| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2004-11-27 08:26:34
Temat: Czas Internetu - Pietaszek
CZAS INTERNETU
(odnalezc Pietaszka)
"Internet wciaga jak.... chodzenie po bagnie"
- podpatrzone
Internet wciaga. Dlaczego tak sie dzieje? Jakie sa nasze
motywy takiego zapamietalego sleczenia przed ekranem? Czego
oczekujemy, na co liczymy, oddajac sie tej pasji? Rozmawiam z
innymi, zadaja pytania. A ja widze to mniej wiecej tak:
Podobno jestesmy tacy, jakimi widza nas inni. Czlowiek
zyjacy samotnie na pustelni bylby duchowo ubogi, nijaki. Nawet
Robinson Crusoe mial swego Pietaszka. Potrzebujemy ciaglego
odniesienia i weryfikacji dla wlasnych nastawien i postaw. Bez
tego grozi nam behawiorystyczny marazm i psychiczna stagnacja.
Musi byc sprzezenie zwrotne - bez tego nie ma komunikacji.
Robinsonowi musial wystarczyc jeden Pietaszek. Internet
oferuje takich Pietaszkow tysiace. A wlasciwie nieograniczona
ilosc. Nasz rozmowca - odnosnik w swej nieokreslonej
roznorodnosci staje sie mozaikowym symbolem, abstrakcja. Zmusza
to nas do samookreslenia sie, uksztaltowania pojec przy ich
dynamicznej weryfikacji.
I wlasnie taka wymiana: dynamiczna i wysoce sprzezona jest
najlepsza droga do integracji osobowosci, do ewolucji. Na tym
wedlug mnie polegaja przeogromne mozliwosci Internetu, tego
srodka komunikacji, ktory nie ma rownego sobie. Jest to
rewolucyjny wynalazek nie tylko w aspekcie techniki, ale
rowniez osobowosciowego rozwoju jednostki.
Inna rzecz, czy potrafimy z tego skorzystac. Jak zawsze w
kontaktach miedzyludzkich istnieja niebezpieczenstwa, pulapki.
I tu do rozmowy o blaskach i cieniach Internetu wlacza sie moj
wirtualny przyjaciel Stefan. Za jego zgoda przytocze tu nasz
dialog jako klarowniejszy w odbiorze niz moje tej rozmowy
streszczenie:
>Na sieci to "widzenie" jest chyba innego rodzaju, cos w
rodzaju "jak nas pisza, tak nas widza", z czego wynikaja
roznorodne nieporozumienia, obrazanie sie, wymiana obelg,
dramatyczne dezercje z list dyskusyjnych i rownie lzawe powroty
na ich lono... Internet z jakichs powodow tworzy nieslychane
emocjonalne natezenia, ktore chyba kazdy z nas odczuwa od czasu
do czasu chociaz moze nie w tej samej mierze. Jesli tak reaguja
normalni, emocjonalnie stabilni ludzie, to jakie spustoszenia
moga zrobic te sieciowe kontakty w zaburzonych psychikach, w
mlodych i malo odpornych czy uczuciowo uposledzonych? >
Inni widza nas takimi, jakimi chcemy sie pokazac. Tylko od
nas samych zalezy nasz osobowosciowy wizerunek, jaki decydujemy
sie wyslac w przestrzen. Skladaja sie na niego nasze
przekonania, poglady, emocjonalne reakcje. Zarowno deklaracje
jak i przemilczenia. Jedne rzeczy prowokuja nas do krzyku, inne
postanawiamy sobie odpuscic. A ryzyko spustoszenia, o ktorym
mowisz, czy ja wiem? Nie dac sie zwariowac! - to przede
wszystkim. Traktowac te szczegolna wymiane emocji i mysli z
lekkim przymruzeniem oka. To taka gra - moze wiecej jak
chinczyk, ale jeszcze nie szachy.
>Czy ten tak zywo opisany symboliczny tlum Pietaszkow moze
zadowolic nasza potrzebe bliskosci, intymnej przyjazni? Wydaje
mi sie, ze czasem wlasnie ta roznorodnosc staje sie psychicznie
meczaca. Sfatygowany lazeniem po sieci, szukam mojego jedynego
Pietaszka, do ktorego moglbym otworzyc w zaufaniu moje
pustelnicze serce. Niestety, nawet gdy nie ma tlumu Pietaszkow,
w moich e-mailowych kontaktach, spotykam tylko niemozliwe do
zweryfikowania wirtualne fantomy. >
Z fantomami tez da sie zyc i to nawet bardzo ciekawie.
Jednak takie kontakty nie moga wystarczyc, nie powinny zastapic
osob "fizycznych". A juz jest bardzo zle, jesli fantomy nasze
realne kontakty z ludzmi zubozaja lub wrecz wypieraja. A Twoj
Pietaszek? Laz dalej po sieci i szukaj. Byc moze siedzi on
gdzies przycupniety w tym wprawdzie zaludnionym, lecz
anonimowym bezkresie i tylko czeka na Twoj przychylny,
przyjazny gest.
>Mowisz o Internecie jako o rewolucji rowniez w aspekcie
osobowosciowego rozwoju jednostki. Czy moglabys zaryzykowac
jakas skale czasu w ktorej ta rewolucja urzeczywistni jej
idealy?? Bo jesli Internet moze nas powiesc do tego wirtualnego
"raju", gdzie rozkwitniemy w pelna, integralna osobowosc - to
moze nawet dla mnie bedzie warto poczekac? ;-)) >
Pewnie, ze warto. Ale to juz sie dzieje - jest w Tobie i
we mnie. Kiedy odkladasz ksiazke na polke, nieprzeczytane
gazety do szuflady, przypalasz Swoje ulubione danie, by leciec
z rozpalona pomyslami glowa i az trzesacymi sie do klawiatury
rekami, dokonujesz wyboru, siegasz po te nowa forme
wypowiedzenia sie i kontaktu. Przystajesz na konsekwencje - i
te uciazliwe, i te nieprawdopodobnie korzystne. I na ile Cie
juz poznalam, raz polknawszy tego bakcyla, pojdziesz jeszcze
duzo, duzo dalej...
Z najlepszymi zyczeniami na tej wirtualnej drodze.
Dziekuje Stefanowi za te interesujaca rozmowe.
Magdalena Nawrocka
www.geocities.com/magdanawrocka
--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2004-11-27 13:00:29
Temat: Re: Czas Internetu - PietaszekMagdalena Nawrocka napisa?(a):
>
> CZAS INTERNETU
>
> (odnalezc Pietaszka)
precz z internetem !!! :P
czy to aby nie Pani napisala Samotnosc w sieci
;]]
--
Mixxos
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-11-27 13:08:55
Temat: Re: Czas Internetu - Pietaszekmixxos wrote:
> Magdalena Nawrocka napisa?(a):
>
>
>>
>> CZAS INTERNETU
>>
>> (odnalezc Pietaszka)
>
>
>
> precz z internetem !!! :P
> czy to aby nie Pani napisala Samotnosc w sieci
> ;]]
> --
> Mixxos
Nie. "S@motnosc w sieci" napisal facet. Tak samo nudny jak Nawrocka.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-11-28 16:33:29
Temat: Re: Czas Internetu - Pietaszek
"fak it!" <a...@e...com> wrote in message
news:co9u95$qk4$1@news.onet.pl...
> Nie. "S@motnosc w sieci" napisal facet. Tak samo nudny jak Nawrocka.
Splonkuj ja - nikt ci nie kaze czytac prostaku
--
Bluzgacz
GG:5015
skype: bluzgacz, na tlenie tez
gdzies pomiedzy innymi na:
http://psphome.dhtml.pl/uzytkownicy.html
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |