Data: 2004-11-30 08:21:07
Temat: Czas Internetu - prywatnosc
Od: m...@w...fr (Magdalena Nawrocka)
Pokaż wszystkie nagłówki
CZAS INTERNETU
(prywatnosc)
Podpisuje sie pod regula pelnej odpowiedzialnosci za slowo
pisane. Wirtualne slowo. Kiedy zwracam sie do swego
internetowego rozmowcy, mowie mu jedynie to, co bylabym w
stanie powtorzyc, znalazlszy sie z nim twarza w twarz.
Powszechnosc takiego podejscia bylaby remedium na osobiste
ataki, prowokacje, nieuzasadnione zarzuty czy oszczerstwa.
Niestety jakze sie one plenia na roznych dyskusyjnych listach.
Jest to wiec tylko ideal, do ktorego powinnismy dazyc,
wirtualna realnosc pozostaje niestety wobec takiego kryterium,
wymogu jeszcze w ogromnym oddaleniu.
Jestem tez jednak jednoczesnie za klauzula prywatnosci
korespondencji. Ochrona intymnosci kontaktu, jesli juz taki
zaistnieje, wspartego na wiekszej poufalosci i wzajemnym
zaufaniu. Idealem byliby ludzie, ktorzy nie obawialiby sie
powtorzenia swych wszystkich przemyslen, obserwacji jak leci.
Malo jest jednak chyba takich "krysztalowych" osobnikow,
najczesciej jestesmy, ot tacy sobie, najzwyklejsi i wcale
niedoskonali.
Mamy prawo do watpliwosci, pomylek, tzw. roboczych ocen
innych korespondentow czy poszczegolnych zjawisk. Trafilam na
aforyzm, ktory nas madrze rozgrzesza: "Nikt nie ponosi kary za
swe mysli" (Ulpian), a mysli bywaja meczaco-nurtujace i nie raz
przychodzi nam ochota, by sie nimi z kims w zaufaniu podzielic.
Podpisujac sie pod postingiem, licze sie z ewentualnoscia
nieograniczenie szerokiego rezonansu, a takze z gory zakladam
mozliwosc nawet "niepozadanego" odbioru, to znaczy odzew
jakiegos zlosliwca czy czepliwca, ktory moja wypowiedz
wykorzysta przeciwko mnie. Wolalabym nie ponosic podobnego
ryzyka, gdy zwracam sie do kogos wybranego i prywatnie.
Nie ze wszystkim polecimy od razu na publiczne forum,
potrzebujemy niekiedy przedtem weryfikacji w prywatnej
wymianie. I jest to normalne, i bardzo potrzebne, i osobiscie
nie widzialabym w tym nic zlego. Nawet jesli sypniemy garstke
nieuzasadnionych glupot, z zastrzezeniem, ze jest dowolna,
luzna interpretacja czy ocena, ktora powinna pozostac miedzy
nami w ramach zamknietej wymiany.
Prywatnosc, wybiorczosc wirtualnej korespondencji widze
jako przywilej, jej wzbogacenie majace sluzyc poglebianiu
wzajemnych kontaktow. Tak wiec zrezygnowanie z tej prywatnosci
czy jej zagrozenie, byloby wedlug mnie nieodzalowana strata i
zubozeniem kontaktow na tej rewolucyjnej w sensie technicznym,
lecz jeszcze tak pod wzgledem psycho-socjalnym niedoskonalej
plaszczyznie komunikacji, jaka jest Internet. Starajmy sie
udoskonalac, a nie biernie przyjmowac czy wrecz wypaczac dane
nam szanse, bo naprawde bylaby to karygodne zlekcewazenie
dostepnych srodkow i dla postepu komunikacji wprost
niepowetowana szkoda.
Magdalena Nawrocka
www.geocities.com/magdanawrocka
--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia
|