?
>
> --
> Pozdrawiam - Aicha
Oprawcy? Poznanie krzywdy powoduje uwolnienie i wybaczenie. ? To
ciekawe, bo powiedzmy, że matka dziewczyny została zgwałcona i ten
gwałt odcinął piętno na matce...gdyż oprawcę nosiła w sobie...chodzili
wszędzie razem, ale Ona jego obecności była nieświadoma, jednak jego
nieświadoma obecność odbiła piętno na jej córce, która znowuż
podświadomie chce zniszczyć oprawcę/ mężczyzne i nie rodzi dzieci. Tym
samym spojrzenie w oczy własnej krzywdy uświadamia oprawcę , staje się
On jawnych, chociaż już dawno nie żyje i aby położyć go znowu do
grobu, musimy mu wybaczyć, by go nie utrzymywać przy życiu, by już nie
chodził z nami... o to ci idzie?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
4. Data: 2010-10-06 00:33:08
Temat: Re: Myślę że ważne dla m/kW dniu 2010-10-06 01:48, glob pisze:
>> Czy nie na tym w�a�nie (albo podobnym) mechanizmie polega radykalne
>> wybaczanie?
> Oprawcy? Poznanie krzywdy powoduje uwolnienie i wybaczenie. ? To
> ciekawe, bo powiedzmy, że matka dziewczyny została zgwałcona i ten
> gwałt odcinął piętno na matce...gdyż oprawcę nosiła w sobie....chodzili
> wszędzie razem, ale Ona jego obecności była nieświadoma, jednak jego
> nieświadoma obecność odbiła piętno na jej córce,
Albo też nieświadomie odrzuca/ła córkę jako to "coś" obcego, niechcianego.
> która znowuż
> podświadomie chce zniszczyć oprawcę/ mężczyzne i nie rodzi dzieci.. Tym
> samym spojrzenie w oczy własnej krzywdy uświadamia oprawcę , staje się
> On jawnych, chociaż już dawno nie żyje i aby położyć go znowu do
> grobu, musimy mu wybaczyć, by go nie utrzymywać przy życiu, by już nie
> chodził z nami... o to ci idzie?
Mniej więcej. Ale nie tylko o krzywdy w potocznym pojęciu chodzi.
--
Pozdrawiam - Aicha
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
5. Data: 2010-10-06 00:39:36
Temat: Re: Myślę że ważne dla m/k
Aicha napisał(a):
> W dniu 2010-10-06 01:48, glob pisze:
>
> >> Czy nie na tym w�a�nie (albo podobnym) mechanizmie polega radykalne
> >> wybaczanie?
> > Oprawcy? Poznanie krzywdy powoduje uwolnienie i wybaczenie. ? To
> > ciekawe, bo powiedzmy, �e matka dziewczyny zosta�a zgwa�cona i ten
> > gwa�t odcin�� pi�tno na matce...gdy� oprawc� nosi�a w
sobie....chodzili
> > wsz�dzie razem, ale Ona jego obecno�ci by�a nie�wiadoma, jednak jego
> > nie�wiadoma obecno�� odbi�a pi�tno na jej c�rce,
>
> Albo te� nie�wiadomie odrzuca/�a c�rk� jako to "co�" obcego,
niechcianego.
>
> > kt�ra znowu�
> > pod�wiadomie chce zniszczy� oprawc�/ m�czyzne i nie rodzi dzieci.. Tym
> > samym spojrzenie w oczy w�asnej krzywdy u�wiadamia oprawc� , staje si�
> > On jawnych, chocia� ju� dawno nie �yje i aby po�o�y� go znowu do
> > grobu, musimy mu wybaczy�, by go nie utrzymywa� przy �yciu, by ju� nie
> > chodziďż˝ z nami... o to ci idzie?
>
> Mniej wi�cej. Ale nie tylko o krzywdy w potocznym poj�ciu chodzi.
>
> --
> Pozdrawiam - Aicha
To o co jeszcze, jeśli nie o krzywdy w potocznym pojęciu, bo zaczynasz
być tym stwierdzeniem intrygująca, znaczy zaciekawiłaś mnie,
tajemnicza kobieto?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
6. Data: 2010-10-06 00:46:53
Temat: Re: Myślę że ważne dla m/kW dniu 2010-10-06 02:39, glob pisze:
>> nie tylko o krzywdy w potocznym poj�ciu chodzi.
> To o co jeszcze, jeśli nie o krzywdy w potocznym pojęciu, bo zaczynasz
> być tym stwierdzeniem intrygująca, znaczy zaciekawiłaś mnie,
> tajemnicza kobieto?
Taki przykład: opiekuńczość jest OK, prawda?
A nadmierna opiekuńczość? Taka, która wręcz uniemożliwia dziecku
samodzielne rozwinięcie skrzydeł? Cokolwiek się stanie, rodzice pilnują,
żeby sobie dupki nie potłukło. Oczywiście mają najlepsze intencje i nie
zdają sobie sprawy, że rujnują potomkowi przyszłe życie. I co, byłoby co
wybaczać, czy nie?
--
Pozdrawiam - Aicha
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
7. Data: 2010-10-06 00:50:09
Temat: Re: Myślę że ważne dla m/k
Użytkownik "Aicha" <b...@t...ja> napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:i8ggtt$mhq$...@n...onet.pl...
> W dniu 2010-10-06 02:39, glob pisze:
>
>>> nie tylko o krzywdy w potocznym poj�ciu chodzi.
>> To o co jeszcze, jeśli nie o krzywdy w potocznym pojęciu, bo zaczynasz
>> być tym stwierdzeniem intrygująca, znaczy zaciekawiłaś mnie,
>> tajemnicza kobieto?
>
> Taki przykład: opiekuńczość jest OK, prawda?
> A nadmierna opiekuńczość? Taka, która wręcz uniemożliwia dziecku
> samodzielne rozwinięcie skrzydeł? Cokolwiek się stanie, rodzice pilnują,
> żeby sobie dupki nie potłukło. Oczywiście mają najlepsze intencje i nie
> zdają sobie sprawy, że rujnują potomkowi przyszłe życie. I co, byłoby co
> wybaczać, czy nie?
Nie_mają_dobrych_intencji. Aicha: taki przykład: mam robi dziecku amciu.
Kombinuje, wymyśla, używa najlepszych składników, poświęca temu sporo czasu
i uwagi. Podaje to dzieło swojemu dziecku, a ono...tfuuuuuu! I nie chce
jeść, choć głodne. Nie smakuje. Co często robi mama? Złości się. Dlaczego
odczuwa złość? Odpowiedz?
--
Chiron
Prawda, Prostota, Miłość.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
8. Data: 2010-10-06 00:58:52
Temat: Re: Myślę że ważne dla m/kW dniu 2010-10-06 02:50, Chiron pisze:
>>>> nie tylko o krzywdy w potocznym poj�ciu chodzi.
>>> To o co jeszcze, jeśli nie o krzywdy w potocznym pojęciu, bo zaczynasz
>>> być tym stwierdzeniem intrygująca, znaczy zaciekawiłaś mnie,
>>> tajemnicza kobieto?
>> Taki przykład: opiekuńczość jest OK, prawda?
>> A nadmierna opiekuńczość? Taka, która wręcz uniemożliwia dziecku
>> samodzielne rozwinięcie skrzydeł? Cokolwiek się stanie, rodzice
>> pilnują, żeby sobie dupki nie potłukło. Oczywiście mają najlepsze
>> intencje i nie zdają sobie sprawy, że rujnują potomkowi przyszłe
>> życie. I co, byłoby co wybaczać, czy nie?
> Nie_mają_dobrych_intencji. Aicha: taki przykład: mam robi dziecku amciu.
> Kombinuje, wymyśla, używa najlepszych składników, poświęca temu sporo
> czasu i uwagi. Podaje to dzieło swojemu dziecku, a ono...tfuuuuuu! I nie
> chce jeść, choć głodne. Nie smakuje. Co często robi mama? Złości się.
> Dlaczego odczuwa złość? Odpowiedz?
"Bo ja tu sobie żyły dla ciebie wypruwam i się poświęcam, a ty co?!
Żadnej wdzięczności!"
Ja się lekko wkurzam (z powodu straconego czasu), ale potem zjadam
przyniesioną z powrotem ze szkoły kanapkę, bo najczęściej jestem już
wtedy głodna ;)
Ale nie to miałam na myśli, raczej niemal narzucanie się z pomocą w
każdej sprawie.
--
Pozdrawiam - Aicha
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
9. Data: 2010-10-06 01:02:11
Temat: Re: Myślę że ważne dla m/k
Aicha napisał(a):
> W dniu 2010-10-06 02:39, glob pisze:
>
> >> nie tylko o krzywdy w potocznym poj�ciu chodzi.
> > To o co jeszcze, je�li nie o krzywdy w potocznym poj�ciu, bo zaczynasz
> > by� tym stwierdzeniem intryguj�ca, znaczy zaciekawi�a� mnie,
> > tajemnicza kobieto?
>
> Taki przyk�ad: opieku�czo�� jest OK, prawda?
> A nadmierna opieku�czo��? Taka, kt�ra wr�cz uniemo�liwia dziecku
> samodzielne rozwini�cie skrzyde�? Cokolwiek si� stanie, rodzice pilnuj�,
> �eby sobie dupki nie pot�uk�o. Oczywi�cie maj� najlepsze intencje i nie
> zdaj� sobie sprawy, �e rujnuj� potomkowi przysz�e �ycie. I co, by�oby
co
> wybaczaďż˝, czy nie?
>
> --
> Pozdrawiam - Aicha
Nadopiekuńczość to skrywana nienawiść do dziecka, tu też zabrano mu
jego prawo do rozwoju, ze skrytego egocentryzmu, najbardziej
zajadłego, który nie pozwala pogodzić się z tym, że dziecko ma własne
życie które musi wybudować, inaczej będzie kalekie, więc jest to
potworna krzywda najczęściej robiona przez konserwatystów.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
10. Data: 2010-10-06 01:06:24
Temat: Re: Myślę że ważne dla m/k
Użytkownik "Aicha" <b...@t...ja> napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:i8ghkb$nnt$...@n...onet.pl...
> W dniu 2010-10-06 02:50, Chiron pisze:
>
>>>>> nie tylko o krzywdy w potocznym poj�ciu chodzi.
>>>> To o co jeszcze, jeśli nie o krzywdy w potocznym pojęciu, bo zaczynasz
>>>> być tym stwierdzeniem intrygująca, znaczy zaciekawiłaś mnie,
>>>> tajemnicza kobieto?
>>> Taki przykład: opiekuńczość jest OK, prawda?
>>> A nadmierna opiekuńczość? Taka, która wręcz uniemożliwia dziecku
>>> samodzielne rozwinięcie skrzydeł? Cokolwiek się stanie, rodzice
>>> pilnują, żeby sobie dupki nie potłukło. Oczywiście mają najlepsze
>>> intencje i nie zdają sobie sprawy, że rujnują potomkowi przyszłe
>>> życie. I co, byłoby co wybaczać, czy nie?
>> Nie_mają_dobrych_intencji. Aicha: taki przykład: mam robi dziecku amciu.
>> Kombinuje, wymyśla, używa najlepszych składników, poświęca temu sporo
>> czasu i uwagi. Podaje to dzieło swojemu dziecku, a ono...tfuuuuuu! I nie
>> chce jeść, choć głodne. Nie smakuje. Co często robi mama? Złości się.
>> Dlaczego odczuwa złość? Odpowiedz?
>
> "Bo ja tu sobie żyły dla ciebie wypruwam i się poświęcam, a ty co?! Żadnej
> wdzięczności!"
> Ja się lekko wkurzam (z powodu straconego czasu), ale potem zjadam
> przyniesioną z powrotem ze szkoły kanapkę, bo najczęściej jestem już wtedy
> głodna ;)
>
> Ale nie to miałam na myśli, raczej niemal narzucanie się z pomocą w każdej
> sprawie.
To był przykład- w którym rozpoznałaś mechanizm: "patrzcie, jaka jestem
wspaniała i jakiego mam niewdzięcznego dzieciaka". Matka robi sobie dobrze.
Będąc nadopiekuńcza- daje dowód, że nie kocha swojego dziecka- znów przede
wszystkim robi sobie dobrze. I znów kosztem dziecka.
--
Chiron
Prawda, Prostota, Miłość.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |